Poprzednie częściNiebezpieczny układ [2]

Niebezpieczny układ [6]

ROZDZIAŁ TRZECI

 

Przemek

 

Ta mała od razu wpadła mu w oko i była idealną kandydatką. Teraz tylko musiał znaleźć sposób, dzięki któremu przekona ją do tego, co zamierzał zrobić. Rada nadzorcza w jego firmie, coraz częściej mówiła o zmianie stanu cywilnego. Wierzyli, że dzięki posiadaniu żony i własnej rodziny zmieni się i zacznie inaczej patrzeć na życie, które do tej pory było jednym wielkim pasmem rozrywek.

-Musisz mieć żonę, Przemku - szczególnie jeden z członków rady nadzorczej, wydawał się być wyjątkowo zniesmaczony po przeczytaniu kolejnego artykułu o nim w jednym z brukowców, jakich było pełno - ludzie tracą do nas zaufanie. Wiem, że to twoja firma i nie mam prawa dyktować ci warunków, ale czas najwyższy posłuchać kogoś, kto jest starszy i bardziej dojrzały.

Jęknął w duchu i przeciągnął dłonią po włosach. Miał wrażenie, że wszyscy nagle sprzysięgli się przeciwko niemu. Nawet jego ojciec, który nigdy nie wtrącał się do prowadzonych przez niego interesów, ostatnio zaczął przebąkiwać coś o przemijającym czasie. Dlatego siedział w restauracji i obmyślał strategię. Na jej nieszczęście miał wrodzony instynkt do ludzi i po jej pierwszym spojrzeniu posłanym w jego kierunku wiedział już, że nie jest typem kobiety ciężkiej i trudnej do zdobycia.

Wyciągnął gazetę na stolik i udawał, że czyta, tak naprawdę czekając, aż podejdzie z jedzeniem.

-Przepraszam - powiedziała zbyt cicho - czy mógłby pan zabrać gazetę?

Uśmiechnął się pod nosem i podniósł na nią wzrok. Była zdenerwowana i speszona. Ręce delikatnie, jej drżały. Mógłby sobie dać rękę uciąć, że gdyby teraz ją dotknął, całe zamówienie znalazłoby się na podłodze.

-Tak - mruknął i zabrał gazetę - dasz się zaprosić na kawę?

Patrzyła się na niego sarnim wzrokiem. W innych okolicznościach mógłby utonąć w tych oczach, ale teraz nie miał na to czasu. Musiał zacząć działać - szybko. Rada nadzorcza dała mu zaledwie miesiąc na znalezienie idealnej kandydatki, w przeciwnym razie oni mu kogoś znajdą.

-Ja? - zapytała z niedowierzaniem - proszę się nie wygłupiać.

Coraz bardziej zaczynała go bawić. Czy on wyglądał na takiego, któremu żarty były w głowie? Potrzebował konkretnej odpowiedzi i nie brał pod uwagę odmowy. To musiała być ona.

-Mówiłem ci już - szepnął i dotknął delikatnie jej dłoni - podobasz mi się.

Kontakt fizyczny był zaraz, po kontakcie wzrokowym, to co najczęściej zdradzało przeciwnika to oczy i reakcja ciała - w jej przypadku zadziałały obie te rzeczy. Jeszcze nie wiedziała, ale było już po niej.

-Nie mogę - zabrała rękę - proszę, umówić się z kimś innym.

Skrzywił się, nie takiej odpowiedzi oczekiwał od niej. Tak łatwo nie da się spławić. Wiedział, że pierwsza zmiana kończy pracę za dwie godziny. Przychodził tutaj na tyle często, że znał prawie cały ich grafik na pamięć. Jedną z wielu zalet tego miejsca było to, że prawie się nie zmieniało.

-Nie poddam się - powiedział stanowczym tonem, zanim zdążyła uciec - zaczekam.

Liczył na to, że odwróci się w jego stronę, a on będzie mógł posłać jej swój zabójczy i zmiękczający kolana uśmiech. Coś mu podpowiadało, że za jej zachowaniem, kryło się coś poważnego i koniecznie chciał wiedzieć co.

 

Dwie godziny minęły szybko. Siedział w swoim sportowym samochodzie i czekał, aż w końcu wyjdzie na zewnątrz i będzie mógł zaproponować jej podwiezienie. Może wtedy uda mu się z nią, chociaż chwilę porozmawiać.

-Dzięki za dzisiaj - dobiegło do jego uszu - mam nadzieję, że jutro nie zostawisz mnie samej na drugiej zmianie i przyjdziesz. Wiem, że ten dzień był dla ciebie ciężki.

Przekręcił oczami, słysząc paplaninę Julki. Ona potrafiła zagadać człowieka na śmierć. Lubił ją, nic do niej nie miał i pomógł jej nawet dostać pracę w tym miejscu, ale czasami mogłaby używać mniej słów.

-Będę na pewno - usłyszał odpowiedź swojej przyszłej żony - to cześć.

Szła szybko, prawie biegnąc, od czasu do czasu spoglądając na zegarek. Czy to możliwe, by się pomylił i postawił wszystkie karty na zajętą dziewczynę? Zanim ją zobaczył, chciał swoją propozycję przedstawić Julce. Ona z pewnością, przystałaby na jego propozycję. Wiedział, że czuła do niego coś więcej, niż tylko „lubię”.

-Hej - zawołał dziewczynę - może cię podwieźć?

Nie chciała zwolnić nawet na chwilę.

-Pogadajmy - krzyknął - proszę.

Przez moment był pewny, że udało mu się postawić na swoim. Przystanęła na chwilę i pochyliła w jego kierunku.

-Odczep się - warknęła - nie chcę mieć problemów.

Problemów? Przecież nie proponował jej na razie niczego złego, chciał ją tylko poznać, porozmawiać. To wszystko. Dopiero później miał zamiar wdrożyć ją w swój plan. Nie oczekiwał od niej deklaracji o dozgonnej miłości i monogamii.

-Nie - pokręcił przecząco głową - dopóki nie porozmawiamy. Wsiadaj, zimno jest na dworze.

W odpowiedzi wzruszyła ramionami i odsunęła się od samochodu. Jedno musiał jej przyznać. Była okropnie uparta.

-Daj mi spokój - odpowiedziała, nie patrząc mu w oczy - proszę.

 

Siedział w samochodzie pod jej blokiem i czekał, tylko sam w zasadzie nie wiedział na co. Był środek nocy, a jemu ze zmęczenia zamykały się już oczy. Czuł, że nawet termos kawy nie byłby w stanie mu pomóc. Momentami chciał się poddać i odjechać. Na świecie było wystarczająco wiele kobiet, by znaleźć tę, która zgodziłaby się zostać jego żoną.

Wyjął z kieszeni kurtki, paczkę papierosów i wysiadł z auta - miał dziwny zwyczaj niepalenia w samochodzie. Spojrzał w górę na szereg okien i zastanawiał się, które należą do mieszkania dziewczyny, gdy nagle w jednym z okien mignęła mu jej postać. Uśmiechnął się sam do siebie. To już było coś, teraz wystarczyło wejść do bloku i zobaczyć, pod którym numerem mieszka.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Elorence 23.09.2017
    Co za stalker, jasny gwint!
    Biedna, nawet nie zdaje sobie sprawy, że taki psychopata się wokół niej kręci... Aż jestem ciekawa, jak ona zareaguje i czy porządnie utrze mu nosa :D
  • Elorence 23.09.2017
    I jeszcze tak dorzucę, że ten brat to... szkoda słów, bo nie mam zamiaru strzępić sobie na nim języka... A obwinianie dziecka... Japierdolę... Niech ludzie wreszcie dorosną! Dziecko nie pcha się samo na świat, a do tańca trzeba dwojga...
  • Lady_Makbet 23.09.2017
    Cieszę się, że cię zainteresowało :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania