Poprzednie częściNiebezpieczny układ [2]

Niebezpieczny układ [3]

W domu swojej przyjaciółki czuła się bardziej „u siebie” niż we własnym domu. Tam przynajmniej miała pewność, że za chwilę nie przyjdzie zataczający i domagający się od progu jedzenia brat, na które nawet nie myślał się dołożyć i nikt z sąsiadów nie chciał jej wyrzucić. Skrycie zazdrościła Paulinie, że chociaż pochodzi z rozbitej rodziny, to nie musi się o nic martwić i spokojnie może iść niedługo na studia. Ona mogła tylko o tym pomarzyć - jak i o wielu innych rzeczach.

-Mówię ci - Paulina relacjonowała podekscytowana - jest cudowny i taki inny niż reszta. Chwila, czy ty mnie w ogóle słuchasz?

Ania spojrzała na siedzącą obok dziewczynę nieprzytomnym wzrokiem. Pozwoliła sobie puścić wodze fantazji i wyobraziła sobie siebie w ramionach, jakiegoś przystojniaka, dla którego była całym światem. Tak przyjemnie było marzyć.

-Przepraszam - spuściła głowę i uśmiechnęła się - to jak ma na imię?

Dziewczyna teatralnie przewróciła oczami i wydęła usta, tworząc śmieszny dziubek.

-Igor - miała rozmarzone spojrzenie - świetnie całuje i w ogóle cały jest bliski mojego ideału.

Poczuła nieznośną gulę w gardle. Ona jeszcze nigdy z nikim nie była, a o pocałunkach czytała jedynie w książkach wypożyczanych z biblioteki, oraz słyszała z opowiadań Pauliny. Nie była brzydka, ale wiedziała, że żaden porządnych chłopak nie zainteresuje się kimś takim jak ona - przecież nie mogłaby go nawet przyprowadzić do własnego domu. Co innego jej przyjaciółka. Olśniewająco piękna, z burzą miedzianych loków na głowie i kocim spojrzeniem. Domu również, nie musiałaby się wstydzić - Lena z pewnością stanęłaby na wysokości zadania i witała gościa od progu smakowitymi przekąskami.

-Cieszę się - spuściła wzrok, nie chcąc pokazać, jak bardzo było jej przykro - zasługujesz na szczęście.

Ona również na nie zasługiwała, ale towarzyszyło jej dziwne poczucie, że nie jest wystarczająco dobra i godna by w końcu do niej zawitało. Może gdyby poprosiła ojca o pomoc przy wychowaniu Marceliny, miałaby siłę zawalczyć o swoje marzenia. Tylko od razu wiedziała, co jej powie. Wychowywanie dzieci, nie było jego mocną stroną.

-Wiem - szczebiotała, niczego nieświadoma - mam nadzieję, że to coś poważnego.

Pokiwała smutno głową w odpowiedzi i zaczęła się nerwowo kręcić na łóżku. Z trudem ukrywała żal, że to nie ona jest na miejscu przyjaciółki. Chcąc zmienić temat, postanowiła powiedzieć jej, że dostała pracę jako kelnerka, w restauracji gdzie niedawno składała swoje CV. Maturę zdała z wyróżnieniem, co było dla niej samej ogromnym zaskoczeniem, zważywszy na fakt, że uczyła się tylko nocami, gdy Miłosz i Marcelina już dawno spali. Nauka odkąd pamięta, przychodziła jej z łatwością i bez żadnych większych starań zbierała same najlepsze oceny.

-A ja - podniosła głowę i spojrzała przyjaciółce w oczy - dostałam tę pracę, o którą się starałam. Pamiętasz? Mówiłam ci o niej.

Paulina uśmiechnęła się i przytuliła koleżankę z całych sił.

-To dlaczego - powiedziała, odrobinę obrażonym tonem - mówisz mi o tym, dopiero teraz? Ja tutaj plotę głupoty i zachwycam się, mam nadzieję swoim przyszłym chłopakiem, a mamy prawdziwy powód do świętowania.

Ania odwzajemniła uśmiech i rozpromieniła się tylko na chwilę.

-Tylko wiesz - zaczęła niepewnie - to praca na zmiany, a co ja zrobię z Marceliną, gdy będę musiała pójść na drugą zmianę, która zaczyna się od godziny czternastej aż do wyjścia ostatniego klienta? Wiesz, że na Miłosza nie mam co liczyć, nie wspominając o tacie.

W pokoju zapanowała na chwilę cisza. Powoli zaczynała żałować, że nie poszukała sobie czegoś, co nie kolidowałoby z opieką nad młodszą siostrą.

-Damy radę - poczuła ciepłą dłoń, na swojej dłoni - zawsze będzie mogła po szkole przychodzić z Jagodą do nas. Lena na pewno nie będzie miała nic przeciwko, a mojego taty i tak całymi tygodniami nie ma w domu.

Była wdzięczna za chęć pomocy, ale jednocześnie nie chciała nadużywać ich dobroci. Już i tak prawie codziennie bywały u nich.

-Nie mogę - pokręciła głową - wystarczająco wiele, dla nas robicie.

Wciąż pamiętała o pożyczonych pieniądzach na ostatni czynsz i bieżące opłaty, gdy ojciec zapomniał o przelewie, a im groziło odcięcie światła. Obiecała, że odda, jak najszybciej będzie mogła, ale nadal było jej głupio.

-Daj spokój - Paulina machnęła ręką - wiesz, że cię kocham i zawsze służę pomocą?

Pokiwała głową i wycisnęła na usta coś, co miało być uśmiechem. Ona też ją kochała i była gotowa jej pomóc w każdej chwili. Tylko nie wiedziała, za bardzo w czym.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania