Nieśmiały chłopak część 1
Korzystając z wolnego czasu usiadła z laptopem w łóżku i weszła na ulubiony portal randkowy. Nigdy nie wstawiła na nim swojego zdjęcia bo nie chciała, żeby ktoś ze znajomych rozpoznał ją na nim i naśmiewał się, że musi uciekać się do takich metod w poszukiwaniu miłości. Mimo to zainteresowanie było znaczne. Już w pierwszym tygodniu złożyło jej propozycję nawiązania kontaktu czterdziestu siedmiu użytkowników. Drogą selekcji, przez trzy kolejne miesiące pisania z nimi wiadomości, wyeliminowała czterdziestu czterech. Z tych trzech, z którymi nadal korespondowała, każdy był inny.
Adam przystojniak, ale z odległego Sopotu. Rzadko rozpoczynający rozmowę, lubiący adorację i dużo mówiący o sobie. Oczywiście w samych superlatywach. Można go było porównać do tortu, który kusi swoim wyglądem i pragniesz go skosztować, a z każdym kęsem coraz bardziej cię po nim mdli, ale kiedy znów, po czasie, na niego spojrzysz masz chęć na kolejny kawałek.
Kuba, niczego sobie chłopak z Legionowa, czyli nie daleko jej miejsca zamieszkania, jednak każda z nim rozmowa kończyła się tematem seksu i rychłego spotkania. Do tego namolny i nieodbyty. Pomimo częstego nie odpisywania wciąż wstawiał nowe zdjęcia, przesyłał buziaczki, kwiaty, serduszka. Dziewczyna skrępowana tematem seksu i niepewna chęci spotkania, zawsze zmuszona była zakończyć rozmowę jakimś wykrętem. Porównywała go do delicji z galaretką. Obgryzała biszkopt z czekoladą zostawiając najlepsze na koniec, po czym dochodziła do sedna i czuła nieprzyjemne pieczenie zgagi i niedojedzone odrzucała. Jednak mając ochotę na coś słodkiego sięgała po następną.
I trzeci znajomy o imieniu Edward, którego początkowo traktowała jak cel robienia sobie żartów. Też nie miał profilowego zdjęcia, a imię wskazywało na starszego pana. Z biegiem czasu i odczytywania nowych wiadomości nadała mu przydomek ,,nieśmiały chłopak’’. Jego teksty było subtelne, grzeczne, wyważone. Okazało się również, że oboje są z Warszawy. Nigdy nie przesyłał emotikonek, nawet kwiatka. Intrygował swoją postawą. Sprawiał, że mimowolnie chciało się go więcej i więcej.
W dzisiejszych nieodczytanych wiadomościach były dwa nowe zaproszenia i wiadomość od Ediego. Tak nazywała go w skrócie.
,,Witaj! Mój dzień minął mi dzisiaj szybko. Tata źle się czuje więc nie wychodzę nigdzie dzisiejszego wieczoru. Gdybyś miała ochotę na rozmowę, daj znać. Pozdrawiam Edward.’’
Czemu nie, możemy porozmawiać, też mam wolny wieczór – wysłała krótką wiadomość i zanim przejrzała nowe propozycje przyszła odpowiedź.
,,A co ty na to, gdybyśmy wymienili się adresami skype i zamiast pisać, naprawdę porozmawialibyśmy. Nie musisz włączać kamery i ja też wolałbym tego nie robić. Czekam na Twoją decyzję.’’
Zamyśliła się przez moment i w odpowiedzi wysłała namiary. Po kilku sekundach na pasku powiadomień obok wielkiego S zabłysła pomarańczowa jedynka. Odczytała zaproszenie od Edward Barański. Drżącym palcem zaakceptowała. Emocje były zmienne. Najpierw się roześmiała, po chwili nacisnęła krzyżyk w prawym górnym rogu.
- Co ja robię? – zganiła samą siebie – nawet nie chce pokazać swojej twarzy. Kto to może być?
Charakterystyczny dźwięk dzwoniącego skype sprawił, że zadrżała ze strachu. Zagarnęła swoje długie, czarne włosy za uszy i poprawiła się na łóżku.
- Raz kozie śmierć! – dodała sobie otuchy i nacisnęła zieloną słuchawkę.
Na ekranie ukazał się wielki, czerwony gerber, a w tle słychać było jakąś muzykę.
- Halo – odezwała się nieśmiało.
- Zuzanna? – zabrzmiał ciepły, młody, męski głos.
- Tak, to ja.
- Miło mi cię usłyszeć – westchnął jakby z ulgą – odkąd piszemy ze sobą zawsze chciałem usłyszeć twój głos.
Pierwsze skrępowanie minęło i rozmowa potoczyła się dalej. Rozmawiali o swoich staroświeckich imionach, którymi obdarowali ich rodzice, o muzyce płynącej z głośników komputera Edwarda, o tym, że chcieliby sobie dać trochę czasu na ujrzenie swoich twarzy.
Zuzia odkryła, że Edi, w przeciwieństwie do Adama, mało mówi o sobie choć odpowiada na zadawane pytania, ale jest wspaniałym słuchaczem. I wcale nie takim, który tylko słucha, ale czynnie bierze udział w rozmowie dopytując o szczegóły, opiniuje jej wypowiedzi, a czasem daje rady i to całkiem przemyślane. Był wspaniałym rozmówcą. Zaczęła myśleć o nim jak o potrawie, którą próbuje z zawiązanymi oczami i z każdą łyżeczką dopatruje się nowego smaku. Odkrywa produkty z jakich została stworzona. I czym smakuje ją bardziej, tym większą ma na nią ochotę.
Nigdy nie napisałam dalszego ciągu, choć zamysł mam do dzisiaj w głowie. Może kiedyś :)
Komentarze (18)
do tortu, lub delicji 5 : )
Kiedy będzie następna część? :D
To pierwsze twoje opowiadanie jakie czytam i liczę, że to nie będzie jakieś zwykłe lovestory, tylko Edek naprawdę nas zaskoczy!
Pozdrowionka :>
5/5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania