Niechętny posłaniec cz. 7 # Wspólne opowiadanie (Pan Buczybór)
Piorun ogłuszył go na moment, ale czuł jak zatrzęsła się ziemia, jak po twarzy przeleciała fala ciepła, a gdy otworzył oczy, które ciągle jeszcze nie nabrały ostrości widzenia, zobaczył kobietę. I nie była to Demonica. Stała dokładnie pomiędzy nimi i z politowaniem obserwowała ich oboje.
Kapłanka Pana Płomieni, która niewiele mniej oszołomiona niż posłaniec, starała się podnieść z piaszczystej drogi, on też próbował, równie nieudolnie stanąć na nogi.
Czarnowłosa kobieta pobłażliwie patrząc, na dwoje nieporadnych ludzi, stała oparta na klindze szpady. Tuż za nią pojawił się karosrokaty koń, który opuścił głowę i jakoś tak nienaturalnie przyglądał się błyszczącymi oczyma na leżącą kobietę. Sven miał wrażenie, że to dziwne zwierzę, w każdej chwili może się rzucić... w obronie nieznajomej. Kurwa! Ale to chyba niemożliwe! Konie się tak nie zachowują...
– Długo będziesz jeszcze leżała na tej drodze? – powiedziała zwracając się do Demonicy.
Kapłanka poderwała się nagle z niedowierzaniem, lekko chwiejąc się warknęła...
– Co tu robisz popieprzony upiorze?
– Upiorze? Do niedawna myślałam jeszcze, że mam na imię Pamiątka.
Demonica zaśmiała się nerwowo.
– Pamiątek, to ty już parę zostawiłaś...
Czarnowłosa, chowając szpadę do pochwy, podeszła do niej i podała rękę, by pomóc jej wstać. Gdy Demonica podniosła się z ziemi, Pamiątka błyskawicznie chwyciła ją za szyję i wysyczała...
– Witaj siostro – widział jak spod paznokci czarnowłosej dziewczyny, płyną strużki krwi Demonicy. Jakiś dziwny dreszcz, przebiegł go przez ciało i coś mu mówiło, żeby nie zwracając na siebie uwagi, usłyszeć jak najwięcej.
– Znowu weszłaś mi w drogę – mówiła kobieta, jakby zrezygnowanym głosem wyrozumiałej matki, pouczającej dziecko. – Ile razy mam cię prosić, żebyś nie polowała na moim terenie?
– Nie jestem na twoim terenie, przysłał mnie Pan Płomieni...
– Przestań! – roześmiała się w głos – Wiesz doskonale, że on tu nie ma nic do gadania! Nie wolno mu nawet dotknąć posłańca, który niesie wiadomość do zamku cieni. Zapomniał, że pieczęć na liście, który niesie posłaniec, zawsze pokaże, gdy pojawią się płomienie przeklętego ognia.
Demonica złapała za rękę, która kaleczyła i nawet udało jej się oderwać dłoń od jej szyi.
– Pamiątka! On naprawdę mnie tu przysłał. – Sven zobaczył autentyczne przerażenie w oczach swej niedawnej prześladowczyni. Skłamałby, gdyby powiedział, że w tym momencie nie poczuł satysfakcji. – Ten posłaniec to nie jest zwykły posłaniec. Oprócz tego listu niesie jeszcze coś...
Drobna, ubrana na czarno dziewczyna z długim czarnym warkoczem z niezwykłą siłą, odepchnęła Demonicę. Odwracając się w kierunku konia, który odwracał się równocześnie z nią, jakby stanowli jedność...
– Wiem. Dlatego za wami idę... – powiedziała nie patrząc na Demonicę. – Spróbuj go tknąć po drodze do zamku...
– Jak to, do zamku? – na twarzy rudowłosej widać było zaskoczenie – Co, myślisz, że po dobroci pójdę do tego piekielnego miejsca umarłych?
Czarnowłosa znów się roześmiała i zwrócila do Svena, wtedy zobaczył jej oczy. W ich czarnej głębi, zobaczył taką pustkę, że pożałował, że się narodził.
– A ty długo będziesz tak siedział? Rusz dupę! Ktoś na nas czeka... – zwróciła się do niego słodkim głosem, ktory spowodował jeszcze większy strach...
Komentarze (114)
"strarała się" - starała
"– Co tu robisz popieprzony upiorze? – Upiorze? Do niedawna myślałam jeszcze, że mam na imię Pamiątka. " - tutaj przenieś dialog
I nawet fajne. Na pewno fabuła poszła do przodu. Dodałeś nową postać,ale dalej liczyłam, że Demonica umrze w nieprzyjemnych okolicznościach. No cóż... trudno. A ten nowe wspólne opowiadanie nie kończy tego, więc spoko, że napisałeś ciąg dalszy. 4
Niechętny posłaniec cz. 7 # Wspólne opowiadanie (Pan Buczybór)
Piorun ogłuszył go na moment, ale czuł jak zatrzęsła się ziemia, jak po twarzy przeleciała fala ciepła, a gdy otworzył oczy, które ciągle jeszcze nie nabrały ostrości widzenia, zobaczył kobietę. I nie była to Demonica. Stała dokładnie pomiędzy nimi i z politowaniem obserwowała ich oboje.
Kapłanka Pana Płomieni, która niewiele mniej oszołomiona niż posłaniec, starała się podnieść z piaszczystej drogi, on też próbował, równie nieudolnie stanąć na nogi.
Czarnowłosa kobieta pobłażliwie patrząc, na dwoje nieporadnych ludzi, stała oparta na klindze szpady. Tuż za nią pojawił się karosrokaty koń, który opuścił głowę i jakoś tak nienaturalnie przyglądał się błyszczącymi oczyma na leżącą kobietę. Sven miał wrażenie, że to dziwne zwierzę, w każdej chwili może się rzucić... w obronie nieznajomej. Kurwa! Ale to chyba niemożliwe! Konie się tak nie zachowują...
– Długo będziesz jeszcze leżała na tej drodze? – powiedziała zwracając się do Demonicy.
Kapłanka poderwała się nagle z niedowierzaniem, lekko chwiejąc się warknęła...
– Co tu robisz popieprzony upiorze?
– Upiorze? Do niedawna myślałam jeszcze, że mam na imię Pamiątka.
Demonica zaśmiała się nerwowo.
– Pamiątek, to ty już parę zostawiłaś...
Czarnowłosa, chowając szpadę do pochwy, podeszła do niej i podała rękę, by pomóc jej wstać. Gdy Demonica podniosła się z ziemi, Pamiątka błyskawicznie chwyciła ją za szyję i wysyczała...
– Witaj siostro – widział jak spod paznokci czarnowłosej dziewczyny, płyną strużki krwi Demonicy. Jakiś dziwny dreszcz, przebiegł go przez ciało i coś mu mówiło, żeby nie zwracając na siebie uwagi, usłyszeć jak najwięcej.
– Znowu weszłaś mi w drogę – mówiła kobieta, jakby zrezygnowanym głosem wyrozumiałej matki, pouczającej dziecko. – Ile razy mam cię prosić, żebyś nie polowała na moim terenie?
– Nie jestem na twoim terenie, przysłał mnie Pan Płomieni...
– Przestań! – roześmiała się w głos – Wiesz doskonale, że on tu nie ma nic do gadania! Nie wolno mu nawet dotknąć posłańca, który niesie wiadomość do zamku cieni. Zapomniał, że pieczęć na liście, który niesie posłaniec, zawsze pokaże, gdy pojawią się płomienie przeklętego ognia.
Demonica złapała za rękę, która kaleczyła i nawet udało jej się oderwać dłoń od jej szyi.
– Pamiątka! On naprawdę mnie tu przysłał. – Sven zobaczył autentyczne przerażenie w oczach swej niedawnej prześladowczyni. Skłamałby, gdyby powiedział, że w tym momencie nie poczuł satysfakcji. – Ten posłaniec to nie jest zwykły posłaniec. Oprócz tego listu niesie jeszcze coś...
Drobna, ubrana na czarno dziewczyna z długim czarnym warkoczem z niezwykłą siłą, odepchnęła Demonicę. Odwracając się w kierunku konia, który odwracał się równocześnie z nią, jakby stanowli jedność...
– Wiem. Dlatego za wami idę... – powiedziała nie patrząc na Demonicę. – Spróbuj go tknąć po drodze do zamku...
– Jak to, do zamku? – na twarzy rudowłosej widać było zaskoczenie – Co, myślisz, że po dobroci pójdę do tego piekielnego miejsca umarłych?
Czarnowłosa znów się roześmiała i zwrócila do Svena, wtedy zobaczył jej oczy. W ich czarnej głębi, zobaczył taką pustkę, że pożałował, że się narodził.
– A ty długo będziesz tak siedział? Rusz dupę! Ktoś na nas czeka... – zwróciła się do niego słodkim głosem, ktory spowodował jeszcze większy strach...
-------
Czemu "demonicę" zapisałeś z dużej litery? Demon jak każdy inny, to tylko rasa, nie ma powodu żeby dawać dużą literę. Jeśli chcesz podkreślić tego konkretnego demona, wystarczyło użyć imienia, które brzmiało "Irahh". Człowieka też nie zapisujemy z dużej, nawet jeśli mowa o Svenie, jedynym jak na razie ludzkim przedstawicielu w tym opowiadaniu.
Powtórzyłbym po raz setny, że żadnego Pana Światła nie ma, że to była jedynie bajeczka - przynęta jak domek z piernika Baby Jagi. Ale nie ważne, jak już tak wszystkim się usrało z tą kapłanką to niech już będzie, whatever.
"Czarnowłosa kobieta pobłażliwie patrząc, na dwoje nieporadnych ludzi, stała oparta na klindze szpady." - coś mi tu nie pasuje z przecinkami, to raz, a dwa - Sven okej, ale Irahh to przecież demon, a nie "nieporadny człowiek".
"jakoś tak nienaturalnie przyglądał się błyszczącymi oczyma na leżącą kobietę" - przyglądać można się komuś lub czemuś, patrzeć można na kogoś lub na coś. Nie odwrotnie.
"Sven miał wrażenie, że to dziwne zwierzę, w każdej chwili może się rzucić..." - po "zwierzę" usuń przecinek.
"– Długo będziesz jeszcze leżała na tej drodze? – powiedziała zwracając się do Demonicy." - po "powiedziała" przecinek.
"Kapłanka poderwała się nagle z niedowierzaniem, lekko chwiejąc się warknęła..." - w tym zdaniu masz aż trzy czynności. Żeby miało to dobre brzmienie po "niedowierzaniem" usuń przecinek, a następnie postaw "i".
"– Co tu robisz popieprzony upiorze?" - przed "pieprzony" przecinek.
"Czarnowłosa, chowając szpadę do pochwy, podeszła do niej i podała rękę, by pomóc jej wstać." - brzmi to trochę jakby podeszła do tej pochwy (na miecze) , a zgaduję, że pochwa nie upadła i nie potrzebowała pomocy przy wstawaniu. W tym wypadku użyj konkretnie: imienia istoty, rasy tu; demona albo innego słowa.
"Gdy Demonica podniosła się z ziemi, Pamiątka błyskawicznie chwyciła ją za szyję i wysyczała..." - jeśli masz zdanie (jakiś tam opis) kończące się na "syknęła, powiedziała, warknęla itp itd" i poniżej ma być tekst postaci, dajesz dwukropek.
"– Witaj siostro – widział jak spod paznokci czarnowłosej dziewczyny, płyną strużki krwi Demonicy." - jeśli po wypowiedzi postaci nie opisujesz co ta postać robi czy cokolwiek, jak tutaj, gdzie patrzymy już oczami Svena, oddzielaj to. Pokazuję: "Gdy Demonica podniosła się z ziemi, Pamiątka błyskawicznie chwyciła ją za szyję i wysyczała:
– Witaj siostro.
Widział jak spod paznokci czarnowłosej dziewczyny płyną strużki krwi Demonicy..." - do tego znów powtarza się słowo "demonica", więc zastąp to jakąś rogatą istotą, piekielnym stworzeniem czy czymkolwiek. Czasem trzeba troszkę się wysilić ;))
"Jakiś dziwny dreszcz, przebiegł go przez ciało i coś mu mówiło, żeby nie zwracając na siebie uwagi, usłyszeć jak najwięcej." - pierwszy przecinek do piachu, a "dreszcz przebiegł go przez ciało" jest niepoprawne: albo przebiegł go dreszcz, albo przez jego ciało przeszedł dreszcz. Usłyszeć jak najwięcej? Każdy normalny spieprzałby ile sił w nogach, korzystając z zamieszania, a on sobie stał i słuchał? Mało wiarygodne.
"[...]który niesie wiadomość do zamku cieni." - to nazwa własna, a więc "Zamek Cieni".
"Demonica złapała za rękę, która kaleczyła i nawet udało jej się oderwać dłoń od jej szyi." - śmiesznie napisane, rozumiem o co Ci chodziło, ale zapisałeś to źle. Po pierwsze "co" kaleczyła ręka? Szyję, okej, ja to wiem, ale warto to zapisać, bo wydaje się jakbyś urwał opis i dokleił nowe zdanie. Oderwać dłoń - czyją dłoń? Siostry, oczywiście, ale to też należałoby podkreślić. Czytelnik ma widzieć opisywane przez Ciebie obrazy jak film, a nie zastanawiać się co autor miał na myśli czy cofać się, żeby ogarnąć co się dzieje.
"– Pamiątka! On naprawdę mnie tu przysłał. – Sven zobaczył autentyczne przerażenie w oczach swej niedawnej prześladowczyni." - tu błąd przy zapisie dialogu, ale o tym pisałam wcześniej.
"Drobna, ubrana na czarno dziewczyna z długim czarnym warkoczem z niezwykłą siłą, odepchnęła Demonicę" - powtórzenie słowa "czarny", zastąp to np. słowem "ciemny", "kruczy", "smolisty", kurde, nasz język jest niezwykły! Mamy miliardy synonimów, nie ograniczajmy się do słów tak pospolitych i to jeszcze powtarzanych w jednym zdaniu.
"Odwracając się w kierunku konia, który odwracał się równocześnie z nią, jakby stanowli jedność..." - kolejne powtorzenie słowo "odwrócił się".
"– Wiem. Dlatego za wami idę... – powiedziała nie patrząc na Demonicę." - po "powiedziała" przecinek.
"– Jak to, do zamku? – na twarzy rudowłosej widać było zaskoczenie – Co, myślisz, że po dobroci pójdę do tego piekielnego miejsca umarłych?" - po "zaskoczenie" przecinek.
"Czarnowłosa znów się roześmiała i zwrócila do Svena, wtedy zobaczył jej oczy. W ich czarnej głębi, zobaczył taką pustkę, że pożałował, że się narodził" - czarny. Czarny. CZARNY - WSZĘDZIE CZARNY. Synonimy, proszę.
Uff, dobrnęłam do końca. Tak krótki tekst, a tyle błędów. Dość męczące kiedy robisz coś takiego na telefonie, zdecydowanie niepolecam! XD
Robisz dużo błędów, musisz zwracać na nie uwagę i przed wstawieniem czytać dokładnie swoje teksty, najlepiej dwukrotnie; raz - na głos i skupiając się na treści, dwa - analizując pisownię, przecinki itd. Właśnie - przecinki. Nie jestem orłem z interpunkcji, ale momentami wstawiasz je w randomowe miejsca, kiedy tam gdzie są potrzebne po prostu ich nie ma. Poświęć interpunkcji trochę czasu, niezbyt to przyjemne (sama musiałam się kiedyś z tym borykać), ale przynosi efekty. Ograniczasz się do słów pospolitych i często je powtarzasz, więcej czytaj, a nie tylko urozmaicisz swój słownik, ale i przyswoisz sobie niektóre zasady interpunkcyjne, będziesz przyswajać budowę dobrych opisów i budowy (wiarygodnych) dialogów.
Ogólnie opowiadanie nie jest złe, pomijając liczne błędy jest to jeden z lepszych tesktów serii o Niechętnym Posłańcu. W końcu doczekałam się choć strzępków opisów, a nawet trochę więcej - radujcie się narody! Piszę to chyba każdemu, ale to w sumie dobrze, wiem że się powtórzę, ale DUŻO CZYTAJ.
Mam nadzieję, że zaznajomiłeś się dobrze z moimi radami i spostrzeżeniami. Liczę, że choć do niektórych się zastosujesz (pamiętaj, że robisz to dla siebie nie dla mnie) i wprowadzisz je w życie, a Twoje teksty stanął będą lepsze ;))
(Pisałam na telefonie to gówno jakąś godzinę! A spróbuj mi nie docenić! XD)
To cieszy :)
Bardzo Ci gratuluję długiego komentarza, chociaż do końca nie rozumiem celu kopiowania i wklejania dwukrotnie tej samej treści.
Z racji wykonywanego zawodu czytam bardzo dużo, redagując teksty, a także pisząc własne. Ten tekst potraktowałem jako zabawę. Masz rację, nie przyłożyłem się, ale za to Ty miałaś okazję błysnąć swoją wiedzą. Twoje błędy w komentarzu odbieram jako brak szacunku do mnie, jako autora, bo rozumiem, że wytknęłaś błędy w tekście jako brak szacunku do czytelnika. Zjechałaś tekst, by po chwili przyznać, że jest to jedna z lepszych części – zaprzeczasz sama sobie. Co do fabuły: tekst można dowolnie interpretować, zależy to od inwencji i wyobraźni kolejnego autora, który pisze kolejną część i narzucanie mu własnych pomysłów, niezrealizowanych w swoim rozdziale jest trochę nie fair. Np. demon to rzeczywiście nie nieporadny człowiek, ale może być równie nieporadny w stosunku do drugiego demona. Żeby nie robić kolejnego opowiadania pod opowiadaniem, zakończę swoim przemyśleniem. Chyba najlepiej by było, gdybyś sama napisała całość, bo odnoszę wrażenie, że o to Ci właśnie chodzi. Dziękuję za komentarz, wytknięcie błędów i Twoją ocenę i mam nadzieję, że swoim komentarzem nie odstraszysz innych współtwórców tego opowiadania, którzy nie są takimi zawodowcami jak Ty, ale zwykłymi amatorami w tej trudnej sztuce pisarskiej. Pozdrawiam :)
Rozumiem, że potraktowałeś to jako zabawę, w końcu o to tu chodzi, ale czy oznacza to, że błędy są wskazane? Raczej nie, a ja pokazuję je autorom i pomagam likwidować (karygodne).
Nie chodzi tu o "błyszczenie wiedzą" bo wyobraź sobie, że są do tego lepsze miejsca i sposoby.
"Twoje błędy w komentarzu odbieram jako brak szacunku do mnie, jako autora, bo rozumiem, że wytknęłaś błędy w tekście jako brak szacunku do czytelnika. " - tego fragmentu nie mogę przestać czytać, powtarzam go w kółko, nie wiedząc czy śmiać się czy płakać. Rozumiem w takim razie, że najlepiej wychwalać teksty i stawiać piątki, a błędy ignorować i pozwalać im kwitnąć. Nie, no bardzo ładnie, gratuluję. Jakież to profesjonalne, biorąc pod uwagę, że rzekomo zajmujesz się redagowaniem tekstów. Tym bardziej jestem zaskoczona.
Błędy, które wskazałam nie są brakiem szacunku, a właśnie jego okazaniem. Poświęciłam godzinę by pokazać co zrobiłeś źle, ale również napisałam jak mógłbyś to poprawić. To jest Twoim zdaniem zjechaniem tekstu? Tylko tyle potrafisz dostrzec?
Nie przeczę sama sobie, jeśli masz problem z interpretacją radzę przeczytać jeszcze raz ;))
Jedyne z czym mogę się zgodzić to moje duże oczekiwania. Jednak pewne fakty były zawarte w tekście, a niektórzy je ignorują. Ale dobra - fun jest fun. Przecież nikomu głowy nie urwałam.
Również jestem amatorem, ale gdyby w przeszłości - zarówno mojej jak i wszystkich ludzi na świcie - ktoś nie pokazywałby naszych błędów i nie dawał rad wszyscy prezentowalibyśmy poziom "Kali jeść, spać, srać".
Myślę, że wszystko zostało powiedziane. Cieszę się, że etap na jakim jesteś jest dla Ciebie wystarczający i nie przyjmujesz niczyich rad, bo sam wiesz najlepiej.
Powodzenia więc, pozdrawiam ;)))
Violet, proszę, muszę się powtarzać raz setny - każdy robi błędy, nawet wielcy pisarze - to oczywiste. DLATEGO właśnie prześwietlam teksty tak szczegółowo. W celu ich zapobieganiu. Tak jak napisałam wyżej, jestem na krytykę otwarta i jeśli ktokolwiek ma chęci żeby mi pomóc - zapraszam, będę wdzięczna.
No cóż, życie jest pełne niespodzianek, w każdym razie - powodzenia i pozdrawiam ;))
to Ty jesteś zaślepiony
przekonasz się sam, że ktoś taki jak Ewoile na tym portalu to skarb!
Ogólnie Nuncjuszowi dziękuję, a wszystkim pozostałym gratuluję profesjonalizmu i dojrzałości ;))
Joker - ja przecież odstawiłem alkohol :( więc co najwyżej soczek xD
"Ale żaden dorobek nikogo [...] " - To dwa cytaty z jednego tylko komentarza, który tutaj zostawiłeś.
"A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz? " - Mateusz 7:3
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania