Niepewność
Noszę zbroję ze złota
Która w mych oczach rdzawa
Miast chronić mnie
Pęta bezlitośnie jak stalowe kajdany.
Dzierżę mityczny miecz Temidy
Ciężki niczym ogromny głaz
W mej dłoni groźny jak patyk
Nie rani wrogów lecz mnie.
Skrywam myśli piękne jak diament
W ustach mych czarne jak węgiel
Który szaleńczo płonie
Płonie i powoli zabija mnie.
Powoli z zimna drżą skrzydła
Ciemne jak czeluście Tartaru
Miast lecieć ku niebiosom jak anioł
Spadam w dół i dół jak Tytan.
Komentarze (11)
"Miast lecieć ku niebiosom jak anioł" - ponownie
ogólnie wiersz przeciętny i moim zdaniem niedopracowany
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania