Nie zostają nawet prochy

Gdzie był mój anioł stróż gdy gubiąc pantofle,

po kamiennych stopniach zbiegałam pospiesznie,

dając się mirażom cichych wyznań opleść.

Dla ciebie za późno, dla mnie - nazbyt wcześnie.

 

Czas odcisnął na nas warg spierzchniętych ślady

a blizna, po jednym czułym pocałunku,

wygoić się nie chce, wciąż się jątrzy jadem,

ból pozostawiając w cierpkim rozrachunku.

 

Spopielałeś do cna niezdarne doznania,

chociaż jeszcze śmielej marzyć nie umiałam.

Płonąc w snach o tobie znakiem zapytania,

rankiem niczym feniks znów się odradzałam.

 

Dla ciebie, tak bardzo pokochałam słowa,

kryjąc swe uczucia w zakamarkach wierszy.

Żadne z nas nie było na tyle gotowe.

Ja byłam zbyt młoda - ty nie rozsądniejszy.

 

Przeklinałam nie raz za lata rozpaczy,

szukając twych rysów, w każdej tafli lustra.

Gdybyś umiał kochać, byłoby inaczej.

Odszedłeś bez słowa – piersi dławi pustka.

 

Ponoć śmierć tak pięknie budzi wyobraźnię.

A mnie nawet prochy nie zostały w dłoni,

tylko czasem jeszcze gdy spokojnie zasnę,

serce dawną miłość próbuje dogonić.

Następne częściNie dopiłeś nawet kawy

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Angela 08.11.2016
    Chyba zakochałam się w Twoich wierszach. To nie pierwszy który czytam i naprawdę są rewelacyjne : ) 5
  • AndreaR 08.11.2016
    Dziękuję. Bardzo się cieszę, że moje wiersze komuś przypadają do sera. To taka moja autoterapia, którą pragnę sie dzielić.:)
  • AndreaR 08.11.2016
    Do serca :D
  • Neurotyk 09.11.2016
    Bardzo ładnie :) 5

    klika fraz wspaniałych, kilka mniej, szczególnie pod koniec, ale i tak to moja stylistyka, wiec co mi tam :)
  • AndreaR 10.11.2016
    Dziękuję.:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania