Nocą pożegnania
pochwyć moje zmysły w wygłodniałe dłonie
rozdziel krzyk rozkoszy na drobne oktawy
niech w twoich ramionach samotność utonie
i zatrze za sobą wypalone ślady
opuszkami palców na wargach rozsmaruj
czułość pocałunków szepty rozkochane
błękitem spojrzenia na nowo zaczaruj
i tęsknotę skóry rozpal pożądaniem.
na wspomnień ołtarzu wśród opłatków róży
zapach twoich włosów i dzikość w źrenicach
niech będzie szaleństwem roztańczonej burzy
w jej głębi ekstazy sekundy odliczam
w migotliwym blasku morelowej świecy
wtopiony w purpurę półsłodkiego wina
rozedrgany oddech z obawy mnie leczy
gasi lęki gorzkie i myśli zaklina
gdy wszelkie zachwyty skończą się upadkiem
i pod kornet skryję bezwstydne marzenia
wspomnienia osładzać mi będą ukradkiem
chłodny uścisk ręki twój na do widzenia
Komentarze (1)
Usuń tylko, przypadkiem zabłąkaną, kropkę na końcu 2. strofy.
Jedyna drobna sugestia:
*chłodny uścisk ręki twój na do widzenia ("twój na" trochę zgrzyta. Może: twojej ręki uścisk chłodny do widzenia)
PS. Niech peel nie idzie "pod kornet"! To wegetacja, rezygnacja z życia... a ma się je tylko jedno. Przyniesie nową miłość ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania