Nie zapomnij nakarmić kota

"Pewnego razu Tomcio Paluch w wyniku swoich nieprawdopodobnych przygód trafił do domu potężnego olbrzyma- ludożercy". Tymi słowami, podobnymi do siedemnastowiecznej baśni Charles'a Perraulta rozpoczynał się list, który Pani Ellen Morgan znalazła z samego rana na swoim stoliku nocnym. Napisany był pięknym, odręcznym pismem na ozdobnym choć wyjątkowo brudnym papierze. Panią Morgan tego dnia obudził swoim ogonkiem Mr. Fluffy- śliczny, choć już podstarzały i prawie ślepy kot perski. Gdy otworzyła oczy, stał on na stoliku nocnym i lizał brudną kopertę na której malowała się wypukłość. Przestraszyła się nie na żarty. Czy to oznacza, że w nocy, gdy ona i kot spali, ktoś wkradł się do domu, wszedł do sypialni i położył tuż obok jej głowy list? Rety! Ta myśl była więcej niż przerażająca! Pani Morgan wzięła do ręki kopertę i choć korciło ją, żeby jak najszybciej przeczytać postanowiła najpierw zadbać o swoje bezpieczeństwo. Wzięła Mr. Fluffy' ego na ręce i zajrzała do szafy. Nic oprócz ubrań. Później obejrzała z grubsza cały dom. Pusto... Trochę jej to zajęło, miała bowiem równe siedemdziesiąt lat. Odkąd Pan Henry Morgan, wbrew pozorom nie pirat, lecz współwłaściciel wartej kilkaset milionów dolarów kompanii American Locomotive wpadł w tysiąc dziewięćset trzydziestym piątym roku pod jeden z własnych pociągów, kiedy zapomniał rozejrzeć na przejeździe kolejowym Pani Morgan mieszkała sama. W spadku odziedziczyła wartą kilkadziesiąt milionów dolarów willę i kota. Weszła do kuchni. Było to o tej porze najjaśniejsze pomieszczenie. Ogromne okna wychodziły na wschód. Obejrzała list dokładnie. "Wielce Szanowna Pani Morgan i Szanowny Pan Morgan Jeżeli Jeszcze Dycha". Adresaci listu napełnili Panią Morgan nie lada oburzeniem. Kto śmiałby tak niesmacznie żartować? Odwróciła kopertę i ujrzała coś co obrzydziło ją jeszcze bardziej. Otóż zaklejona była ona obrzydliwą, wstrętną, ohydną, na której samą myśl Panią Morgan przeszły ciarki, przeżutą gumą. Pani Morgan zapragnęła wyrzucić to świństwo natychmiast do śmieci, lecz niezmiernie ciekawiła ją treść. Guma była wyschnięta, z łatwością dało się ją strzepać do zlewu skąd spłynęła do kanału. Kiedy otworzyła kopertę jej oczom jako pierwszy rzucił się kawałek tkaniny. Wyciągnęła zawiniątko. Coś plasnęło o płytki. Nie dojrzała co to takiego ponieważ Mr. Fluffy natychmiast zeskoczył z jej rąk, złapał i uciekł do pokoju obok, gdzie pośpiesznie to spałaszował. Pani Moran wyciągnęła teraz kartkę papieru. Była złożona na cztery. Zapragnęła natychmiast umyć ręce i to zrobiła. Podeszła do okna i zbliżyła kartkę do oczu. Zapomniała zabrać okularów. Kiedy przeczytała pierwsze zdanie, które przytoczyłem na początku opadła na taboret, który jęknął pod jej ciężarem. Wróciły do niej wspomnienia sprzed dwudziestu trzech lat. Sporo pisali o tym w gazetach. Cóż, nawet kiedy znajdą obcięty łeb bezdomnego w koszu na śmieci piszą o tym we wszystkich gazetach przez cały miesiąc, a co dopiero gdy obcięty łeb nie należy do bezdomnego, lecz do syna milionera i zostaje znaleziony w piekarniku, upieczony w brytfannie z sosem grzybowym. Natychmiast pojawił się ogrom teorii, z których największą popularność zdobyła ta o mordzie dokonanym przez gangsterów wynajętych przez konkurencję jego ojca, firmę Iron Kentucky, która na skutek prasowych pomówień i zszarganej opinii zbankrutowała w tysiąc dziewięćset osiemnastym roku. Wszystko to stało się mimo, że rodzina Tommy' ego Morgana nigdy nie uwierzyła w ustalenia policji. Czytała dalej. "Olbrzym zamknął go w komórce i podawał mu najlepsze posiłki, żeby go podtuczyć przed zjedzeniem. Kiedy Tomcio był już dostatecznie tłusty olbrzym wyprowadził go z komórki i odciął mu głowę. Nie martwcie się Szanowni Państwo. Zrobiłem wszystko, żeby nie cierpiał przed śmiercią. Uciąłem mu głowę tasakiem. Rety! Jakie on miał mocne mięśnie szyi! Musiałem walić chyba z dziesięć razy, żeby w końcu ją uciąć! Ugotowałem ją w sosie własnym i borowikami, lecz nie zdążyłem nawet spróbować. Reszta Tommy' ego niestety nie był tak smaczny na jaką wyglądała. Zmieliłem ją i sprzedałem na targu jako wieprzowinę. Kto wie, może i Państwo zakupili ode mnie kawałek Tommy' ego. Niezmiernie mi przykro, że nie mogli go Państwo pochować. Jako rekompensatę wysyłam Państwu jego język, który zdecydowałem zachować sobie na pamiątkę. Sądzę, że Państwu bardziej się przyda. Przesyłam serdeczne pozdrowienia, życzę zdrowia." Pani Morgan zalała się łzami i spojrzała na siedzącego w drzwiach kota, który łakomie się oblizał. Po chwili nadstawił uszy, zamiauczał cicho i uciekł do przedpokoju. Drzwi malutkiej szafki pod kuchennym zlewem uchyliły się z cichym skrzypnięciem. Pani Morgan nie zobaczyła co było w środku. Nim odwróciła głowę jej serce zakołatało, a ciało bezwładnie zsunęło się z taboretu i opadło na podłogę. Była martwa.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Aisak 08.08.2018
    A tu pusto, choć oceny są.
    Autor nie lubi dialogu.
    W sumie ok.
  • Canulas 09.08.2018
    "W spadku odziedziczyła wartą kilkadziesiąt milionów dolarów willę" - zdecydowanie przesadzone szacunki.


    "Reszta Tommy' ego niestety nie był tak smaczny na jaką wyglądała." - nie była.

    Wciąż dobre, choć od poprzednich słabsze.
    Aisella ma rację.
    Baj
  • pocztapolska 23.09.2018
    Super piszesz, chociaż trochę styl napisania jest niewygodny. Będę tu zaglądać częściej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania