Pokaż listęUkryj listę

Nowe życie - rozdział 1 "Wybacz musiałam to zrobić"

~~~~~~Crystal pov's~~~~~~~~

 

- Nie dotykaj mnie! - wrzasnęłam na całe gardło, gdy Tomas zaczął się do mnie zbliżać.

Po mojej twarzy płynęły słone łzy.

- A jak dotknę to co? - zapytał rozbawiony. - Co ty, mała Crystal, możesz mi zrobić? Pamiętaj, że zawsze cię znajdę.

Zaśmiał się i zamachnął się na mnie. Pierwszy raz uderzył mnie w twarz, a ja poczułam jak piecze mnie, czerwony już pewnie, policzek.

Zaczęłam krzyczeć, ale chłopak znów mnie uderzył. Tym razem oberwałam w brzuch, z nie mniejszą siłą niż dotychczas.

Jęknęłam z bólu i upadłam na kolana.

Przez chwilę nie mogłam złapać oddechu, a gdy już prawie mi się udało... znowu mnie uderzył. Krzyknęłam i upadłam całkowicie na ziemię.

- Przestań! - chciałam krzyczeć, ale wyszedł z tego marny głos.

- Zasłużyłaś sobie suko! - wrzasnął, a ja poczułam jego stopę na mojej nodze.

Kopnął mnie, a ja słyszałam jak coś pęka. Przez łzy nic nie widziałam, ale i tak postanowiłam wstać i uciekać.

Kiedy już się podnosiłam Tom pchnął mnie z powrotem na podłogę.

- Nie dotykaj! - wrzasnęłam i zwinęłam się w kulkę na zimnej i mokrej ziemi.

Moje protesty, krzyczenie, błaganie nic nie dały. Chłopak cały czas okładał mnie pięściami.

Teraz zamiast widzieć normalnie, czy przez łzy widziałam czarne plamki przed oczami. Moje powieki zamykały się, a ja traciłam przytomność.

Nagle do moich uszu doszedł głos mojego brata, Calum'a. Wściekłego brata Calum'a.

- Powiedziała, że masz przestać! - warknął i nacisnął na jedną z żył Tomasa. Tak, aby odciąć dopływ krwi do mózgu, a nie, żeby go zabić.

Chłopak osunął się na ziemię, a mój brat podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce.

- Nie zamykaj oczu, Crystal! - prosił. - Nie poddawaj się!

Starałam się jak mogłam. Walczyłam z zamykającymi się powiekami. Ale to stanowczo przewyższało moje siły.

W końcu nie wytrzymałam i zamknęłam oczy. To co widziałam nie było fajne, straszne też nie, ale smutne, niejakie. Była to ciemność, czarny kolor i nic więcej. Tylko czerń...

 

Calum pov's

 

- Nie zamykaj oczu Crystal! - błagałem, widząc stan mojej siostry. - Nie poddawaj się!

Widziałem, że starała się jak mogła, ale po chwili jej oczka i tak się zamknęły.

Jak najszybciej mogłem pobiegłem przed nasz dom, gdzie z ulgą zobaczyłem moich przyjaciół i karetkę.

Pewnie jeden z chłopaków zadzwonił do szpitala, kiedy ja rzuciłem się w pogoń za tym skurwisynem chcącym zabić moją małą siostrzyczkę.

Ratownicy wzięli Crystal i powiedzieli nam, że jak któryś z nas chce jechać niech szybko wsiada, bo jej stan nie jest dobry i z każdą chwilą się pogarsza.

Oczywiście wsiadłem ja i już po chwili byliśmy w szpitalu.

 

~~~~Cztery godziny później ~~~~

 

Calum pov's

 

Byłem wykończony i przerażony, ale kiedy w końcu lekarz wyszedł z sali i poinformował mnie, że mogę wejść i nic jej nie jest, chciałem skakać ze szczęścia.

Grzecznie podziękowałem i wszedłem do siostry.

Była przytomna, ale widać było, że zmęczona. Kiedy mnie zobaczyła od razu w jej oczach zobaczyłem iskierki.

- Hej - powiedziała cicho.

- Hej, wszystko dobrze? - zapytałem i usiadłem na krzesełku obok jej łóżka.

- Tak - odpowiedziała i spojrzała na mnie. - Oprócz skręconej prawej kostki i paru siniaków nic mi nie jest.

Uśmiechnęła się uspokajająco, ale ja wiedziałem, że coś jest nie tak.

Ukrywała coś przede mną. Coś poważnego.

- Crystal, powiedz co się dzieje - poprosiłem i zobaczyłem jak dziewczyna przygryzła wnętrze policzka. - Widzę, że coś ukrywasz, siostrzyczko.

 

Crystal pov's

 

- Crystal, powiedz co się dzieje - poprosił, a ja ze zdenerwowania przygryzłam wnętrze policzka. Wiedziałam, że Calum zauważy, że coś jest nie halo. Że mam zamiar coś zrobić... I miał rację, ale ja nie zamierzałam mu o tym mówić. - Widzę, że coś ukrywasz, siostrzyczko.

- Nic się nie dzieje. Na prawdę, braciszku - uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka. - Lekarz powiedział, że jutro będę mogła wyjść na wolność.

Brat zaśmiał się z mojego stwierdzenia, a ja razem z nim. Wiedziałam, że muszę się nacieszyć jego towarzystwem, ponieważ będę musiała wyjechać i zostawić go tutaj... Na samą myśl o tym w moich oczach pojawiały się łzy, ale nie pozwoliłam im spłynąć na policzki. Starałam się być silna. Wiem jednak, że Calum wiedział co się święci, a utwierdziłam się w tym przekonaniu, gdy chłopak przytulił mnie mocno i szepnął wprost do mojego ucha:

- Chcę być z tobą w kontakcie - szeptał cicho, a ja wiedziałam, że łamię mu serce moim wyjazdem. - Nie zmieniaj numeru, dobrze?

Nie byłam w stanie mówić, więc tylko skiwnęłam głową i wtuliłam się w niego.

Po chwili poczułam jak odpływam w krainę Morfeusza.

 

~~~~Następny dzień~~~~

 

~~~~~~Crystal pov's~~~~~~

 

Obudziłam się cała spocona. Zauważyłam, że jestem okryta kołdrą i kocem, mimo iż na dworze jest około 20 stopni.

Odkryłam się i wzięłam telefon z szafki stojącej obok szpitalnego łóżka.

Godzina 11:30. To zobaczyłam, kiedy spojrzałam na zegarek w iPhonie. Przespałam ponad 12 godzin! To mi się nie zdarza!

Najwyraźniej musiałam odpocząć i zdobyć siły.

Uśmiechnęłam się na widok Calum'a śpiącego na krześle z jedną ręką i głową na moim łóżku.

Sądząc po jego ubraniu nie był na noc w domu, bo miał te same czarne jeansy opinające jego umięśnione nogi i tą samą białą koszulkę, przez którą widać było jego sześciopak.

Zaśmiałam się cicho, kiedy mój brat zrobił śmieszną minę przez sen.

Chłopak ocknął się i zapytał głupim głosem:

- Gdzie ten pożar?

Po czym przetarł oczy i spojrzał na mnie, a ja wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.

- Z czego się śmiejesz? - zapytał zdezorientowany patrząc na mnie.

- Z ciebie - odpowiedziałam i opanowałam się.

Po chwili rozmawiania zaczęłam się pakować. Zabrałam wszystko i wyszłam z sali na korytarz, na którym czekał Calum z dwiema kawami w dwóch rękach. Poszedł po nie kiedy ja się pakowałam.

Wzięłam od niego jeden kubek i napiłam się dziękując.

 

~~~~ Noc, 01:50 ~~~~

 

~~~~~~Crystal pov's~~~~~~

 

Spakowana i gotowa do wyjścia rozejrzałam się ostatni raz po pokoju. W moich oczach pojawiły się łzy, ale ja starałam się powstrzymać, aby nie zacząć płakać. Wiedziałam, że gdybym pozwoliła im płynąć na policzki, to nie mogłabym przestać.

Spojrzałam jeszcze czy wszystko zabrałam i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi.

Odniosłam walizki na parter, do przed pokoju i poszłam z plecakiem do salonu, tylko po to by zabrać z sejfu swoją połowę pieniędzy.

W plecaku zakryłam to moim miśkiem i kurtką, którą wzięłam w razie jakby co. Miałam tam jeszcze butelkę wody, ładowarkę, laptopa, słuchawki i bluzę, którą dostałam kiedyś od Calum'a oraz bransoletkę ze słowami "Na zawsze", którą także od niego dostałam. Znalazł się tam także naszyjnik po mamie i figurka misia po tacie, a także nasze wspólne zdjęcie z ostatnich wspólnych wakacji.

Chciało mi się płakać, ale wiedziałam, że muszę być na czas na lotnisku, dlatego z szuflady w kuchni wzięłam kartkę i długopis. Po chwili zaczęłam pisać. Moje pismo było prawie nie czytelne, a na kartce widniały mokre plamy od moich łez. Gdy skończyłam wiadomość do brata przeczytałam ją, aby wiedzieć, czy ma to jakikolwiek sens.

- Kochany Calum'ie

Wiesz, że musiałam to zrobić. Bardzo tego nie chcę, ale to dla naszego bezpieczeństwa. Kocham Cię. I musisz o tym wiedzieć, i pamiętać, bo to się nie zmieni. Nie szukaj mnie, ale wiedz, że wzięłam moją część pieniędzy i wszystkie moje rzeczy. Od dzisiaj nie będę już mieszkała w Australii w Sydney, tylko w Ameryce w Nowym Jorku. I nie będę już Crystal Natalie Hood, tylko Scarlett Blue.

Wybacz, musiałam to zrobić.

Kocham Cię, Crystal - czytałam w myślach i zaczynałam płakać.

Szybko odłożyłam kartkę na wysepkę w kuchni i spojrzałam na zegar. Godzina 2:23. Za 7 minut będzie taksówkarz.

Wbiegłam na schody starając się nie hałasować i weszłam do Calum'a do pokoju.

Podeszłam do jego łóżka i uklęknęłam przy głowie chłopaka.

Wiedziałam, że brat śpi, więc tylko pocałowałam go w czoło i przytuliłam go. Chwilę później nie wytrzymałam, a z moich oczu poleciały strumienie łez, mocząc tym samym poduszkę Calum'a.

Aby jeszcze bardziej się nie rozkleić wstałam i wyszłam z sypialni. Zeszłam na dół i wytarłam oczy wierzchem dłoni. Zabrałam swoje bagaże i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi.

W tym samym momencie podjechała taksówka. Z pomocą taksówkarza schowałam walizki do bagażnika, a po chwili siedziałam już w samochodzie jadąc na lotnisko.

Widząc oddalający się dom rozpłakałam się i nie próbowałam nawet tego powstrzymać...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Katja 07.05.2017
    Wciągnęłam się! Piszesz bardzo dobrze! Opowiadanko czyta się świetnie. ♥ 5.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania