Nie ocenia się książki po okładce...

Tego wieczoru ja i mój chłopak mieliśmy świętować trzecią rocznicę naszego związku. Mój luby na co dzień nie jest szczególnie romantyczny, ale w tak wyjątkowe okazje jak ta zawsze potrafił mnie zaskoczyć, dlatego byłam niezwykle ciekawa co takiego wymyśli tym razem. Kiedy weszłam do jego mieszkania na podłodze leżały rozsypane płatki róż, prowadzące prosto do pięknie nakrytego stołu. Moim oczom ukazał się mój skarb z przecudownym bukietem czerwonych róż. Wręczył mi je i po raz kolejny usłyszałam z jego ust wspaniałe, miłosne wyznanie. Wzruszyłam się i popłakałam.

Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy rozkoszować się pysznościami, które przygotował. Byłam pod ogromnym wrażeniem. Nie wiedziałam, że tak świetnie gotuje.

Podczas kolacji dużo rozmawialiśmy. Co chwilę mnie rozśmieszał, zaraz potem wzruszał... No po prostu dawno nie czułam się tak cudownie. Moją sielankę przerwał dźwięk telefonu. Złapałam jednak ukochanego za rękę i poprosiłam, aby go zignorował. Chciałam, żeby ten wieczór należał tylko i wyłącznie do nas.

Po jedzeniu, wiadomo, chcieliśmy zająć się sobą. Podeszłam do niego, usiadłam na jego kolanach. Zaczęłam głaskać go po policzku, a nasze wargi już miały się zetknąć... i po raz kolejny zadzwonił ten cholerny telefon.

- Zignoruj to, proszę. - spojrzałam na niego. - Dziś liczymy się tylko my.

- Kochanie, a jeżeli to coś ważnego? Tylko zerknę kto to.

- No dobrze. - westchnęłam udzielając mu zgody.

- To mama. - zakomunikował mi. - Może oddzwonię?

- Przestań! Jeżeli to coś ważnego na pewno będzie się dobijać. No chodź już do mnie, proszę. - spojrzałam na niego wymownie.

Wrócił do mnie, czule mnie objął i oboje zatraciliśmy się w zmysłowym pocałunku. Robiło się coraz ciekawiej... i zgadnijcie co.. tak, znowu ten cholerny telefon!

- Kochanie, odbiorę.

- Jak chcesz.

- No proszę słońce, nie złość się, to tylko chwilka. - sięgnął po telefon.

Jak się okazało nie była to tylko chwilka. Mamusia jak na złość prawie godzinę dyskutowała ze swoim synem na różne, mało ważne tematy. Myślicie, że przypadkowo jej się zebrało? Akurat! Ona nienawidzi mnie z całego serca i wiem, że chciała zepsuć nam ten wieczór. Doskonale o tym wiem, dlatego się wściekłam.

- Wiesz co, dyskutuj sobie ze swoją mamusią. Ja już wracam do siebie. - powiedziałam w pewnym momencie.

- Poczekaj chwilę mamo - rzekł do telefonu. - Kochanie, proszę cię, nie obrażaj się o takie głupoty.

- Głupoty? To miał być nasz wieczór, a ty jak zwykle wszystko musiałeś zepsuć. Zapowiadało się tak wspaniale... no i co? Odechciało mi się wszystkiego, wychodzę. Cześć.

- Oj no kotku, proszę cię. Jeszcze nic straconego, zaraz skończę rozmawiać i obiecuję, że zajmę się tobą.

- Mam dość bycia ciągle na drugim miejscu! Gdybym była na łożu śmierci i miałbyś okazję porozmawiać ze mną po raz ostatni, to i tak wybrałbyś pogawędkę ze swoją matką! Ogarnij się trochę i przestań być takim maminsynkiem, bo już naprawdę nie daję sobie z tym rady. Żegnam. - złapałam za klamkę.

- Kotek, widzę, że z wieczoru nici, ale chociaż pozwól mi się podwieźć. Jest zimno i ciemno.

- Poradzę sobie, nie trzeba. - zatrzasnęłam za sobą drzwi.

 

Kiedy wyszłam z bloku zaczęłam trochę żałować swojej decyzji. Faktycznie pogoda nie dopisywała a do tego zaczął panować już mrok. Zawsze się bałam wracać w ciemnościach, ale cóż, teraz nie ma odwrotu. Szybkim krokiem udałam się na przystanek. Na szczęście zdążyłam przed ostatnim autobusem. Miałam jeszcze 3 minuty, więc wyciągnęłam telefon i szybko napisałam sms-a do mojej przyjaciółki o treści : "Genialny wieczór. Mamuśka znowu wkroczyła do akcji. Wkurzyłam się. Na szczęście zdążyłam na ostatni autobus". Po naciśnięciu przycisku "wyślij" na przystanek podjechał mój transport. Wsiadłam. W środku nie było zbyt wielu ludzi, tylko jakieś dwie starsze panie i młoda dziewczyna. Jak się okazało była ona obiektem zainteresowania starszych pań. Kiedy się jej przyjrzałam zrozumiałam dlaczego. Była w ciąży.

Kobiety nie szczędziły sobie uwag na jej temat. Wyzywały ją od ladacznic, dziwek, wyśmiewały ją i krytykowały na każdym kroku. Widziałam, że dziewczynę to boli, ale milczałam. Nie chciałam się odzywać. Nawet trochę te ich gadki zaczęły do mnie docierać. W końcu ile ona mogła mieć lat - 14, 15? I już takie rzeczy? Coś mnie tknęło i wysiadając z autobusu ja także rzuciłam w jej kierunku kilka kąśliwych uwag, które spotkały się oczywiście z aprobatą owych babć. Nazwały mnie "jedyną porządną", co sprawiło, że moje ego wzrosło i nie przejmowałam się tym, że mogłam zranić tę małą istotkę.

 

Żeby dostać się z przystanku do mojego domu trzeba przebyć drogę przez park. Nawet w dzień nie jest to szczególnie przytulne miejsce - kręcą się tu sami pijacy i menele, normalni ludzie dawno zapomnieli o tym miejscu. Miałam niezłego stracha, ale cóż,innego wyboru nie ma. Ruszyłam.

Podczas drogi cały czas wymieniałam smsy z przyjaciółką. Ona jedna zawsze mnie rozumiała... Też uważała moją przyszłą teściową za zołzę, która mnie nienawidzi. Odpowiadając jej na wiadomość usłyszałam za sobą kroki. Obejrzałam się. Podążał za mną mężczyzna w czarnej bluzie, z kapturem na głowie. Wystraszyłam się i przyspieszyłam kroku. On też. Zaczęłam biec. On za mną. Kiedy już myślałam, że zdołałam uciec poczułam zimny uścisk dłoni na szyi. Próbowałam krzyczeć, ale zasłonił mi usta dłonią. Wyrywałam się, ale nie miałam szans. Byłam drobną dziewczyną, a on rosłym mężczyzną. Moje wysiłki nic nie dały. Zaciągnął mnie do swojego samochodu, zaczął dotykać, rozbierać. To było obleśne. Płakałam i próbowałam go odepchnąć, ale wiadomo jak się skończyło. Bałam się, że po wszystkim jeszcze postanowi mnie zabić, albo skrzywdzić... ale ten po prostu wyrzucił mnie z samochodu i w pośpiechu odjechał.

A ja... cała roztrzęsiona, w poszarpanych ubraniach siedziałam na śniegu. Już nawet nie czułam chłodu. Czułam tylko obrzydzenie, wstręt do własnej osoby i łzy cieknące po moim policzku.

Jakoś udało mi się wstać i dowlec do domu. Nie miałam siły opowiadać rodzicom o całym zajściu, ale oni sami się domyślili.

Oczywiście nie zostawili tak tej sprawy. Następnego dnia musiałam zeznawać na policji i opowiadać o całym zdarzeniu. Nawet nie wiecie jak okropnie się z tym wszystkim czułam. Byłam wykończona psychicznie.

Minął miesiąc, ale nadal nie znaleźli tego dupka. A ja... Ja zaczęłam się martwić, bo spóźniał mi się okres... Postanowiłam, że zrobię test ciążowy. Myślałam, że dostanę zawału serca, kiedy zobaczyłam na nim dwie kreski... Byłam pewna, że dziecko nie jest mojego chłopaka, tylko tego zwyrodnialca.

To dobiło mnie już całkowicie. Nie wiedziałam co dalej robić ze swoim życiem. Miałam myśli samobójcze. Matka zauważyła mój okropny stan, dlatego umówiła mnie na wizytę u psychologa. Wątpiłam, że pomoże, ale postanowiłam spróbować.

Wybrałam się na pierwszą wizytę. Wiecie, kogo spotkałam na korytarzu? Dziewczynę z autobusu. Dziewczynę, którą zbluzgałam, bo uznałam ją za puszczalską. A jaka jest naprawdę? Naprawdę jest to miła, uczynna osóbka o wielkim sercu, którą spotkało to samo, co mnie. Tak bardzo żałowałam wszystkich słów, które jej powiedziałam. Zrozumiałam, jak bardzo się pomyliłam i przepraszałam ją ze szczerego serca. Na szczęście zrozumiała, wybaczyła mi. Zbliżyłyśmy się do siebie. Jej wsparcie bardzo mi pomogło w tej chorej walce z samą sobą. Udało mi się jakoś stanąć na nogi. Jej też.

 

Minął rok od tamtego zdarzenia. W moim życiu wiele się zmieniło. Rozstałam się ze swoim chłopakiem, ponieważ chciał namówić mnie do aborcji, na którą ostatecznie się nie zdecydowałam i bardzo się z tego cieszę, bo mogę dziś trzymać na rękach mój mały skarb - córeczkę. Towarzyszka z autobusu dziś jest moją najlepszą przyjaciółką i ogromnym wsparciem. Obie nawzajem pomagamy sobie przy naszych dzieciach i mimo krzywych spojrzeń i okrutnych komentarzy innych ludzi jesteśmy szczęśliwe. Dzięki mojej przyjaciółce nauczyłam się jednej, ale za to bardzo ważnej rzeczy - nie wolno oceniać książki po okładce, póki nieznana jest nam jej treść.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Kociara 26.04.2016
    Piękna opowieść :)
  • Szejniix 26.04.2016
    bardzo dziękuję :)
  • Haru 26.04.2016
    Okropnie nie spodobała mi się fabuła. Skojarzyła mi się z tanią literaturą pisaną pod młode nastolatki z nudnym życiem ;__;
    Dlatego wybacz, ale pozostawię bez oceny.
  • Szejniix 26.04.2016
    Wybaczam :) Ważne, że szczera opinia.
  • Haru 26.04.2016
    Szejniix Powodzenia w dalszym pisaniu mimo wszystko! :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania