Pokaż listęUkryj listę

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Nigdy więcej - Rozdział 12 część 2

K westchnął i ruszył przed siebie. Szłam za nim, ale nie za blisko, żeby nie mógł mnie dosięgnąć, jakby mu coś odwaliło. Byłam zła i rozczarowana. Właściwie czego się spodziewałam? Myślałam, że jak zaakceptował mnie taką, jaką jestem, to wygrałam życie? Może udawał? Może cały czas to była tylko gra mająca na celu zaciągnięcie mnie do łóżka? A ja głupia prawie mu uległam. Zacisnęłam dłonie w pięści. Starałam się patrzeć wszędzie, byle nie na jego umięśnione plecy. Albo bicepsy. Albo tyłek. Kiedy przyłapałam się na gapieniu na niego, prawie wrzasnęłam ze złości. Co jest ze mną nie tak?

– Co do… – zaczął K i zatrzymał się tak nagle, że na niego wpadłam. – Jak lądowałem, to nie było tu tego piasku.

Wychyliłam się zza niego, by zobaczyć o czym mówił. Statek stał jakby po środku pustyni. Ciężko mi było uwierzyć, że przez kilka godzin nawiałoby aż tyle piasku.

– Serio? Chyba masz problemy ze wzrokiem, K – zadrwiłam.

– Z moim wzrokiem wszystko w porządku – odwrócił się do mnie. – No nie patrz tak na mnie. Lądowałem na pieprzonej trawie!

– Jasne. Nie martw się, załatwimy ci okulary na następną misję – poklepałam go po ramieniu mijając i udałam się do statku.

Cholera. Po co ja go dotykałam? Jeszcze sobie coś pomyśli. Szkoda, że w mojej głowie już pojawiły się obrazy, których tam nie chciałam. Zwłaszcza po akcji z warczeniem. Nie jestem seks zabawką, żeby warczeć mu na zawołanie.

– Nie potrzebuje żadnych okularów! – Oburzył się idąc za mną.

Milczałam wchodząc na pokład statku. Nie zamierzałam się odzywać. Chciałam tylko wrócić do domu, żeby się wyżyć na siłowni. Siadłam w swoim fotelu, a po chwili K za sterami.

– Nie będziesz się teraz do mnie odzywać? – Zapytał patrząc na mnie, a ja usilnie gapiłam się w szybę. – Powiesz mi chociaż, co zrobiłem?

– Spierdalaj.

– Możesz nie przeklinać?

– Nie.

Westchnął ciężko. Gdy odpalił silniki, kontrolki w kokpicie oszalały. Komputer pokładowy pokazywał usterkę lewego silnika. Spojrzeliśmy na siebie, ale żadne z nas nic nie powiedziało. K włączył czyszczenie silników, żeby wydmuchać z nich piasek. Prawy zadziałał bezawaryjnie, za to lewy miał problem. Oczywiście. Zdziwiłabym się, gdyby ten również zadziałał.

– Nie polecimy z jednym silnikiem – odezwał się K, jakbym tego nie wiedziała.

– Coś takiego – prychnęłam.

– Ale to nie nasz jedyny problem. Nie mogę skontaktować się z kwaterą główną.

– Zajebiście. Jeszcze tego brakowało, żeby łączność padła.

Ale to nie był koniec kłopotów. Słońce zachodziło, a komputer pokładowy pokazywał zbliżającą się do nas burzę piaskową. Czy dzisiaj jest jakieś zjebane święto? Zawsze marzyłam, żeby znaleźć się w samym środku jebanej burzy piaskowej.

– Będziemy musieli tu zostać na noc. – Powiedział K włączając tarczę ochronną statku, jednocześnie gasząc jedyny działający silnik. – W takich warunkach nawet nie ma sensu wychodzić. Zajrzymy do silnika rano.

– Wspaniale. Jest w ogóle na czym spać? MAO przewidziało coś takiego?

– Zaraz się okaże.

Westchnęłam i zaczęłam odpinać kabury z bronią, kiedy K szukał czegokolwiek nadającego się do spania. Jeśli nic nie znajdzie, zostają fotele, więc wygodniej będzie pozbyć się zbędnych rzeczy. Odpięłam też pochwę ze sztyletem i pasek. Statek i tak był zamknięty, dodatkowo chroniła go tarcza, więc nie musiałam być uzbrojona. K w końcu przytargał jakiś worek. Wstałam z fotela, żeby się lepiej przyjrzeć.

– Co to jest? – Zapytałam.

– Nasze łóżko – odpowiedział zadowolony z siebie.

– Wór na śmieci nazywasz łóżkiem?

– Tu się puknij, F. – Odparł wskazując palcem czoło.

Nacisnął coś i po chwili wór na śmieci zmienił się w materac. Miałam nadzieję, że był wygodny.

– Abra-kadabra! – Wyszczerzył się K i rozłożył ręce prezentując materac.

Może gdyby nie był tak rozczarowujący jak inni faceci, to bym mu biła brawo. Ale w tej sytuacji skrzyżowałam tylko ręce na piersi.

– Nie będę z tobą na tym spać. – Powiedziałam, a jego uśmiech natychmiast zniknął.

– Dlaczego?

– Nie będziesz mnie, kurwa, dotykał. Już wolę spać na fotelu.

– Dlaczego? O co ci chodzi, F? – Zrobił krok w moją stronę, a ja się cofnęłam. – Dopiero co się całowaliśmy, a teraz kąsasz jak żmija. Co ci się stało?

– Nic mi się nie stało – prychnęłam.

– Czemu nie dasz się dotknąć? – Znowu się przybliżył, a ja znowu zrobiłam krok w tył.

– Myślałam, że jesteś inny. – Spojrzałam gdzieś w bok, bo zaczynałam tonąć w jego oczach.

– Co takiego zrobiłem?

Był coraz bliżej, a mnie kończyła się droga ucieczki. Wiedziałam, że zaraz trafię na ścianę. Jednak najgorsze było to, że nie wiedziałam jak zareaguję, gdy mnie dotknie. A prędzej czy później to zrobi. Mogłabym go uderzyć, bo czemu nie? Ale on tak łatwo się nie da. Zna mnie i wie, że będę próbowała to zrobić.

I stało się. Poczułam za plecami lodowate zimno, ale z przodu czułam gorąc. K stał tak blisko mnie, że praktycznie się dotykaliśmy. Motyle w moim brzuchu szalały, serce waliło w piersi jak głupie. Mój oddech przyspieszył, kiedy przybliżył swoją twarz do mojej.

– Nie powiesz mi? – Zapytał patrząc mi w oczy. – To ja ci coś powiem – położył mi dłonie na biodrach przytrzymując w miejscu, żebym nie uciekła. – Tęskniłem – powiedział mi wprost do ucha, a ja przymknęłam oczy i przełknęłam ślinę. Tego się nie spodziewałam.

Powiedział to takim tonem, że przeszedł mnie dreszcz, a nogi znowu zmiękły. Moje ciało mnie zdradzało. Bogowie, tęsknił za mną. Pokazał mi to w pocałunkach, ale teraz to powiedział. Na głos. Podświadomie chciałam to usłyszeć i jakaś część mnie cieszyła się niezmiernie, ale inna aż krzyczała, że to tylko element gry. Prowadziłam wewnętrzną bitwę sama ze sobą. Z jednej strony chciałam na niego wskoczyć i wpić się w te jego boskie usta, ale z drugiej wcale nie chciałam, by tak na mnie działał. Nie chciałam, żeby mówił takie rzeczy. Nie chciałam, żeby mnie dotykał. Nie chciałam, żeby był taki jak inni.

– Nie dotykaj mnie – warknęłam odpychając go. – Nigdy więcej mnie, kurwa, nie dotkniesz – teraz to on się cofał zaskoczony, a ja przybliżałam. – Nie jestem bhaloriańską dziwką, żebyś mnie mógł pieprzyć, a potem chwalić się przed kolegami – popchnęłam go. – Wszyscy jesteście tacy sami. Myślicie, że seks z Bhalorianką to jakieś jebane osiągnięcie w pierdolonej grze?

– O czym ty mówisz, F? – Wtrącił zdziwiony.

– Nie udawaj debila, K. Myślisz, że jestem ślepa? Że nie widzę, jak na mnie patrzysz? Rozbierasz mnie wzrokiem, kurwa! Podnieca cię to? – Pozwoliłam, żeby pojawiły się uszy i ogon, a jego oczy aż zabłyszczały. Prychnęłam. – Jeszcze trochę i zaczniesz się ślinić! Myślisz, że możesz mnie mieć? Myślisz, że będę dla ciebie warczeć, żeby ci stanął? Nie będę twoją seks zabawką!

– Widzę, że się nie zrozumieliśmy. – Powiedział po chwili.

– Co, kurwa? Nie zrozumieliśmy? – Cofnęłam się, bo teraz to on się przybliżył.

– Po pierwsze: bredzisz. Rozumiem, że miałaś złe doświadczenia, ale żeby zaraz posądzać mnie o takie rzeczy? – Coś w jego oczach mówiło mi, że postawi na swoim i nie mam z nim szans. Znowu się cofałam, znowu przed nim uciekałam, a on uparcie chciał się do mnie zbliżyć. – Po drugie: jesteś cholernie seksowna w obu formach, bo to ty. Kręcisz mnie niezależnie od tego, czy masz ogon i te uszy. Ale prawda jest taka, że wolę cię taką, bo to jesteś prawdziwa ty. Przede mną nie musisz się ukrywać w ludzkiej postaci – moja droga ucieczki się skończyła, ale byłam tak zaskoczona jego słowami, że i tak o niej zapomniałam. Znowu oparł dłonie po obu stronach mojej głowy, ale nie dotknął żadną częścią ciała. Patrzył mi tylko w oczy. – Po trzecie: nie zamierzam się nikomu chwalić, bo to nie żaden pieprzony ranking kto kogo przeleci. Poza tym to moja prywatna sprawa, co robię i z kim. Po czwarte: chcę cię taką, jaka jesteś. Podobasz mi się. Pragnę cię i nie będę już tego ukrywał.

Serce tłukło mi się w piersi jak oszalałe. Nie mogłam uwierzyć w to, co do mnie mówił. Ale chciałam. Tak bardzo chciałam, żeby to była prawda. Przecież kolejny raz pokazał mi, że nie jest taki jak inni. Jak mogłam myśleć inaczej? Patrzyłam mu w oczy i tonęłam.

– Nie ukrywam się w ludzkiej postaci – wydusiłam z siebie. – Tak jest po prostu… wygodniej.

Przyjął to do wiadomości bez słowa. Zerknął za to na moje usta, a mnie zrobiło się gorąco. Przybliżył swoją twarz do mojej na dosłownie kilka centymetrów, ale nie zrobił nic więcej. Doprowadzał mnie do szaleństwa i pewnie dobrze o tym wiedział.

– Jeszcze jedno: jeśli nie chcesz, żebym cię dotykał, to cię nie dotknę – powiedział mi cicho do ucha i przeszedł mnie dreszcz, gdy poczułam jego oddech na skórze. – Nie chcesz ze mną spać na materacu? W porządku. Prześpię się w fotelu.

W fotelu? Po tym wszystkim, co mi powiedział? Nie, nie, nie, nie. Nie ma nawet takiej opcji. Miałam dość tego napięcia między nami. Jeśli zaraz mnie nie dotknie, to oszaleję. Chyba musiałam wziąć sprawy w swoje ręce. A może na to właśnie czekał? Kiedy już miałam wykonać swój ruch, on nagle się odsunął. Na początku pomyślałam, że za długo zwlekałam, ale jego uśmiech wskazywał, że zrobił to specjalnie.

– Idę po koce i poduszki – zakomunikował i sobie poszedł zostawiając mnie z otwartymi ustami ze zdziwienia.

Dość tego. Miałam już gdzieś, czy to była gra, czy nie. Walić zasady. Nie będę grzecznie czekać, aż w końcu coś zrobi. Mówił, że mu się podobam. Że mnie pragnie. Teraz moja kolej. Pokażę mu, że czuję to samo. Nie było go w zasięgu wzroku, więc musiałam to wykorzystać. Zdjęłam rękawiczki, potem buty, skarpetki i w końcu kombinezon. Stojąc w samej bieliźnie rozłożyłam skrzydła i owinęłam się nimi. Chciał prawdziwą mnie? Proszę bardzo, ale na moich warunkach. Nie zamierzałam chować uszów ani ogona, ale nie zamierzałam też warczeć. Niech sobie popatrzy, ale nic poza tym.

Podeszłam do materaca, bo K już wrócił i właśnie ścielił jeden koc jak prześcieradło. Nie zauważył mnie, albo nie chciał podnieść wzroku. Zajął się drugim kocem, a ja dalej stałam bosymi stopami na lodowatej podłodze.

– K.

W końcu na mnie spojrzał. Rozchyliłam skrzydła odsłaniając prawie nagie ciało i poduszka, którą trzymał, wypadła mu z rąk. Otworzył lekko usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Uśmiechnęłam się triumfalnie. Wygrałam. Wbrew pozorom wcale nie było mi zimno. Jego wzrok wystarczająco mnie rozpalał.

– Rozbieraj się – powiedziałam.

K patrzył na mnie przez chwilę, jakby niedowierzając. Rzuciłam mu znaczące spojrzenie i w tej samej sekundzie pozbył się paska i butów. Obserwowałam jak kładzie swoje rzeczy na fotelu i po chwili stanął przede mną w samych bokserkach. Zwarty i gotowy. Skoczyłam na niego wracając do ludzkiej postaci, a on złapał mnie bez problemu. Objęłam go nogami w pasie, ręce oplotłam wokół jego szyi i wpiłam się w te boskie usta. Czułam jego dłonie na moich pośladkach. Nasze języki złączyły się w namiętnym tańcu, a ja wplotłam palce w jego kruczoczarne włosy.

W statek uderzyła burza piaskowa i wpadliśmy na ścianę. To znaczy ja walnęłam o nią plecami, a K mnie jeszcze do niej przycisnął swoim ciałem. Ale ani trochę nam to nie przeszkodziło. Zaczynało brakować mi tchu i nagle jego usta znalazły się na mojej szyi. Dobrze wiedział, że to mój słaby punkt, ale teraz nie musiał mnie do niczego przekonywać. Szarpnęłam go za włosy odrywając go od tej części ciała i złączyłam nasze wargi w pocałunku. Odnalazłam jego język swoim, czując jak sunie dłonią po moim udzie. Po chwili dłoń wróciła na pośladek, ale nie zatrzymała się tam. Szybko znalazła się na plecach i zapięciu stanika. Zanim się zorientowałam, K rzucił mój biustonosz gdzieś za siebie nie odrywając ode mnie ust.

Statkiem szarpnęło i oderwaliśmy się od ściany. Chyba zrobiliśmy pełny obrót, po czym wylądowaliśmy na materacu. Moje dłonie błądziły po jego ciele, a jego po moim, zatrzymując się na dłużej na piersiach. W końcu oderwał się ode mnie dysząc i spojrzał mi w oczy, a ja próbowałam złapać oddech. Jego usta znalazły się na mojej szyi, potem na dekolcie, aż w końcu na lewej piersi. Objechał językiem brodawkę i lekko przygryzł stwardniały sutek. Aż jęknęłam wyginając plecy w łuk. Znowu na mnie spojrzał podnosząc głowę. Jego oczy przepełnione były pożądaniem. Podniósł się i jednym ruchem ściągnął mi majtki, a następnie pozbył się swoich bokserek.

Wszedł we mnie wcale nie delikatnie, ale ból szybko przerodził się w przyjemność. Zdecydowanie za długo żyłam w celibacie. Jego pchnięcia były ostre, ale nie miałam problemu z dostosowaniem się. Bez trudu znaleźliśmy wspólny rytm i niedługo potem wbijałam paznokcie w jego umięśnione plecy prawie krzycząc z rozkoszy. Kilka pchnięć później balansowałam na krawędzi bólu i przyjemności, kiedy K dochodził spuszczając się we mnie. Jego jęki na długo zostaną mi w pamięci.

Byłam trochę zdziwiona, że doszłam pierwsza, bo zwykle potrzebowałam więcej czasu. Chociaż nie powinnam się dziwić. K był inny niż reszta facetów, z którymi miałam do czynienia, więc i stosunek był inny. Może nie był to najdłuższy seks w moim życiu, ale zdecydowanie zajmował wysokie miejsce w rankingu. Jeśli nie najwyższe. Leżeliśmy obok siebie dysząc. Kręciło mi się w głowie, serce tłukło się w piersi, ale byłam szczęśliwa. Nie żałowałam ani sekundy i z wielką chęcią bym to powtórzyła. Teraz zamiast rozbierać go w myślach, będę marzyć o ostrym seksie z nim.

– To było… – zaczął K oddychając ciężko.

– Tak… – wydyszałam z uśmiechem. – Zdecydowanie…

Leżeliśmy w ciszy patrząc na siebie. Statkiem szarpało, co jakiś czas, ale prawie tego nie zauważaliśmy. K obrócił się na bok i podniósł na łokciu, więc zrobiłam to samo. Po chwili uśmiech zniknął z jego twarzy.

– F… nie zabezpieczyliśmy się… – wyglądał na trochę spanikowanego.

Rychło wczas o tym pomyślał. Gdybym regularnie nie chodziła na zastrzyki antykoncepcyjne, mielibyśmy problem. Ale nie chciałam go jeszcze o tym informować. Niech jeszcze trochę się pomartwi. Udałam zaskoczenie pomieszane z przerażeniem, a on to łyknął.

– Nie bierzesz tabletek? – Zapytał z ostatkiem nadziei.

– Nie – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – Jak chciałeś mnie przelecieć, to było mieć ze sobą gumki.

– Ja nie… – zaczął, ale zamilkł na chwilę, po czym westchnął. – I co teraz?

– Będę skakać, aż ostatni plemnik ze mnie wyleci. – Starałam się zachować powagę, ale chciało mi się śmiać. Musiałam wytrzymać jeszcze chwilę.

– Jaja sobie robisz – powiedział patrząc na mnie podejrzliwie.

– Nie, mówię poważnie – zaczęłam się podnosić i chyba mi uwierzył, bo zrobił taką minę, że nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem opadając z powrotem na materac.

– Bardzo śmieszne – mruknął.

– Nie martw się, biorę anty – powiedziałam, gdy już przestałam się śmiać.

– Ale mówiłaś…

– W innej formie.

– Nie mogłaś powiedzieć od razu?

– Nie – obróciłam się do niego podnosząc się na łokciu. – Ja też tęskniłam.

– Serio? Nie zauważyłem.

– Nie? – Pozwoliłam, żeby pojawiły się moje uszy i ogon. W jego oczach zobaczyłam błysk i usłyszałam, jak jego serce przyspieszyło. – Mam ci jeszcze raz pokazać? – Delikatnie sunęłam piórami na końcu ogona od jego łydki w górę przez udo, pachwinę, podbrzusze, aż do nabrzmiałego penisa.

– Poproszę – powiedział ujmując dłonią mój policzek i złączył nasze usta w pocałunku.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Ayano_Sora 05.03.2019
    Nareszcie! hip hip, hurra
    Dokonało się! Przepłynęłam z wielką... przyjemnością xD przez ten rozdział.
    Mądra F, ogarnęła się <3 Kurde, K jest taki boski <3 sama się nim jaram.
    Super opisy, heheheh xD
    Niech się sobą nacieszą, zasługują po tylu przejściach... :3
  • Paradise 05.03.2019
    dziękuję :D naciesz się, bo sielanka nie trwa wiecznie :D
  • candy 06.03.2019
    trzy słowa:
    NO W KOŃCU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    F mnie nieco wnerwiła, ale to już wiesz :D niech da w końcu odetchnąć biednemu K, bo chłopina nerwicy dostanie, ta się ciągle wkurwia i piekli, a on biedny przecież dobrze chce :(

    Potrzebuję więcej czerwonych scen! I szczerze mówiąc, przydałaby się tu jeszcze jakaś ścierka :D niech F znowu trochę powalczy o K, zamiast się tylko wkurwiać! :D
  • Paradise 06.03.2019
    No tak, taka prawda XD F do spokojnych nie należy xD
    Więcej? A co to erotyk? XD
    Nie martw się będzie jakaś ścierka, będzie :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania