Nigdy więcej #prolog

Prolog.

Nie podejrzewałam, że życie może zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni. Wielokrotnie słyszałam to powiedzenie, ale za każdym razem wydawało mi się wyolbrzymioną metaforą. Wszystko jednak zmieniło się wówczas gdy doświadczyłam tego na własnej skórze. Wiedziałam, że śmiertelny wypadek moich rodziców sprawi, że moje życie stanie się znacznie cięższe, ale nie sądziłam, że to tak diametralnie wpłynie na moją osobę. Z tryskającej radością i energią osiemnastolatki zmieniłam się w chodzącą depresję. Zaniedbałam naukę do tego stopnia, że cudem udawało mi się zdać. Nie odzywałam się do nikogo, przez co straciłam wszelkie przyjaźnie i bliższe znajomości. Oprócz szkoły, do której chodziłam wyłącznie z przymusu, jedynym miejscem, które odwiedzałam, był cmentarz.

Tego wieczoru niewiele się zmieniło. Na zewnątrz już panował półmrok, a gałęziami drzew kołysał lekki wiatr. Zarzucając na siebie czarną, bawełnianą bluzę, powolnym krokiem ruszyłam w kierunku cmentarza. Samotne, wieczorne spacery młodej dziewczyny z pewnością nie należały do najbezpieczniejszych rzeczy, ale nie dbałam o to. Liczyło się dla mnie tylko to, by być jak najbliżej dwóch najważniejszych dla mnie osób, choć wiedziałam, że nigdy więcej nie będę mogła ich przytulić. Nigdy więcej nie poczuję ich dotyku. Nigdy więcej nie usłyszę ich głosu. Nigdy więcej nie wybiorę się z mamą na zakupy. Nigdy więcej nie usłyszę "Tylko żadnych chłopców, Katherine!" z ust taty. Nigdy więcej nie będzie tak samo...

Docierając na cmentarz, usiadłam przy grobie moich najukochańszych rodziców. Z żalem w sercu i ze łzami w oczach wpatrywałam się w napis "Anna i Christopher Walker. Na zawsze w naszej pamięci" wyryty w kamieniu. W myślach zaczęłam się modlić. Pragnęłam opowiedzieć im o swoim życiu, ale zdałam sobie sprawę, że nawet nie mam o czym mówić. Dotarło do mnie, że nie tego by chcieli dla swojej córeczki. Uświadomiłam sobie, że jeśli patrzą na mnie z góry, muszą być niezmiernie rozczarowani. Łza spłynęła po moim policzku.

Nieoczekiwanie poczułam na sobie czyjś oddech. Z przerażeniem odwróciłam się w bok, jednocześnie odsuwając się w mgnieniu oka. Obok mnie siedział mężczyzna, na pozór niewiele starszy ode mnie. Był dobrze zbudowanym, również ubranym na czarno, brunetem o ciemnoniebieskich oczach.

- Cześć - przywitał się szeptem.

Nie odpowiedziałam, sparaliżowana nerwami i całkowicie zdezorientowana.

- Nie musisz się mnie bać, Katherine - zdębiałam, gdy usłyszałam swoje imię. - Jestem Luke - wyciągnął rękę w moją stronę.

Niepewnie odwzajemniłam gest, spostrzegając, że drży mi dłoń.

- Skąd mnie znasz? - spytałam ledwie słyszalnym głosem.

- Obserwowałem cię od dłuższego czasu. Zauważyłem, że często tutaj przesiadujesz. Dowiedziałem się kim jesteś i co ci się przytrafiło.

Wzdrygnęłam się na samą myśl, że ktoś tak zawzięcie mi się przygląda.

- Chciałem ci tylko powiedzieć, że bardzo ci współczuję - kontynuował.

- Dziękuję - wymamrotałam.

- Gdybyś chciała porozmawiać...

- Nie potrzebuję litości - fuknęłam, nieco ostrzej niż zamierzałam.

- Nie powinnaś siedzieć w tym sama - oparł dłoń na moim ramieniu, ale ja odruchowo ją zrzuciłam. - Nigdy więcej.

Następne częściNigdy więcej #1

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Canulas 18.06.2018
    Mam pieszane uczucia. Z jednej strony od pochodnych, niemal identycznych treści, wattpad pęka w szwach. Z drugiej - na tle tamtych, to jest napisane w miaę przyzwoicie.
    Radzisz sobie w poprawnym zapisie dialogu, co nie jest dla wielu takie oczywiste.

    "- Nie musisz się mnie bać, Katherine - zdębiałam, gdy usłyszałam swoje imię." - no może tutaj. "Zdębiałam" nie jest słowem odnoszącym się do sposobu wypowiedzi, więc z wielkiej.

    Tu z kolei...
    "Wiedziałam, że śmiertelny wypadek moich rodziców sprawi, że moje życie stanie się znacznie cięższe, ale nie sądziłam, że to tak diametralnie wpłynie na moją osobę." - zbytnie nagromadzenie dookreśleń osobowych, typu: moich, moje, moją. To jest wiadome z kontekstu.

    No i oczywiście wypadek rodziców, obcobrzmiącepersolnia i przystoiny chłopak w tle.

    Zapis w miarę ok. Treść nie dla mnie.

    Pozdroxon. Bez ocenki.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania