Nie można zobaczyć latającego człowieka

Dwóch mężczyzn w cylindrach, siedząc na ławce obserwowało przelatującego nad ich głowami człowieka.

- On mi kogoś przypomina. Czy to przypadkiem nie Marianek, z którego wyśmiewaliśmy się w szkole?

- Bardzo możliwe, ale on przecież nie umiał latać.

W pewnym momencie latający człowiek zaczął kołować, ściągnął spodnie i narobił na głowy siedzących mężczyzn. Cylindry w końcu na coś im się przydały.

- Pieprzony Superman! Jest gorszy niż gołębie.

Człowiek-ptak odleciał, głośno klekocząc. Udał się na tereny, gdzie polował na kaczki Pierre Curvadole, który tego kiepskiego dnia założył okulary do czytania zamiast tych do chodzenia, a do tego zażył leki psychotropowe w ilościach zatrważających i widział tylko wolno przesuwający się niewyraźny punkt na tle surrealistycznie rozmazanego krajobrazu. Wystrzelił ze swej strzelby trzykrotnie. Wtedy też człowiek-ptak w locie zgasł i pikując niczym martwy orzeł wpadł do jeziorka, które jak dotąd cicho plumkało, aż plumknęło nieco głośniej.

Tymczasem nieco wyżej, na chmurce zbudowanej ze smogu i plwocin, siedział mnich Shao Lin i czytał "Grozedię" Fanthomasa w trzech tomach spisaną, kątem oka obserwując wydarzenia na dole. W pewnym momencie usłyszał ciche "Bziuuuum" i coś z szybkością pocisku przeleciało mu koło ucha. Zrobiło przy tym dziurę w obłoku, co wywołało wściekłość mnicha. Zszedł więc po drabinie na ziemię i stanął naprzeciw kłusownika.

- Strzelał pan do ludzi - powiedział - Dusza tego nieszczęśnika uleciała w niebo uszkadzając moją chmurę.

- Wcale nie. Tylko do kaczek.

- A ten człowiek, który wpadł do jeziora?

- To była kaczka. Przecież widziałem.

- Jak się pan nazywa?

- Pierre Curvadole.

- Przez "K"?

- Nie, przez "C" jak carte blanche.

- Wszystko jedno. Mogę ci mówić Pierre?

- Proszę.

- Tak więc, Pierre, dzisiaj opuścisz ten padół pełen wydzielin wszelakich.

- Nieee...

Mnich nie miał jednak litości. Zastosował starą buddyjską sztuczkę, złapał Pierre'a za sutki i wykręcał je tak długo, aż mężczyzna wyzionął ducha, który to uleciał w powietrze niczym pocisk, wydając głośne "Bziuuuuum". Z uwagi jednak na to, że Pierre był lekko przyciężkawy i puszysty, a jego dusza również, mnich ze zdenerwowaniem odkrył, iż chmura smogu została rozbita w drobny maczek, a raczej smoczek, czy też smożek.

- Noż kurczę pieczone - zaklął wyjątkowo wulgarnie, aż trzcina zwiędła.

Po kilku mgnieniach oka z jeziorka wypłynął latający człowiek.

- Ty żyjesz? - zdziwił sie mnich. - Przecież cię zastrzelili.

- Co? Kiedy? Ach... to. Nie, ja po prostu cierpię na narkolepsję i akurat zasnąłem w trakcie lotu. Dobrze, że mam też skrzela, bo jeszcze bym się utopił.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • JamCi 30.10.2019
    Zwariowane :-) Ichtiander taki?
  • fanthomas 30.10.2019
    Kto? Nie znam
  • fanthomas 30.10.2019
    Aaa już wiem nie widzialem
  • JamCi 30.10.2019
    fanthomas No ja w dzieciństwie oglądałam.
  • Piotrek P. 1988 30.10.2019
    Hahaha! To opowiadanie jest jak "Red Bull"! :-D Daję 5
  • fanthomas 30.10.2019
    Dzięki
  • Angela 30.10.2019
    Trochę szalone, ale jakoś mam mieszane uczucia...
  • fanthomas 30.10.2019
    A to dlaczego mieszane?
  • fanthomas 30.10.2019
    Wstrząśnięte i zmieszane?
  • Angela 30.10.2019
    fanthomas tak, wstrząśnięte, chyba dobre słowo : )
    Ale miewałeś teksty z większym wykopem, albo ja mam dziś gorszy dzień.
    Tak czy inaczej,uśmiechnęłam się.
    Pozdrawiam.
  • sensol 30.10.2019
    z wykopem!
  • refluks 31.10.2019
    Patrzę swemi ślicznymi oczmi w kolorze błękitu lotniczego na główną i widzę, że jest fantąma.
    Myślę"Jeśli dobre, to zjem kalafiora z bułą tartą, a jeśli stary fantąma, to jeszcze kartofli doobieram i kefirem popiję".
    Zjem dziś aby bułkę tartą na maśle.
  • fanthomas 31.10.2019
    Chociaż tyle

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania