LBnP9 - Nie w tym kierunku
Siedzieliśmy na ławce. Pachniało igliwiem, dookoła rozlegał się piękny śpiew ptaków. Tak po prostu było przyjemnie.
Nagle szepnęła mi coś do ucha. Zbyt cicho. Nie dosłyszałem i tylko pokiwałem głową. Dziewczyna się uśmiechnęła, złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
Wkroczyliśmy do lasu. Z każdą minutą zagłębialiśmy się coraz bardziej w mroczne rejony, gdzie milkły ptasie odgłosy i robiło się ponuro. Miałem złe przeczucia.
Nie idź dalej w tym kierunku – mówił mi głos rozsądku. Chciałem zawrócić, ale dziewczyna była pewna swego. Dawała mi pewność, że zna drogę i przy niej się nie zgubię.
W końcu dotarliśmy do niewielkiej chatki. Wydawała się opuszczona, ale już niejednokrotnie widziałem horrory, w których grupka nastolatków zostawała napadnięta w podobnych okolicznościach przez szaleńca. Nie miałem pojęcia po co mnie tam ściągnięto.
Dziewczyna weszła do środka, a ja wiedziony ciekawością udałem się za nią. Wnętrze przypominało pobojowisko, miejsce opuszczone dawno temu, przez które potem przeszło stado szabrowników. Ostały się tylko śmieci, pochodzące z dawno minionych czasów. Dziewczyna podeszła do leżącej w rogu skrzyni i ją otworzyła. Ze środka spod stosu rysunków wykonanych przez niewprawnego rysownika, wyciągnęła starą i wysłużoną książkę. Fiodor Dostojewski. Zbrodnia i kara.
- Po co mnie tu zabrałaś? – zapytałem.
- To miejsce jest dla mnie ważne. Kiedyś tu mieszkałam.
- Pewnie dawno temu.
- Bardzo dawno.
Jakby przypadkowo otwarła książkę na jednej ze stron i zacytowała:
- Najgorsze jest to, że z natury jestem podły i zawsze i we wszystkim dochodzę do ostateczności, przez całe życie przekraczałem granice.
Przerwała i popatrzyła na mnie.
- Ojciec lubił Dostojewskiego. Ten fragment najbardziej. Cytował go, a potem mnie gwałcił. Każdego dnia.
Nie wiedziałem co powiedzieć. Strzeliła mi batem prosto w twarz.
- Mieszkałam tylko z nim, nie chodziłam do szkoły, nie miałam przyjaciół. Nie wiem, gdzie podziała się moja matka, ani co z nią zrobił. To kompletne odludzie, poza cywilizacją, może nawet poza czasem. Raz uciekłam, ale zaraz się zgubiłam. Ojciec znalazł mnie pod jednym z tysięcy bliźniaczo podobnych drzew, szlochającą i przerażoną. Obiecałam wtedy, że nigdy więcej nie ucieknę. Bałam się go, ale jeszcze bardziej lasu i mieszkających w nim istot.
Dalej milczałem, nie wiedząc, co powiedzieć. Nie byłem dobry w wyrażaniu emocji.
- W tym tygodniu wychodzi z więzienia – kontynuowała. - Muszę zniknąć. Już więcej mnie nie zobaczysz.
Dopiero po chwili dotarł do mnie sens tych słów.
- Nie rób mi tego – wydukałem.
- Nie zostanę znów jego niewolnicą, a ty nie jesteś w stanie mnie obronić. Przepraszam.
Następnego dnia nie przyszła. Siedziałem sam na ławce, wpatrując się w pustkę.
Komentarze (14)
Ładne
Tak po prostu było przyjemnie ( Było przyjemnie., chyba będzie lepiej brzmiało)
Nie dosłyszałem i tylko pokiwałem głową ( nie dosłyszałem, ale kiwnąłem jej głową - moja propozycja)
Dziewczyna się uśmiechnęła ( dziewczyna uśmiechnęła się)
Chciałem zawrócić, ale dziewczyna była pewna swego ( chciałem zawrócić, jednak dziewczyna była stanowcza - może tak?)
Wydawała się opuszczona, ale już.. ( opuśćmy to ale i już - wydawała się opouszczona, niejednokrotnie jednak ....)
otwarła książkę... (otworzyła książkę)
Zbrodnia i kara ("Zbrodnia i kara".)
Wychwyciłem jeszcze kilka błędów, dużo używasz zaimków, ograniczaj je. Tekst podobał mi się, ale ze wzgledu na te uchybienia daję ci tyko 3, ale to za nie za tekst, tylko za pisownię. Pozdrawiam.
Jestem pod mega wrażeniem.
Dałabym szóstkę, bo tekst napisany w moich klimatach :)
Pozdrawiam!
Nie chodziła do szkoły. Nikt z urzedu jej nie szukał?
Codzienne gwałty.
Włos mi się zjeżył.
Straszne.
Dobry tekst i zadbany
Ale końcówka mnie nie zadawała.
Dziewczyna spotyka chłopaka, któremu zwierza się z głębokiej traumy, więc chłopak jest dla niej Ważny.
I nagle co?
Adijos gódbajos?
Sajonara gra gitara?
Se znikam. A ty se siedź i myśl?
Oj, chyba nie tak.
Ale ogólnie jestem wstrząśnięta.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania