Nowa miłość cz. 3
******
Kilka dni po studniówce Joanna przechodziła obok mojej restauracji. Postanowiłem ją na chwilę zatrzymać i wyjaśnić jedną kwestię.
– Asia! – zawołałem.
Odwróciła się. Podszedłem bliżej.
– Asia, to co się stało pod twoim domem… – zacząłem. – Ten pocałunek… Nie chciałbym, żebyś robiła sobie jakieś nadzieje. Nie wiem, czemu cię pocałowałem… Znaczy, nie żeby ci czegoś brakowało…
Znowu zacząłem się mieszać. Co ona ma takiego w sobie, że przy niej nawet porządnego zdania nie potrafiłem sklecić?
– Piotrek, nie musisz mi się tłumaczyć. Wiem, o co chodzi. Myślę podobnie – domyśliła się. – Byliśmy podpici, dużo się działo i w ogóle…
– Serio? To dobrze… Znaczy… Cieszę się, że rozumiesz…
– Najlepiej będzie, gdy oboje o tym zapomnimy i udamy, że nic się nie stało.
– Tak, to bardzo dobry pomysł… Muszę już wracać do pracy. Cześć – odszedłem o krok.
– Piotrek! – stanęła na wprost mnie. – Jeszcze tak między nami… – przygryzła wargę. – Fajnie całujesz. Trzymaj się.
Po jej słowach moja męska duma o mało mnie nie rozsadziła od środka. Lepszego komplementu chyba jeszcze nie słyszałem.
Dni uciekały jeden za drugim. Joanna nie raz przechodziła obok mojej restauracji, a ja czułem, że czegoś mi brakuje. Gdy Magda przyniosła do lokalu bukiet świeżego bzu, cała studniówkowa noc stanęła mi przed oczami. I ten piękny zapach otulający Joasię…
Pojawiła się jednak okazja, by odnowić to wspomnienie…
******
W słoneczny, wakacyjny dzień wracałam z zakupów, gdy przechodząc obok lokalu Piotrka, usłyszałam za sobą jego głos:
– Czekaj, Asia!
– Cześć – uśmiechnęłam się, jak za każdym razem, gdy pojawiał się na moim horyzoncie.
Chyba nie był mi do końca obojętny, tak jak mi się wydawało.
– Sprawę mam – zaczął. – Za dwa tygodnie jadę na wesele kuzynki na Hel. Dziewczyna, z którą miałem jechać złamała nogę i pomyślałem, że skoro na studniówce tak dobrze się razem bawiliśmy, to może pojechałabyś ze mną.
– Z tobą?... Nad morze?... – zastanawiałam się, trzymając go w niepewności. – Tak, chętnie, bardzo chętnie.
– Wyjechalibyśmy w piątek nad ranem, a wrócilibyśmy pewnie we wtorek wieczorem.
– Ok, a nocleg?
– Zatrzymamy się u ciotki. Ona ma duży dom, mieszka sama z wujkiem, więc stwierdziła, że chętnie nas przyjmie. Tylko… Nie będzie ci przeszkadzało, jak będziemy spać w jednym łóżku?
– Nie… Jeśli będziesz trzymał ręce przy sobie, to nie ma problemu – próbowałam ukryć fakt, że nawet podobał mi się ten pomysł.
– To super. Będę do ciebie jeszcze pisał, co i jak.
Wróciłam do domu w bardzo dobrym humorze. Nie umknęło to uwadze moim rodzicom.
– Coś ty taka szczęśliwa? – zaczęła mama.
– Piotrek zaprosił mnie na wyjazd na Hel. Jego kuzynka wychodzi za mąż i szukał partnerki na wesele.
– No i gdzie będziecie spać?
– U jego ciotki. Ponoć ma duży dom.
– Po co tam pojedziesz? – narzekał tata. – Będziesz siedzieć komuś na głowie tyle czasu.
– Poza tym, on może chcieć od ciebie czegoś więcej. Jest sześć lat starszy… – sugerowała mama.
– Co na przykład? – zdziwiłam się.
– Potańczycie, coś wypijecie i różnie to się może skończyć.
Dopiero teraz zrozumiałam, co chciała powiedzieć. Ehhh, niby dorośli, a tak trudno im nazwać rzeczy po imieniu, tylko trzeba się wszystkiego domyślać.
– Sugerujesz, że będzie chciał zaciągnąć mnie do łóżka, tak? – zapytałam prosto z mostu. – Mamo, po pierwsze, nie pytam was, czy mogę jechać, tylko was o tym informuję. Po drugie: jestem dorosła i sama potrafię o siebie zadbać. Sama podejmuję za siebie decyzje i wiem, co robię.
– Czyli pozwolisz, żeby się z tobą przespał? Spróbuj tylko z brzuchem wrócić, to zobaczysz! – warknął tata. – O nie! Nigdzie nie jedziesz! Jakiś obcy chłopak nie będzie się do ciebie dobierał.
– Tato, wcale tego nie powiedziałam. Znacie go i wiecie, że miewa różne pomysły, ale to nie znaczy, że od razu zaciągnie mnie do łóżka. Swoja drogą dobrze wiedzieć, że macie o mnie tak wysokie mniemanie – zaczęłam ironizować. – Jestem dorosła i będę robić co i z kim mi się będzie podobało. Nie macie na to wpływu. Ja decyzję podjęłam. Nie przegapię okazji wyjazdu nad morze, tylko dlatego, że wy macie jakieś podejrzenia i insynuacje.
Rodzicom chyba było trudno pogodzić się z faktem, że ich malutka córeczka ma już dwadzieścia lat. Chcę żyć własnym życiem, popełnić błędy, których później może będę żałować, uczyć się na nich i wyciągać wnioski. Piotrek może i nie był święty, ale ja też. Nie oznaczało to wcale, że od razu wylądujemy w łóżku. A przynajmniej ja nie miałam takiego zamiaru. A nawet jeśli, to co? Moja sprawa i nikomu nic do tego.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania