Średnia ocena: 4.6  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (26)

  • Justyska 20.07.2018
    "Rozjuszony chciał mnie uderzyć, lecz mama złapała moją dłoń i uciekła ze mną po raz pierwszy z domu."
    "Cicho otwierały drzwi i kładły się obydwie na łóżko w jej pokoju. Tuliły do siebie ciała. Matka płakała, a ja zasypiałam w jej ramionach."
    Hej Pasjo opowiadanie jak to u Ciebie ciekawe, ale mam tu problem z narratorem. Trochę się zgubiłam. Bo był w trzeciej osobie, a tu nagle w pierwszej. Powyżej wrzuciłam te fragmenty. Chyba, że ja jakoś nie czaje. Nie wiem... Obadaj sobie.
    Pozdrówka!
  • Pasja 20.07.2018
    Witaj
    Dziękuję za spostrzeżenia. Pewnie czaisz dobrze. Coś tam zmieniłam.
    Pozdrawiam serdecznie
  • Justyska 20.07.2018
    Pasjo czemu już nie na bitwę? To jest dobra historia! Mam nadzieję, ze Cię nie urazilam w jakiś sposób...
  • Pasja 20.07.2018
    Justyska w żadnym wypadku nie uraziłaś mnie.
    Pozdrawiam
  • Keraj 21.07.2018
    Przyjemnie się czytało 5
  • Pasja 21.07.2018
    Witaj
    Cała przyjemność po mojej stronie. Dziękuję.
    Pozdrawiam serdecznie
  • Adam T 21.07.2018
    Pasjo, po pierwsze bardzo dobra historia. Niesamowicie mocna, są sceny pokazane w bardzo drastyczny sposób, są ciężkie emocje, tak ciężkie, że historia przytłacza, zwłaszcza że, jak często u Ciebie, akcja toczy się przez lata. Znów jest ta charakterystyczna piguła. Ale.
    Trochę jest zamieszania w postaciach. Musiałem kilka razy się wczytywać, żeby ogarnąć, kiedy piszesz o matce, kiedy o córce. Byč może tego właśnie brakowało Ci w tekście. Zdarza się też, że wchodzisz w pierwszą osobę, co tylko potęguje zamieszanie (są takie dwa momenty). Nie mam teraz możliwości ani czasu wyłapać te fragmenty, ale jest to mocno zwodnicze dla czytającego.
    Ogromny ukłon za historię, za finał ukłon drugi. Szkoda że pomysł ugrzązł trochę w technice. Nie mniej - bardzo dobra opowieść.
    Pozdrawiam ;)
  • Pasja 21.07.2018
    Witaj
    Dziękuję za nakierowanie mnie na sprawy. Jeszcze raz wzięłam na oko i trochę zmieniłam. Ale muszę powiedzieć, że ciężko mi się to pisało. Historia jest bardziej drastyczna i to mnie przeszkadzało. Nie chciałam wszystkiego opisywać. STASSI to trudna sprawa.
    Jeśli będziesz miał wolną chwilę to proszę o korektę.
    Pozdrawiam i miłego dzionka:))
  • Pasja 21.07.2018
    *STASI
  • Adam T 21.07.2018
    pasja, bardzo ciekawy i ponury temat, gdbyś miała pomysł, jak to rozwinąć (nawet tę historię powyżej), zrób to, bo według mnie warto. Ja w każdym razie poczytałbym bardzo chętnie. A to powyżej - niezwykle mocna rzecz.
  • Pasja 21.07.2018
    Adam T dzięki za przychylność i miłe słowo
    :))
  • Canulas 21.07.2018
    "Za dwadzieścia trzy dni skończy sześć lat." - hehe

    "Pomogło, bo w kuchni zapanowała cisza. Po chwili wpadł z butelkąw ręku do jej pokoju" - odstęp.

    "Upił się nie z nałogu, lecz ze strachu. Był listopad, bardzo zimny. Ciężkie zimowe buty dobrze kopały matkę." - cudo.

    "Maluje jej słowami ten obraz, ponieważ od tamtej listopadowej nocy pozostała niewiadoma." - ja pierdolę.

    Tekst bardzo mocny. Poraża wręcz.
    Od strony technicznej troszkę te czasy wprowadzają rwetes, ale da się wyłapać kto i co.

    Ukłony z 23-ek zauważone ;)

    Mam pytanie.
    Ty już kiedyś napisałaś podobny tekst, tylko wtedy było rodzeństwo, co się spotkało po latach. Tak kojarzę.
    Bardzo dobry tekst, ale mam wrażenie, że czasem w opisach docierasz do jakiegoś miejsca, które Cię na tyle przeraża, że nie dajesz tego ostatniego kroku.
    Może się mylę. Nie wiem.

    Jeśli chcesz chcesz zobaczysz jak się daje ten ostatni krok, polecam J. Ketchum. "Jedyne dziecko".

    Pozdrówka.
    Tekst wybudził mnie.
  • Pasja 21.07.2018
    Witaj
    Miło, że ujdzie. Ciężko mi było pisać całość i dlatego te czasy pomieszane. Jedyne dziecko czytałam i ten ostatni krok? Trzeba sporo umieć myśleć psychologicznie. Kat i ofiara to bardzo ciężki temat. Jestem tylko marną pisarczyną.
    Dziękuję bardzo i pozdrawiam
  • Elorence 21.07.2018
    Bardzo smutny tekst. Utrudnieniem były skoki narracji. Są momenty, gdy używałaś trzeciej osoby, a potem niespodziewanie pierwszej. Mimo wszystko, tekst naprawdę świetny, chociaż dziwnie tak pisać o przygnębiającym opowiadaniu, w którym pełno jest przemocy, łez, bezsilności i smutku.
    Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że to przecież mogło się wydarzyć. Ludzie, którzy nie potrafią sobie radzić z własnymi emocjami, często są katami, znęcającymi się nad słabszymi. Budzą strach i zamiast samemu strzelić sobie w łeb, i uwolnić bliskich od tyranii, jeszcze zajmując ważne stanowiska, odpowiadając za ludzi.
    Nienawidzę takich podludzi.

    No nic, nie mam zamiaru wybuchać, chociaż emocjonalność tekstu się o to prosi. Ładnie Ci to wyszło :)
    Pozdrawiam ciepło :)
  • Pasja 21.07.2018
    Witaj
    Dzięki, że czytasz i dzięki za zrozumienie. Proszę o wskazanie błędów, bo już sama nie wiem co myśleć
    Pozdrawiam serdecznie
  • Elorence 21.07.2018
    "Dlatego, kiedy odprowadzała rano mnie do świetlicy, wkładała ciemne okulary, a głowę owijała chustą." - tutaj nagle pojawia się pierwsza osoba.

    "Motorniczy obiecał nam pomóc." - tu to samo.

    Ogólnie używanie słów "mama", "ojciec" w narracji trzecioosobowej robi zamieszanie. Jak czytam "mama zrobiła" to mój mózg od razu dopisuje sobie, że opowiada o tym dziewczynka, a wszystko jest pokazane z jej punktu widzenia.
  • Pasja 21.07.2018
    Elorence wielkie dzięki, ale już mnie wszystko przerosło.
    Zostaje już w takiej wersji.
    Albo to całkowicie usunę.
    Pozdrawiam serdecznie
  • Bożena Joanna 21.07.2018
    Niesamowicie emocjonujący tekst. Okrutnik policjant ze STASI i cierpiąca rodzina, którego życie nic nie nauczyło. Wraca do pokrzywdzonej kobiety bez względu na zło, które jej uczynił. Jest pewna gra słów "krzyczy cały dzień w psiarni". Więc jest psem czyli policjantem. Prawdziwy zaś pies broni matki dziewczyny. Ciekawy chwyt! Serdeczne pozdrowienia!
  • Pasja 21.07.2018
    Witaj Bożenko
    Dziękuję za uchwycenie gry słów. Na początku był zamysł tego psa w psiarni. Lecz on nie byłby przyjacielem tylko bestią.
    Pozdrawiam serdecznie
  • Adam T 21.07.2018
    Chwila się znalazła.
    „Babcia zmarła i nie widziała tej cichej ceremonii... ona i matka i ten zły ksiądz.” – tutaj trochę tych „i” za dużo. Może by to tak:
    „Babcia zmarła[,] [nie doczekawszy] tej cichej ceremonii... Ona[,] matka i ten zły ksiądz”. Po wielokropku duża litera, bo to przecież już zdanie dotyczące opisu samej ceremonii, przynajmniej tak to rozumiem.

    „Pamięta dokładnie ten wieczór, kiedy na jej pytania o Bogu, odpowiedziała rozdrażnionym głosem” – tu zastanowiłbym się na dodaniem podmiotu, bo mamy tylko bliżej nieokreślone „ona” i dopiero po przytoczonej wypowiedzi można się domyślać, że chodzi o matkę. A to tajemnicze „ona” wprowadza niepotrzebna konsternację, kto odpowiedział, a wymienałaś wcześniej jeszcze babkę.
    Czyli np. „Pamięta dokładnie ten wieczór, kiedy na jej pytania o Bogu,(bez tego przecinka) [matka] odpowiedziała rozdrażnionym głosem...” lub
    „Pamięta dokładnie ten wieczór, kiedy na jej pytania o Bogu [usłyszała][:]”.

    „Babcia mówiła jednak co innego, że jak będzie źle, to można Jemu o tym opowiedzieć. Więc mówiła po cichu wieczorem pod kołdrą — tak, aby nikt nie usłyszał. Ale babci już nie ma.” – uciekł podmiot. Zaczynasz o babci, a potem masz „więc mówiła po cichu...”, tak jakbyś dalej pisała o babci. Warto by tez zastanowić się na zastąpieniem czymś jednego z „mówiła”.

    „Dlaczego pies? Myślała.” – niepotrzebna wielka litera, mimo że jest pytajnik. Możesz tu dać półpauzę „Dlaczego pies? [–] [m]yślała”.

    „Wtaczał się chwiejnym krokiem prosto do kuchni i krzyczał. Mama siedziała skulona na taborecie pomiędzy lodówką a stołem, patrzyła w linoleum i milczała. Ściskała z całej siły dłonie, a w zaszklonych oczach pojawiał się strach.” – ten opis jest bardzo kapitalny. Bardzo kapitalny.

    „Dużo wcześniej chowała się pod kołdrę i zagłuszała krzyk ojca swoją rozmową z Nim. Prosiła Jego o pomoc. Od kiedy ojciec strzelił do niej, przestała. Do dzisiaj ma niedowład lewego łokcia.” – ten opis, rozumiem, dotyczy nadal matki? Jeśli tak, to zdanie: „Ten na górze nigdy nie wysłuchał prośby mamy. Dlatego miała rację, że On nie istnieje... to tylko zabobon.” po pierwsze nie musi być od akapitu, i możesz spokojnie „mamy” zastąpić słowem „jej”, czyli:
    Ten na górze nigdy nie wysłuchał [jej] prośby. Dlatego miała rację, że On nie istnieje[.] [T]o tylko zabobon.” Dałbym też duża literą „to”, bo zaczynasz już niejako nowe zdanie. Odpuściłbym też wielokropek, bo prowadza niepotrzebne, moim zdaniem, zapowietrzenie w tym momencie. Zakończyłbym kropką.

    „Rano miała cienie pod oczami, tylko cienie. Bił tak, aby nie zostawiać śladów. Dlatego, kiedy odprowadzała rano mnie do świetlicy...” – warto wywalić jedno „rano”, może pierwsze? A zastąpić np.: „Nazajutrz miała cienie pod oczami, tylko cienie”.

    „Była bardzo ładna, lecz nigdy się nie uśmiechała. Mówiła:” – dałbym to od akapitu, nie jest to kontynuacja myśli o wkładaniu ciemnych okularów i chuście, tylko raczej przybliżenie samej postaci, dlatego od akapitu.

    „Odkąd matka siedziała w kuchni, też nie nakrywała kołdrą głowy, tylko wchodziła do szafy” – a tu o kim jest mowa? O córce? Może warto zacząć w tekście pisać o niej po prostu „córka/dziecko/dziewczynka”, Ułatwiłoby Ci to prowadzenie narracji, ponieważ zwyczajnie człowiek czasem się gubi. Tzn, ja się gubię, bo to zdanie ewidentnie cały czas mówi o matce, tak je widzę, co wprowadza konsternację, bo piszesz, że siedziała, nauczyła się znosić pijanego męża, a nagle jest wtręt o wchodzeniu do szafy.

    „Rozjuszony zrobił ruch butelką. Nie zdążył. Wtedy, tego wieczoru matka po raz pierwszy uciekła z nią z domu.” – wiesz, jak to brzmi? Że matka po raz pierwszy uciekła z domu z butelką. Pierwsze zdanie ma tę butelkę, jest ona mocna zaakcentowana. Potem piszesz lakonicznie „z nią”, i wszystko się z butelką pięknie łączy.

    „Gdy zrobiło się zimniej, jeździły tramwajem do rana. Tamtej nocy była przekonana już, że On to zabobon.” – zdanie o „tamtej nocy” powinno być gdzieś wcześniej, nie wiem, może przy okazji sceny z wyrwanym kontaktem. Tutaj już jesteś z akcja dalej, bohaterki jeżdżą już tramwajem, kiedy zrobiło się zimno, temat tamtej nocy powinien być zamknięty wtedy, kiedy zaczęłaś o tamtej nocy pisać.

    „Miały swój plan i swoje ulubione linie i trasy.” – pierwsze „i” spokojnie do zastąpienia przecinkiem. „Miały swój plan[,] swoje ulubione linie i trasy.”

    „Cicho otwierały drzwi, pośpiesznie kładły się razem do łóżka w jej pokoju i mocno tuliły do siebie. Matka płakała, ona zasypiała w jej ramionach.” – niejasność dotyczy tego, w czyim pokoju się kładły. Piszesz „w jej”, ale kim jest ta „ona”? W pokoju matki czy córki?

    „Pewnej nocy tramwajem pojechały na koniec miasta.” – tramwaj spokojnie do wyrzucenia. Akapit wcześniej piszesz o tramwajach, czytelnik sam się domyśli, czym pojechały.

    „Motorniczy znał je dobrze i dlatego zatrzymał pusty tramwaj, mimo że nie było tam przystanku.” – znów powtórzenie „tramwaj”. Zostawiłbym: „Motorniczy znał je dobrze[,] dlatego zatrzymał [się], mimo że nie było tam przystanku.”

    „ Mama pokruszyła kanapkę i położyła przed nią. Zjadła i spojrzała na nas zamglonymi oczami.” – znów uciekł podmiot. Zaryzykowałbym tu zapis z półpauzą: „Mama pokruszyła kanapkę i położyła przed nią [–] [z]jadła i spojrzała na nas zamglonymi oczami.”, bo inaczej brzmi, w pierwszej chwili brzmi, jakby to matka zjadła ;))

    „— Weźmy ją do domu — prosiła.” – o tym pisałem. Zamieszanie się robi. Wcześniej masz „bezosobowe” zjadła i spojrzała, a zaraz potem „prosiła”. Za dużo niejasności. Ja głupiałem. Może jestem za głupi i nie mam pojęcia o pisaniu, nie wiem. Pewnie sto osób, które przeczytają ten komentarz tak pomyśli, bo się domyślą. Ok, domyślą się, ale pisanie nie polega na tym, żeby czytelnik musiał się cały czas domyślać, on ma mieć jasność, że w tej chwili to mówi ta i ta osoba. Są fora dla korektorów tekstu i redaktorów. Zawsze można wrzucić tam fragment i zapytać, co myślą o tym zawodowcy. Ot, choćby zapytać Skoię. Ja, to tylko ja.

    „— Jesteś mądrą dziewczynką — mówiła. — I wiesz, że nie możemy.” – „mówiła” sugeruje, że powtarzała to ileś tam razy, poza tym znów nie ma podmiotu, mamy wcześniej „prosiła”, jeszcze wcześniej „zjadła i spojrzała”. Wywal to najlepiej, zostaw gołą wypowiedź, wiadomo, że rozmawia matka z córką.

    „Ostatnia kanapka i herbata zostały przy Nocce... Tak nazwała ją w myślach.” – kto ją tak nazwał? Matka czy córka? Znów jest domyślne „ona”.

    „Motorniczy obiecał nam pomóc” – a skąd się nagle wzięło „nam”? Chyba bardziej już „im”.

    „Gdy zasnęła wtulona w matkę, [to zdarzyło się to coś po raz pierwszy.] Umarła na krótko we śnie i widziała babcię” – to w nawiasie jest bardzo niezręczne, nawet nie wiem, czy po polsku. Ja bym to odpuścił i zostawił: „Gdy zasnęła wtulona w matkę, [po raz pierwszy umarła we śnie] i widziała babcię[.]”. Na końcu kropka, bo nie rozumiem tego dwukropka. Chyba że damy to tak: „Gdy zasnęła wtulona w matkę, [po raz pierwszy umarła we śnie] i widziała babcię[,] [która powiedziała: „Od tej chwili będziesz miała Anioła Stróża” i rozmyła się w świetlistej poświacie.]”

    „ Nocka zamieszkała w opuszczonej stróżówce, gdzie znajdował się składzik różnych narzędzi i sprzętów dozorcy. Chodziła do niej i wyprowadzała na spacer.” – znów nie wiadomo kto chodził, narracja sugeruje, że nawet mogła to być babcia.

    „Wtedy tamtej nocy ojciec dostał białej gorączki.” – znów mamy „tamtej nocy”, a było to określenie dla innego czasu. Nie prościej: „]Ojciec dostał białej gorączki.] Dowiedział się, że padł mur berliński...”.

    „Upił się nie z nałogu, lecz ze strachu. Był listopad, bardzo zimny. Ciężkie zimowe buty dobrze kopały matkę.” – to z kolei bardzo dobre. Świetny skrót myślowy.

    „Wie od dawna, że prawie każde [„]nigdy[”] można obejść.” – taka kosmetyka, żeby było wiadomo, że to „nigdy” nie jest częścią zdania.

    Było jeszcze kilka drobiazgów, ale nie mam aż tyle czasu. Zresztą starałem się w miarę wyjaśnić moje wątpliwości, a nie tylko je powymieniać, bo co Ci z tego, że je wymienię?
    O historii już pisałem i wszystko podtrzymuję.

    Końcówka jest miażdżąca, ale o tym już pisałem.
    Jakkolwiek tego jest dużo, rozumiem, że pisanie z tej perspektywy, kiedy nie chcesz konkretyzować bohaterki jest piekielne trudne. Ciężko jest nie popaść w zamieszanie, łatwiej bohaterów od razu nazwać, wtedy jest z górki, wtedy wystarczy tylko poszukać zamienników, żeby nie ciągle imiona, czy pokrewieństwo. Forma, która wybrałaś jest dla tego tekstu dobra, tak myślę, podkreśla jego tragizm, bo takich przypadków było wiele i wszystkie działy się w czterech ścianach prywatnych dramatów (oups, dopełniaczówka). Ta anonimowość jest tu zaletą, a jednocześnie przekleństwem, bo powstają liczne konsternacje. Ale, ja napisałem, jest to trudne. Sam nie wiem, czy porwałbym się na taki sposób budowania opowieści. Kolejny więc ukłon dla Ciebie za próbę czegoś naprawdę ciężkiego.
    Bardzo upalnie pozdrawiam ;)
  • Pasja 21.07.2018
    Witaj
    Bardzo dziękuję za trud i naprawianie tekstu. Ta forma mnie położyła, a chciałam spróbować. A wyszło do kitu.
    Już nic nie będę dzisiaj z nim robić. Pozostawię już w takiej formie.
    Pozdrawiam
  • Głosowanie rozpoczęte. Zapraszamy na Forum.
  • Agnieszka Gu 25.07.2018
    Witam,
    Mam za sobą serię smutnych, dobrze napisanych tekstów. A tu kolejny, chwytający za serce, ciężki emocjonalnie...
    Dobrze ci wychodzi takie pisanie. Pozdrawiam
  • Pasja 25.07.2018
    Witaj Aga
    Dziękuję za spojrzenie i pozostawienie śladu. Pozdrawiam serdecznie
  • MarBe 27.07.2018
    Bardzo wiele żon milicjantów i obecnie policjantów, a także ubeków na sobie oraz na własnych dzieciach doświadczyło brutalności ich wybranków.
    Świat się zmienia, lecz przemoc w rodzinie i od najbliższych istnieje i będzie stale odczuwalna, więc jest to jeden z przejawów wolnej woli.
    Pozdrawiam.
  • Pasja 28.07.2018
    Witaj
    Pewnie w tym co piszesz jest prawda. Przemoc rodzi przemoc i często oprawca przenosi pewne rzeczy do domu.
    Pozdrawiam serdecznie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania