Nieuchronny - Prolog.

"W prawdziwej przyjaźni nie chodzi o to, żeby być nierozłącznym, a o to, żeby rozłąka nic nie zmieniła"

 

Eithan osunął się na ziemię. Znów pogrążył się w swojej ulubionej czynności - szukaniu czipsów. Robił to za każdym razem, będąc u Matt'a.

"Czasem miałem dziwne wrażenie, że przyjaźni się ze mną jedynie dla słodyczy. Teraz najzwyczajniej w świecie obserwuję jego poczynania. Zagląda pod łóżko i grzebie w moich rupieciach. Ja dyskretnie otwieram jego skarb i objadam się bez opamiętania. Jeszcze chwilę próbuje wstać i spoglądając mi w oczy udaje skołowanego. Nie spodziewał się takiej akcji. Nie rozumiem go. Każdego dnia potrafi zjeść tonę słodyczy, a jest lekki jak piórko. Nawet ja, codziennie obskubywany ze wszystkiego co niezdrowe ważę więcej."

Chłopak zasiadł przy towarzyszu, robiąc smutną minę. Ten trik był niezawodny. Dzięki niemu, otrzymywał wszystko co chciał.

- Czyżbyś nic dzisiaj nie wszamał? - zarzuca Matt z przekąsem.

- Nie...

- Odkąd się wyprowadziłeś, głodujesz. Powinieneś wynająć sobie kucharkę. - Wraz z nadejściem dwutysięcznego dwudziestego, zmieniono prawo. Nastolatkowie, po ukończeniu szesnastego roku życia, otrzymują miejsce do zamieszkania i fundusze "na start". Zmuszeni są się wyprowadzić i jedynie osoby chore i niepełnosprawne mogą zostać u rodziny. Wizyty z bliskimi dopuszczalne są cztery razy w roku, w tym w Święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc.

- Trzymaj. - "Rzucam mu paczkę czipsów.

Podchodzę do szafki i grzebię w ubraniach. Nagle w ciemności spostrzegam stary album. Wyciągam go z kąta i zasiadam na pufie. "Mad i Ósmy" - pisze na okładce. Tak siebie nazywaliśmy w młodości. Przeglądam pierwszą stronę i moje serce drga. Tak tęsknię za tymi niewinnymi zabawami. Baza, chowany, berek, truposze... Teraz wydawały się takie odległe. Jestem tak wpatrzony w nasze twarze, że nie zauważam podchodzącego Eithan'a.

- Wyglądałeś jak absolwent. - chichra

- A ty jak Alicja z Krainy Czarów. - parskam w odpowiedzi

- Tylko dlatego, że mam blond włosy!

- A ja miałem same garnitury w szafie.

Niespodziewanie tonę w głębi jego czarnych, jak noc oczu. Zawsze mu ich zazdrościłem. Kryły jakąś tajemnicę. Teraz jedna strona jego włosów jest brązowa. Ta bardziej wygolona. Natomiast druga, jest jak zwykle w nieładzie, jednak całość prezentuje się atrakcyjnie. Na jego policzku, w miejscu blizny, widnieje tatuaż przedstawiający kruka. Dół zawsze jest taki sam - biała, rozpięta na górze koszula, pod spodem siwy t-shirt, na szyi czarna kolczatka, jeansy i adidasy. Codziennie wygląda identyczne. Z resztą, mało kto teraz zmienia ubrania, skoro istnieje pranie na sucho. Nawet ja. Podchodzę do lustra i poprawiam fryzurę. Jestem nieco wyższy od mojego przyjaciela, ale to kwestia kilku centymetrów. Mam szare włosy, z jednej strony zaczesane do tyłu. Niżej błyszczą moje turkusowe oczy. Na szyi mam swój niebieskawy szalik, bowiem jest zima. Moja biała kurtka jest jak zawsze czysta i lśniąca i tak jak Ei, noszę siwą podkoszulkę i jeansy. Nie mam żadnych tatuaży, jednak w lewym uchu tkwią dwa kółeczka.

- Pamiętasz jeszcze bójkę z Chris'em? - mamroczę wpychając do buzi swojego czekoladowego batona.

- Jeszcze pytasz? Ta blizna wyryła mi o nim pamięć. - serwuje mi swój krzywy uśmiech. Chris Patterson był szkolnym łobuzem. Gdy Eithan otrzymał od rodziców katanę, postanowił spróbować szczęścia i stanął z nim do pojedynku. On też miał miecz, tyle, że tradycyjny. Przepychali się, a tarcia ich broni budziły we mnie zachwyt. Byli niepokonani. Wtedy nastała pora na finałowe uderzenie. Ei rzucił mi krótkie spojrzenie, by pokazać mi jaki jest silny. Prezentując mi swoje umiejętności cieszył się jak dziecko. Czyżbym zastępował mu ojca? Wtem potwór wykorzystał okazję i przeciął mu policzek, a rana po ostrzu była głęboka. Krew wypływała z niej strumieniami, jednak wcale nie zamierzał iść do pielęgniarki. Poprosił mnie tylko żebym ją zszył i już nigdy więcej nie sprzeciwił się Chris'owi.

- Mój chojrak. - szczerzę się, czule czochrając mu włosy. Traktowałem go jak młodszego braciszka, zapominając, że oboje mamy już po siedemnaście lat.

- Spadaj! - wyrywa się z mojego uścisku i przyjacielsko ciągnie mnie za ucho.

- Nie wiem, czy kiedykolwiek coś cię zniszczy, ale jeśli tak... - urywam.

- A jeśli tak?

Czuję się lekko skrępowany.

- Yyy... To chcę twój pokój! - wypalam.

- Ten z pleśnią na ścianach i zasyfionym biurkiem?

- Tak! - śmieję się.

Nie chciałem mu tego powiedzieć, bo nie lubię się rozczulać, ale jeśli coś go zniszczy, sam też się zniszczę. Jesteśmy jednym. Mimo, iż się różnimy, dogadujemy się we wszystkim.

- Hej, leci Mam Talent! Oglądamy?

- Nie mów, że ciągle oglądasz to gówno. - prycham - obejrzyjmy Doktora House'a.

- Co? W życiu!

No... Może w prawie wszystkim.

Pokładam się na dywanie i chwytam pilot.

- Słyszałeś, że dzisiaj jest święto.

- Nie.

- Otóż dziś przypada "Dzień debilnego snopa." Wszystkiego najlepszego. Łap pilot. Dziś to ty masz władzę.

Na jego twarzy pojawia się promienny uśmiech. Gdybym tylko mógł go zatrzymać..."

 

* * *

 

Nowe opowiadanie ;p Tym razem nieco skomplikowane o dwójce przyjaciół. Ale nie, to nie obyczajówka, tylko coś mocniejszego. Ale o tym przekonacie się sami. Chcę podkreślić, że te dwa czasy w tekście mogą być uznane za błąd, jednak proszę, o nie krytykowanie mnie z tego powodu, lecz chętnie usłyszę wasze delikatniejsze opinie. Ps. Wypowiedzi w cudzysłowiu to perspektywa Matt'a, natomiast zwykły tekst, to perspektywa narratora :)

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • NataliaO 16.08.2015
    Czasem miałem dziwne wrażenie, że przyjaźni się ze mną jedynie dla słodyczy. Teraz najzwyczajniej w świecie obserwuję jego poczynania. Zagląda pod łóżko i grzebie w moich rupieciach. Ja dyskretnie otwieram jego skarb i objadam się bez opamiętania. Jeszcze chwilę próbuje wstać i spoglądając mi w oczy udaje skołowanego. Nie spodziewał się takiej akcji. Nie rozumiem go. Każdego dnia potrafi zjeść tonę słodyczy, a jest lekki jak piórko. Nawet ja, codziennie obskubywany ze wszystkiego co niezdrowe ważę więcej
    - Podobało się to, nie mogłam się oderwać, nie wiem czemu, opowiadanie bardzo ładne. I ma co w sobie, co pozwala je czytać lekko i z przyjemnością. 5:)
  • Ignis 16.08.2015
    Dziękuję, właśnie o to chodziło :)
  • Anonim 16.08.2015
    "Wraz z nadejściem 2020, zmieniono prawo." ~ Liczby zapisujemy słownie.

    "- Trzymaj. - "rzucam mu paczkę czipsów." ~ "Rzucam" wielką literą, nie powinno być znaku rozpoczynającego cudzysłów.

    "- Wyglądałeś jak absolwent. - chichra.
    - A ty jak Alicja z Krainy Czarów. - parskam w odpowiedzi." ~ Niepotrzebne kropki. Jeśli zdanie wypowiedziane przez bohatera opisujesz słowami typu np.:
    - zachichotał
    - wołam
    - chichram
    - parskam
    - prycham
    - powiedział
    itd. to kropki nie stawiamy, chyba że coś nie odnosi się do wypowiedzi bohatera. Przykładowo:
    "- Cześć - przywitał się. - Co tam u ciebie? U mnie kiepsko. - Odłożył książkę na półkę. - Całą noc nie śpię, bo muszę pracować - zachichotał po chwili, nie doczekawszy się odpowiedzi."

    "Mam szare włosy, z jednej strony zaczesane do tyłu, niżej błyszczą moje turkusowe oczy, na szyi mam swój niebieskawy szalik, bowiem jest zima, moja biała kurtka jest jak zawsze czyta i lśniąca i tak jak Ei, noszę siwą podkoszulkę i jeansy." ~ Nieco przydługie zdanie, czyta - czysta.

    "Wypowiedzi w cudzysłowiu to perspektywa Matt'a, natomiast zwykły tekst, to perspektywa narratora :)" ~ Nie rozumiem tego... XD
    Poza tym zgadzam się z Nat - opowiadanie wciągnęło, też nie mogłam się oderwać ;) Dialogi bohaterów mnie rozbrajały :D Podobał mi się ten sam fragment ^^
  • Ignis 16.08.2015
    Dzięki Shiroi, nie zauważyłam tych błędów. Zaraz je poprawię :)
  • Ignis 16.08.2015
    A co do tych perspektyw, już tłumaczę. Otóż, chciałam oddzielić perspektywę Matt'a (czyli to, jak on postrzega przyjaciela i co o nim sądzi) od perspektywy narratora. Zrobiłam to tylko dlatego, gdyż Matt nie będzie towarzysz mu zawsze, a narrator już tak. I to on będzie opisywać odczucia Eithan'a, kiedy Matt nie będzie potrafił. :)
  • Anonim 16.08.2015
    Aha... Dziwny pomysł, ale zobaczymy jak wyjdzie :D
  • Ignis 16.08.2015
    Wiem, wiem :D
  • wolfie 16.08.2015
    Kiedy czytałam ten prolog, zaczęły mi się przypominać wszystkie antyutopijne książki, które miałam okazję wcześniej przeczytać. W odbiorze trochę przeszkadzało mi to pomieszanie czasów - zapewne to było tylko moje osobiste odczucie. W jednym zdaniu zauważyłam błąd: "On też miał miecz, byle, że tradycyjny" - tam chyba powinno być "tyle", a nie "byle". Na razie zostawiam 4. Pozdrawiam :)
  • Ignis 16.08.2015
    Och, dzięki wolfie. Nie zauważyłam go :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania