Przepiękny tekst. I znów to, co lubię - o życiu i do tego jakże innym, jak to, które otacza mnie na co dzień. Z tego tekstu płynęła jakaś zaduma. Czasem przed czymś uciekamy całe życie, by na jego końcu i tak musieć się zmierzyć ze sprawcą ucieczki. Piąteczka ode mnie :)
Zaskoczyles mnie, nie spodziewałam się takiego zakoczenia... Przeniosłes mnie w inny świat, zauważyłam, że poskąpiles emocji, ale to daję znakomity efekt przy zakończeniu :) Bardzo mi się podoba :)
Dziękuję, chciałem spróbować czegoś innego. Zazwyczaj opisuję sporo emocji (szczególnie w wieśniakach), prowadzę monologi wewnętrzne, przemyślenia, przywiązuję większą wagę do tego co dzieje się wewnątrz bohatera niż jego "zewnętrza". Tutaj chciałem wprowadzić pewną dozę tajemniczośći, innego klimatu, symbolizmu z indiańskiej mitologii, którego co prawda nikt nie wychwycił ale jak widać nie przeszkadzało to w odbiorze :)
xxECxx chodzi mi o postać Szarej Sójki (Szarego Sójki?). Po cichu liczyłem że ktoś będzie wiedział kim on jest, ale bardzo, bardzo po cichu bo przecież doskonale zdaje sobie sprawę że indiańskie wierzenia są mało znane, nie tylko w Polsce ale właściwie wszędzie.
Okropny wiem więcej, ale chciałabym znaleźć konkretną legendę albo mit, bo to co znalazłam to takie wyrwane z kontekstu informacje.
Jak znacie to z chęcią przeczytam.
xxECxx wykonalne, chociaż być może znacznie łatwiejsze po angielskiej stronie internetu.
Okropny, nie wierze ze jeszcze nie wytlumaczyleś wszystkim o co chodzi. Chyba, ze... Nie wiesz?
xxECxx Poszukiwanie prawdy, jakże bliski jest mi ten temat :) Cieszę się że zrobiło się trochę interaktywnie i komuś się nawet takie ćwiczenie spodobało :D
Naz czemu bliski?
Zabawy interaktywne 'zbliżają' do siebie ludzi, to zawsze lepszy pomysł niż pozostanie anonimowa osobą.
Jestem tu od 3 miesięcy i muszę przyznać się do czegoś... polubiłam opowi, polubiłam was :) O Boziu sentymentalnie się zrobiło.
xxECxx i po twoim, krótkim zniknięciu, można spokojnie domniemywać, że opowi polubiło Ciebie, bo wiele osób o zastanawiało się co z tobą :) Z całą pewnością mogę stwierdzić, że ja Ciebie polubiłem :) To tak odnośnie sentymentów
xxECxx aż tak daleko bym się nie posunął, chociaż już wysłuchaliśmy takich oskarżeń zanim się tu pojawiłaś, a prawda jest taka że opowi jest jak każda inna społeczność jednych lubi się bardziej, innych mniej a jeszcze innych wcale nie wiem czemu niektórzy się temu dziwią... Chociaż wyczuwam, że ty akurat żartowałaś.
Nazareth tak, żartowałam :)
Wszystko zależy od aktywności, chęci nawiązania innego kontaktu niż pozostawienie po sobie komentarza odnośnie treści itp. Ale z ludzką naturą nie wygrasz, hehe Ty nawet nie wiesz jaki ja miałam początek zanim zaczęłam się bardzie udzielać :)
xxECxx One, te kółeczka, istnieją oczywiście jak najbardziej, tyle że nie wydaje mi się by nasze towarzystwo się do nich zaliczało. Podejżewam, że kryją się one w gimnazjalnych adaptacjach Nory Roberts, których jednoznaczne tytuły przewijają się na głównej a pod nimi cały czas te same nicki wyrażające błogi zachwyt przy użyciu emotków, kotków, serduszek, nutek i innych piktogramów, które z mniejszym lub większym powodzeniem rozpoznaję i odszyfrowuję ich znaczenie. Czy drażni mnie to? Czy boli, że to nie mnie czytają? Absolutnie nie, cieszę się, że czytają mnie ludzie, wyrażający swoje zdanie w artykułowany sposób. Cieszy mnie jednak również, że w tej naszej małej społeczności jest miejsce dla każdego i stanowimy na tyle progresywne zgromadzenie, że tolerowane są tu wszystkie dewia..eee...preferencje :)
Mnie się to jednak, muszę przyznać, w jakiś sposób kojarzyło z "wieśniakiem", gdy czytałam pierwszy raz - bo pomimo odmiennej perspektywy, mniej emocjonalnej i mniej bezpośredniej, to ogólny styl jakoś mi pasował... Przeczytałam to jeszcze raz jak już wiedziałam na pewno, że Twoje, z trochę innym nastawieniem i perspektywą, piosenki również wysłuchałam dla lepszego efektu - i dobrze chyba na tym wyszłam. :) Domyślałam się, że oparłeś to w jakiś sposób na wierzeniach indiańskich (bo jakże by mogło być inaczej w tego typu tekście?), aczkolwiek osobiście chyba nie czuję się na tyle obeznana, żeby wiedzieć na 100% w czym dokładnie rzecz - co prawda się interesowałam kiedyś, bo mnie niemalże wszystkie mitologie interesują (biorąc również pod uwagę fakt, że zwykle jakoś się ze sobą łączą i przeplatają), podejrzewałam zatem, w czym szczególnie mnie utwierdził ostatni dialog, że Szara Sójka to raczej nie jest jakiś tam sobie przypadkowy Indianin... Ale nawet bez szeroko rozwiniętej wiedzy w tym temacie, chyba jestem w stanie sporo z tego dla siebie wyciągnąć. Czyli generalnie jestem ukontentowana tekstem i tyle (co też dziwne nie jest). ;)
ogólny styl jakoś mi pasował - o to chodzi w tej zabawie :) Cieszę się, że nawet bez zrozumienia szczegułów mitologicznych da się w tym opowiadaniu poczuć nutę mistycyzmu i czegoś nadnaturalnego, starałem się, żeby tak właśnie było. Lubię tą naszą zabawę w NS właśnie dlatego, że można coś przeczytać bez kontekstu autora i spojżeć z trochę innym nastawieniem, otworzyć się na sam tekst zbliżyć bardziej do Epoche. Ciekawi mnie co zmieniło się w twoim nastawianiu między jednym przeczytaniem a drugim.
Nazareth, jakeś ciekaw, to się wytłumaczę, bo nic w tym moim nastawieniu skomplikowanego. :)
Ja właśnie dlatego w ogóle biorę udział w tej zabawie, i bardzo to zresztą lubię, żeby się pozbyć na chwilę tego kontekstu - nawet na własne teksty patrzę wtedy nieco inaczej, bo zaczynam się zastanawiać, czy dałoby się z nich wyłuskać jakikolwiek charakterystyczny rys. No i wiem w takim przypadku, że nie jest tak, że ktoś coś w ogóle czyta tylko dlatego, że widzi, że to moje, albo przeciwnie - z tegoż samego powodu nie czyta, bo mnie nie lubi albo ma mnie gdzieś. W każdym razie - ma to swoje uroki. ;) Tutaj, patrząc po tym, kto się w ogóle zgłaszał do udziału, miałam podstawy, żeby spodziewać się samych dobrych tekstów, więc trzeba było skupiać się na niuansach, żeby zidentyfikować autora - a to daje dodatkową przyjemność i wyzwanie, przynajmniej dla mnie.
Jeśli o samą zmianę w nastawieniu chodzi - to głównie wynika ona z tego, że kiedy czytam pod szyldem Niepowtarzalnego Stylu to skupiam się przede wszystkim na "szkielecie" - próbuję sobie zrobić jakąś taką kalkę umysłową, przykładając do danego tekstu różnych autorów i szukając części wspólnych. Mniej się przez to wgłębiam w fabułę jako taką, bo wiem, że spojrzenie przez pryzmat wyłącznie gatunku czy tematyki w niczym mi nie pomoże, ewentualnie wyprowadzi gdzieś na manowce, więc biorę to pod uwagę w nieco mniejszym stopniu. Bardziej patrzę na konstrukcję fabularną niż na treść jako taką. A jak już czytam sobie tak po prostu, nie mając w głowie myśli o tym, że staram się odgadnąć jakieś punkty charakterystyczne, mogę się zagłębić w nieco inne aspekty tekstu, mogę sobie podumać, bardziej wczuć się w akcję i bohaterów - podejść do tego po prostu jak do czegoś, z czego czerpię jakąś przyjemność i czemu daję się pochłonąć. (Ech, to miała być krótka odpowiedź... W każdym razie, mam nadzieję, że nie zamotałam się w tym na tyle, byś nic z tego nie zrozumiał. XD)
alfonsyna nic nie zamotałaś, rozumiem doskonale, po przeprowadziłaś dobry wywód logiczny, mimo że troszkę chaotyczny :) Wychodzi na to że lubimy N.S. z tych samych powodów. Ja z kolei chciałem napisać długi komentarz, ale wychodzi na to, że we wszystkim się z tobą zgadzam, więc... ;D
Opcji jest wiele, ale najbardziej kontekstowo pasuje wersja, że Szara Sójka jest śmiercią, na którą od zbyt dawna czeka zmęczony życiem, uwięziony w świecie żywych Rud.
Okropny widzisz, a ja musiałam to wszystko czytać, łącznie z motywem kruka w rożnych mitologiach.
Też odniosłam takie wrażenie, ze Szara Sójka jest kimś w rodzaju łącznikiem między światami.
Blisko panie Okropny, ale Szara Sójka śmiercią per se nie jest. Nazwa potoczna sójki szarej czy też sójki zwyczanej to whiskey jack. Podobnie jak imię bóstwa z indiańskich mitów Wisakedjak, które biali kolonizatorzy zaczęli po swojemu przezywać Whiskey Jack, był to podstępny bóg psotnik (coś jak bardzo daleki kuzyn Lokiego z mitologi Nordyckiej)
Nazareth że Kruk i Loki to jedno gówno i że o to Ci chodzi, to się domyśliłem, jak mówiłeś, ze ja się kapnąć powinienem. Ale jest to nieco, nieco jednak utrudnione w odbiorze dla kogos, kto nie siedzi w Twojej glowie. Albo w mojej. (Ala kazala przekazac, ze bardzo jej sie podobało)
Okropny Podziękuj Ali ;) Kombinowałeś cholernie blisko, tyle że sam sobie namieszałeś w głowie tym krukiem. Trzeba było na wprost (tak jak ja bym to zrobił) :) A wiem napewno, że postać Whiskey Jacka nie jest ci obca.
Nazareth sam sobie w dupie namieszałeś ;] domyśliłem się też, że to z Amerykańskich Bogów, ale kurwa czytałem to tak dawno temu, że już nawet nie pamiętam o czym to bylo, nie mówiąc juz o bohaterach. Nawiasem mowiac, jakbyś powiedział, ze inspirowałeś sie "kronikami czarnej kompanii" albo cyklem o Pendergaście, albo Lokasenną, to też by mi pasowało. Yo, za dużo tropów w głowie, ciężko się połapać, jak ktoś wie, co masz we łbie i mówi "ty się pewnie domyślisz" :[
Okropny Kronik ani Lokasenny nie czytałem, o pendergaście ino jedną knigę i wiedzę skąd ci się wzięły kruki teraz :) Szara Sójka u mnie nie ma zbyt wiele wspólnego z Whiskey Jackiem Gaimana poza korzeniami w mitologii ale fakt w głowie za dużo tropów i pierdołów czasem ciężko to wszystko poskładać. Jak coś już wiesz to wydaje się to oczywiste, ale domyśleć się czasem ciężko.
,,Nie jestem dla Ciebie zagrożeniem" i jeszcze jedno później zdanie z ,,Cię" czy ,,Ciebie" - użyj małego ,,c", bo to nie jest list ani nic w tym stylu :)
Świetna historia, czytając o owym traperze przed oczami miałem obraz Hugh Glassa ze ,,Zjawy". No i zakończenie bardzo pasujące do konwencji romantycznej - świetna robota! :)
Nazareth Ten film wizualnie nie miał sobie równych. Zdjęcia Lubezkiego, praca kamery i ustawienie w obrębie kadrów były czymś absolutnie pięknym. Do tego świetna muzyka No i doskonały Tom Hardy... To, że scenariusz leżał i kwiczał, Immeritu zachciało się dodawania pseudometafizycznych wstawek, a DiCaprio był mocno przereklamowany to inna sprawa...
Szymon Szczechowicz dobra, więc się zgadzamy, chociaż w skrócie, bo ja mam wrażenie, że mógłbym napisać dobrą książkę (no, obszerny referat :D) o tym jak beznadziejny był ten scenariusz.
Okropny spora, można podkoloryzować historię i przedstawić ją w sposób logiczny i prawdopodobny. Można też ściśle trzymać się faktów a popełniać błędy logiczne, które ujemnie wpłyną na wiarygodność całości.
Fajny tekst. Westernów prawie nie oglądam, książek o tej tematyce też nie czytam, ale mnie natchnąłeś do nadrobienia zaległości. Chyba dam się wciągnąć w klimat Dzikiego Zachodu. 5
Szara Sójka - kruk, wychodzi mi Wielki Manitou. Fascynuje mnie kultura indiańska i mam na jej temat wiele książek. Najbardziej jednak zgłębiłam plemię Apaczów. Twoje opowiadanie poruszyło we mnie pewne struny, zbyt osobiste by o nich pisać. Coś się we mnie poruszyło, zapragnęło.... Nie to zbyt trudne. Oczywiście 5
Pisałem to z myślą Wisakedjak'u ale rozumiem czemu mogłaś pomyśleć o Manitou. Nie spodziewałem się, że to opowiadanie wywże na kimś takie wrażenie, to faktycznie musi być dla ciebie bardzo osobiste, nie będę wypytywał dlaczego. Jeśli to jednak przypadło ci do gustu, napisałem kiedyś też inne opowiadanie, nawiązujące w pewnym stopniu, do indiańskiego mistycyzmu. Jest w zupełnie innej konwencji niż to ale faktycznie, nawiązuje do Wielkiego Manitou - "Domowe Ognisko" -gdybyś miała ochotę poczytać.
Jezu , ale strzeliłam gafę!!! Wybacz, ale ostatnio jestem bardzo zmęczona. To najgorszy okres w pracy. Wpadam na opowi na parę minut, żeby chociaż sprawdzić nowości i zakodować sobie,że mam je w przyszłości przeczytać. Powinieneś mnie opieprzyć za taką pomyłkę. Wyciągnęłam książkę gdzie są chyba wszystkie możliwe podania i legendy indiańskie i sprawdziłam. Fakt, różnica niewielka ale pomimo to nie powinnam się tak pomylić. Głupia, głupia i jeszcze raz głupia! Na pewno przeczytam " Domowe Ognisko" I jeszcze raz przepraszam za tę gafę:(
Vilemo, spokojnie nie masz za co przepraszać. Pomyłka nie duża a w zależności od plemienia i podań różnice między Manitou, Kreatorem, Wielkim Duchem i Wiskey Jackiem zmieniają się i przesuwają także, jak mówię rozumiem dlaczego mogłaś przypuszczać tak a nie inaczej :) Sam jestem teraz cholernie zapracowany więc doskonale rozumiem jak się czujesz i napewno nie będę cię za nic opieprzał bo nie mam w zwyczaju opieprzać nikogo :) Mam nadzieję, że będziesz miała okazję odpocząć jak najszybciej ;)
Przeniosłeś mnie na powrót w lata dziecięce, kiedy to do późna oglądałam filmy o dzikim zachodzie i za to, oraz za klimat
przedstawionej historii serdecznie dziękuję. Nie może być mniej niż 5 : )
Oczywiście podobał mi się KLIMAT, powtórzę - Nazarethowy klimat, tu trochę tak nie wszystko podane na tacy, już opis bohatera, jego opinia w społeczności, w której się obraca i potem pierwsze scena, kiedy wchodzi do sklepu, w zasadzie, to wszystko do "kupy" , krótkie urywki tekst (typu "wyłonił się wprost z falującego od gorąca powietrza...", "Rud wiedział, że na jesieni, podobnie jak na wiośnie nie można polegać. Są zbyt blisko zimy i zbyt chętnie ustępują jej miejsca...") plus ten "spokój" narracji i to jak to działa na moją wyobraźnię i że takie same odczucia towarzyszą mi kiedy siadam z kubkiem gorącej herbaty i czymś słodkim (niestety), włączając jakiś naprawdę świetnie zapowiadający się film, to sprawia, że powtarzam jak mantrę, że powinieneś napisać coś dłuższego. Nom...
"bardziej niż ludzi nie lubił tylko marnowania nabojów..." - a to akurat zabawne pomimo, że te zwierzątka biedne znowu, ech, jakoś się przyzwyczajam.
I wracajac,spodziewałam się, że dialog z Indianinem będzie niósł jakiś ładunek mądrości czy wizję klątwy, a tu tu bonus w postaci tajemniczości i zaskakującego zakończenia. (A dziś na forum napomknęłam, że byłbyś idealny na starszyznę plemienia /indianina z fajką opowiadającego o duchach/ po czy trafiłam na ten tekst nieprzeczytany o indianinie właśnie, i niech mi ktoś powie, że życie nie jest dziwne, loool.)
Aha i chcąc nie chcąc, głupawkowo zeschizowała mi się reklama Marsa czy Snickrersa (chyba Marsa) z Indianinem, no cóż czasem nie potrafię tego idiotyzmu opanować. :D Pozwoliłam sobie też przelecieć pobieżnie i przeczytać co niektóre komentarze i mam perełkę: "Czasem to przed czym uciekamy, zaczyna być rzeczą której poszukujemy." Dalszy komentarz jest zbedny. 5!
Komentarze (77)
Jak znacie to z chęcią przeczytam.
Okropny, nie wierze ze jeszcze nie wytlumaczyleś wszystkim o co chodzi. Chyba, ze... Nie wiesz?
Zabawy interaktywne 'zbliżają' do siebie ludzi, to zawsze lepszy pomysł niż pozostanie anonimowa osobą.
Jestem tu od 3 miesięcy i muszę przyznać się do czegoś... polubiłam opowi, polubiłam was :) O Boziu sentymentalnie się zrobiło.
Ja z chęcią posłucham, tylko może najpierw napisz to co mi obiecałeś :)
Wszystko zależy od aktywności, chęci nawiązania innego kontaktu niż pozostawienie po sobie komentarza odnośnie treści itp. Ale z ludzką naturą nie wygrasz, hehe Ty nawet nie wiesz jaki ja miałam początek zanim zaczęłam się bardzie udzielać :)
Ja właśnie dlatego w ogóle biorę udział w tej zabawie, i bardzo to zresztą lubię, żeby się pozbyć na chwilę tego kontekstu - nawet na własne teksty patrzę wtedy nieco inaczej, bo zaczynam się zastanawiać, czy dałoby się z nich wyłuskać jakikolwiek charakterystyczny rys. No i wiem w takim przypadku, że nie jest tak, że ktoś coś w ogóle czyta tylko dlatego, że widzi, że to moje, albo przeciwnie - z tegoż samego powodu nie czyta, bo mnie nie lubi albo ma mnie gdzieś. W każdym razie - ma to swoje uroki. ;) Tutaj, patrząc po tym, kto się w ogóle zgłaszał do udziału, miałam podstawy, żeby spodziewać się samych dobrych tekstów, więc trzeba było skupiać się na niuansach, żeby zidentyfikować autora - a to daje dodatkową przyjemność i wyzwanie, przynajmniej dla mnie.
Jeśli o samą zmianę w nastawieniu chodzi - to głównie wynika ona z tego, że kiedy czytam pod szyldem Niepowtarzalnego Stylu to skupiam się przede wszystkim na "szkielecie" - próbuję sobie zrobić jakąś taką kalkę umysłową, przykładając do danego tekstu różnych autorów i szukając części wspólnych. Mniej się przez to wgłębiam w fabułę jako taką, bo wiem, że spojrzenie przez pryzmat wyłącznie gatunku czy tematyki w niczym mi nie pomoże, ewentualnie wyprowadzi gdzieś na manowce, więc biorę to pod uwagę w nieco mniejszym stopniu. Bardziej patrzę na konstrukcję fabularną niż na treść jako taką. A jak już czytam sobie tak po prostu, nie mając w głowie myśli o tym, że staram się odgadnąć jakieś punkty charakterystyczne, mogę się zagłębić w nieco inne aspekty tekstu, mogę sobie podumać, bardziej wczuć się w akcję i bohaterów - podejść do tego po prostu jak do czegoś, z czego czerpię jakąś przyjemność i czemu daję się pochłonąć. (Ech, to miała być krótka odpowiedź... W każdym razie, mam nadzieję, że nie zamotałam się w tym na tyle, byś nic z tego nie zrozumiał. XD)
Też odniosłam takie wrażenie, ze Szara Sójka jest kimś w rodzaju łącznikiem między światami.
Świetna historia, czytając o owym traperze przed oczami miałem obraz Hugh Glassa ze ,,Zjawy". No i zakończenie bardzo pasujące do konwencji romantycznej - świetna robota! :)
przedstawionej historii serdecznie dziękuję. Nie może być mniej niż 5 : )
"bardziej niż ludzi nie lubił tylko marnowania nabojów..." - a to akurat zabawne pomimo, że te zwierzątka biedne znowu, ech, jakoś się przyzwyczajam.
I wracajac,spodziewałam się, że dialog z Indianinem będzie niósł jakiś ładunek mądrości czy wizję klątwy, a tu tu bonus w postaci tajemniczości i zaskakującego zakończenia. (A dziś na forum napomknęłam, że byłbyś idealny na starszyznę plemienia /indianina z fajką opowiadającego o duchach/ po czy trafiłam na ten tekst nieprzeczytany o indianinie właśnie, i niech mi ktoś powie, że życie nie jest dziwne, loool.)
Aha i chcąc nie chcąc, głupawkowo zeschizowała mi się reklama Marsa czy Snickrersa (chyba Marsa) z Indianinem, no cóż czasem nie potrafię tego idiotyzmu opanować. :D Pozwoliłam sobie też przelecieć pobieżnie i przeczytać co niektóre komentarze i mam perełkę: "Czasem to przed czym uciekamy, zaczyna być rzeczą której poszukujemy." Dalszy komentarz jest zbedny. 5!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania