Poprzednie częściNiechciana miłość - Prolog

Niechciana miłość - Rozdział 3

Jednak rano ojciec miał inne plany na dzisiaj. Przy śniadaniu uroczyście ogłosił, że w przyszłym tygodniu odbywa się bal na zamku i król nas zaprasza. Tym samym poznam mojego przyszłego męża wcześniej niż to było planowane.

I z tego właśnie powodu wraz z siostrami i matką jedziemy teraz do najlepszej krawcowej w mieście (podobno). Rodzice zgodnie stwierdzili, że przyda mi się na tą okazję nowa sukienka. Moim zdaniem wystarczyłaby, któraś z tych, które przywiozłam z domu. Nikt tutaj mnie w nich nie widział, a nienawidzę tych godzin przymiarek i dobierania wszystkich dodatków i zdobień. Według mnie są to godziny wyjęte z życia bezpowrotnie.

Tak jak sądziłam, u krawcowej było strasznie długo i nudno. Sukienki mają być gotowe dwa dni przed balem, aby zdążyć z ewentualnymi przeróbkami. Moja będzie ciemnoniebieska do ziemi z wieloma ozdobami. Żeby tylko nie wyszła choinka.

Gdy wróciłyśmy do rezydencji, ojciec niestety nadal tam był i nigdzie się nie wybierał, a więc mogłam się pożegnać z dzisiejszym spotkaniem z Sean'em. Na domiar złego zaczął padać deszcz i nie mogłam wyjść nawet do ogrodu. Zdecydowanie nie jest to mój najlepszy dzień.

Przez resztę dnia próbowałam nie ześwirować. Nienawidzę siedzieć bezczynnie w zamkniętych pomieszczeniach. Zdecydowanie nie nadaje się do życia w zamku. Dotąd nie było źle, ponieważ większość czasu spędzałam w ogrodzie z Jennifer albo przynajmniej na tarasie, który wychodził wprost z mojego pokoju. Gdy zamieszkam z "moim mężem", to na dziewięćdziesiąt procent mogę się z tym pożegnać.

W nocy było tylko gorzej. Ciągle myślałam o tym jaki będzie książe. Boję się tego spotkania. A co jeśli będzie jeszcze gorszy niż go sobie wyobrażam? Nie chcę spędzić całe życie z kimś, kogo nawet nie polubię.

***

Następnego dnia pogoda była bardzo ładna, a przy śniadaniu ojciec powiedział, że nie będzie go dzisiaj cały dzień i wróci późno w nocy. Nie mogłam się doczekać końca śniadania.

Gdy tylko ojciec pojechał, wykradłam się tylnym wyjściem i pobiegłam w stronę umówionego miejsca.

Niestety Sean'a tam nie było, ale w końcu dzisiaj przyszłam wcześniej niż ostatnio. I tak nie mam po co wracać, więc zaczekam na niego.

Położyłam się na trawie i zamknęłam oczy. W końcu mogę się zrelaksować i na chwilę zapomnieć o moich zmartwieniach. Po jakimś czasie zrobiłam się senna, ponieważ w nocy prawie w ogóle nie spałam. Najwidoczniej zasnęłam, bo gdy otworzyłam ponownie oczy, obok siedział Sean i patrzył na mnie śmiejąc się. Nie dziwię mu się.Pewnie wyglądam komicznie śpiąc na trawie w środku lasu.

- Hej. - Powiedział do mnie nadal się śmiejąc. - Ciężka noc?

- Hej. Można tak powiedzieć, mało dzisiaj spałam. Za bardzo stresuję się nową sytuacją, ale nie chcę o tym mówić tylko zapomnieć o tym chociaż na chwilę. I przepraszam cię za to, że nie przyszłam wczoraj, ale rodzice mieli inne plany dla mnie.

- Domyśliłem się i nie jestem z tego powodu zły. Nasze spotkania to tajemnica, więc rozumiem, że ciężko jest wymykać się codziennie. Ale mniejsza o to. Co powiesz na jazdę konną? Umiesz jeździć?

- Nie, ale uwielbiam konie i zawsze o tym marzyłam. - Odpowiadam szczęśliwa.

- Więc dzisiaj cię tego nauczę. Zobaczysz będzie super. - Powiedział z entuzjazmem małego chłopca, a mi od razu poprawił się humor.

Dzień zleciał bardzo szybko w cudownej atmosferze. Dawno nie czułam się taka szczęśliwa i wolna. W końcu cieszyłam się chwilą, a nie tym co dopiero będzie. Niestety Sean powiedział, że w tym tygodniu nie możemy się już spotkać, ponieważ będzie zajęty, ale nie chce teraz mnie tym zadręczać, gdy w końcu jestem wesoła. Obiecał, że opowie mi później wszystko ze szczegółami, ale najpierw sam musi przetrawić parę rzeczy. Spotkamy się dwa dni po balu. Będzie ciężko do tego czasu, ale nie chciałam się dołować tym teraz.

Przed snem udało mi się skupić tylko na pozytywnych rzeczach dzisiejszego dnia. Zasnęłam z nadzieją, że wszystko się jakoś ułoży.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania