Poprzednie częściNim przyjdzie jutro.

Nim przyjdzie jutro17

- Tu moja droga na potrzeby tej mini restauracji trzeba było powiększyć wejście do pokoju Julka i Antosia i zrobić z niego salę, by goście mieli gdzie spożyć posiłek.

Ela odeszła od kontuaru, by zobaczyć po przeciwległej stronie trzy stoliki, a gdy zrównała się z nimi, po prawej swojej ręce za przepierzeniem chowało się kilka następnych. Obok kontuaru były drzwi, za którymi pewnie Ksenia tworzyła te smaczne dania, bo innego pomieszczenia na parterze nie widziała, a nie sądziła by znoszono to z góry. Na samym środku sali znajdowały się schody z przepiękną rzeźbioną poręczą, która utwierdzona była do ciemnej boazerii. Podłoga jak i schody były zrobione z nieheblowanych desek, które pewnie były pociągnięte lakierem, bo przy balustradzie i pod ścianami, pozostał jeszcze matowy poblask.

Po dotarciu na piętro, pierwsze, co Eli przyszło na myśl, to, że znajduje się w hotelowym korytarzu, a za każdymi drzwiami usytuowane są takie same pomieszczenia, jakby lustrzane odbicia. Zdawało jej się, że otwierając pierwsze zobaczy wszystkie urządzone tak samo, czyli sekretarzyk, łóżko z baldachimem, przykryte narzutą, komodę, kufer, bujany fotel, szafę, parawan a za nim umywalkę.

-Ten narożny pokój, to był Kseni. Z jego wnętrza nie było wiele widać, a i jest najmniejszy, ale ona i tak się cieszyła, że ma takie małe cudo. Jak tu zaczęła pracować, to miała taki sam na dole, później jego kosztem powiększono kuchnię.

Pani Czesia złapała Elę za ramię by przyciągnąć ją do siebie. Porozglądała się na wszystkie strony, jakby obawiała się, że ktoś tu na pięterku przebywa, a następnie ściszonym głosem wypowiedziała następującą kwestię:

-Muszę ci się przyznać do wstrętnego uczynku wobec Kseni, otóż wraz z Zosią weszłyśmy raz do jej pokoju i znalazłyśmy w komodzie pamiętnik. Wiem, że nie powinnyśmy w ogóle tam wchodzić, a nie tak jeszcze buszować po jej rzeczach, ale ona miała z dwadzieścia pięć lat, gdy tu zamieszkała a nas nastolatki interesowało, jakie to ma fatałaszki. I jak zobaczyłyśmy ten brulion, to nie wytrzymałyśmy by nie przejrzeć, co też ona tam wypisuje. Spodziewałyśmy się niestworzonych historii, że była maltretowana przez rodzinę, zginęli w wypadku, czy jeszcze coś gorszego. Bo Ksenia, to raczej nie była zwolenniczką wynurzeń, a raczej więcej taka myślicielką. Kto jej nie znał, mógł pomyśleć, że jest zadufana w sobie, ale to była powłoka, jakby tarcza ochronna. Dopiero, gdy zajrzałyśmy do jej codziennych otworzyły nam się oczy. Dotarło do nas, że to nie tylko skromna osobą, ale i o niskim poczuciu własnej wartości. Owszem, była korpulentnej budowy, jak to się potocznie mówi, grubej kości, ale nie spodziewaliśmy się, że z tego powodu przekreśliła swoje szanse na wejście w związek małżeński. My zawsze w niej widzieliśmy Romkę, taką prawdziwą Cygankę z piękną oliwkową cerą, z czarnymi kręconymi włosami jak heban i dużymi oczyma. Która do tego jest operatywna, praktyczna i bardzo pracowita, była też bystra, szybko się uczyła rachunkowości.

Gospodyni otworzyła drzwi do jej pokoju, w którym stała malutka komoda, na niej abażur, drewniane łóżko, na podłodze z desek położony był chodniczek, a za drzwiami dwa krzesła, na jednym z nich stała miednica i dzban. Podeszła do łóżka, ściągnęła narzutę, złożyła na pół i usiadła zapraszając gestem dłoni, by to samo uczyniła Ela.

- Więc, gdy przeczytaliśmy jej obawy, to byłyśmy bardzo zdziwione, nie wiem czy będę umiała powtórzyć te słowa, ale mniej więcej brzmiały tak: -„ Jestem bardzo szczęśliwa, że Bóg poprowadził mnie w ten piękny zakątek Polski, że skrzyżował me drogi z takimi ludźmi jak pan Bronisław i Pani Gizela. Staram się im za zaufanie odwdzięczyć, służyć, pomagać i dbać o ich dobro. Maja mądre i pracowite dzieci, zwłaszcza ich córki mnie onieśmielają swą urodą. Wiem Boże, że zazdrość powoduje złe samopoczucie, sprawia, że gnuśnieję, ale tak bardzo bym chciała mieć ich wygląd, by móc się podobać panu Wacławowi. Moje serce tak pragnie już mieć kogoś, komu oddam się bez granic, dla kogo stanę się najważniejsza i jedyna. Kocham dzieci, uwielbiam ich śmiech, gaworzenie, ale boję się, że nikt o mnie w ten sposób nie myśli. Nie chcę się wychylać, powinnam cierpliwie czekać, a co mnie przeznaczone zapuka w odpowiednim czasie. Tak zasypiam z tą myślą, wierząc, że kiedyś pan Wacław zrobi się śmielszy, czym mnie uszczęśliwi”

Ela, mimo, że obiecała sobie, że nie będzie przerywać narzuconych przez panią Czesię pauz, tym razem w tej scenerii, nie umiała się powstrzymać.

-A, kim był ten pan Wacław?

Pani Czesia machnęła ręką z głośnym westchnięciem.

-Najprościej powiedzieć, że taka dupa nie chłop. Ojciec zmarł szybko i matka sama go wychowywała i to było widać. Ile my żeśmy się z niego uśmiały – pokiwała głową w geście zaprzeczenia – to jeden Pan Bóg wie. Był już pod czterdziestkę, a zachowywał się jak stary malutki, jeśli wiesz, o co, mi chodzi.

Ela nie do końca znała to określenie, ale wcześniejszy niewybredny epitet wiele jej wyjaśnił.

-Domyślam się, że nie był uosobieniem kobiecych marzeń, nie nazwałaby go pani samcem alfa.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • KarolaKorman 11.07.2017
    Dzisiaj tylko wpadłam na moment, ale już się cieszę na kolejną część, będę miała co jutro nadrabiać :) Pozdrawiam :)
  • Robert. M 11.07.2017
    Ważne, że zagościłaś, zerknęłaś, to wszystko się liczy, każde słowo, gest. Wszystko zostaje utrwalone, a to w ostatecznym rozrachunku się liczy, bo jest namacalny, wizualny ślad. Pozdrawiam
  • KarolaKorman 12.07.2017
    Dotarłam :) Późno, ale jednak :) W dzisiejszej części urzekła mnie opowieść o Kseni. Niby niewiele było powiedziane, ale dało się wyczuć, że to kobieta godna uwagi. Jej wdzięczność dla domowników jest wręcz wzruszająca. To stwierdzenie, że zazdrosna nie powinna być, ale pragnie uczucia, zapadnie mi w pamięci na dłużej. O Wacławie pewnie jeszcze coś będzie, bo chciałabym się dowiedzieć, czy ich losy się zeszły czy nic z tego. Papier wszystko przyjmie, można mu powierzyć najskrytsze tajemnice, ale nie wiadomo w czyje ręce wpadnie i jaki ktoś z tego zrobi użytek. Mam nadzieję, że skoro Czesia ma wyrzuty sumienia nie zrobiła po przeczytaniu wpisu nic głupiego.
    Takie pamiętniki mogą być skarbnicą wiedzy dla przyszłych pokoleń. Często w nich autorzy opisywali nie tylko własne miłostki, ale koligacje rodzinne i polityczne. Ostatnio właśnie oglądałam program, w którym opowiadali o zdjęciu znalezionym po ponad siedemdziesięciu latach słynnej pilotki Amelii Earhart uznanej za zaginioną, zrobione właśnie w tym samym czasie na wyspach japońskich. Badacze podejrzewają, że trafiła tam przypadkowo i być może była tam więziona. Pozdrawiam :)
  • Robert. M 12.07.2017
    No nie wiele o tej Kseni, można by rzec, że tylko tak zasygnalizowałem, dałem namiastkę do domysłów. Ale prawdopodobnie to wystarczyło, by uznać ją za dobrego człowieka, potwierdzają, to Twoje słowa, że zacytuję: - "godna uwagi". O Wacławie już jest, nawet zdradzę, że się rozsmakowałem w słowie i napisałem całą część, jak wrzucę to ocenisz, czy nie zanudziłem i czy to ma ręce i nogi.
    Z tym jest właśnie jeden problem, że piszący pamiętnik, wkłada to całe swoje serce, emocje, odsłania się, wierząc, że to, co robi jest jego, nie dopuszcza do siebie myśli, że to może być powodem do żartów, pukania się w głowę, oceniania itp.: Ale jak się pisze przez wiele lat, to można kiedyś trafić na takie ciekawskie Czesie. Napiszę Ci, że uwielbiam wszystko, co jest autentyczne, na faktach, a pamiętnik, to perełka, dla mnie najwyższa forma wejścia w swoje jestestwo.
    Świat jest pełen tajemnic, co rusz odnajdywane są pamiątki, zapiski, monety, czy jak w tym przypadku zdjęcie, a ile jeszcze będzie takich dni, w których ogłoszą nam takie niespodzianki? Oby jak najwięcej, niech tylko ludzie poszperają w swych komodach, piwnicach, strychach i najważniejsze niech to pokazują, bo często sami nie potrafimy zidentyfikować danego przedmiotu.
    Dziękuję za refleksje, a także ciekawostki nawiązujące do treści, co sprawia, że mam dzięki temu co czytać i na co odpowiadać. Pozdrawiam.
  • Pasja 11.07.2017
    No w dzisiejszych czasach nie jest tak łatwo otworzyć działalność gastronomiczną. Koncesja na alkohol musi być, pewne procedury sanitarne i szereg innych wymogów. Ale dziewczyny pewnie smacznie gotowały i przestrzegały w jakimś stopniu zasady na tamte czasy. Pamiętnik to jest dopiero skarbnica wiedzy, dzisiaj ty piszesz na ekranie i wrzucasz do przeczytania. A pamiętnik to forma pisania bardzo osobistego, czasem intymnego i takie pamiętniki często ukrywane przed innymi. Po latach, a nawet wiekach odnajdywanie są wtedy przekazem najbardziej wiarygodnym i prawdziwym. Kiedyś miałam w ręku taki pamiętnik i to były nie tylko zapiski. Była w nim fotografia, wyblakła wstążka i zasuszony kwiatek. Pomiędzy stronicami można było znaleźć zapach, plamy po herbacie czy innych smakołykach. Były tam zapiski zakupów i kwity. Najbardziej wzruszył mnie koszyk włosów, przyklejony do kartki. Były to włosy jej ukochanego, którego Niemcy rozstrzelali na jej oczach. Ona jak pisze, podeszła do niego i poprosiła Niemca o nóż. I jakie zdziwienie moje było, kiedy wyczytałam, że dał jej nóż którym odcięła kosmyk włosów.
    Pan Wacław to typowy mężczyzna, wychowywane przez matkę, ale to nie jest regułą. Życie szybko mija, i czasem minie ten okres zauroczenia przeciwną płcią i potem już ciężko otworzyć się na miłość. Potrzeba wtedy kobiecej energii, aby wziąć sprawy w swoje ręce i doprowadzić taki związek do finału. I nie raz takie małżeństwa żyją długo i szczęśliwie. Ale w tamtych czasach nie wchodziło to w grę, bo kobieta nie mogla podrywać pierwsza mężczyzn. Pamiętam, że kiedyś panowie płacili podatek nazywany " bykowym" za to, że nie założyli rodziny. Bodajże po trzydziestce? Świetna część pozdrawiam serdecznie.
  • Pasja 11.07.2017
    Kosmyk*
  • Robert. M 11.07.2017
    Zawsze powtarzam, że idziemy wciąż do przodu z technologią, jesteśmy bardziej mobilni, ale jeśli chodzi o procedury, to cofnęliśmy się. Kto ma w dzisiejszych czasach załatwić sprawę urzędową to zapewne wolałby rowy kopać. Już nie mówię o rozpoczęciu działalności gospodarczej, ale choćby zorganizować festyn, to już samo w sobie jest wyzwaniem....Pamiętniki, zapiski, wszelkie notatki, maja dla mnie posmak tajemnicy, którą chce się poznać. To takie podglądanie, wchodzenie w czyjeś przemyślenia, poznawanie pragnień. Przeczytałem kiedyś, że właśnie w trakcie spisywania swych myśli, jesteśmy najbardziej wylewni, otwieramy swoje podwoje świadomości. Miałem kiedyś koleżankę, która każdego dnia przed zaśnięciem robiła analizę tego, co wydarzyło się w ciągu tych 24 godzin. Jak zwykle powiem, że dziś żałuję, że mnie nic takiego nie wpadło do głowy, bo mógłbym teraz odtworzyć każdy szczegół. To przecież tylko kilka minut, kilka zdań, że to i to się zdarzyło, a tak wiele zmienia, czasem coś nam umyka, a po kilku latach można to wyczytać z ciekawością. ..To dopiero jest zapis wydarzeń, unaoczniony precjozami, rzeczami, przedmiotami, drobiazgami, które stanowiły o codzienności. Czytając to strona po stronie, człowiek nabiera dystansu do swego życia, zagłębia się w to co ta kobieta przeżyła, wczuwa się w te fakty. Śledząc zdanie po zdaniu, wie, że np.: 23 jadła powidła, kupiła proszek "E", i niestety dowiaduje się jak została sama. Ten kosmyk włosów nabiera innego znaczenia, kończy przecież pewien etap jej życia, a czytającym pokazuje jak bardzo szczęście przenika się z nieszczęściem.
    Coś w tym jest, że jak przez dłuższy okres nie ma się szczęścia spotkać ciekawej partii, to zaczyna się machać dłonią na te wszystkie opowieści o miłości, czarownym życiu, idylli, łapaniu okazji. A jeśli spotka się ze sobą dwoje tak wycofanych, biernych, to raczej nie będzie nigdy szansy na coś więcej, jedynie pozostanie żal, że nie odważyło się na te kilka zdań, konkretną propozycję.
    Ja o tym płaceniu słyszałem, to była bodajże mała suma, bardziej symboliczna, miała chyba wpłynąć na ambicję mężczyzny, przynajmniej ja tak uważam. Dziś to raczej jest uznawane za trend, nowoczesność, pomysł na siebie.
    Dziękuję za kolejną porcję ciekawostek, czasem jestem zaskoczony tak oryginalnymi przeżyciami. I już to pisałem, ale się znowu powtórzę, że te komentarze są bezcenne, te Wasze z Karolą nikt już nie przebije. Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania