"Pamiętał, że jeszcze przed chwilą siedział na swoim krześle, za swoją ladą, w swoim pieprzonym sklepie. Wtedy dzwonek nad drzwiami się rozkołysał. Weszło dwóch" - teraz mi się przypomina scena z Pulp Fiction, kiedy Butch i Marsellus wpadają do sklepu jakiegoś świra, pogrążeni w bójce, podczas gdy sklepikarz fucktycznie okazuje się świrem... Ale u Ciebie to sklepikarz ucierpiał. To nie, to złe skojarzenie, cofam :D
"Zwalisty typ w masce królika i poplamionych białą farbą ogrodniczkach przyniósł drugie krzesło, siadając naprzeciw niego. Drugi, w masce prosiaka, ciągle ostrzył siekierę. I to na fest. Tak, że aż krzesał iskry" - spoko, widzi mi się :)
"Przecież ci, co chcą naprawdę zadać ból, nie popisują się tak bardzo swoim sprzętem. Nie ostrzą ostentacyjnie siekier ani nie paradują z palnikiem" - :D (może ostentacyjne ostrzenie siekier jest relaksujące, kto wie, nie próbowałam)
"Zrewidował osąd po pierwszym ciosie" - noo, wstaweczka, gut
No powiem Ci, że bym się za piernika nie domyśliła zakończenia :D Już chyba miałeś coś kiedyś o reklamach. Mógłbyś wymyślać krwawe spoty, sprzedaż by szłaaa!
Plus za zbudowanie napięcia i chojrackie podejście ofiary, lubiem :)
Wsparcie techniczne:
"Chryste – pomyślał." - czy "myślenie" (jako nie "mówienie") nie powinno być z dużej?
"Następnie podszedł do niego ten z palnikiem i zupełnie bez słowa......" - sześć kropek!
"Dopiero, gdy już ledwie zipał" - "dopiero gdy" się podobno nie rozdziela przecinkiem
No, więcej psikusów nie wyłapałam.
Kurwa, wiem. Dziękuję, bardzo dziękuję. Jak to pisałem, to jeszcze mi baranie rogi przebija łyknął czapkę. Ogarnę już na włościach.
Bardzo dziękuję, Ritha. Doceniam.
Miłych dzień niechaj będzie Twoim.
Pozdrowiejszyn
"Chryste – pomyślał. – Uprowadził mnie króliczek wraz z prosiaczkiem." - nie lepiej bez 'wraz' ? :>
Przeczytałam, toć nieco krótkie. Błędów raczej nie ma gdzie szukać.
Końcówka... ja jebe. xd
5.
Witam panie Canulasie :)
Zaleciałam za koleżankami tutaj :)
Więc "Uprowadził mnie króliczek wraz z prosiaczkiem." - pozwoliłam sobie ryknąć ze śmiechu.
Gdzieś od tego momentu, cholernie mnie zaczęło ciekawić, po jaką cholerę złapali właśnie "Jego".
Chytrze domniemuję, żeś takie odczucia czytelnicze właśnie zaplanował :)
Canulas Skąd u niektórych z was ta chęć pisania w języku angielskim?
Bo tylko w tym języku obcym tu artykułujecie.
Czasem ktoś wyduka coś w niemieckim na okoliczność podziękowania, danke sranke.
Wtrynianie zdań w langłydżu to pretensjonalne jest.
Język polski jest cudowny, bawmy się nim nawet, pisząc „bes sęsu”, miast „bez sensu”, słowotwórczo słowotwórzmy, karkołomujmy do woli.
Obczyzna nam nie potrzebna.
refluks, zapewne naleciałości, przyzwyczajenia, okolicznosciowe śmiszkowanie. Czasem ktoś z kimś rozmawia w określony sposób już jakiś czas. Słowo, pół-słowo, cokolwiek, bardzo często jest nośnikiem fali, myśli zaadresowanej wybiórczo pod jeden, konkretny adres. Adresat czy adresatka, która otrzymywała już wielokrotnie podobnie sklecioną myśl, wie, że owa jest dla niej. W słowie, przeinaczeniu czy czymkolwiek innym, można wiele zakamuflować lub nadpowiedzieć.
Każdego łącząca nić z inną osobą jest inna.
Nie daję wiary w aż taką wiatraczaną donkiszoterię jaką tu zapragnąłeś nagle pouprawiać. W aż tak rozdmuchany "wiatraczy puryzm językowy", co to niby ma w sercu obronę polskich wartości czy innych kwestii, a tak naprawdę najczęściej jest nastawiony na wywołanie chwilowego efektu "wow", nie wierzę.
Jeśli w ogóle już, to indokrynacja w tej kwestii powinna się co najwyżej odbywać na neutralnym gruncie (aka pitolenie), ale nawet tam nosiłaby znamię inkwizycyjnej wręcz ingerencji, godzącej w swobodę wypowiedzi.
A już tym bardziej nie widzę uzasadnienia, żeby się angażować w coś, czego sięnie jest częścią, jak w tym przypadku.
To coś jakby, podręcznikowy przykład wódki i zakąski.
Ciężko mi to dalej dotłumaczać, ale jeśli trzeba, jestem do dyspozycji.
Nikt nie neguje kwiecistości ojczystego języka, ale buty się zdejmuje już w sieni, a przynajmniej wyciera. Jak gospodarz da ci brudną szklanicę, przetrzyj rękawem swetra albo nie pij.
Niedawno mnie poprosiłeś, bym Ci nie przenosił wesołego pierdolenia pod pitolenie. Czy widzisz tam jakieś żarciochy?
Jestem w stanie (jak i, sądzę wszyscy inni) na Twoją proźbę i ku Twojemu zadowoleniu rozmawiać pod każdym z Twoich tekstów jedynie po polsku. Tak samo w bezpośredim kontakcie z Tobą mogę sie do tego ograniczyć. Jednak z każdą inną osobą będę rozmawiał tak jak chcę. Po polsku, koślawym angielsku czy nieudanym niemiecku.
Przy pomocy liczb i melodii kija od szczoty ostukującego płotową dechę.
Tak, jak uznam, że chcę.
Czy używanie języka może być pretensjonalne?
Oczywiście, że może.
Czy jezyk polski jest piękny - jak najbardziej.
Niestety. Ciężko mnie uszczęśliwić na siłę.
Tym bardziej przesadną nadgorliwością w jakiejkolwiek kwestii.
Chcąc spodziewać się poszanowania dla swych ścieżek, szanuj przestrzeń i wybory innych. Zwłaszcza, jeśli w Ciebie bezpośrednio nie godzą.
A tak w skrócie: Don't Starve Together to nazwa własna gry. Nie używam wstawek angielskich i nie będę zwracać się po angielsku do kogokolwiek kto mówi po polsku tym bardziej na polskim forum bo to po prostu głupie. W sumie tyle w temacie.
Zwabiona komentarzami przybyłam i ja :) No i to cała ja. Od samego początku coś mi świtało, że skądś to znam, ale pomyślałam, że te postacie w maskach skojarzyły mi się z filmem ,,Most nad Sundem'', więc brnę dalej i dobrnęłam do końca, wiedząc, że to już czytałam. Plagiat, myślę. Kuźwa, kto tak sobie pozwala? i wtedy zobaczyłam swój komentarz :) Sorki Can, ale ja mam chyba dziury w pamięci :)
Komentarze (26)
"Zwalisty typ w masce królika i poplamionych białą farbą ogrodniczkach przyniósł drugie krzesło, siadając naprzeciw niego. Drugi, w masce prosiaka, ciągle ostrzył siekierę. I to na fest. Tak, że aż krzesał iskry" - spoko, widzi mi się :)
"Przecież ci, co chcą naprawdę zadać ból, nie popisują się tak bardzo swoim sprzętem. Nie ostrzą ostentacyjnie siekier ani nie paradują z palnikiem" - :D (może ostentacyjne ostrzenie siekier jest relaksujące, kto wie, nie próbowałam)
"Zrewidował osąd po pierwszym ciosie" - noo, wstaweczka, gut
No powiem Ci, że bym się za piernika nie domyśliła zakończenia :D Już chyba miałeś coś kiedyś o reklamach. Mógłbyś wymyślać krwawe spoty, sprzedaż by szłaaa!
Plus za zbudowanie napięcia i chojrackie podejście ofiary, lubiem :)
Wsparcie techniczne:
"Chryste – pomyślał." - czy "myślenie" (jako nie "mówienie") nie powinno być z dużej?
"Następnie podszedł do niego ten z palnikiem i zupełnie bez słowa......" - sześć kropek!
"Dopiero, gdy już ledwie zipał" - "dopiero gdy" się podobno nie rozdziela przecinkiem
No, więcej psikusów nie wyłapałam.
Bardzo dziękuję, Ritha. Doceniam.
Miłych dzień niechaj będzie Twoim.
Pozdrowiejszyn
Przeczytałam, toć nieco krótkie. Błędów raczej nie ma gdzie szukać.
Końcówka... ja jebe. xd
5.
Zaleciałam za koleżankami tutaj :)
Więc "Uprowadził mnie króliczek wraz z prosiaczkiem." - pozwoliłam sobie ryknąć ze śmiechu.
Gdzieś od tego momentu, cholernie mnie zaczęło ciekawić, po jaką cholerę złapali właśnie "Jego".
Chytrze domniemuję, żeś takie odczucia czytelnicze właśnie zaplanował :)
No końcówka - trochę horror, trochę jakby komedyja ;))
Pazdrawliaju :))
*taki dumny*
Chęć zaimponowania wynikająca z kompleksów czy nietroska o język ojczysty?
Bo tylko w tym języku obcym tu artykułujecie.
Czasem ktoś wyduka coś w niemieckim na okoliczność podziękowania, danke sranke.
Wtrynianie zdań w langłydżu to pretensjonalne jest.
Język polski jest cudowny, bawmy się nim nawet, pisząc „bes sęsu”, miast „bez sensu”, słowotwórczo słowotwórzmy, karkołomujmy do woli.
Obczyzna nam nie potrzebna.
Każdego łącząca nić z inną osobą jest inna.
Nie daję wiary w aż taką wiatraczaną donkiszoterię jaką tu zapragnąłeś nagle pouprawiać. W aż tak rozdmuchany "wiatraczy puryzm językowy", co to niby ma w sercu obronę polskich wartości czy innych kwestii, a tak naprawdę najczęściej jest nastawiony na wywołanie chwilowego efektu "wow", nie wierzę.
Jeśli w ogóle już, to indokrynacja w tej kwestii powinna się co najwyżej odbywać na neutralnym gruncie (aka pitolenie), ale nawet tam nosiłaby znamię inkwizycyjnej wręcz ingerencji, godzącej w swobodę wypowiedzi.
A już tym bardziej nie widzę uzasadnienia, żeby się angażować w coś, czego sięnie jest częścią, jak w tym przypadku.
To coś jakby, podręcznikowy przykład wódki i zakąski.
Ciężko mi to dalej dotłumaczać, ale jeśli trzeba, jestem do dyspozycji.
Nikt nie neguje kwiecistości ojczystego języka, ale buty się zdejmuje już w sieni, a przynajmniej wyciera. Jak gospodarz da ci brudną szklanicę, przetrzyj rękawem swetra albo nie pij.
Niedawno mnie poprosiłeś, bym Ci nie przenosił wesołego pierdolenia pod pitolenie. Czy widzisz tam jakieś żarciochy?
Jestem w stanie (jak i, sądzę wszyscy inni) na Twoją proźbę i ku Twojemu zadowoleniu rozmawiać pod każdym z Twoich tekstów jedynie po polsku. Tak samo w bezpośredim kontakcie z Tobą mogę sie do tego ograniczyć. Jednak z każdą inną osobą będę rozmawiał tak jak chcę. Po polsku, koślawym angielsku czy nieudanym niemiecku.
Przy pomocy liczb i melodii kija od szczoty ostukującego płotową dechę.
Tak, jak uznam, że chcę.
Czy używanie języka może być pretensjonalne?
Oczywiście, że może.
Czy jezyk polski jest piękny - jak najbardziej.
Niestety. Ciężko mnie uszczęśliwić na siłę.
Tym bardziej przesadną nadgorliwością w jakiejkolwiek kwestii.
Chcąc spodziewać się poszanowania dla swych ścieżek, szanuj przestrzeń i wybory innych. Zwłaszcza, jeśli w Ciebie bezpośrednio nie godzą.
Bez napinki.
Ciao.
Dsnke, siniorito A. Agu aka Baśko.
Dsnke wielkie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania