Nieśmiała cz 4
Zerwaliśmy się na równe nogi gotowi do natychmiastowej ewakuacji, przez płot, na blokowisko. W większości nie mieliśmy ukończonych osiemnastu lat, więc represje od strony rodziców, gdyby policja odprowadziła nas do domów byłyby straszne. Sosnowe gałązki zaszeleściły, posypało się igliwie, a naszym oczom ukazała się twarz Rafała ubawionego swoim żartem.
- Ale macie miny.- śmiał się nadal siadając w utworzonym przez nas kręgu.
- Ty debilu- Marta mocno walnęła brata w ramię- Mało nie posikałam się ze strachu.
Towarzystwo rozluźniło się, i powróciło do osuszania kolejnej butelki. Niestety tylko ja nie byłam pewna czy nie wolałabym towarzystwa panów w mundurach. Na powrót byłam spięta, upojenie spowodowane akceptacją otoczenia zniknęło. On jednak albo na początku mnie nie zauważył, albo postanowił zignorować moją obecność.
- Karniak, karniak- skandowali obaj Tomkowie, kiedy Sebastian po brzegi napełniał kubek aromatycznym płynem, po czym podał go niedawno przybyłemu koledze.
Patrząc jak Rafał odbiera plastikowe naczynie, i wychyla je do dna wzdrygnęłam się lekko. Sama, jeśli tylko miałam okazję, podlewałam winem trawę. Potem nastąpiła ta część programu której obawiałam się najbardziej, a mianowicie zapowiadana gra w butelkę. Zasady były proste; za pierwszym i drugim razem, jeśli wylosowano tą samą parę należało pocałować się lekko, po przyjacielsku, i to jeszcze było ok. Za trzecim, i kolejnym razem para musiała pocałować się głębiej, bardziej intymnie. Na szczęście wolno im było wtedy oddalić się troszkę. Kiedy po raz pierwszy butelka wyznaczyła najpierw Rafała a później mnie miałam ochotę wziąć nogi za pas. On jednak uśmiechnął się tylko i nadstawił usta do pocałunku, i czekał. Wydawało mi się że świetnie zdaje sobie sprawę z mojego skrępowania. Paranoiczka.
Pospiesznie, i tylko na jedno uderzenie serca przyłożyłam swoje wargi do jego, tak ciepłych i kuszących, po czym usiadłam na swoim miejscu. Los albo mi sprzyjał, albo zwyczajnie, wrednie się na mnie uwziął, sama już nie wiem, bo nie minęło więcej jak pół godziny, a oddalałam się z Rafałem za pobliskie drzewa.
- Nie ugryzę Cię- zażartował, a ja zrobiłam się bordowa na twarzy.
- Nie bardzo wiem jak...- zaczęłam, ale niemal natychmiast zamilkłam.
Z rękoma wbitymi w kieszenie spodni starałam się patrzeć wszędzie tylko nie na niego. Mimowolnie zauważyłam że nocne niebo jest bezchmurne, usiane gwiazdami. I stało się. Chłopak złapał mnie za kark , i przyciągnął do siebie. Byłam niziutka, więc musiał mocno się schylić by dosięgnąć moich ust.
Gdy przywarł do nich mimowolnie same się rozchyliły umożliwiając wtargnięcie do środka językowi.
Skończył, a ja nadal stałam jak w murowana.
- Smakujesz wiśniami- powiedział.
Komentarze (9)
Lecem dalej ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania