Opoowi *** Przemoczona córka
Matka z utęsknieniem czeka na swoją córkę.
Tak się denerwuje, że nalewa kwiaty do wazonu, skraca końcówki wody, oraz brudzi się zapachem.
Nagle pociecha wraca, mlaskając butami o zakrytą powierzchnię planety.
Matka rzuca w nią słowami , które to - przeobrażone w zdanie - przyklejają się do sukienki:
– Coś taka przemoczona. I tu i tam i wszędzie. Przyznaj się… pokłóciłaś się z deszczem i cię olał. Tak?
– Nie.
– To może za szybko biegłaś. Spociłaś się ty moje biedactwo. Tak?
– Nie.
– O zgrozo! Ludzkość cię opluła! Moją córkę. Za co? Chyba nie za kołnierz?
– Nie.
– Weszłaś z deszczu pod wodospad?
– Nie.
– No to ja już nie wiem. Nawet kiedy myślę. Powiedz mi wreszcie – rzecze matka, upychając nowy stolik pod wazon{a w duszy ma nadzieję, że jej córka wreszcie skleci całe zdanie, bo póki co leje wodę}
– Byłam z koleżanką nad rzeką…
– Fruwałaś ? Ty umiesz? Dronka z ciebie?
– Mamo... no już dobrze. Staliśmy przy tej małej rzeczce, co to sięga ludziom do kolan…
– A to ci zboczona. Prawie wysuszyć, zaorać i ryż posadzić. Większy pożytek będzie.
– Mamo! Skończ! Proszę!
– No i co dalej, córko?
– Przyszła władza…
– Do koryta było im spieszno, mniemam...
– Ojejku! Przestań mi przerywać, bo wyschnie temat naszej rozmowy i dalsza konwersacja, nie będzie miała racji bytu.
– A ta władza… co od ciebie chciała? Mów mi zaraz! Chyba nie…no wiesz...
– Mamo! No coś ty. Zauważyłam pana policjanta w ostatniej chwili…
– Przecież żyjesz!
– Obiecałaś! No tego… staliśmy z koleżanką i karmiliśmy: rybki, kaczki - suchą bułką…
– Tak długo żeście tam stały? Mogliście zamiast kaczek, pana nurka nakarmić.
– Ale pan nurek nie chciał. Tylko wylazł na brzeg i grzebał sobie w płetwach.
– A gdzie miał sobie grzebać. To nurek. Sama przyznałaś. Ja zresztą też.
– Pogardził naszą bułką. Naszą. Przez nas nadgryzioną! Tak ją znieważył! Rozumiesz?! A przystojny był.
Koleżanka mu powiedziała, żeby spływał.
– A pan policjant? Co z nim?
– On nie spłynął, tylko bardzo groźnie wyglądał. Miał surową minę…
– Nie ugotowaną? A zza czego wyglądał? Saper był w pobliżu?
– Co... naprawdę miał wygląd nie do patrzenia.
– Saper?
– Policjant!
– A umiał mówić ?
– Nie był rybą, więc umiał.
– I co powiedział?
– Do wody proszę!!!
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania