Poprzednie częściNocny Łowca

Nocny Łowca (3)

Pierwszy zew krwi: Łowca (1)

 

Wszystko stało się inne. Świat mimo nocy nabrał barw i jasności. Wszystko widziałem wyraźniej niż kiedykolwiek. Czułem świat całym sobą. Zmysły stały się ostrzejsze. W mojej głowię pojawiały się obrazy. Słyszałem głosy w mojej głowie: Łowca, Łowca, Łowca…

Spojrzałem na człowieka z katana. Widziałem jego obleśny uśmiech i podekscytowanie błyszczące w ozach. O dziwo czułem spokój. Patrzyłem mu w oczy i nie czułem strachu. Przyjrzałem się mu. Był on chłopakiem wyglądającym na niecałe dziewiętnaście lat. Miał ładną dla oka twarz o delikatnych rysach. Oczy były czarne jak węgiel a włosy czerwone jak moja krew na ostrzu jego miecz. Spojrzałem na swoje rany i nawet się nie zdziwiłem widząc strużki czarnego dymu się z nich wydobywające. „Regeneracja” podpowiedział głos w mojej głowie.

Spojrzałem na chłopaka i wypowiedziałem pytanie cisnące mi się na usta.

–Czy jesteś istotą ludzka? Zaczął się śmiać

–Nie. Nie jestem nędznym człowiekiem –oznajmił po chwili z lubieżnym uśmiechem. Spokój. Tylko to czułem. Pozwoliłem instynktowi który się we mnie obudził przejąć kontrolę. –Odejdź więc inaczej będę musiał cię zniszczyć. Obleśny uśmiech na jego twarzy się poszerzył. Zaatakował nagle i nie spodziewanie. Uchyliłem się przed jego cięciem w szyje i wyprowadziłem kopnięcie w goleń. Ale jego już tam nie było. Zniknął. –Za wolno! –usłyszałem za sobą. Czułem całym sobą jak wyprowadza pionowe cięcie w mój kark. Upadłem do przodu na rance unikając pewnej śmierci i wyprowadzając kopniecie do tyłu trafiając go w brzuch. Odskoczył ode mnie a ja podniosłem się z ziemi stając pewnie na nogach z założoną gardą. Tym razem kiedy znów zaatakował nie dałem się zaskoczyć. Wykonałem skręt tułowia unikając pchnięcia w serce jednocześnie wyprowadzając uderzenie w jego twarz. Usłyszałem chrupnięcie pękającej kości. Zaraz potem podciąłem mu zręcznie nogi wywalając twarzą do ziemi. Siadłem na nim okrakiem i wykręciłem rance do tyłu unieruchamiając go. Wtedy zdałem sobie sprawę ze to nie mogło trwać dłużej niż pięć sekund. –Jesteś silny –powiedział a potem się zaśmiał. –Zdjąć ograniczniki.

Zanim zdążyłem zareagować potężna siła energii odrzuciła mnie na pięć metrów do tyłu. Wykonałem salto w powietrzu i wylądowałem na ugiętych w kolanach nogach. Obserwowałem ze spokojem swojego przeciwnika. Biła teraz od niego siła która gdyby miała smak byłaby gorzko-słodka. Podniosłem się z ziemi gotowy na nagły atak. –The End! –krzyknął ktoś. Spojrzałem w lewo i zobaczyłem kobietę o czerwonych włosach ubrana w wyzywającą karminową sukienkę. W dłoniach dzierżyła włócznie. Od niej też biła ta silna gorzko-słodka energia. –Co ty do cholery wyczyniasz ! –krzyczała na chłopaka który podniósł się z ziemi. –Miałeś go kretynie zabić zanim się przebudzi! –Zamknij się Dio! –warknął na nią. Schylił się i podniósł z ziemi swój miecz. –Tak jest zabawniej. Spojrzałem na kobietę i znając już odpowiedz zapytałem:

–Czy jesteś istotą ludzką? –Nie – odparła kobieta stajać koło chłopaka. –Czy opuścisz ten świat z własnej woli? –The End. Chodźmy –powiedziała kładąc rankę na ramieniu chłopaka. –Nie wygramy z nim. Chłopak prychnął pogardliwe i strącił rankę dziewczyny nazywanej Dio. –Jak się boisz to idź –powiedział stajać w pozycji bojowej. –Ale ja zbyt dobrze się bawię siostro by teraz odpuścić. Dio westchnęła i stanęła koło brata z włócznia gotową do walki. –Rozumiem –powiedziałem.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania