Niebezpieczny układ [13]
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Przemek
Ania uratowała mu tyłek. Gdyby nie ona z pewnością do tej pory siedziałby nad stosem dokumentów i szukał rozwiązania w internecie. Nienawidził prawa i wszystkiego, co było z nim związane. Spokojnie mógłby oddać to swojemu prawnikowi, który odwaliłby za niego całą robotę tylko był jeden drobny szczegół akurat w tym momencie wyjechał na urlop i miał wrócić za trzy tygodnie.
-Wiem, że już to mówiłem - chwycił jej dłoń - ale muszę powtórzyć, jesteś wielka. Jeszcze raz dziękuję, za twoją nieocenioną pomoc. Bez ciebie, nadal byłbym w czarnej dziurze. Powinnaś iść na studia
Uśmiechnęła się do niego i spuściła wzrok. Przewrócił oczami i ugryzł się w język, by znów nie powiedzieć czegoś, co mogła źle odebrać.
-Z miłą chęcią - odparła ściszonym głosem - tylko mam siostrę, pracę i nie pogodzę tego ze studiami dziennymi. Nie ma takiej opcji.
Pokręcił głową w zaprzeczeniu. Restauracja,w której pracowała wspierała studentów i gdyby pokazała grafik, może dałoby radę coś z tym zrobić. Jeżeli nie, to studia zaoczne.
-A zaoczne studia? - zapytał, wciąż trzymając jej dłoń w swoich - w restauracji, jak pokażesz grafik na pewno się zgodzą.
Spojrzała na niego niepewnie i uśmiechnęła się blado.
-Mogłabym spróbować - mruknęła - tylko boję się, że to przerośnie moje finanse i nie będę miała z czego zapłacić.
Mocniej ścisnął jej dłoń i lekko nią potrząsnął. Dopóki była z nim, nie miała o co się martwić. Gotów był pomóc we wszystkim, byle tylko zgodziła się później zostać jego żoną. Czysty biznes.
-Jeżeli chcesz - wziął głęboki wdech i postanowił skorzystać z okazji - pomogę ci, ale coś za coś.
Wyrwała mu swoją dłoń i spojrzała na niego niepewnie. Nawet nie chciał wiedzieć, co mogła sobie o nim teraz pomyśleć.
-Co, to znaczy? - zapytała z niepewnością - od razu mówię, że nie pożyczam pieniędzy.
Pokręcił głową i posłał jej swój czarujący uśmiech - ten od którego innym kobietą miękły nogi. Miał nadzieję, że nie była wyjątkiem i cierpiała w tę samą przypadłość, co inne.
-Spokojnie - sięgnął po jej dłoń - zarząd naciska, żebym się ożenił i dał mi trzydzieści dni na znalezienie żony, bo w przeciwnym razie sami mi ją znajdą.
Patrzyła na niego, niczego nie rozumiejąc. Najwyraźniej, było to zbyt mało precyzyjne.
-A co ja mam z tym wspólnego? - mówiła powoli i starannie dobierała słowa - ty chyba nie chcesz?
Uśmiechnął się w odpowiedzi i kiwnął głową.
-Bystra dziewczynka - odpowiedziała - ty zostaniesz moją żoną, a ja zapłacę za twoje studia. Czysty układ, bez żadnych ukrytych haczyków.
Odsunęła się szybko od stołu i patrzyła na niego w milczeniu. Wiedział, że nie była kobietą potrafiącą się postawić i prędzej, czy później zgodzi się wyjść za niego. Wszystko było kwestią czasu/
-Nie mogę - powiedziała szeptem - co powiem ojcu, przyjaciółce, siostrze? Co z moja pracą? Julka nie podaruje mi tego.
Nie uważał, by w tej chwili zdanie innych było najważniejsze. Przecież zawsze mogła skłamać i powiedzieć, że od dawna się z nim spotykała tylko wszystko trzymała w ścisłej tajemnicy. Miała tysiące wyjść i rozwiązań, wystarczyło tylko chcieć.
-Julką - machnął ręką - nie przejmuj się, jakoś ją udobrucham. A co do całej reszty, po prostu powiedz, że od dawna jesteś ze mną tylko ukrywałaś to.
Pokręciła głową i zaśmiała się.
-Ojca mogę - czuł, że już się zgodziła - ale nie Paulinę, czy Marcelinę. Jedna wie o mnie wszystko, a z drugą mieszkam.
Przeciągnął dłonią po włosach. Było mu obojętne, co im powie i nie dbał o to.
Wchodził do sali zebrań, prawie podskakując z radości. Zgodziła się zostać jego żoną. Jeszcze dzisiaj pojadą do stanu urzędu cywilnego i zarezerwują pierwszy wolny termin. Chciał mieć już to wszystko za sobą i by nareszcie dali mu święty spokój.
-Witam panowie - powiedział, zajmując swoje stałe miejsce przy stole - mam dla was dobrą wiadomość.
Mężczyźni skierowali swoje spojrzenia na niego i czekali w milczeniu, aż w końcu coś powie. Oczami wyobraźni, widział już te wszystkie zdziwione miny. Gdyby wybrali mu żonę, nie byłaby ani ładna ani mądra za to w pewno, byłaby z jednym z nich spokrewniona. Obstawiał, że chodziło o córkę Artura, bo to on właśnie najbardziej naciskał żeby się ożenił.
-Słuchamy - mężczyzna zachęcił go z uśmiechem na twarzy - pochwal się, kolejnym skandalem z tobą w roli głównej
Puścił tę uwagę mimo uszu. Gdyby chodziło o zdjęcia w brukowcu, nie mówiłby im o dobrej wiadomości. To akurat nigdy nie było dobre.
-Żenię się - mówiąc to spojrzał na mężczyznę triumfującym spojrzeniem - dzisiaj ustalę datę ślubu.
Sam w to nie mógł uwierzyć, ale naprawdę się cieszył. Długo rozmawiał z Anią na temat ich ślubu i zaznaczył jej, że zakochanie się z jego strony nie ma co liczyć. Tylko jedną kobietę kochał i będzie kochał, Samantę.
-Tylko pamiętaj - Artur poprawił marynarkę - przez rok, nie możesz się rozwieść.
Kiwnął głową w znak zgody. Pamiętał o tym i właśnie z tym miał największy problem.
-To tyle - odchrząknął - jeżeli chodzi o ogłoszenia parafialne, a teraz możemy zająć się pracą i moim ulubionym kodeksem pracy.
Ania
Siedziała u swojej przyjaciółki w salonie i zastanawiała się, jak ma to powiedzieć. Sama jeszcze nie mogła uwierzyć w to, że zgodziła się wyjść za niego. To było cholernie nierealne, jak sceny z jej ulubionych seriali Science Fiction.
-Paula - zaczęła niepewnie, kurczowo ściskając kubek w swoich dłoniach - muszę ci coś powiedzieć, tylko nie krzycz.
Dziewczyna patrzyła na nią w milczeniu.
-Śmiało - zachęciła ją - mów w końcu, bo jestem ciekawa tego, co masz mi do powiedzenia.
Wzięła głęboki wdech, postawiła filiżankę na stole.
-Wychodzę za mąż - odpowiedziała prawie szeptem - wiem, że to dość niespodziewane i pewnie zaskoczyłam cię, ale cóż zakochałam się.
Była pod wrażeniem, jak kłamstwo o zakochaniu łatwo przeszło jej przez gardło. Teraz bała się już tylko tego, co zaraz usłyszy.
-Mówisz to tak spokojnie? - Paulina spojrzała w nią niedowierzająco - jeszcze tydzień temu, nie miałaś nawet chłopaka, a teraz mówisz że będziesz żoną? Jak on się nazywa i skąd go znasz?
Gdy powiedziała o kogo chodzi i w jakich okolicznościach poznała swojego przyszłego męża jej przyjaciółka siedziała z otwartą buzią i wpatrywała się w nią bez słowa. Dopiero po dłuższej chwili, wstała z wygodnej kanapy i podeszła do stolika na którym leżał stos piętrzących się gazet. Wzięła jedną z nich do ręki i otwarła na jakiejś stronie, podając ją Ani.
-Żeby było jasne - mruknęła pod nosem - mówisz, dokładnie o tym facecie?
Ania spojrzała na zdjęcie i pokiwała potakująco głową.
-No tak - odparła - a co?
Paulina usiadła sobie przy niej i położyła sobie rękę na czole.
-A co? - zapytała ze zdumieniem - on jest w czołówce milionerów, którzy nie ukończyli jeszcze trzydziestu lat. Dziewczyno, wiesz ile kobiet chciałoby być teraz w twoim miejscu?
Pokręciła przecząco głową, odganiając od siebie wszystkie wątpliwości, jakie ją teraz dopadły. Zawarli ze sobą cholernie niebezpieczny układ, który mógł się okazać bolesny w skutkach.
-Wiem - skłamała - zostaniesz moją druhną?
Paulina przyjrzała się jej uważniej i potarła ręką podbródek.
-Czy ty napewno? - zapytała poważnym tonem, ignorując jej pytanie - wiesz, co robisz?
Kompletnie nie wiedziała, ale dała już słowo i nie mogła się wycofać. Dzięki niemu będzie mogła pójść na studia i tym samym spełnić swoje marzenie.
-Tak - znów skłamała, przełykając głośno ślinę - to jak? Zostaniesz?
Dziewczyna bez entuzjazmu skinęła głową i uśmiechnęła się słabo.
-Wiesz, że tak - westchnęła głośno - ale nie podoba mi się to.
Szła z Marceliną, w kierunku mieszkania Przemka i była ciekawa, czy jej siostrze spodoba się to, gdzie będą teraz mieszkały. Do szkoły miała stąd stosunkowo bliżej.
-Ania - dziewczynka jęknęła - daleko jeszcze?
Jej siostra potrafiła być bardzo kapryśna i właśnie w tym momencie miała zamiar o tym przypomnieć.
-Nie - odparła - chodź szybciej.
Dziecko zatrzymało się i wyrwało swoją rękę.
-Nigdzie już nie idę - tupnęła nogą - chcę podjechać autobusem.
Ania kucnęła przy Marcelinie i chciała ją objąć.
-Proszę cię - szepnęła - to naprawdę już niedaleko, jeszcze tylko miniemy dwa sklepy. No chodź.
W odpowiedzi mała odwróciła się do niej tyłem.
-Nie wierzę ci - odpowiedziała.
Dziewczyna, właśnie miała coś powiedzieć, gdy poczuła czyjąś dłoń w swoim ramieniu. Wstała i odwróciła się za siebie. Tuż za nią stał Przemek z nieodgadnioną miną, była ciekawa czy widział jak jej siostra zaczyna stroić fochy. Tylko tego jej było potrzeba.
Komentarze (7)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania