Poprzednie częściNiebiańska Gra- Prolog

Niebiańska Gra- Rozdział Czwarty: Spotkanie Bogów

Coś się zmieniło. Powoli odrywałem się od tej przyjemnej, bezpiecznej czerni. Szepty, jakby głosy słyszane spod wody docierały do mnie, po drodze tracąc swój sens.

- Nie dziwię mu się że stracił przytomność, tytuł takiej wagi mógł go przecież zabić. - Kobiecy głos, tak znajomy, słodki i łagodny... Tak bardzo bliski, a jednak nieosiągalny.

- Sophie... - wyszeptałem desperacko, świadomość mnie przerażała, dawała fałszywe obrazy rzeczywistości, które szybko traciły swoją ulotną mgiełkę ciepła. Poczułem dotyk, tuż za nim zalała mnie świadomość, powoli torturując moje nerwy. - Proszę... - jęknąłem, wiercąc się w duszącej mnie pościeli.

- Kasjan?! - Jej głos dramatycznie się zmienił, pojawiło się w nim przerażanie, dusząc tą spotykaną na co dzień słodycz - Co się dzieje?!

Krzyknąłem, gdy zalała mnie oślepiająca, nienaturalna i bolesna jasność, moje mięśnie zastygły w bolesnym spięciu, w gotowości do ucieczki lub walki. Jednak atak nie nadszedł, za to kształty powoli zaczynały przybierać swoją formę, ukazując mi dużą bibliotekę, bądź archiwum. Jasne pomieszczenie o białych meblach i ścianach, wydawało mi się jakoś znajome i bezpieczne.

- Witaj Kasjanie. - Niemal krzyknąłem, gdy dobiegł mnie głos zza pleców, a gdy się obróciłem, zobaczyłem skute cienkim łańcuchem kruki, w towarzystwie niskiej dziewczyny, bądź nawet dziewczynki. Ku mojemu przerażeniu, srebrne łańcuchy ginęły za jej plecami, dając jasno do zrozumienia, iż to skrzydła. Ale jakim cudem to w ogóle jest możliwe? To przecież żywe zwierzęta... Jej czarna suknia zafalowała, gdy bezszelestnym, dumnym i delikatnym krokiem zbliżyła się do mnie. Sięgała mi maksymalnie do klatki piersiowej - Chodź za mną... - szepnęła, mijając mnie, i prowadząc po marmurowych schodach na poddasze, które zostało przebudowane na prostą, elegancką komnatę w kolorach szarości i srebra. Nie wiem czemu, podążałem za nią bez słowa, i jak wszedłem, zamknęła delikatnie za mną drzwi. - Wybacz za to milczenie i ciszę - odezwała się cicho, jej głos był taki cichy i niski... i kojący. Spoglądała na mnie inteligentnym wzrokiem, nie pokazującym żadnych emocji. Po chwili wahania, wyciągnęła do mnie smukłą dłoń.

- Nazywam się Lithium. - Po tych słowach, jakby kruki się nieco uniosły, rozległ się cichy szczęk łańcuchów. Jedne z kruków miały zielone oczy, drugie niebieskie, inne bordowe... zauważyłem że każdy z nich na inny kolor. Dziewczyna tym czasem kontynuowała. - Jestem Serafinem, i także z racji tego losowania, również Jokerem. - W jej palcach pojawiła się karta przedstawiająca Czarnego Jokera. Cofnąłem się zdziwiony, chociaż nie byłem ani przerażony ani nadto zaskoczony. Bez zastanowienia chwyciłem tą delikatną dłoń, składając na jej wierzchu motyli pocałunek. Lithium nawet nie drgnęła, jednak otworzyła lekko swoje bladoczerwone usteczka, w niemym zdumieniu, po czym zabrała rękę, kierując się do dużego, litego biurka, starannie zdobionego. Usiadła przy nim, otwierając księgę o srebrno czarnej okładce, z ciemnogranatowymi literami mojego imienia. - Zbliż się. - powiedziała cicho, spoglądając na mnie spokojnie, jak pewnego rodzaju lalka. Bez emocji. - Wiesz gdzie jesteś? - spytała, głaszcząc ręką pierwszą stronę księgi. Pokręciłem głową, niemal się uśmiechnęła. - Wiem Kasjan, wiem. No więc... Znajdujesz się w sercu poziomu, w Archiwum Życia Anielskiego. Te wszystkie książki, jakie widziałeś wcześniej, to historie życia każdego z aniołów jaki kiedykolwiek żył. I teraz jest twój czas, byś upamiętnił swoje życie w tej księdze, wspomógł zasoby tego Archiwum oraz ten poziom o kolejnego członka.

Słuchałem w skupieniu, nie rozumiejąc jednak o co jej chodzi. Czy mam tą księgę zapisać? Przecież to niemożliwe.

- Jak niby ją zapełnię?

- Nie musisz robić zbyt wiele. Wystarczy że opowiesz ją w jej obecności, a potem zapieczętujesz paroma kroplami krwi i łez... - chciałem coś wtrącić, ale uniosła dłoń. - Nie pytaj jak to zrobisz. Jak nadejdzie czas, księga sama weźmie to, co jej należne.

- Ah. No rozumiem... - westchnąłem cicho, niechętnie przypominając sobie te życie. Jednak Lithium wyrwała mnie z zamyślenia.

- Poczekaj. Zaraz zjawi się tu mój kuzyn. - Jak na wezwanie, drzwi cicho się otworzyły, napełniając komnatę jasnością archiwum. U progu stał wysoki mężczyzna, o białych szatach, i trzech parach pięknych, złotych skrzydeł. Dziewczyna cicho parsknęła, - A nie mówiłam? - podeszła do Serafina, obejmując go delikatnie, i składając mu na policzku pocałunek. Chwyciła go za rękę, prowadząc do mnie. Zmrużyłem oczy, jego blask mnie oślepiał, ukojenie znalazłem tylko wtedy, gdy zakryłem się swoim ciemnym skrzydłem. - Kasjan, poznaj mojego kuzyna, Serafina Archera. - wyciągnąłem rękę, powoli przyzwyczajając się do tego światła.

- Zaszczyt poznać waszą wysokość. - powiedziałem z czcią, gdy poczułem ucisk jego ręki na mojej.

- Mi również. Pewnie się domyśliłeś, że jestem Kolorowym Jokerem - odezwał się cicho, jego czysty, aż zimny głos aż zadzwonił mi w uszach. - Ale to już czas byś wypełnił księgę - Ruszył powolnym krokiem do biurka, dając mi znać bym usiadł, co zrobiłem posłusznie. - Połóż rękę na księdze. I zacznij swą opowieść. - uśmiechnął się zachęcająco, sam odsuwając się i siadając na łóżku. Zamknąłem oczy i zaczęły się wspomnienia...

 

~ wybaczcie za tą nieobecność :/ Ale totalne lenistwo i brak chęci oraz weny robią swoje ~

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Agnieszka Gu 08.01.2018
    Witam,
    Trafiłam tu przypadkiem, i tak trochę od środka serii zaczęłam czytać, ale ... muszę przyznać, ze jestem oczarowana opisami.
    Są cudowne. Używasz bardzo trafnych, pobudzających wyobraźnię słów.

    Lithium - ciekawe imię. Pierwszy raz spotykam się z użyciem nazwy pierwiastka jako imieniem.

    Znalazłam kilka drobnych literówek np:
    "Nazywam się Lithium. - po tych słowach" - jeśli kropka to po akapicie z dużej litery Po...
    "milczenie i ciszę. - odezwała się cicho" - tu bez kropki raczej powinno być.
    "za nią bez słowa,i jak wszedłem" - brak spacji po przecinku
    "zauważyłem każdy z nich na inny kolor. " - Zauważyłem iż każdy z nich ma inny kolor. Z z dużej, iż/że, na - ma
    "Zaszczyt poznać waszą wysokość. - powiedziałem z czcią" - bez kropki
    "Kolorowym Jokerem. - odezwał się cicho" - bez kropki
    "wypełnił księgę. - ruszył powolnym " - tu z kropką, a Ruszył z dużej

    Ktoś mądry mi kiedyś zapodał, iż dialogi zaczyna się od nowej linijki.

    To generalnie drobiazgi, które nie przesłaniają świetnej całości. W wolnej chwili cofnę się do początku :)
    Pozdrawiam :)
  • Agnieszka Gu 08.01.2018
    *autokorekta - pierwiastka jako imienia ;)
  • Oia 09.01.2018
    Cieszę się że ta część się podobała, a błędy niestety zawsze się wkradną, zapominam o nich i potem właśnie takie duszyczki mi przypominają ;) Ale dziękuję i zapraszam do czytania
  • Agnieszka Gu 09.01.2018
    Oia Na szczęście zawsze można je poprawić tutaj w edycji tekstu (na opowi) ;)
    Pozdrawiam :)
  • Oia 09.01.2018
    Agnieszka Gu wiem o tym, dobrze że taka funkcja istnieje ;) również pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania