Niebiańska Gra- Rozdział Pierwszy: Zasady gry
Gdy tylko anielica mnie opuściła, zacząłem dotykać moich skrzydeł. Były ogromne, a w dodatku ten kolor... Czemu nie były białe? A może ja jestem jakimś upadłym czy co? Na próbę poruszyłem nimi. Natychmiast się rozpostarły, rzucając cień na biały pokój. Jakby wysysały światło, pomyślałem. Rozejrzałem się i krzyknąłem, gdy dojrzałem po drugiej stronie pokoju trzy postacie, i wszystkie miały skrzydła.
- Czego się drzesz? - warknął jeden z nich, podchodząc powoli do mnie. Jego skrzydła, czarne niczym smoła, dumnie uniesione dawały znak władzy. Spojrzałem na niego przerażony, nie mogąc się ruszyć. Ten jednak po chwili się uśmiechnął, podając dłoń w czarnej rękawiczce. - Nazywam się Ares. Moją kartą jest na razie As. A ty kim jesteś? - patrzył na mnie uważnie, z lekkim uśmieszkiem, w bezruchu. Powoli wyciągnąłem rękę, i uścisnąłem ją. Ares miał zadziwiająco mocny uścisk.
- Nazywam się Kasjan. - Przedstawiłem się grzecznie, po czym spojrzałem na pozostałe dwa anioły. Kobieta trzymała w swej ręce grubą księgę, z dużą ilością zakładek w niej. Widząc mój zaciekawiony wzrok, podeszła i stanęła obok Aresa, również wyciągając dłoń, tym razem w ciemnofioletowej rękawiczce.
- Miło cię poznać, Kasjan. Masz piękny kolor skrzydeł. - zaśmiała się lekko, jej fioletowe oczy zabłysły. - Ja jestem Sophia, i tak jak mój brat jestem Asem. I dodam, że jestem Aniołem Ciemnej Magii. A Ares jest Aniołem Bólu. - Przechyliła głowę poruszając lekko fioletowo czarnymi skrzydłami, z których unosił się niebieskawo fioletowy dym. - Jestem ciekawa jaką ty dostaniesz kartę przy losowaniu. - dodała tajemniczo, uśmiechając się i mrużąc złośliwie oczy. - Obyś nie miał karty niżej 5...
- Sophia... Czy ty wszystko musisz mu sama tłumaczyć? - Ostatni mężczyzna dorównał do swoich kompanów. Spojrzał na mnie zielonymi oczami, pozbawionymi wyrazu. - Mam na imię Denver. - odezwał się, kiwając do mnie głową. Jego matowe, szare skrzydła nie były tak wysoko uniesione, pióra nie miały też takiego blasku jak u Aresa i Sophi. - Moją kartą jest dziesiątka pik. Jestem patronem zagubionych.
- Miło was wszystkich poznać... - powiedziałem niepewnie. - Jednak dlaczego przyszliście?
- Przecież Królowa ci powiedziała. Nastąpi nowe losowanie kart. - Sophia uśmiechnęła się przekornie, biorąc Aresa pod rękę. - A my jesteśmy odpowiedzialni cię tam zabrać. - Chwyciła mnie nagle za rękę z ogromną siłą. - Ale wszystko wytłumaczę ci po drodze, mój drogi Kasjanie. - Po tych słowach, wzbiła się w powietrze, a mi zawirował świat.
_ _ _
Krzyczałem. Spojrzałem w dół, na Aresa, który leciał za nami. Tuż obok mnie leciał Denver. Patrzył na mnie z rozbawieniem.
- I jak ci się podoba lot?
- Jest strasznie! - wrzasnąłem, starając się nie puścić dłoni Sophie. - Chcę na ziemię!
- To co będzie jak będziesz sam latać? Spadniesz od razu. - zaśmiał się robiąc piruet. - A uwierz, to uczucie wolności jest niesamowite.
- Ale jak mam niby latać?! Przecież ja nawet nie umiem używać tych skrzydeł!
- Jak każdy nowy. - wtrąciła Sophie, skręcając ku wielkiej, srebrno białej świątyni. - Ale zacznijmy ci tłumaczyć zasady.
- To ja to zrobię. - Ares zrównał się ze mną. - No to tak: Najważniejszymi Aniołami są Jokery. Kolorowy i Czarny. Czarny daje ludziom śmierć, kolorowy daje im życie. Mają rangę tak zwanych bogów. Kolejni to Królowie i Królowe. Znak jest ważny. Dajmy na to że masz znak trefla, to słuchasz się króla i królowej trefl. Nie innych. Rozumiesz?
Pokiwałem głową, słuchając w skupieniu. Powoli przyzwyczajałem się do pędu powietrza i wysokości.
- Potem są Asy. Znaki tez są ważne, bo na przykład As trefl służy Królowi trefl i tej samej królowej. Zwykle zajmują się ochroną i brudną robotą. Tacy mordercy po prostu. Następnie są Walety. Rozporządzają mniejszym kartom, i tak jak Asy, są w randze Wojowników. Niżej po waletach leżą karty od piątki do dziesiątki, są to patroni. Na samym dole są od czwórki do dwójki. Są to Anioły stróże małych dzieci. Rozumiesz?
- Tak, ale czy kart wystarczy dla wszystkich? - spytałem nieśmiało.
- Do tego zmierzałem. Ten świat jest podzielony na poziomy. Jest ich aż 53. My jesteśmy na poziomie 31.
Sophia nagle się zatrzymała. Spojrzałem na nią, i zauważyłem że patrzy na mnie dziwnym wzrokiem.
- Kasjan, kiedy ty nauczysz się latać? - zapytała swoim słodkim głosikiem. Naszedł mnie strach że mnie nagle zechce puścić.
- Może po zakończeniu losowania? - spytałem niepewnie, wzmacniając uścisk. Dziewczyna uśmiechnęła się zadowolona i zniżyła lot. Poczułem że dotykam podłogi. Rozejrzałem się, po pięknie zdobionych kolumnach, i ścianach świątyni. Spojrzałem w dół, na szklaną podłogę. Denver poklepał mnie po plecach między skrzydłami.
- To co? Gotowy na wybór kart?
Komentarze (13)
,,- przechyliła głowę poruszając'' - tu też z dużej i przed poruszając przecinek
,, - chwyciła mnie nagle '' - tutaj też z dużej
,,Znaki tez są'' - też
Bardzo dobry pomysł, świetny :) Już jestem ciekawa, jaką kartę Kasjan wylosuje. Zostawiam 5 :)
"- Nazywam się Ares. Moją kartą jest na razie As. A ty kim jesteś?" - ktoś kiedyś mnie instruował, że dialogi zaczynamy od nowej linijki
"Znaki tez są ważne" - też literówka
Dobrze, że rozpisałaś co i jak.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania