Poprzednie częściNiebezpieczny układ [2]

Niebezpieczny układ [11]

Przemek

 

Jej cicha prośba, wciąż siedziała mu w głowie. Nie chciał dać po sobie poznać, ale teraz dopadły go wątpliwości, czy jest odpowiednią kandydatką na żonę. Jej delikatność pozwoliła mu sądzić, że skrzywdzeniem okaże się już sama propozycja ślubu. Ciężkie życie i nieustanne doświadczanie przez los, wcale nie wyrobiły w niej grubego pancerza. Może byłoby lepiej, gdyby po prostu zostali przyjaciółmi, a on rolę fikcyjnej żony zaproponuje Julce? Ona w przeciwieństwie do Ani miała w sobie brak skrupułów i wiedział, że nie zakocha się w nim. Westchnął ciężko i zatrzymał się pod swoim domem. Uwielbiał własne mieszkanie i dzielnicę miasta, w której było położone.

-Jesteśmy na miejscu - dotknął policzka kobiety, która otworzyła oczy i przeciągnęła się - przepraszam, że cię obudziłem, ale nie mogę pozwolić byś spała tutaj.

Kiwnęła głową i uśmiechnęła się do niego. Powoli zaczynał lubić sposób, w jaki to robiła - całą ją zaczynał lubić.

-Nic się nie stało - odpowiedziała cicho i niewyraźnie - długo spałam?

Patrzyła na niego wielkimi, czekoladowymi oczami, w których czaił się smutek.

-Chwilę - odpowiedział i odwrócił twarz od niej, by za chwilę nie pochylić się i pocałować jej - chodź.

Zanim coś mu odpowiedziała, wysiadał z auta i zacisnął dłonie w pięści. Miała w sobie coś takiego, co przyciągało go do niej, jak magnes - kiedyś, tylko Samanta działała na niego w ten sposób.

 

Szli w kierunku windy w totalnym milczeniu. Niósł jej torbę, która powinna pękać w szwach od nadmiaru ubrań i kosmetyków, a tymczasem miał wrażenie, że torba siedmiolatki była cięższa.

-Twoja torba jest bardzo lekka - zagadnął, gdy weszli do windy - zupełnie, jakbyś nie była kobietą.

W odpowiedzi wzruszyła ramionami i spuściła głowę. -Tylko nie to - pomyślał - niech zacznie ze mną rozmawiać w końcu, opieprzy za wtrącanie się do jej spraw, zrobi cokolwiek, zamiast spuszczać głowę.

Kusiło go, by zapytać, czy zawsze taka jest, ale nagle odezwała się i to było chyba najdłuższe zdanie, przez nią wypowiedziane od momentu, gdy zagadał do niej pierwszy raz.

-Nie mam zbyt wielu ubrań, czy kosmetyków. Wiem, że powinnam odświeżyć swoją garderobę, jednak gdy zostają mi jakieś pieniądze, zdecydowanie wolę kupić coś Marcelinie niż sobie. Wciąż obiecuję w przyszłym miesiącu i odsuwam to na kolejny.

To już było coś. Czyli jednak potrafiła udzielać wyczerpujących wypowiedzi, po których nie musiał zadawać dodatkowych pytań.

-Jutro - odpowiedział, tonem nieznoszącym sprzeciwu - pojedziemy na zakupy. I potraktuj to jako prezent bez okazji. Nie znam nikogo, kto ich nie lubił.

Skłamał. Znał jedną, taką osobę - siebie samego. Zdecydowanie wolał dawać niż brać. Gdy był małym dzieckiem, rodzice zasypywali go prezentami, a on nie chcąc robić im przykrości, brał je wszystkie i po kryjomu rozdawał biedniejszym dzieciom.

-Nie - pokręciła głową - to zbyt wiele. Będę źle się czuła.

Podniósł dłoń do góry i uśmiechnął się.

-Nie przyjmuję odmowy - winda zatrzymała się w wybranym piętrze - a teraz chodź i nie marudź.

Podświadomie czekał w jej kolejny protest, ale już nic więcej nie powiedziała. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Czekał go długi proces, zanim uda mu się ją zmienić i doprowadzić do momentu, kiedy będzie umiała głośno bronić swojego zdania.

Otworzył przed nią drzwi i czekał, aż wreszcie zechce przestąpić próg. Przypominała wystraszone i wypuszczone przed chwilą zwierzę z klatki na wolność. Na samą myśl piekła, jakie zrobiono z jej życia, miał ochotę krzyczeć.

-Wejdź - ponaglił ją, ciężko wzdychając - nie bój się, nie jestem gwałcicielem, ani seryjnym zabójcą.

Chciał ją rozluźnić w ten sposób i chociaż rozweselić odrobinę, ale nie udało się - nawet nie odpowiedziała, tylko wciąż stała i patrzyła przed siebie.

-Przepraszam - odpowiedziała, po bardzo długiej chwili - tutaj jest tak pięknie.

Mówiła, jakby przywiózł ją co najmniej do pałacu, a to było tylko mieszkanie w bloku. Gdyby zawiózł ją do domu swoich rodziców, pewnie tydzień stałaby w jednym miejscu.

-Bez przesady - machnął ręką - to tylko trzy pokoje, salon z aneksem kuchennym, łazienka i toaleta. Żaden pałac, zwykłe mieszkanie.

Odwróciła się do niego i spojrzała w sposób, od którego przez moment nie mógł oddychać, i chociaż raz jej oczy były pełne czegoś, co trudno było nazwać.

-Takie wnętrza - wydusiła z siebie - widywałam, tylko w gazetach. Nawet moja przyjaciółka nie ma tak ładnie.

Zdusił śmiech w zarodku. Jej zachwyt był, tak szczery i prawdziwy, że gdyby nawet udawała, to miałby problem z rozróżnieniem tego.

-Obejrzysz resztę domu? - zaproponował, przeciągając dłonią po zbyt długich włosach - Nie chcę być niegrzeczny, ale od dobrych piętnastu minut oboje stoimy w korytarzu.

Skinęła głową i wreszcie nieśmiało przeszła dalej. Gdy przeszli do salonu usiadł na kanapie i patrzył, jak podchodzi do akwarium znajdującego się na całej długości ściany.

-To twoje? - zapytała szeptem - Paulina ma w domu akwarium, ale to jest małe oceanarium.

Nie wytrzymał i roześmiał się w głos. Spotykał się z różnymi opiniami w temat jego rozmiarów, ale z takim porównaniem spotkał się po raz pierwszy.

-Oceanarium - powtórzył na głos i uśmiechnął się - fajnie, że ci się podoba. Moi znajomi i rodzice nie bardzo byli optymistyczni, gdy je zobaczyli.

Wzruszyła ramionami i podeszła do wysepki kuchennej. Odsunęła wysokie barowe krzesło i usiadła na nim.

-Przepraszam - mruknęła - ale zawsze chciałam usiąść w czymś takim.

Od razu przeszło mu przez myśl, że bardzo mało rzeczy widziała, a doświadczyła tego, co jest niedobre w swoim życiu. Chciał zrobić wszystko, co było w jego mocy, aby nadrobiła zaległości.

-Chodź - jęknął, gdy wstawał z kanapy - zrobimy coś do jedzenia, a później ja muszę popracować.

Spojrzała w niego zaciekawiona i nie był do końca pewny, czy to mu się tylko wydaje, ale wyglądała na rozluźnioną.

-To może ci pomogę? - zaproponowała nieśmiało - umiem świetnie gotować.

Czy ona właśnie wyszła z inicjatywą czegokolwiek? Jeżeli tak, to chyba nie będzie z nią, aż tak źle, jak sądził w początku.

-Jeśli umiesz robić lasagne - powiedział, żartobliwym głosem - to jestem cały twój. Uwielbiam ją, ale nie umiem jej przygotować. Niestety.

W odpowiedzi roześmiała się i zeskoczyła ze stołka. Była zdecydowanie bardziej odprężona, co nie uszło jego uwadze. Witaj w domu, mała - pomyślał.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Wiktor 27.09.2017
    Witaj. Czytamy też! . Zainteresowało mnie Twoje opowiadanie. Czekam na next. Ciekawe czy się doda komentarz. Załóż konto na wattpadzie. Jest wygodniej dla autorów i czytelników. Gdy dodajesz cześć obserwujących zostają powiadomieni automatycznie o nowej cześć. Pozdrawiam Wiktor
  • Lady_Makbet 28.09.2017
    ostatnio dodałam na wattpada opowiadanie, ale nie wiem jak to zrobić, by dla innych nagle stało się widzialne..Bo mam wrażenie, że nikt inny nie widzi ani moich książek ani nic....
  • Naciaq 28.09.2017
    Jak mogę znaleźć Cię na Wattpadzie?
  • Wiktor 28.09.2017
    Trzeba znać twój nick i dodać książkę do biblioteki. Jak dodasz cześć zostaniemy poinformowani tak jak dźwięk SMS że jest nowa część i na górze na pasku będzie informacja czy to taka czy inna książka została zaktualizowana
  • Wiktor 28.09.2017
    Masz taki awatar z jamniki w rumianku na łące? . To znalazłem. Ale tam nie ma książek na Twoim profilu
  • Lady_Makbet 28.09.2017
    nie;) nie mam żadnego avatara.
    Chyba potrzebuję instrukcji krok po kroku...:/
  • Lady_Makbet 28.09.2017
    zaznaczyłam, że jest ukończona ale, jak wylogowuję się ze swojego konta i wpisuję w wyszukiwanie moj login lub tytuł książki to wogóle jej nie widzi:/
  • Naciaq 28.09.2017
    No nie ma twojej książki. ;/
  • Lady_Makbet 29.09.2017
    No właśnie wiem, tylko nie rozumiem dlaczego...
  • Fanriel 29.09.2017
    Sprawdź może, czy nie zapisałaś tekstu jako projekt.
  • Lady_Makbet 29.09.2017
    Nie rozumiem tego wattpada...
  • Fanriel 29.09.2017
    Mogę pomóc, jeśli chcesz. Trochę się w tym orientuję. Odezwij się na priv na wattpadzie.
  • Wiktor 29.09.2017
    A może to nie trzeba się wylogowywac? . Tylko cały czas być zalogowanym. Nie znam się za bardzo na tym. Czytelnicy może pomogą. Pozdrawiam Wiktor
  • Lady_Makbet 01.10.2017
    No pewnie, że chcę ! Dzięki wielkie :) Nie znam cię, ale już lubię .

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania