Nowy Świat - Roz.3 - Z wizytą u Leno.

Mian gwałtownie zerwał się z kanapy. Wiedział, że ma rację. Szczerze, robił wszystko, żeby nie dopuścić do siebie tej myśli, ale taka była rzeczywistość.

- T-tak. - wymamrotała Lilali. - Skąd wiedziałeś?

- Diana... I jej siostra... Zostały przez niego uwięzione... Próbował zniszczyć dolinę. - tłumaczył. - Muszę ostrzec innych! - zawołał po chwili.

- Nie! - zatrzymywała go dziewczyna. - To jeszcze nie pewne informacje!

Jednak Dosko wybrała swego sprzymierzeńca.

- Niech idzie. Nawet jeśli to tylko plotki, musimy przygotować się na bezpośrednie niebezpieczeństwo. Segain nie był zwykłym smokiem. On był... Szatanem... Wśród aniołów. Zrozum to.

Zanim się obejrzały, pozostały same. Mian biegł przed siebie. Miał nadzieję, że napotka jeszcze któregoś z przyjaciół. Nagle kropla wody spłynęła mu po czole, a niebo przecięła błyskawica. Chwilę potem, droga była jedynie błotnym potokiem.

Wtem o jego uszy obił się znajomy głos:

- Mian? To ty?

Uniósł głowę, jak na komendę i omal nie zapłakał ze szczęścia.

- Leno! - wyszeptał z nadzieją w oczach.

- Wszystko dobrze? Gdzie tak gnasz? - wypytywał go towarzysz.

- Muszę znaleźć pozostałe smoki. Segain... Powrócił.

Zmrużył oczy i dokładnie przyjrzał się chłopakowi.

- Skąd ta pewność? - zarzucił.

- Lilali podsłuchała rozmowę funkcjonariuszy. Twierdzili, że znów atakuje. Nie możemy tego lekceważyć.

- Co sugerujesz?

- Żebyś uważał, a w razie niebezpieczeństwa, pojawił się w miasteczku.

Leno potarł brodę, w geście zastanowienia. Nawet jeśli chłopak kłamał, ignorancja nie wchodziła w grę.

- Rozumiem. - odparł w końcu.

Dopiero wtedy Mian zauważył dziecko, na jego ramionach. Było całe przemoczone, a suknia w którą była odziana owa dziewczynka, była poszarpana na strzępy.

- Ludzkie dziecko?

- Tak, podejrzewam, że goniło ją dzikie zwierzę i wpadła do rzeki. Muszę ją odesłać.

- Czekaj! - przerwał mu smok przygody.

Wolno położył dłoń, na czerwonym policzku człowieczka i przejechał, jakby chciał tchnąć w nie życie. Lecz było to nie możliwe. Nawet smok śmierci, nie miał uprawnień do wskrzeszania zmarłych.

Niespodziewanie i on dotknął dziewczynki.

- Nina Lettero. - burknął pod nosem.

Wtem z jej czoła wyprysnęły smugi światła i pochłonęły całą jej postać. Dało się słyszeć dźwięk rozsypujących się prochów i ciało zmieniło się w złoty pył.

- Jeśli szukasz pozostałych, wiem gdzie jest Tagled. Jednak teraz nie możesz się z nim zobaczyć. Jest zajęty. - oświadczył i oddalił się. - Żegnaj.

- Pa! - rzucił za nim smok i otarł kolana z błota.

Ciekawe co robił smok wojny. Nie. To było zbyt banalne. Jego praca była prosta - wyrzucanie śmieci. Najlepiej do drugiego świata. Jednakże Mian wiedział, że Tagled wcale tego nie chciał. Zabijanie sprawiało mu trudność. No chyba, że spotkał godnego siebie przeciwnika. Wtedy nie potrafił odpuścić. Jeśli i tak było tym razem, chłopak rzeczywiście powinien pozostać w domu. Odwiedziny mógł przypłacić własnym życiem. A było ono kruche. Wyjątkowo kruche...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania