Pokaż listęUkryj listę

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Nigdy więcej - Rozdział 16 część 2

Szłam ramię w ramię z K korytarzami kwatery głównej MAO. Wyjątkowo przylecieliśmy dzisiaj w tym samym czasie. Zwykle się spóźniałam, a on czekał na mnie pod drzwiami szefostwa, więc albo to ja byłam w końcu punktualnie, albo to K się spóźnił. Starałam się na niego nie patrzeć, żeby nie utonąć w tych jego niesamowitych oczach. Byłoby to o wiele prostsze, gdyby niby przypadkiem nie muskał mojej dłoni swoimi palcami. Czułam to nawet przez rękawiczki. Uparcie wbijałam wzrok przed siebie, żeby nie widzieć jego uśmiechu, od którego miękły mi nogi. Bogowie, dlaczego on tak na mnie działał?

Weszliśmy właśnie w strefę z restauracjami i kawiarniami, więc K się trochę ode mnie odsunął. Na całe szczęście. Mógł mnie zaczepiać na prawie pustych korytarzach, ale nie w miejscu pełnym ludzi. Gdy byliśmy mniej więcej w połowie, poczułam na sobie czyjś wzrok i tym razem nie należał do mojego partnera.

– Panie i panowie, idzie najlepszy tyłek w MAO! – Usłyszałam i wywróciłam oczami.

Zapomniałam o tym kretynie. Nawet go nie zauważyłam. Tradycyjnie pokazałam mu środkowy palec, nie zaszczycając choćby spojrzeniem. Kiedy on w końcu odpuści? Myślałam, że dał już sobie spokój, albo jego kolega przemówił mu do rozumu.

Ledwo weszłam w korytarz z jasnoniebieskimi liniami na ścianach i dwiema grubszymi na podłodze, gdy zauważyłam, że jestem sama. Odwróciłam się i zamarłam. K opierał się jedną ręką o blat stołu, pochylając się nad czarnoskórym mężczyzną z zielonymi włosami i coś do niego mówił, a ten siedział jak sparaliżowany, słuchając uważnie. Co on odpierdalał? Tony pokiwał głową, nie odrywając wzroku od swojego rozmówcy. K poklepał go po ramieniu, wyprostował się i zadowolony wrócił do mnie.

– Co to, kurwa, miało być? – Warknęłam.

– Męska rozmowa – odparł z uśmiechem.

Przeniosłam wzrok na swojego adoratora, ale ten nawet nie ważył się na mnie spojrzeć. Na dodatek odwrócił się do nas plecami. Przez tak długi czas nie dawał za wygraną, a teraz nagle po kilku słowach K odpuścił? Tak po prostu?

– Coś ty mu powiedział?

– To sprawa między nami. – Odpowiedział i ruszył dalej.

– Między wami? Od kiedy? To była sprawa między mną a nim, dopóki się nie wtrąciłeś – warknęłam, ruszając za nim. – Sama bym sobie poradziła.

– Ach tak? Ignorowanie i totalne zlewanie raczej nie przyniosło pożądanych efektów.

– Jakbym się do niego odezwała, to jeszcze zacząłby za mną łazić. Pomijając to, że pewnie nie dotarłoby do niego ani jedno słowo.

– Dlatego ja to zrobiłem – spojrzał na mnie i uśmiechnął się. – Nie ma za co.

– Nie prosiłam cię o to – syknęłam.

– Nie musiałaś.

Zacisnęłam dłonie w pięści. Oczywiście, że nie musiałam. Mój rycerz w pierdolonej, czarnej zbroi wszystkiego się domyślił i zainterweniował. Jakiejś maleńkiej części mnie to się podobało. Ale cała reszta aż wrzeszczała, bo naruszył moją niezależność. Musiałam jednak się hamować, bo właśnie wchodziliśmy do szefostwa. Niech przez chwilę pomyśli, że wygrał.

Pół godziny później byliśmy już w drodze. Lecieliśmy w ciszy, którą czasem przerywał K, chcąc nakłonić mnie do rozmowy. A gdy mu nie odpowiadałam, wzdychał i z powrotem skupiał się na pilotowaniu. Po wylądowaniu wstałam z fotela i ruszyłam do wyjścia.

– Nie będziesz się do mnie odzywać przez taką bzdurę? – Zapytał K, ale milczałam.

Nawet się nie zatrzymałam. Po chwili poczułam jego dłonie na moich biodrach. Przyciągnął mnie do siebie, oplatając rękami w pasie i moje plecy zderzyły się z umięśnioną klatą. Jego usta znalazły się na moim uchu powodując przyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Mogłam się na niego wściekać, ale moje ciało wcale się nie gniewało. Wręcz przeciwnie. Rozpływało się w jego ramionach.

– Przepraszam, że uraziłem twoją dumę, ale ten facet nawet nie był w twojej lidze. Ktoś musiał mu pokazać jego miejsce. – Powiedział mi wprost do ucha. – Najlepiej ktoś z twojej ligi.

– Ach tak? Myślisz, że jesteś w mojej lidze?

– Ja to wiem – zamruczał i musnął ustami linię mojej szczęki.

– A wiesz też, że zaraz stracisz jaja, jeśli nie przestaniesz mnie obmacywać? – Starałam się nie poddawać jego dotykowi, mimo szalejących w brzuchu motyli.

– No co ty, F… – nie odrywał warg od mojej skóry.

– Trzy… – zaczęłam odliczanie. – Dwa…

Zanim zdążyłam powiedzieć „jeden”, odskoczył ode mnie jak poparzony. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Nie wyglądał na zadowolonego. Myślał, że ma nade mną jakąkolwiek władzę? Myślał, że wystarczy, że mnie dotknie i zamruczy coś do ucha, a ja zrzucę ubranie i pozwolę się przelecieć? Niedoczekanie. Sielanka się skończyła. To, co było między nami też musiało.

– Co cię ugryzło? – Zapytał.

– Ty.

– Jeszcze nie, ale jeśli chcesz… – uśmiechnął się, a jego wzrok zsunął się na moje piersi.

– Ostrzegam cię, K – warknęłam. – To nie jest żadna gra wstępna. Spróbuj mnie dotknąć, to zrobię ci krzywdę. – Odwróciłam się tak gwałtownie, że moje włosy związane w kucyka spotkały się z jego twarzą.

Wyszłam ze statku, nie czekając aż zareaguje. Dołączył do mnie chwilę później i stanął tak blisko, jak tylko mógł, żeby nasze ciała się nie stykały. A do tego brakowało im naprawdę niewiele. Odwróciłam głowę, żeby na niego nie patrzeć. I tak było mi wystarczająco trudno.

– Spójrz na mnie – powiedział, ale nie posłuchałam. – F, do cholery, spójrz na mnie!

Podniosłam niechętnie głowę, bo wiedziałam, że nie odpuści. Te jasnoniebieskie tęczówki z ciemnymi obwódkami przeszywały mnie na wskroś.

– O co się tak wściekasz? – Zapytał, a ja starałam się nie zatonąć w jego oczach. – Czemu nie dasz się dotknąć? Coś się stało? Możesz mi powiedzieć.

– Przestań. Przestań się tak zachowywać.

– Jak?

– Dobrze, kurwa, wiesz.

– O co ci chodzi? Okres masz i wyżywasz się na mnie?

– Spierdalaj – warknęłam i zmusiłam się, żeby się od niego odsunąć.

Zaczęłam iść przed siebie, starając się myśleć o misji. Nie spodziewałam się, że zakończenie tego, co między nami jest, będzie takie trudne. Gdy byłam daleko od niego, wydawało się to takie proste. Ale jego oczy, jego dotyk i jego zapach sprawiają, że przestaję racjonalnie myśleć. Jedyne, co jest w stanie mi pomóc to gniew. Musiałam się na nim skupić i go trzymać, aż K odpuści. Tylko tyle. Albo aż tyle.

– Myślałem, że ten etap mamy już za sobą – powiedział, a ja zatrzymałam się w pół kroku.

– Jaki, kurwa, etap? – Zapytałam, odwracając się.

– Udawania.

– Ja niczego nie udaję – skłamałam bez zająknięcia. – Weź się, kurwa, do roboty, zamiast myśleć tylko o jednym.

– Jeszcze do tego wrócimy.

Wywróciłam oczami. Rozdzieliliśmy się, by pokryć większy obszar poszukiwań. Mieliśmy za zadanie znaleźć pewną grupę przestępców i dostarczyć miejscowym władzom, żywych lub martwych. Dobrze, że nie było żadnych wymagań odnośnie ich stanu. Przynajmniej nie musiałam się hamować.

Nagle rozbolała mnie głowa. Im dalej szłam, tym ból stawał się silniejszy. Co do…

"Witaj, F. Dawno się nie słyszeliśmy. Nie mogę powiedzieć „widzieliśmy”, bo mnie nie widzisz. Za to ja ciebie tak."

Usłyszałam niespodziewanie głos tego psychopaty. Nie, tylko nie on. Z wrażenia nogi się pode mną ugięły i upadłam na ziemię. Ból nasilił się do tego stopnia, że miałam mroczki przed oczami. Nie było sensu rozglądać się, żeby dostrzec, skąd mnie obserwuje.

"Widzę, że byłaś grzeczna i wykonałaś swoje zadanie. Bardzo mnie cieszy, że mogę na tobie polegać."

Prychnęłam. On sobie robi, kurwa, jakieś jaja. Może na mnie polegać? Chyba przegapiłam moment, w którym się zakumplowaliśmy. Próbowałam wstać, ale strasznie kręciło mi się w głowie i nie mogłam utrzymać równowagi. W dodatku zaczęło mnie mdlić i zanim się obejrzałam, leżałam na ziemi. Czy to on mi to robił? Poprzednim razem było zupełnie inaczej.

"Źle się czujesz, F? Przykro mi, ale musiałem cię unieszkodliwić na chwilę. Nawet nie próbuj wzywać pomocy. Pozwól, że przedstawię ci, jak wygląda sytuacja. Chyba nie zauważyłaś, ale leżysz półprzytomna w swojej prawdziwej formie. Z uszami i ogonem, owinięta skrzydłami. Przechodnie omijają cię szerokim łukiem, bo tutaj nie lubią twojej rasy. Nikt ci nie pomoże."

Czułam się tak źle, że ledwo byłam w stanie myśleć. Ból dosłownie rozsadzał mi czaszkę. Jeśli zaraz nie zemdleję, to zwymiotuję. Albo na odwrót. Albo i to, i to. Bogowie, niech to się skończy.

"Czego ode mnie chcesz?"

"W sumie mogę ci powiedzieć. Bo widzisz, moja córka zostawiła mi niespodziankę w twojej głowie, ale żeby się do niej dostać, muszę cię mieć w takim stanie, a nie innym. Tylko mi nie zemdlej, bo będę musiał zaczynać od początku i będzie boleć jeszcze bardziej."

Jeszcze bardziej? Jęknęłam. Zaraz, co on do mnie mówił? Keeva zostawiła mu wiadomość? W mojej głowie? Bez mojej jebanej zgody? Nawet nie raczyła mnie o tym poinformować. Jak mogła mi to zrobić? Ale przecież mógł kłamać. Mógł to wszystko zmyślić. Tylko po co? Po jaką cholerę miałby mnie okłamywać? I to zachowanie Keevy. Myślałam, że chodziło o tą głupią wiadomość od tego psychola. Nie myliłam się tak bardzo, chodziło o wiadomość, ale od niej dla niego. Dlatego nie chciała spojrzeć mi w oczy. Myślała, że się nie dowiem? To ja wybierałam z nią suknię ślubną, a ona odpierdala takie rzeczy? Poczułam, jak gniew zalewa moje ciało. Bawili się mną jak pierdoloną zabawką. Oboje. Walczyłam z mdłościami, zawrotami głowy i mroczkami przed oczami, powoli podnosząc się na łokciach.

"F, co ty robisz? Leż grzecznie, już prawie skończyłem. Moja córka dużo się nauczyła od naszego ostatniego spotkania. Jestem taki dumny."

"Wypierdalaj z mojej głowy, psycholu. Nie jestem twoją zabawką."

Ból uderzył we mnie z podwójną siłą, ale nie poddawałam się. Walczyłam dalej.

– Wypierdalaj! – Krzyknęłam już nie w myślach.

"Widzę, że zwiększyła ci się tolerancja bólu. Będziemy musieli nad tym popracować. Oby tylko nie skończyło się uszkodzeniami w mózgu."

Był w stanie zrobić coś takiego? Przez chwilę się wystraszyłam, że skończę jako warzywo, ale szybko wzięłam się w garść. Potrzebował mnie. Choćby po to, żebym robiła za gońca pocztowego. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, fala bólu ponownie uderzyła w moje ciało. Z gardła wyrwał się krzyk. Złapałam się za głowę, jakbym chciała powstrzymać ją od eksplodowania. Wiłam się na ziemi, wrzeszcząc wniebogłosy.

"Moja córka naprawdę wdała się we mnie. Trochę się musiałem nagimnastykować, żeby dostać się do tej wiadomości. Nie miej do mnie pretensji, to ona ukryła ją tak, że tylko w ten sposób mogłem do niej dotrzeć. W nagrodę sprowadziłem ci pod nogi twoje cele. A teraz idź. Uwolnij swój gniew."

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Andzia28 23.04.2019
    Czesc, przed kilkoma tygodniami powalila mnie grypa i bylam "przykuta" przez prawie 2 tygodnie do lozka. Wtedy wlasnie odkrylam ta strone i trafilam na twoje opowiadanie i... polknelam je niemalze. Twoj sposob pisania, prowadzenia akcji i opis emocji sa tak fascynujace, ze gdy pojawia sie nastepna czesc, to tak jakby znowu byla gwiazdka...... Gratuluje
  • Paradise 23.04.2019
    Hej :) Dla mnie czytanie takich komentarzy to jak gwiazdka. Jest mi bardzo miło i cieszę się, że moje opowiadanie aż tak Ci się spodobało :) To tylko sprawia, że chcę jeszcze bardziej szlifować moje umiejętności, żeby pisać jeszcze lepiej. Takie komentarze dają niesamowitego kopa :) Dziękuję Ci bardzo :)
  • Ayano_Sora 28.04.2019
    NIE LUBIĘ KEEVY. No co za szmata. Rany, ale się wkurzyłam.... Biedna F.
    I biedny K. Aż mi się go szkoda zrobiło, ale F czasem faktycznie jak ma te takie swoje napady, to jest totalnie nieprzewidywalna, nie wiadomo co i kiedy jej odwali xD za to K jest taki prosty w obsłudze, jak facet :F
    Kurde, nie mogę się doczekać kolejnej części, dodawaj szybko! :D Chcę wiedzieć, co dalej z tym psycholem i czy Tina wygarnie Keevie :3
  • Paradise 29.04.2019
    Wybacz, może rumianek pomoże :D Nie znasz Tiny? Na pewno jej wygarnie! :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania