Nie licząc dni - prolog

"Wszystko prowadzi do autodestrukcji. Nie ważne co się zrobi, z kim się porozmawia, bo to niczego nie zmieni. Człowiek dąży do autodestrukcji samoczynnie… robi to nawet Bóg pozwalając na istnienie człowiekowi, który w swojej egzystencji, nie może mu nic zaoferować."

Od kiedy pamiętam, na mojej drodze zawsze stawały przeszkody, nie tylko te materialne. Moje życie, to pasmo ciągłych niepowodzeń.

Gdy zaczynałem rok w Chicago Middle School, liczyłem na nowy start, na nowy początek życia. Cóż… najprościej rzecz ujmując: przeliczyłem się.

Traktowano mnie jak śmiecia, a nawet mnie nie traktowano… po prostu w oczach innych byłem śmieciem. Nie wiem, co sprawia, że ludzie są w stanie ocenić człowieka, po rzucie oka i zacząć go nienawidzić. Może przeszkadza im to, że kolor moich włosów kojarzy się z wiewiórką, a ich wygląd przypomina wściekłego szopa. A może przeszkadza im to, że chociaż jestem rudy, na mojej twarzy nie ma ani jednego, malusieńkiego piega lub to, że jestem o wiele mądrzejszy od tej bandy idiotów.

Kiedyś liczyła się wiedza, a nie swag, długość rzęs, wygląd cholernych brwi i wielkość tyłka, co powoli przerasta samą Kim Kardashian. Co temu dowodzi? Między innymi wszystko to, czego uczą nas w szkole. Przecież, gdyby kiedyś nie istnieli jacyś geniusze, nadal byśmy myśleli, że Ziemia jest jednym, wielkim ziemniakiem. Ciekawe co dzisiejsi GENIUSZE są w stanie wymyślić, wynaleźć dla ludzi w przyszłości. Co oni po sobie zostawią? Zużyte strzykawki po botoksie czy abstrakcje zdjęć z psią mordą na wymuskanej twarzy?

Nie rozumiałem całego tego fenomenu i chyba nigdy nie zrozumiem.

Zawsze czułem się inny i tak było… byłem inny. Patrząc na tą nudną rzeczywistość zapełnioną tymi wszystkimi bezużytecznymi ludźmi, zastanawiałem się do czego zmierza ten świat i jaki plan ma dla nas Bóg.

Czy jestem wierzący? Oczywiście, że tak, chociaż to „niemodne”. Tylko w tych czasach wiara może stać się niemodna… Jak będzie funkcjonował świat, skoro ci materialiści potrafili nawet to, wyrzucić z mody?

Nienawidziłem chodzić do szkoły! To był mój własny Czyściec, podobno jest tam gorzej niż w Piekle… wszystkie te umęczone dusze, które próbują jakoś udać się do Nieba.

Wszystko zmieniło się, gdy poznałem ją…

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania