Nie zostają nawet prochy
Gdzie był mój anioł stróż gdy gubiąc pantofle,
po kamiennych stopniach zbiegałam pospiesznie,
dając się mirażom cichych wyznań opleść.
Dla ciebie za późno, dla mnie - nazbyt wcześnie.
Czas odcisnął na nas warg spierzchniętych ślady
a blizna, po jednym czułym pocałunku,
wygoić się nie chce, wciąż się jątrzy jadem,
ból pozostawiając w cierpkim rozrachunku.
Spopielałeś do cna niezdarne doznania,
chociaż jeszcze śmielej marzyć nie umiałam.
Płonąc w snach o tobie znakiem zapytania,
rankiem niczym feniks znów się odradzałam.
Dla ciebie, tak bardzo pokochałam słowa,
kryjąc swe uczucia w zakamarkach wierszy.
Żadne z nas nie było na tyle gotowe.
Ja byłam zbyt młoda - ty nie rozsądniejszy.
Przeklinałam nie raz za lata rozpaczy,
szukając twych rysów, w każdej tafli lustra.
Gdybyś umiał kochać, byłoby inaczej.
Odszedłeś bez słowa – piersi dławi pustka.
Ponoć śmierć tak pięknie budzi wyobraźnię.
A mnie nawet prochy nie zostały w dłoni,
tylko czasem jeszcze gdy spokojnie zasnę,
serce dawną miłość próbuje dogonić.
Komentarze (5)
klika fraz wspaniałych, kilka mniej, szczególnie pod koniec, ale i tak to moja stylistyka, wiec co mi tam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania