Nowy rozdział

Podobno życie człowieka jest jak książka. Koniec jednego rozdziału oznacza początek nowego. Ale w moim przypadku chyba jest nieco inaczej. U mnie nie ma początku nowego rozdziału, bo ten chyba nigdy się nie skończy. Już chyba nigdy nic się nie zmieni i nic nowego mnie nie czeka. Mimo to cieszę. Cieszę się bo chyba mam trochę większą szansę na inny rozdział w życiu niż jeszcze kilka tygodni temu.

Do tej pory każdy dzień wyglądał tak samo. Każdy moment dnia był oczywisty i przewidywalny. Teraz może być nieco inaczej. Trochę szaleństwa. Nie to nie jest dobre słowo. "Szaleństwo" już kiedyś doprowadziło mnie do katastrofy.

Wszystko zawsze zaczyna się zupełnie niewinnie. Jeden "dobry znajomy" zaproponuje używkę na odstresowanie (nie ma to większego znaczenia jaką, wszystko to jednakowy syf o podobnym działaniu), spróbujesz z ciekawości albo przez nacisk "znajomych". Nic szczególnego, ale...

Uzależnienia i katastrofy zazwyczaj są zbiegiem złych ludzi ze złymi momentami. Nadejdzie gorsz czas i wrócisz do używki. Raz, drugi, trzeci, dwudziesty... Nawet nie zdajesz sobie sprawy, że w końcu nie potrafisz bez tego żyć choć oczywiście sam się do tego nie przyznasz. To same używki ale dochodzą również ludzie, układy, zdolność do poświęceń. Wszystko dla jednej działki. Widzisz, że nie jest dobrze. wiesz, że jest źle, ale lekceważysz je bo zależy ci na tylko tu i teraz. A tu i teraz jest piękne, bezproblemowe, łatwe...

Alkohol, papierosy, zabawa, narkotyki, przygoda, przelotny romans, halucynacje... I tak w kółko. W końcu nadchodzą problemy. Ze zdrowiem, z pieniędzmi, z ludźmi, z mieszkaniem, z prawem. Lista jest długa. Dochodzą kradzieże, wstyd, depresja...

Problemy mnożą się bez końca, ale ty myślisz tylko o tym co zrobić żeby dostać działkę, nic innego się nie liczy. Areszt - miejsce, które praktycznie odwiedzasz regularnie. Każdy patrzy na ciebie z pogardą i wyrzutem w oczach. "Jesteś gorsza. Przegrałaś życie" - krzyczą ich oczy.

Zazwyczaj, kiedy gorzej być już nie może stwierdzasz, że trzeba wziąć się w garść. Odwyk. Łatwo powiedzieć, trudniej wytrwać. Pięć prób i nigdy nie przechodzę dalej niż do etapu po izolatce. Psychika nie wytrzymuje. Halucynacje, schizofremia...

"Poddaj się. Możesz to wszystko skończyć raz na zawsze". To jedyne co masz w głowie i wtedy zupełnie z nikąd pojawia się osoba, która zmienia całe twoje życie. Twoje nastawienie. Daje ci siłę do walki. Nadzieje na lepsze jutro.

Udaje się. Mijają dwa lata. Jest ciężko, nie obejdzie się bez przeszkód ale się udaje. Masz dla kogo to robić, więc walcz. Wychodzić z odwyku ze zdruzgotaną psychiką i organizmem w strzępkach, ale jesteś szczęśliwy.

Ja jestem

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania