Mam nadzieję, że ten komentarz nie świadczy o tym, że postrzegałeś mnie zawsze jako ograniczoną :)) Dziękuję za miłe słowa i cieszę się, że w czymś nietypowym też mogłam się sprawdzić i dobrze mi to wyszło :)
Dzisiaj trafiam na teksty łapiące za serducho i ten czyni to samo. Poruszasz temat w taki swój sposób. Stosujesz taką przeciwwagę: poważny problem potraktowany delikatnie, wysmakowanie. Podoba mi się, zostawiam 5.:)
To takie słodkie, że ktoś określił takie ujęcie "moim sposobem" :) Miło mi, że tak właśnie go postrzegasz i mimo wszystko trzymam się tej granicy dobrego smaku. Dziękuję! :)
Zaciekawił mnie na początku tytuł i... cóż, musiałam sprawdzić, o czym jest ten tekst. Postaram się długo nie rozpisywać, ale tak na szybko - chyba nie spodziewałam się tu takiej tematyki i opisanej historii, ale... cieszę się, że na nią trafiłam. Szkoda mi się zrobiło głównego bohatera, który tak naprawdę niczym nie zawinił, a napotkał tyle przeciwności i problemów niełatwych do uporania się z nimi. Dobrze jednak, że zakończenie miało w sobie również coś dobrego. Może ludzie nadal się na niego gapili, ale mimo to miał szansę być szczęśliwy.
,,Kuliłem się za każdym razem, gdy kto robił" - miało być chyba "to", zamiast "kto". 5 :)
Starałam się znaleźć taki... no, raczej nie złoty środek, bo środek to to na pewno nie jest, ale starałam się odnaleźć coś, co chociażby trochę odciążyło bohatera. Cieszę się, że zapałałaś do niego sympatią :) I dziękuję za literówkę, już poprawiam :))
Bardzo bolesny, smutny tekst. Niestety prawdziwy jest w nim brak tolerancji dla wszystkiego co odmienne.
Pocieszyło mnie jednak szczęśliwe zakończenie : ) 5
No tak, niektóre kwestie wciąż pozostają bardzo sporne i nigdy nie staną się łatwiejsze czy jednolite, stąd każdy ma prawo do bycia, kim chce, i wyznawania tego, czego chce (o ile nikomu nie czyni krzywdy). W innym wypadku prowadzi to do ogólnego niezadowolenia, niestety. Dziękuję za odwiedziny :)
Uwielbiam Twoje teksty :) Jak zwykle nie zapowiadał się tak tragicznie, i to chyba przez sposób, w jaki podmiot opowiada historię... Okropne wydarzenia opisane łagodnie jak pozostałe, męskie spojrzenie. Facet jest naprawdę twardy, daleko mu do lalusia. Dziękuję za dobre zakończenie :) 5
Billie, ależ mnie nie masz za co dziękować :) To ja dziękuję Tobie za wierne czytelnictwo. Och... jak zwykle nie zapowiadał się tragicznie, ale jak zwykle był? :( Kurczę, to niedobrze, muszę zmienić styl :D Żartuję, dzięki jeszcze raz.
Anonim06.10.2016
Takie proste i wprost, taka historia, którą ktoś zapisał w liście dla kogoś, wylewając z siebie wszystkie żale w ciągu lat. Podoba mi się hierarchia wspomnień, zaczynając od szczegółów, poświęcając się najpierw takiej poświacie roznowy ważnej i ujmującej, przymierzając się do tego, by o rzeczach bolesnych powiedzieć parę słów. Takie naturalne to, człowiek pamiętający rozmowę, dla samego faktu pocieszanie lub wylania w jakiś sposób udręki, że ktoś go wydał. A jednocześnie ominięcie, jedynie muśnięcie wspomnianiami, rzeczy, które bardzo bolały.
Cieszę się, że taki sposób przedstawienia Ci się spodobał :) Co prawda nie nazwałabym tego listem, bo twór raczej listopodobny nie wyszedł, ale mniejsza z tym! Dziękuję bardzo :))
Freya06.10.2016
Bardzo zwięźle, a pomimo tego potrafisz stworzyć niebanalny przekaz. Zapewne celowe umiejscowienie planu w środowisku "małomiasteczkowym", które jest domeną oczekiwanego postępu, ehem. Powiedzmy sobie szczerze, pierwszą myślą było, że tatuś pobiegnie do stodoły po widły. No, ale i tak jest nieźle z tą facjatą chłopaka. Kiedyś blizny na twarzy (takie skojarzenie z szablą i teges), były postrzegane ze szczególną atencją. Mógłby też pojawić się ksiądz z egzorcyzmami - koniecznie na miotle itd. Nie wiem, czy właściwie doszukuję się (to już takie wypaczenie) w okaleczeniu podmiotu, rodzaju "stygmatyzacji" czegoś odmiennego, budzącego lęki, bądź odrazę, a czasem uwielbienie itp. Ten "radosny" finał, chyba dobrze, bo byłby nadmiar grozy, a tobie chodziło przecież o ten szczególny przekaz. hejka;-)
Ciekawa teoria, nie przeczę :) Może niekoniecznie miałam ją w głowie podczas pisania, ale jeśli dla Ciebie to miało większe znaczenie, to właściwie mogło jeszcze dodać smaczku (lub go odjąć... ale jednak wolę skłonić się ku pierwszej wersji). Co prawda mnie tam widły i ksiądz w ogóle nie pasują, ale tekst specjalnie nie trzyma się szczegółów, by poszczególne luki czytelnik uzupełnił sobie sam :) Dziękuję za kolejne zerknięcie! :)
Spodziewałem się zupełnie innego rozwoju wydarzeń, nie ukrywam.
Sam tekst... cóż, wywołał u mnie nieprzyjemny uśmiech pełen pogardy i litości dla społeczeństwa. Potrzebowałem tego, dziękuję.
Jednakże odcinając się od bardzo emocjonalnej narracji z mojej strony, muszę Cię pochwalić za tytuł. Wielki, naprawdę wielki szacun. Nie spodziewałem się totalnie takiego rozwoju sytuacji, plus takiego tonu, wydźwięku tekstu. Co do tytułu - przykuwa uwagę, chciałem przeczytać ten tekst już wczoraj, ale niestety sen wzywał, więc zostawiłem to na dziś. Trzeba przyznać intrygujący.
Podobnie, jak cala sytuacja. Podoba mi się ten zabieg ze "ślizganiem się" przez te złe, traumatyczne, dla głównego bohatera doświadczenia. No i sam język, taki gawędziarski, potoczysty. To bardzo ważne w takim rodzaju opowiadania i śmiem twierdzić, że Tobie się udało.
Mam tylko jedno zastrzeżenie, ale jest dość duże - moment, kiedy wszyscy dowiadujemy się, że główny bohater jest homoseksualistą. Mógłby być jakoś bardziej podkreślony, albo inaczej napisany. Mam wrażenie, że to jest półmetek całego tekstu, dalej tylko gorzej(?), a mimo wszystko dość szybko go przebiegłem.
Oczywiście to tylko moja własna uwaga, prywatna bolączka.
Niemniej tekst super.
To ja dziękuję - za to, że jednak ten tekst przemówił do Ciebie na tyle, by poczuć swego rodzaju niechęć. A z czytaniem nie ma się co spieszyć, teksty raczej nie znikają u mnie z dnia na dzień :) Miło mi, że tytuł aż tak Ci się spodobał, nie sądziłam, że okaże się perełką w cudzych oczach. Hm... a ten moment, do którego masz zastrzeżenia... cóż, w moim zamyśle to owszem, miało być kluczowe dla opowiadania, ale podsunięte w taki dyskretny sposób, wstydliwy można by rzec, bo taki właśnie momentami był dla bohatera. Z drugiej strony on już dawno się z tym oswoił, więc swego rodzaju przeżywanie na nowo tego "odkrycia" co do własnej odmienności w bardzo widoczny sposób byłoby tutaj nie na miejscu, tak przynajmniej moim zdaniem. Ja jednak piszę tekst, a czytelnik ma prawo zwrócić uwagę na wszystko, także może i masz rację, w żadnym razie tego nie neguję, a wręcz dziękuję za taki rozbudowany komentarz i uwagi wszelkiego rodzaju :) Bardzo miło mi Cię u siebie widzieć, naprawdę.
Po tytule nie spodziewałam się takiej tematyki, jednak pozytywnie mnie zaskoczyłaś. Bohater przypadł mi do gustu, nie dał się społecznej niechęci i nadal żył swoim życiem, takie charakterki lubię :). Jak zwykle 5.
Na prawdę mi się podoba. Tytuł zwodzi: zapowiada coś dużo łatwiejszego, ale tekst jest zupełnie inny. Bez żadnych zakrętasów i poetyckich porównań, ale i tak przekazujący coś w ładny sposób :) 5
Z jakiegoś powodu nie przepadam za tematem homo w opowiadaniach. Nie to, ze mam coś przeciwko. Po prostu nie przepadam i tyle, podobnie jak ma to miejsce w przypadku zdrad. Jak dla mnie to robienie po prostu z igły widły i stwarzanie z prywatnych spraw konkretnych ludzi jakichś konfliktów społecznych, co nigdy nie powinno mieć miejsca. To publicznie zainteresowanie i rozwlekanie tematu, a w przypadku samych zainteresowanych obnoszenie się z faktem i wyrażanie swego pokrzywdzenia przez społeczeństwo. Niemniej, tekst mi się spodobał. Czajnik ratuje sytuację, choć sama końcówka zbyt udana ;)
A no i:
"Płeć tak naprawdę nie ma znaczenia, prawda?" Yyy co? Ale że jak to? xD Biologia wyżej rozwiniętych istot nie zgadza się z tym stwierdzeniem ;)
Taak, przyznam szczerze, że nad zakończeniem sama się zastanawiałam, ale ostatecznie taka wersja została. No i oczywiście tak jak Ty nie masz nic do tekstu, tak ja nie mam nic do tego, że są pewne tematy, których nie trawisz i nie ma w tym nic dziwnego :) Mimo wszystko dziękuję Ci bardzo za wyrażenie opinii :)
Komentarze (30)
,,Kuliłem się za każdym razem, gdy kto robił" - miało być chyba "to", zamiast "kto". 5 :)
Pocieszyło mnie jednak szczęśliwe zakończenie : ) 5
Sam tekst... cóż, wywołał u mnie nieprzyjemny uśmiech pełen pogardy i litości dla społeczeństwa. Potrzebowałem tego, dziękuję.
Jednakże odcinając się od bardzo emocjonalnej narracji z mojej strony, muszę Cię pochwalić za tytuł. Wielki, naprawdę wielki szacun. Nie spodziewałem się totalnie takiego rozwoju sytuacji, plus takiego tonu, wydźwięku tekstu. Co do tytułu - przykuwa uwagę, chciałem przeczytać ten tekst już wczoraj, ale niestety sen wzywał, więc zostawiłem to na dziś. Trzeba przyznać intrygujący.
Podobnie, jak cala sytuacja. Podoba mi się ten zabieg ze "ślizganiem się" przez te złe, traumatyczne, dla głównego bohatera doświadczenia. No i sam język, taki gawędziarski, potoczysty. To bardzo ważne w takim rodzaju opowiadania i śmiem twierdzić, że Tobie się udało.
Mam tylko jedno zastrzeżenie, ale jest dość duże - moment, kiedy wszyscy dowiadujemy się, że główny bohater jest homoseksualistą. Mógłby być jakoś bardziej podkreślony, albo inaczej napisany. Mam wrażenie, że to jest półmetek całego tekstu, dalej tylko gorzej(?), a mimo wszystko dość szybko go przebiegłem.
Oczywiście to tylko moja własna uwaga, prywatna bolączka.
Niemniej tekst super.
A no i:
"Płeć tak naprawdę nie ma znaczenia, prawda?" Yyy co? Ale że jak to? xD Biologia wyżej rozwiniętych istot nie zgadza się z tym stwierdzeniem ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania