O chronologii i etymologii czyli skąd król u Słowian.

A. Bruckner w Słowniku Etymologicznym Języka Polskiego zapisał: „...w dziewiątym wieku przeszło od pierwszego wielkiego pogromcy Słowian Zachodnich Karla...”

Wiek dziewiąty to lata 801 do 900.

Jakie to i od kogo, „bęcki” dostali Połabscy i dalej od nich na zachód mieszkający, że jego imię stało się symbolem potęgi? By to wyjaśnić trzeba cofnąć zegar jeszcze o rok, przed początek wieku, a potem…

 

Dwudziestego piątego grudnia roku osiemsetnego, papież Leon III włożył koronę cesarską na głowę władcy. Kim był ten wysoki, jak na jego czasy, lecz przede wszystkim potężny, rządzący więcej niż połową ówczesnego świata białych ludzi, człowiek? Jak to się stało, że Kościół zaledwie osiemset lat po narodzinach Chrystusa wyrósł na potęgę, która władała Europą i częścią Azji obsadzając trony i zrzucając z nich władców?

Trzeba się jeszcze cofnąć w przeszłość.

 

W trzysta osiemdziesiątym roku, szarpane ciągłymi najazdami wielkie Imperium Romanum uznało chrześcijaństwo za religię obowiązującą w państwie. Nie ulega ani cienia wątpliwości, że tak zwani Ojcowie Kościoła , a przynajmniej trzech z nich (biskup Ambroży, biskup Augustyn z Hippony – uznany za świętego, oraz tłumacz i biblista Hieronim ze Strydonu) wywarli wpływ na decyzję Cesarza Rzymskiego. W efekcie Teodozjusz ogłosił edykt o prawowierności. „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. Nie uznający chrześcijaństwa z automatu stawali się heretykami, a tych należało albo nawrócić albo wytępić. Raczkujący Kościół dzięki genialnej polityce zyskał wsparcie umierającego giganta – Rzymu. Obietnica konsolidacji, nieograniczonego podboju oraz wiecznej w niebiesiech nagrody musiała zrobić na cesarzu wrażenie.

 

Część Cesarstwa, zwana Galią trwała, w odróżnieniu od Italii we względnym spokoju. Nie nękana najazdami Hunów i zarządzana przez Merowingów wspólnota plemienna przekształciła się w państewko zwane Neustrią. W tamtym czasie władcy, zajęci niemal ciągłymi utarczkami i podbojami, wojujący na czele swoich wojsk, nie zapominali o dworzyszczu, w którym składane były zdobycze wojenne i żyła reszta rodziny. Potrzebny był więc wierny i pewny opiekun potrafiący nie tylko bronić gród w razie napaści, ale i pomnażać majątek władcy w czasie jego wypraw, pobierać podatki i sprawować sądy. Takim człowiekiem był domarad, na terenie Cesarstwa Rzymskiego zwany maiordomem.

 

Neustria z niewielkiego terytorialnie państwa rozrastała się najpierw na południe, potem na północ i tam właśnie w krainie zwanej Austrazją zarządcą był niejaki Pepin z Landen. Człek ten cieszył się ogromnym widać zaufaniem, skoro swoją funkcję pełnił u trzech władców przy czym jednego z nich osadził na tronie. Oczywiście nie sam. Z pomocą Kościoła. Musiał wielce się tej instytucji zasłużyć, skoro nie tylko Pepin (zwany Starszym), ale również syn Bawo, córki Bega i Gertruda zostali świętymi, zaś kolejny syn Grimoald odziedziczył po ojcu majordomat Austrazji.

Święta Bega została żoną Ansegizela nieprawego syna biskupa z Metzu.

Z tego mezaliansu świętej i bastarda Metzejczyka, narodził się chłopiec, którego na cześć dziadka nazwano Pepin, a historia dodała mu przydomek Średni. Od małego lubił jeść co przydało mu drugie przezwisko: Gruby. Starannie wychowany piął się powoli w górę, by jako czterdziestolatek zostać kolejnym majordomem Austrazji ale i Neustrii i Burgundii, a potem, już jako książę wszystkich Franków podporządkował sobie Fryzyjczyków i Alamanów niosąc mieczem i ogniem wiarę w krzyż do Germanii.

Jak wiemy, nie samą wojną człowiek żyje. Przydarzyła się więc Średniemu Plektruda, ziemianka z którą miał dwu synów. Widać niezbyt szczęśliwe było to stadło, skoro na boku dorobił sobie z Alpaidą kolejnych dwu, Karola i Childebranda. Synowie z pierwszego związku zostawili nieślubnego wnuka Teudoalda, którego dziadek wskazał jako następcę. Wdowa z małoletnim wnukiem nie mogła spokojnie rządzić. Główny przeciwnik, Karol, trafił do wieży w Kolonii. Kościół jednak czuwał. Uwięzienie, tego możnym i Kościołowi było za wiele, ułatwiono ucieczkę, wzniecono bunt z Karolem na czele .

Dobry był to wybór. Od siedemset piętnastego roku Karol walczy umacniając władzę swoją i Kościoła, jednocząc podzieloną Galię w państwo Franków. W bitwie pod Poitiers ( już jesteśmy w siedemset trzydziestym drugim roku) Karol spuścił łomot niewiernym i zatrzymał, ku chwale Kościoła, pochód Saracenów z ziem dzisiejszej Hiszpanii na północ. Od tego momentu zwano go Młotem.

Kolejne lata dowiodły trafności przydomka, Karol wykuł królestwo Franków. Ale to jego syn, jeden z siedmiu legalnych potomków (miał i trzech bastardów) Pepin zwany Krótkim lub Małym, jest kolejnym przystankiem w tej oszołamiającej podróży przez rosnącą potęgę Kościoła i ludzi z nim sprzymierzonych.

Jako dziecię potężnego Karola, od małego był wdrażany w wiedzę niezbędną do objęcia schedy po ojcu. Podobnie jak jego brat, Karloman.

Pepin dorastał w klasztorze i po śmierci ojca wraz z bratem objął we władanie państwo Karola. Buntujący się przeciw temu trzeci brat, Griffo, został uwięziony. Jedność działania pozwoliła braciom zlikwidować przeciwników i umocnić władzę. Karloman, pilnujący Griffo, wspierał chrystianizację pobliskiej Germanii, a gdy przeciwnicy stworzyli opozycję, zwołał zjazd możnych do Stuttgartu (dawniej Cannstatt) i spokojnie wyciął ich w pień. Potem jednak, jakby skruszony masową rzezią, oddał władzę bratu i udał się na medytacje do klasztoru.

Pepin zaś rządzący faktycznie, dokonał spokojnie zamachu stanu, zdetronizował prawowitego króla i w siedemset pięćdziesiątym pierwszym roku został konsekrowany przez świętego Bonifacego na króla Franków.

Nic za darmo! To właśnie ten Pepin utworzył Państwo Kościelne - „Ojcowiznę Świętego Piotra” istniejące ponad tysiąc lat (do 1870 roku).

Widać nie tylko modlitwą i wojną żył, skoro czterokrotnie zawierał małżeństwo, a jego potomstwo liczyło dziewiętnastu potomków niemal po równo legalnych i bastardów.

I tu nasza podróż przez czas i rosnąca potęgę Kościoła zbliża się do celu. W efekcie ożenku z błogosławioną Betradą z Laonu zwaną Bertą o Wielkich Stopach, na świecie pojawił się kolejny Karol (nazwany tak na cześć wielkiego dziadka), oraz jego (urodzony w 751 r.) brat Karloman nazwany na cześć stryja – rzeźnika ze Stuttgartu.

Po śmierci ojca, zgodnie z panującym obyczajem, bracia, starszy o co najmniej cztery lata Karol i siedemnastoletni Karolman, przyjęli dziedzictwo. W odróżnieniu od swego stryja nie chciał koalicji, ani współpracy z bratem, a Karol nie miał czasu na dyskusje i perswazje, bo od początku panowania toczył nieustanną wojnę. Buntownicza, młodsza latorośl królewskiego rodu dziwnym trafem zmarła w wieku dwudziestu lat. Przyczyn nie znamy, choć… ani świętym, ani błogosławionym nie został, co dziwnie się kojarzy.

Karol, mężczyzna wysoki jak na tamte czasy i, jak przystało na królewicza, wykształcony nie tylko w szermierce, ale i strategii znakomicie potrafił wykorzystać odziedziczony po ojcu, a potem po bracie, potencjał wojskowy. Jego apetyt na władzę, podsycany przez Kościół, był przeogromny, a efekty potwierdzały, że połączenie wiedzy(Kościoła), propagandy(Kościoła) i siły (armii) daje niezwykły skutek. Zjednoczone przez jego dziada Młota, państwo skonsolidowane mogło spokojnie dokonywać podboju na zewnątrz i Karol to czynił w imię Boże, na chwałę Kościoła. Powstało imperium obejmujące dzisiejsze ziemie Francji, Belgii, Holandii, Austrii, Szwajcarii, Zachodnich Niemiec, Północnych Włoch, części Hiszpanii. Zwierzchnictwo uznały plemiona Słowiańskie znad Łaby i Soławy. Karol Wielki był nie tylko wzrostem, ale i dokonaniami. Również i tymi nieludzkimi. Niedługo przed ukoronowaniem go przez papieża nakazał ściąć cztery i pół tysiąca jeńców saskich za bunt ich rodaków. To po części wyjaśnia dlaczego król oznacza potęgę i dlaczego Słowianie woleli nie zadzierać z niewyobrażalna siłą Karola. Trzeba tu dodać, że to właśnie za jego panowania odeszła do lamusa rzymska sztuka wojenna oparta na karnej piechocie i lekkiej kawalerii. Wojna z Mauretanami przyniosła Karolowi siodła z łękiem zaś kontakty z Pieczyngami dostarczyły strzemion. Tak powstała podstawa dla ciężkozbrojnego rycerza. Ciężki, agresywny fryzyjski koń, chroniony pancerzem, a na nim człowiek w osiemdziesięcio kilogramowej pełnej zbroi. Prędkość i masa. Efekt potworny, zwłaszcza, gdy na przeciw odziany w skórzany pancerz i drewnianą tarczę człeczyna.

Rozumiejąc konieczność jednoczenia podbitych ziem wprowadzał Karol jednakie prawa i monetę dla imperium. Dziś, spoglądając w przeszłość wiemy, że nie istniały wtedy państwa, że w wielkim kotle zwanym Europą bez przerwy lała się krew, a jedynym prawem było to, które ustalił silniejszy.

Starcie ludów nie posiadających pisma, ani techniki wojennej, ze zorganizowaną siłą oparta na współczesnych nam elementach mogło zakończyć się tylko w jeden sposób.

Kościół przy pomocy spowiedzi dysponujący wszystkimi informacjami, to doskonały aparat propagandy i nacisku. Ta sama instytucja posiadająca pieniądze i ziemię to materialna potęga, która w każdej chwili może wspomóc lub zaszkodzić. To dlatego zginęli Templariusze – żadna władza nie lubi konkurencji zwłaszcza gdy chodzi o strzyżenie owieczek. To chrześcijanie wprowadzili instytucję spowiedzi. To, powstający kościół, potrafił wykorzystać informacje zawarte w tym oczyszczającym akcie. To, także ta, instytucja, doprowadziła do ścisłej reglamentacji wiedzy, decydując jaką, komu oraz za jaką cenę warto udostępnić. To, także dlatego, Kościół jest ciągle wzorem dla wszystkich polityków świata.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (58)

  • Okropny 30.11.2018
    Wszedłem z ciekawości że filologiczne zagadnienia będą, źródłosłów waszmość poruszysz, do starosłowiańszczyzny się odniesiesz...

    Ale też ciekawe, nie powiem. Choć historia Słowian jest mi znana, zawsze spoko odświeżyć szare komórki, tak nieliczne ostatnimi czasy. Thx, wozitrupku!
  • Karawan 30.11.2018
    To ja dziękuję za odwiedziny i koment. Trochę by Ozara działalność edukacyjną wspomóc, a gdym wlazł w Karola Wielkiego tom dolazł niemal do Golgoty. Zawsze twierdziłem, że historia to ocean tematów na opowieści. Dziękuję i pozdrawiam ;)
  • Ozar 30.11.2018
    Karawan dobry a nawet bardzo dobry tekst pokazujący jak wodzowie Germanów potrafili dogadać się z kościołem, mało tego potrafili zarazem wykorzystać kościół, a z drugiej strony kościół wykorzystywał ich do podporządkowania sobie władców ówczesnego świata. Warto przeczytać "Tiarę i Koronę" to o walce Henryka IV z papie.żem chyba Grzegorzem VII o władzę na ówczesnym światem. Fajnie ze uzupełniasz moje teksty o czasy których za dobrze nie znam. 5
  • Karawan 30.11.2018
    Dziękuję. To o Frankach a nie Germanach, ale miło, że rzuciłeś okiem ;)
  • Ozar 01.12.2018
    Karawan No tak gwoli prawdy to plemię Franków zaliczamy do Germanów, czyli ogólnie można to uznać.
  • Karawan 01.12.2018
    Ozar Dwója z wiedzy Ozarze. Frankowie to zupełnie co innego niż Germanie - sprawdź!!
  • Ozar 01.12.2018
    Karawan Własnie opieram sie na tekście pewnego profesora, problem w tym że pisałem to w pracy, ale poszukam.
  • Ozar 01.12.2018
    Ozar Nie znalazłem wykładu, ale mam notatki.

    Germanie - pierwsze znaki z X-XI wieku p.n.e. - zasiedlali dzisiejsze północne Niemcy, prawdopodobnie coś nagle zmusiło ich do wyruszenia na południe i tak dotarli do granic Rzymu, zaczęli tworzyć związki plemion (Goci, Burgundowie, Sasi, Alemani, Frankowie)
    Frankowie najsilniejsi, Francuzi nazywają Niemców od Alemanów, Niemcy Francuzów od Franków. To trochę chaotyczne ale obrazuje temat.
  • Ozar 01.12.2018
    Ozar Karawan nie chcę się kłócić, pewnie masz rację, ale gdybym tego tekstu nie czytał to nie napisałbym że Frankowie to część Germanów.
  • Karawan 01.12.2018
    Ozar https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/0e/Imperium_Romanum_Germania.png

    Spójrz tylko! to na prawdę nie ja a fachowcy ze świata ;)
  • Ozar 01.12.2018
    Karawan To ja ci dam to https://pl.wikipedia.org/wiki/Frankowie nie lubię wiki ale sam zacząłeś tu masz napisane że Frankowie to plemię germańskie zachodnioeuropejskie.
  • Karawan 01.12.2018
    Ozar Idź pan do okulisty! Germanie to jeden kolor, a reszta to plemiona celtyckie. Bajek też nie oglądasz, bo wiedziałbyś skąd był Asterix i Obelix ;)) i skąd Galowie, o ktorych pisali Rzymianie i jak dzieliła się Galia.
  • Ozar 01.12.2018
    Karawan Bez obrazy ale sam tego nie wymyśliłem. Nie musisz być złośliwy!
  • Ozar 01.12.2018
    Ozar Może i nie mam racji, ale korzystałem ze źródła profesorskiego, więc trochę pokory!!!
  • Zaciekawiony 01.12.2018
    Karawan Przy panującym obecnie podziale przodkami państwa Karola, a w dalszej kolejności dzisiejszej Francji, byli Frankowie znad dolnego Renu, czyli w zasadzie z terenów, gdzie dziś są Niemcy, którzy w okresie wędrówek ludów rozprzestrzenili się bardziej na zachód. Więc mapka o niczym nie przesądza.
  • Ozar 01.12.2018
    Zaciekawiony No dokładnie tak. To byli germanie co coby nie powiedzieć!
  • Karawan 01.12.2018
    Może podasz źródło tego panującego obecnie podziału? Twoim permanentnym błędem jest nadmierna ufność w tzw. autorytety. Tytuł profesora to nie autorytet! Tytuł to oznaka napisania pracy na określony temat, autorytet zaś to dawniej mir, ogólnie uznana (Karol Wielki!) powaga, potęga, etc.
  • Ozar 01.12.2018
    Karawan Oki ale dopiero poniedziałek bo mam to w pracy, a nie tu. Tytuł profesora to autorytet - kufa to co jest wg. ciebie autorytetem??? Tu mnie zabiłeś na całego!
  • Karawan 01.12.2018
    Karawan Dla mnie osobiście to jest Autorytet : "Całą Galię można podzielić na trzy części. Jedną z nich zamieszkują Belgowie, drugą - Akwitanowie, zaś trzecią ci, którzy sami nazywają się Celtami, a my nazywamy ich Galami. Plemiona te różnią się pomiędzy sobą językiem, tradycją i prawem. Galowie są oddzieleni od Akwitanów Garonną, a od Belgów Matroną i Sekwaną. Najwaleczniejsi są z nich Belgowie, najbardziej oddaleni od cywilizacji i ludności prowincji, rzadko odwiedzani przez kupców, przywożących towary doprowadzające do zniewieścienia umysłów. Co ważne, toczą oni niekończące się wojny ze swoimi sąsiadami - Germanami." - napisał niejaki Juliusz Cezar.
    Jak widac są Belgowie a nie Germanie. W czasie o którym piszę Akwizgran był u Franków, a Germanie walczyli o przetrwanie naciskani m. innymi przez Słowian Zachodnich. Ich późniejsza potęg a dopiero miała nadejść po Karolu Wielkim cesarzu Franków a nie German!!.
  • Karawan 01.12.2018
    Karawan I profesor zapewne miał rację pisząc o Germanach i mając na myśli czas znacznie późniejszy.
    Plemiona pochodzenia germańskiego uległy Celtom choć wcześniej faktycznie były w okolicy Renu. Ekspansja Rzymu przemieszała już wcześniej wymieszane. Nie powiem jednak, że Rzymianie to Frankowie, czy Germanie. Dlatego tak ważne jest nie przywiązywanie wagi do stereotypów (naród, narodowość), bo w latach do 1000 nie istniały narody ani kraje ani granice. Była ciągła walka o przetrwanie i zachowanie zdobyczy i życia.
  • Karawan 01.12.2018
    Karawan czas późniejszy klub wcześniejszy!!
  • Nefer 01.12.2018
    Ozar Masz pełna rację co do Franków. to lud germański, pzrynależał do grupy tzw. Germanów zachodnich. Znany jest ze źródeł pisanych od połowy II w. n. e. Najstarsze znanene jego siedziby znajdowały się nad Wezerą, w dzisiejszej Westfalii. stamtąd stopniowo wyparli ich na zachód Sasi. W połowie IV w. n. e. cesarz julian apostata pozwolił im osiedlić się na zachód od dolnego Renu, w połnocnym zakątku Galii, jako "rzyjaciołom i sojusznikom ludu rzymskiego". Część Franków pozostała jednak również na wschodnim brzegu Renu. W Wędrówce Ludów i upadku Cesarstwa większej roli nie odrgrali, gdyż nie tworzyli jeszcze wówczas jednolitego państwa. zajmowali tylko w połowie V w. skrawki galii połnocnej. Dopiero Chlodwig ich zjednoczyl, podbił ziemie pomiędzy Sekwana i Loarą w 486 r., Potem jeszcze wyparł Wizygotów z ziem pomiędzy Loarą a Pirenejami (to w 507 r.). Pokonał też Alemanów (to inan nazwa Szawabów w dzisiejszych południowo-zachodnich Niemczech. Jego synowie podbili Turyngów (531) oraz Burgundów (to w dziesiejszej Francji południowo-wschodniej). PS. Ja też korzystam ze "źródła profesorskiego". A jeśli to nie wystarczy, to odsyłam do: Benedykt Zientara, Świt narodów europejskich, wyd. II Warszawa 1996
  • Karawan 01.12.2018
    Nefer Bądź precyzyjny by być zrozumianym! Frankowie to lud pochodzenia germańskiego ale nie germanie!!
  • Nefer 01.12.2018
    Karawan Doprawdy? Ja mówię o Frankach w czasach Chlodwiga.
  • Zaciekawiony 02.12.2018
    Karawan
    Sprecyzuj co masz na myśli mówiąc o "germanach".
  • Karawan 02.12.2018
    Zaciekawiony Bardzo dziękuję za celne spostrzeżenie. Oczywiście Germanie Germanom nierówni!! Koincydencja semantyczna (to chyba tak się nazywa?), choć zakresy pojęciowe całkiem różne. ;)
  • Karawan 02.12.2018
    Nefer Nasza rozmowa przebiega następująco; ja mówię, że Mieszko to król Polan, Ty, że Słowian. Chlodwig jak zgodnie twierdzą wszystkie znane mi źródła był królem Franków a nie German. W czasie gdy był tymże królem, Germanie byli już czym innym znaczeniowo (również dla współczesnych Chlodwigowi) niż tym, o czym próbujesz mnie przekonać tj grupą różnych, już wykształconych, czy kształtujących się narodów. Taka nazwa jak Ugro Finowie, Germanie, Słowianie, ma swoje uzasadnienie identyczne jak podziały na grupy językowe. Etniczność zaś to pojęcie stosunkowo młode i niezbyt dobrze sprecyzowane, bo spór trwa i trwać jeszcze pewnie długo będzie.
  • Karawan 02.12.2018
    Nefer Nasza rozmowa przebiega następująco; ja mówię, że Mieszko to król Polan, Ty, że Słowian. Chlodwig jak zgodnie twierdzą wszystkie znane mi źródła był królem Franków a nie German. W czasie gdy był tymże królem, Germanie byli już czym innym znaczeniowo (również dla współczesnych Chlodwigowi) niż tym, o czym próbujesz mnie przekonać tj grupą różnych, już wykształconych, czy kształtujących się narodów. Taka nazwa jak Ugro Finowie, Germanie, Słowianie, ma swoje uzasadnienie identyczne jak podziały na grupy językowe. Etniczność zaś to pojęcie stosunkowo młode i niezbyt dobrze sprecyzowane, bo spór trwa i trwać jeszcze pewnie długo będzie.
  • Nefer 02.12.2018
    Karawan Otóż ja mówię że Mieszko to książę (bo królem nie był-w tamtych czasach to ogromna różnica) Polan, a Polanie to Słowianie. I mówię też, że Chlodwig był królem Franków, a Frankowie to Germanie. Wywód dotyczący ich pochodzenia i przynależności etnicznej przedstawiłem pokrótce ich wyżejj i nie będę go powtarzał. Na jakiej właściwie podstawie odmawiasz im germańskosci, zwłaszcza w czasach Chlodwiga? Bo utworzone przez nich państwo dalo po kilkuset latach początek obecnej Francji? Niemcom także, jeśli o to chodzi (rozpad państwa Franków w 843 roku). A już skąd Celtowie i mieszanie do dyskusji opisu Cezara dotyczącego ludów celtyckich w Galii w epoce o 500 lat wczesniejszej to trudno pojąć. Frankowie trafili do północnej Galii dopiero w połowie IV w., a całą zajęli w V -VI w. Niestety, mieszasz w swoich wywodach czas, przestrzeń i pojęcia. Nie po raz pierwszy zresztą.
  • Karawan 02.12.2018
    Nefer No i tu wreszcie dochodzimy do tego czym różnią się nasze stanowiska. Dla Ciebie Król to pojęcie usankcjonowane namazaniem Kościoła, dla mnie - władca zjednoczonych plemion. Takim więc samym królem był Mieszko, ochrzczony i namaszczony przez Czechów jak Chlodwig ochrzczony i namaszczony przez (o dziwo, kto tu klęczy i poddaje się a kto powołuje i jest górą?)Kościół. Nieśmiało przypomnę, że etniczny oznaczał pierwotnie barbarzyński więc póki mądrzejsi nie ustalą co to takiego - proponuję zaprzestać używania niejasnego terminu. Odmawiam zaś germańskości Chlodwigowi na zasadzie takiej samej jak odmawiałbym polskości Włodzimierzowi Wielkiemu. Istniały już różnice kulturowe i językowe wyodrębniające te społeczności i ich Królów, Wodzów, czy jak ich tam sobie ponazywamy (bo to my sobie ich nazywamy!). Pytasz skąd Celtowie? Ano własnie ciekawostka co robili Celtowie i gdzie byli i kto to i kiedy właściwie był. Mądrzejsi ode mnie twierdzą, że Celtowie przybyli do Europy wcześniej niż , a może równolegle jak Germanie, a inni mądrzejsi stosują Twoja taktykę i powiadają, że to wszystko to ludy indoeuropejskie zaś rozróżnienia wywodzone są przez wspólnoty językowe czy kulturowe. Przesłany Ozarowi link pokazuje jedna z takich opcji i widać na niej gdzie Celtowie, a gdzie Germanie.
    I odnośnie do Cezara. Jeśli nie chcesz zauważać, że chrześcijaństwo to nie produkt miesiąca, a proces, który trwał i nabierał rozpędu, to i związku nie ma. Cezar to apogeum Cesarstwa i w tym czasie ludy żydowskie już istniały i co rusz buntowały się będąc pod kolejnymi okupacjami. Podział administracyjny Cezara i jego komentarze pokazują ówczesny mu świat, na którym istnieją wyodrębnione ( ciekawe dlaczego??) plemiona Galów, ale i German.
    Ja pokazałem jak w ciągu kilkuset lat Kościół przy pomocy swoich wyznawców (żony, bastardowie, możni) oraz reglamentacji wiedzy potrafił zbudować potęgę i wykreować władcę porównywalnego z wielkimi świata starożytnego. I z całym szacunkiem nie mieszam a przedstawiam w miarę chronologicznie od 389 do 800 roku. Mieszać próbujesz Ty i Ozar wmawiając czytającym, że król Franków to król German, co rodzi u większości skojarzenie oczywiste; "wszyscyśmy Niemcami, a w raju Adam z Ewą gadali po niemiecku". I tym optymistycznym akcentem kończę to bicie piany. Argumenty logiczne i rzeczowe a nie semantyczne chętnie przyjmę i spróbuję pojąć, a także uderzę się w pierś jeśli trzeba.
  • Nefer 02.12.2018
    Karawan Dyskutować z Tobą trudno, bez ładu i składu mieszasz bowiem wydarzenia, epoki, terminy. Nie mam pojęcia, skąd czerpiesz wiedzę na tematy historyczne, bo na pewno nie ze szkoły/uczelni, ani nie z publikacji naukowych. W sumie, to jak dla mnie uważaj sobie co chcesz, możesz jednak wprowadzić zamęt w głowach mniej zorientowanym w temacie Czytelników, dlatego uznałem za stosowne sprostować niektóre błędy, które pojawiły się w Twojej ostatniej wypowiedzi.
    Może dla Ciebie król i książę to jedno i to samo, w czasach Mieszka I terminy te miały jednak bardzo różne znaczenie prawne. Pozycja króla była po prostu znacznie wyższa, a tytuł ten, korona i pomazanie (cokolwiek byś nie uważał) dawały znacznie większe uprawnienia zarówno wewnątrz kraju (niepodzielność korony i państwa) oraz w polityce zewnętrznej (suwerenność). Nawet ówczesne prawo kanoniczne to koronowanym i pomazanym królom dawało prawo inwestytury, czyli mianowania biskupów. Gdyby korona nie miała znaczenia, to dlaczego pierwsi Piastowie tak by o nią zabiegali? I tylko kilku z nich zdołało ją w XI zdobyć (Bolesław Chrobry, Mieszko II i Bolesław Śmiały).
    Włodzimierz Wielki był najprawdopodobniej Waregiem, czyli Wikingiem, bo cała dynastia Rurykowiczów pochodziła niemal na pewno ze Skandynawii. Ale nie w tym rzecz akurat. Rządził plemionami ruskimi, więc uznawanie go za władcę Polan (Polaków) sensu nie ma. Tym niemniej zarówno plemiona ruskie jak i Polanie (czy inne plemiona polskie) należeli do grupy ludów słowiańskich. I w tym sensie zarówno Mieszko jak i Włodzimierz byli władcami słowiańskimi.
    Wracamy znowu do germańskości Franków. Germanie to kolejny odłam ludów indoeuropejskich, podobnie jak Słowianie czy Celtowie. Dzielili się na wiele plemion i jednym z nich byli Frankowie. W tym sensie Chlodwig jako król Franków był władcą germańskim. Zdajesz się utożsamiać Germanów z Niemcami, co jest zupełnym anachronizmem. „Germanie” to pojęcie o wiele szersze niż „Niemcy”, tym bardziej, że aż do IX w. państwa niemieckiego jako takiego po prostu nie było.
    Celtowie to jeszcze inna gałąź ludów indoeuropejskich. Zajmowali rozległe połacie Europy przynajmniej od VI-V w. p. n. e. potem zostali częściowo wyparci przez Germanów właśnie, zwłaszcza z Europy Środkowej. Cezar walczył z Galami (czyli jedną z grup plemion celtyckich) podbijając Galię. Oczywiście, że odróżniał ich od Germanów, bo były to inne ludy. W czasach Cezara plemiona germańskie mieszkały głównie na wschód od Renu i na północ od Dunaju. Potem częściowo zmieniły swe siedziby, wkraczając na obszary Imperium Rzymskiego i niszcząc to ostatnie w V w. n. e. Sami Frankowie zajęli w IV-VI w. ziemie dawnej Galii. Tyle, ze uczynili to 500 – 600 lat po czasach Cezara. Z jakiej racji miałby więc cokolwiek o nich pisać, skoro prawdopodobnie wcale wówczas nie istnieli jako plemię (przypominam, pierwsze wzmianki o Frankach pochodzą z II w. n. e. i lokalizują ich nad Wezerą).
    Na koniec sam Chlodwig. Zdajesz się nie uznawać go za Germanina, nie bardzo wiadomo na jakiej podstawie. Odniosłem też wrażenie, że Germanów nie lubisz, bo utożsamiasz ich z Niemcami. Skoro tak, to ucieszy Cię pewnie wiadomość, że chociaż Chlodwig przyjął katolicki chrzest jako pierwszy władca germański (tzn. władca Franków), to trudno uznać go za postać świetlaną. Był to człowiek brutalny, bezwzględny, okrutny. Do celu szedł dosłownie po trupach, nie cofając się przed żadną zdradą czy zbrodnią. Może kiedyś napiszę o nim osobno.
    Tymczasem istotnie kończę, może Ozar znajdzie siły do dalszej dyskusji na temat Franków i ich germańskości, jak to zapowiedział.
  • Ozar 02.12.2018
    Nefer Popieram twoje zdanie w całości, ale nie jestem aż tak dobry jak Ty żeby dyskutować o tamtych czasach. To nie II wojna gdzie znam prawie wszystko. A z Karawanem toczę boje od samego początku jak zacząłem wrzucać teksty związane z historią. Mnie też się wydaje, że Karawanowi się wydaje, że Germanowie to Niemcy, a to zupełnie bez sensu. To tak jakby mówić że Normanowie to Francuzi. I choć rzeczywiście Normandia leży obecnie na terenach Francji, to mieszkający tam ludzie nie byli Wikingami i pochodzili ze Skandynawii.
  • Karawan 02.12.2018
    Nefer To po cholerę dyskutujesz? Tym więcej, że powtarzasz to co piszę i nie podważasz tego? Złośliwie powiem tak; cieszę się, że byłeś przy tym jak nazywali się nawzajem władcy w czasach średniowiecznych a zwłaszcza Chlodwig, który żył przed pierwszym królem-karolem (bo o żródłosłowiu króla było moje wypracowanko!). Cieszę się również, że nie przyjmujesz do wiadomości iż już Cezar zauważył, że współcześni mu Germanie oddzieleni byli od Galów Belgami i ludy te miały oddzielne języki. Miło mi także iż przyznałeś, że Celtowie jednak byli w Europie. Potwierdzasz krok po kroku com napisał i nadal twierdzisz że racji nie mam, zwracając Ci uwagę, że Chlodwig był Frankiem a nie Germanem bo w tym czasie zarówno Frankowie jak Germanie stanowili już odrębne kulturowo i zapewne językowo, a nade wszystko terytorialnie, społeczności. To fakt i nic z tym nie zrobisz. To, że zarówno Anglowie, jak Galowie, czy Sasi, a również i Frankowie należeli do grupy narodów germańskich faktu tego nie zmienia. I nie oskarżaj mnie o mieszanie, bo nie ja wciskam czytelnikowi tezę o tym, że był Chlodwig Germanem, bo nim być nie mógł. Podobnie jest z Twoją oceną postaci Mieszka, który dla Ciebie jest księciem, a dla mnie władcą bo po prostu ani Ty, ani ja nie wiemy jak tytułowano wtedy możnego o takim wpływie i potędze ( to samo do Chlodwiga, który żył przed królem-karolem). Może więc odpuść sobie faktycznie, bo zamiast zaprzeczać temu com napisał - potwierdzasz to dokładając coraz precyzyjniejszy obraz ( i to jest bardzo dobre!! serio! dzięki! ) tamtego obszaru czasowego (że tak to nazwę), którego ja wąski pasek zwany drzewem genealogicznym wziąłem pod uwagę. Dziękuję również za to co napisąłeś a stanowi istotę polemiki; " W tym sensie Chlodwig jako król Franków był władcą germańskim. " Tak jest tylko i wyłącznie w tym sensie! Chlodwig, zwany (przez nas!!!) królem Franków, panujący nad odrębnym frankońskim związkiem społecznym z językiem i kulturą oraz terytorium odrębnym, od mieszkających gdzie indziej w tym czasie German, wywodził się plemion germańskich (ale nie był Germanem!).
    I na koniec - niezależnie od złośliwości - nasz spór na pewno spełnił jedną ważną funkcję; co najmniej jedna osoba sięgnęła do podręczników czy internetu, by wyrobić sobie własne zdanie. Pozdrawiam i serio dziękuję z szacunkiem.
  • Nefer 03.12.2018
    Karawan Ja również dziękuję za dyskusję. Przyznaję, że posiadasz godną uznania wiedzę szczegółową. To, że tworzysz na jej podstawie teorie nijak mające się do nauki historycznej, to już inna sprawa. Tak jak napisałeś, kto zechce, niech sam wyrobi sobie zdanie.
  • Nefer 03.12.2018
    Ozar Dalszą dyskusję raczej odradzam, bo staje się jałowa. Zasygnalizowaliśmy ewentualnym Czytelnikom oryginalny (delikatnie mówiąc) charakter poglądów Autora oraz ich rozliczne meandry. Kto zechce, sam wyrobi sobie zdanie.
  • Karawan 03.12.2018
    Nefer Zwłaszcza jeśli zważy, że artykuł dotyczył drzewa genealogicznego i źródła słowa król w językach słowiańskich, a dyskusja - semantyki słowa Germanie.
  • Jared 30.11.2018
    Dodałbym, że do sukcesu Jezusa w dużej mierze przyczynili się... faryzeusze i elity, które "brzydziły się" plebsem - nawet rozmowa ze stajennym była dlań upokorzeniem, a religie elitarne zazwyczaj notują szybkie spadki na giełdzie popularności :p Bardzo ciekawie zaznaczono to w książce "Od Mojżesza do Mahometa" - reszta Twego felietonu: czarna magia. Nic nie wiem - ignorant ze mnie i noga z historii, ale podoba mi się :)
  • Karawan 30.11.2018
    Dzięki za wizytę. Ja zaś od pewnego czasu wsiąknąłem w historię wczesnego Średniowiecza, a to powyżej to efekt po czytanych ciągle autorach. Fascynujący jest rozwój sekty buntowników religijnych, którzy potrafią z niezwykłą sprawnością wykorzystać każdą okazję dla wzmocnienia wpływów. Fascynująca również jest agonia i trup Imperium Romanum, na którego zezwłoku wyrosła potęga Kościoła i białego człowieka. Czy była to rola pozytywna czy negatywna? Czy gdyby nie było Kościoła nie zaistnielibyśmy jako narody? Wszak niemal równolegle narodził się Mahometanizm, a czas pokazał, że po okresie olbrzymiego rozkwitu, zamarł i cofnął się w rozwoju ... Pytania, pytania, pytania.
    Dziękuję i czekam na CD. ;)
  • Jared 30.11.2018
    Karawan, a masz wiedzę na temat gnozy? Albo źródła gnostyczne? W pracy magisterskiej będę pisać o "Bogu w sprayu" u Philipa Dicka, a ten tak wali gnozą, że czasami bełkocze jak Tyson po nokaucie :P
    ps. "Imperium nigdy się nie rozpadło" - Valis, P. K. Dick ;P
  • Karawan 01.12.2018
    Jeśli to bardzo małą. Jak sam wiesz; gnoza - wiedza tajemna, ekskluzywna, myślę,ze kluczem jest ta treść tego pojęcia, która zakłada, ze rozum z wiarą są sprzęgnięte w jedno. To co wiem to wiedza powszechna; jeden bóg przyszedł z Międzyrzecza (historia ludów żydowskich!) ewoluował w filozoficznych starciach (rękopisy z Qumran), by po decyzji Doktorów Kościoła nabrać kształtu obecnego - malutko!! Połamania pióra - jak kiedyś mówiono ;))
  • Nefer 01.12.2018
    Ciekawe spojrzenie na dzieje Karolingów oraz ich związków z Kościołem. Była to w istocie symbioza, bo obydwie strony czerpały korzyści. tyle, że w epoce Karola Wielkiego pierwsze skrzypce w tym "małżeństwie" grał zdecydowanie król/cesarz. Traktował Kosciół jako część machiny państwowej, a jego ludzi jako swoich poddanych i często urzędników (powierzał im różne funkcje jako jedynym posiadającym wykształcenie). Ten stan rzeczy odziedziczyli królowie niemieccy (Niemcy, czyli pierwotnie Francia Orientalis - Francja Wschodnia, powstały w wyniku rozpadu państwa Franków w 843 r.). Wykorzystując fakt, że dostojnicy kościelni nie mogli mieć oficjalnego potomstwa i tym samym nie mogli dążyć do przekazania synom własnych godności - co działo się nagminnie w przypadku urzędów świeckich - oraz zwyczajowe prawo władcy do wyznaczania kandydatów na biskupów i opatów (uznawało to wówczas nawet prawo kościelne jako zasadę tzw. inwestytury) królowie niemieccy z dynasti saskiej (919-1024) stworzyli tzw. system Kościoła królewskiego (cesarskiego). Obdarowali Kościół niemiecki olbrzymimi dobrami ziemskimi, wyposażając przy tym obdarowanych biskupów i opatów w tzw. regalia, czyli uprawnienia władcze (prawo bicia monety, sprawowania sądów, powoływania wojska, zbierania podatków itp.). Tym samym dostojnicy kościelni stali się de facto urzędnikami królewskimi, zarządzającymi rozległymi połaciami kraju. Dla króla było to korzystne o tyle, że gdyby ustanowił urzędników świeckich, ci zapewne szybko uczyniliby te urzędy dziedzicznymi, a przypisane im ziemie uznali za własne lenna (tak działo się współcześnie we Francii Occidentalis, czyli obecnej Francji (wtedy Zachodniej). A opróżnione urzedy kościelne obsadzał na nowo król, wybierając zawsze wiernych i oddanych sobie ludzi (zwykle duchownych z własnej kancelarii). Stawali się oni wielkimi panami, dysponowali władzą, majątkiem, wojskiem. Ale na tych panów duchownych król mógł zawsze liczyć i stanowili oni prawdziwą podpore tronu, podczas gdy wasale świeccy często się buntowali. Na tych podstawach opierała się siła państwa niemieckiego we wczesnym średniowieczu. Taka była też geneza późniejszych władztw kościelnych o charakterze oddrębnych państw w podzielonych następnie Niemczech. Cały ten system funkcjonował bowiem tak długo, dopóki Kościół godził się na zasadę inwestytury świeckiej, czyli prawo króla do faktycznego obsadzania godności kościelnych. Wystąpił przeciwko temu papież Grzegorz VII w XI w. Stało się to początkiem długotrwałych walk i sporów i w końcu władcy niemieccy musieli z tego prawa zrezygnować, uznając ziemie i regalia nadane instytucjom kościelnym za ich własność (to w XIII w.). Doprowadziło to do upadku władzy królewskiej w Niemczech , a następnie do rozpadu tego państwa w późnym średniowieczu. Druga kwestia warta poruszenia to chrzest Choldwiga, króla Franków, który w 496 r. przyjął chrześcijaństwo w obrządku katolickim jako pierwszy władca germański na gruzach Imperium Rzymskiego. Stało się to jedną z przyczyn sukcesu młodego państwa frankijskiego oraz ukształtowało chrześcijański i katolicki obraz Europy Zachodniej. Zapoczątkowało też ścisłą symbiozę państwa i Kościoła. Ale o tym napiszę może kiedyś osobno.
  • Karawan 01.12.2018
    „...tyle, że w epoce Karola Wielkiego pierwsze skrzypce w tym "małżeństwie" grał zdecydowanie król/cesarz. Traktował Kosciół jako część machiny państwowej, a jego ludzi jako swoich poddanych i często urzędników (powierzał im różne funkcje jako jedynym posiadającym wykształcenie)...”
    Po pierwsze primo NIE jestem historykiem ;) Po wtóre primo ;) mam odmienne zdanie, które sam potwierdzasz. Kościół wykorzystując zarówno wiedzę z ksiąg jak i umiejętność czytania i pisania, a nadto wiedzę ze spowiedzi oraz faktu braku celibatu grał, de facto, jak to nazywasz, pierwsze skrzypce. Moja opowiastka pokazuje jak konsekwentnie „hodowano” sobie królów i władców i jak różne od naszych było pojęcie „świętości” - każdy kto przysparzał Kościołowi, był uznawany za błogosławionego bądź świętego co miało doskonałe skutki uboczne i materialne (rosła ilość mistycznie zaangażowanych, rosła ilość „relikwii”, rosły wpływy materialne Kościoła). O na wskroś politycznym a nie religijnym działaniu tej instytucji napisano tomy a i historia potwierdza, że od zarania swoich dziejów sekta prowadziła skuteczną grę polityczną, która umożliwiła przekształcenie buntowniczej grupki w ogólnoświatową religię, (a na naszym, polskim, terenie Bolesław Śmiały i biskup Szczepanowski są doskonałym przykładem jak Kościół działał).
    Jak słusznie zauważyłeś w wielu miejscach (nie tylko późniejsze Niemcy) ludzie Kościoła byli tak naprawdę jedynymi przedstawicielami władzy, ale też i warto przypomnieć, że zawsze najpierw był związek Papież – kapłan, a dopiero później władca – kapłan. Przypomnę również iż fakt wykorzystywania informacji zawartych w spowiedzi miał ogromne przełożenie na możliwości Kościoła w stosunku do rządzących.
    Istotnym w tej pełnej zdrad, krwi, skrytobójstwa i podłości historii jest postawione przeze mnie pytanie; czy gdyby nie było Kościoła z jego wszystkimi nikczemnościami istniałaby Europa czy też bylibyśmy dopiero w epoce Średniowiecza.
    Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ;)
  • Nefer 01.12.2018
    Karawan Jestem jak najdalszy od tego, żeby bronić Kościoła, w szczególności za jego angażowanie się w politykę, co czyni począwszy od antyku po czasy obecne. Zadaniem historii jest jednak określić sposoby tego angażowania się, a także okoliczności, które to umożliwiły. Nie warto natomiast powielać „spiskowych teorii dziejów”. Kościół dostał swoją szansę przetrwania upadku Cesarstwa Rzymskiego i wpłynięcia na obraz średniowiecznej Europy w konkretnych okolicznościach. Jego atutem było to, że dysponował ludźmi wykształconymi oraz strukturami i doświadczeniem administracyjnym, przejętym od upadającego cesarstwa. Do tego, z braku innych oficjalnych czynników (świeckie urzędy upadającego Cesarstwa przestawały funkcjonować), biskupi siłą rzeczy stawali się jedynymi ludźmi na stanowiskach, którzy nadal trwali na swoich miejscach. W tej sytuacji siłą rzeczy przejmowali funkcje publiczne, np. występowali jako przedstawiciele ludności wobec wkraczających barbarzyńców, negocjując warunki okupu. Potem musieli ten okup zebrać, co implikowało funkcje skarbowe. I zwracano się do nich o rozstrzyganie różnych sporów (funkcje sądowe). Te walory Kościoła (wykształcenie, doświadczenie administracyjne, przywódcza de facto rola wśród miejscowej ludności) dostrzegł Chlodwig, organizator i pierwszy król Franków. I to on postanowił wykorzystać je w służbie tworzonego państwa, podejmując decyzję o przyjęciu chrztu w obrządku katolickim jako pierwszy germański władca na gruzach imperium. Stało się najprawdopodobniej w 496 r. i stanowiło moment kluczowy w dziejach Franków oraz całej zachodniej Europy. Zachodnioeuropejski krąg kulturowy stał się kręgiem katolickim, a państwo i Kościół związały się trwałą wspólnotą interesów. Korzyści okazały się obustronne, a sojusz bardzo trwały. Ale bez żadnych wątpliwości to władza państwowa dominowała w tym związku przynajmniej do XI w., do czasów Grzegorza VII, zresztą tej dominacji nie oddała bez walki. Tacy władcy jak Chlodwig, Karol Młot, Karol Wielki czy Otton Wielki z pewnością nie szli na pasku Kościoła, ale traktowali go jako część machiny państwowej i narzędzie sprawowania władzy. A że głosili oficjalnie ideologię Kościoła? Cóż, czynili tak, gdy odpowiadało to ich własnym interesom. W przeciwnym razie nie wahali się przeprowadzać własnej woli, np. majordom Karol Młot, który sięgnął po majętności Kościoła by utworzyć z nich lenna potrzebne do wyekwipowania własnych wojowników (przezbrajał armię z pieszej na konną). Autorzy kościelni często umieszczali go później w swoich pismach w najniższych kręgach piekieł. I to pomimo tego, że jakoby uratował chrześcijaństwo przed islamem, zwyciężając pod Poitiers w 732 r. Sukces ten mocno zresztą rozdmuchała propaganda. Oczywiście, trafiali się też władcy słabi, którzy nie potrafili oprzeć się naciskom ludzi Kościoła, czy to z przyczyn osobistych czy politycznych – np. Ludwik I Pobożny (syn i następca Karola Wielkiego), który dał się skłonić do odbycia publicznej pokuty za zamordowanie bratanka. Karol Wielki z pewnością o czymś takim nawet by nie pomyślał. W razie potrzeby ufundowałby może kilka klasztorów, ale nie poddałby się publicznej pokucie. Do otwartej walki cesarstwa z papiestwem doszło dopiero w XI w., w nowej już sytuacji. A przyczyną stała się właśnie chęć zdobycia przez Kościół pozycji niezależnej od władzy świeckiej, zależność tę wyznaczała inwestytura świecka, czyli prawo władcy do mianowania dostojników kościelnych. Kościół uzyskał ostatecznie tę niezależność po długich sporach. Taka sytuacja jest swego rodzaju wyjątkiem i wydarzyła się tylko w kręgu łacińskim, zachodnioeuropejskim. Najgłębszą przyczynę stanowił upadek dawnej, antycznej władzy cesarskiej i możliwość zdobycia silniejszej pozycji przy władcach „barbarzyńskich”. Na Wschodzie, gdzie Cesarstwo Rzymskie przetrwało, Kościół prawosławny (a potem rosyjska Cerkiew) nigdy podobnej niezależności nie uzyskały i po dziś dzień tej władzy świeckiej podlegają.
  • Ozar 01.12.2018
    Nefer dobrze to opisałeś, pewnie znasz "Tiarę i Koronę, tam ten konflikt papieża Grzegorza VII z Henrykiem IV o prawo do obsadzania godności kościelnych. Ja tą książkę czytałem chyba z 10 razy tak mi sie podobała.
  • Karawan 01.12.2018
    Nefer "...Jego atutem było to, że dysponował ludźmi wykształconymi oraz strukturami i doświadczeniem administracyjnym, przejętym od upadającego cesarstwa. Do tego, z braku innych oficjalnych czynników (świeckie urzędy upadającego Cesarstwa przestawały funkcjonować), biskupi siłą rzeczy stawali się jedynymi ludźmi na stanowiskach, którzy nadal trwali na swoich miejscach. W tej sytuacji siłą rzeczy przejmowali funkcje publiczne, np. występowali jako przedstawiciele ludności wobec wkraczających barbarzyńców, negocjując warunki okupu. Potem musieli ten okup zebrać, co implikowało funkcje skarbowe. I zwracano się do nich o rozstrzyganie różnych sporów (funkcje sądowe). Te walory Kościoła (wykształcenie, doświadczenie administracyjne, przywódcza de facto rola wśród miejscowej ludności) dostrzegł Chlodwig, organizator i pierwszy król Franków. I to on postanowił wykorzystać je w służbie tworzonego państwa, podejmując decyzję o przyjęciu chrztu w obrządku katolickim jako pierwszy germański władca na gruzach imperium. Stało się najprawdopodobniej w 496 r. i stanowiło moment kluczowy w dziejach Franków oraz całej zachodniej Europy..."

    Napisałem co wydarzyło się w roku 380 n.e. Od tego momentu powstanie chrześcijaństwa było zdeterminowane efektem kuli śniegowej. Chlodwig to dzieje o sto lat późniejsze i dawna Galia - część Cesarstwa w którym obowiązująca religia było już chrześcijaństwo. Jak wiesz jego żoną była chrześcijanka Klotylda, zaś Chlodwig nie mógł być durniem jako władca i doskonale zdawał sobie sprawę, co oznacza potęga, której patronował sam rzymski cesarz - chrześcijaństwo. Dla przypomnienia Chlodwig nigdy nie był władcą germańskim - stolica jego państwa leżała w pobliżu granicy belgijsko-francuskiej.
    O "oporze" Karola Młota wobec kościoła świadczy niewątpliwie fakt, że jego syn Pepin, ojciec błogosławionego Karola Wielkiego wychowywał się w klasztorze...;))
    Wiesz Nefer co? Jeden z mądrzejszych ludzi powiedział kiedyś tak: "Nie jest grzechem nie wiedzieć. Grzechem jest nie chcieć wiedzieć". Próbujesz wbrew faktom przekonać mnie, że Kościół był biedną ofiara możnych a fakty mówią o tym, że to możni chodzili na sznurku Kościoła, a niepokorni umierali młodo (brat Karola Wielkiego). Dla dobra potęgi każda władza sięgała i sięga po środki radykalne, i odwracanie kota do góry ogonem nie zmienia go gołębia. Kościół od zarania swego istnienia szedł zgodnie z tradycją buntu prowadzonego od setek lat, a wyniesioną z plemion które założyły Jerozolimę. Chrystus był żydem, jego uczniowie w większości również, a ich bunt przeciw skostniałej doktrynie kapłaństwa w pełni zrozumiały zwłaszcza, że cały "naród" (cudzysłów celowy!) trwał w niewoli od setek lat, a moralni przewodnicy-kapłani przywykli do biernego wygodnego trwania! Pierwotna idea chrześcijańska w państwie, rzymskim, które rozsadzane było od wewnątrz i osłabiane z zewnątrz padła na wyjątkowo podatny grunt. Niewolnik przemówił do niewolników "...nie traćcie nadziei, śmierć to jeno wrota do lepszego życia". A niewolnik w Rzymie doskonale wiedział czym jest śmierć i, jak każde żywe stworzenie, nie chciał jej doświadczyć. A tu pokazano mu, że nie wszystek umrze.
    Co wydarzyło się potem, po śmierci Chrystusa? Dlaczego brak informacji o Piotrze i jego pierwszych następcach? Dlaczego pisma filozoficzne z tamtych czasów ex cathedra podzielono na apokryfy i pismo święte? Wiemy kiedy i kto to zrobił a i celowość nie zostawia cienia wątpliwości - takie działanie było niezbędne by powstał monolityczny kościół zachodni. To był początek procesu, który trwał tysiąc lat i zakończył się podziałem. Ale by stworzyć potęgę trzeba najpierw stworzyć historię, wyrzucić co zbędne i wznieść na piedestał co ważne.
    Reasumując myślę, że odczytujesz mój tekst jako atak na Kościół, a ja po prostu pokazuję Opowijczykom jak ciekawa jest historia w trochę szerszym niż jedno pokolenie spojrzeniu. I na koniec zapytam Cię czy wiesz czy i gdzie była Polska zanim był Mieszko?
  • Nefer 01.12.2018
    Karawan Nie odbieram wcale Twojego tekstu jako ataku na Kościół, a ogólnie to bardzo marny ze mnie obrońca tej instytucji. Dostrzegam tylko, że masz własną wizję historii, opartą na spiskowej teorii roli Kościoła. Nie moją rolą jest odwodzić Cię od Twoich poglądów. Zauważam jednak, że Twoja argumentacja jest raczej chaotyczna, przeskakuje z tematu na temat i z epoki na epokę. Sam tytuł felietonu nie odpowiada przy tym jego treści. Co do spraw szczegółowych, to najbardziej zadziwiło mnie zanegowanie germańskości Chlodwiga na tej podstawie, że „jego stolica znajdowała się na pograniczu Belgii i Francji” (rozumiem, że chodzi Ci o współczesny układ granic, skoro sama Belgia istnieje jako państwo od 1830 r.). Czyżbyś utożsamiał „germańskość” z granicami dzisiejszych Niemiec? W dobie Wędrówki Ludów plemiona germańskie zalały wszystkie właściwie prowincje Cesarstwa Zachodniego, tworząc swoje państwa w Afryce (Wandalowie), Hiszpanii (Wizygoci, Swebowie), Galii (Wizygoci, Burgundowie, Frankowie), Italii (Ostrogoci, potem Longobardowie). Osiedli także w Brytanii (Anglowie, Sasi, Jutowie), trafili na Bałkany, na obecne ziemie Rumunii, Węgier, Ukrainy, Polski itp. Germańskość tej doby to pojęcie przede wszystkim etniczne, nie mające wiele wspólnego z dzisiejszym przebiegiem granic. A poszczególne ludy przemieszczały się na znaczne odległości. Chlodwig był władcą germańskim, bo sam był Germaninem (Frankiem) i władał ludem germańskim. Co do majordoma Karola Młota, to czy ja twierdziłem, że toczył totalną wojnę z Kościołem? Przeciwnie, zrobił dla Kościoła nawet sporo, zreformował jego struktury w swoim państwie, nadał im spoistość, organizował i popierał misje chrystianizacyjne, wspierając je swoimi wojskami (co było wtedy nowością). Oczywiście po to, by łączyć chrystianizację z podbojem. Po prostu wykorzystywał Kościół i jego ideologię dla własnych celów politycznych. Dokładnie w tym samym nurcie mieści się zagarnięcie majątków Kościoła dla potrzeb wojskowych, gdy uznał to za przydatne. I za to pisarze kościelni umieszczali go potem w najgłębszych kręgach piekielnych. To, że jakoby obronił chrześcijaństwo przed nawałą islamu w niczym tu nie przeszkadzało. Po prostu ugodził Kościół tam, gdzie zabolało najbardziej. Ale przecież nie po to, żeby tę instytucje zniszczyć, czy zwalczać. To Kościół miał służyć jemu, a nie odwrotnie i tyle. Umieszczenie syna w klasztorze dla pobierania nauk nie stało w żadnej sprzeczności z taką polityką. Był to władca silny, który wiedział, czego chce.
  • Karawan 01.12.2018
    Nefer Kto tu miesza epoki Nefer? Germanie przed Celtami, potem Celtowie, potem Rzymianie, potem Frankowie, ale ten czas gdy Frankowie to już nie Germanie bo Frankowie właśnie, to czas gdy Germanie skurczeni do ziem mniejszych niż dzisiejsze Niemcy. Jeśli zaś tytuł nie oddaje tego żem od 380 dojechał z opowieścią do 800 (chronologia) i nie pokazał, że rację ma Bruckner pisząc iż źródłem słowa Król w językach słowiańskich jest Karol Wielki (etymologia) to mnie nie dziwisz - nigdym nie twierdził, że potrafię pisać. Próbuję i tyle.;))
    Moja opowieść obejmuje główny pień drzewa genealogicznego Karola Wielkiego i pokazuje rolę Kościoła. Ty twierdzisz, że rola Kościoła to teoria spiskowa. Wolno Ci i wolno mnie. Ja z kolei jestem wrogiem teorii spiskowych i przyjmowania, że Cejrowski jest znawcą cywilizacji choć to taki znany autorytet. Jak kiedyś dawno napisałem; jam poganin (nieoświecony) i agnostyk (niełatwowierny). Taki zostanę.
    "To Kościół miał służyć jemu, a nie odwrotnie i tyle." nie chęci ale efekt Neferze kto komu w końcu służył i kto na tym skorzystał więcej?
  • Karawan 01.12.2018
    Robisz z Chlodwiga Germanina i króla German, a on był Frankiem i królem Franków. Jeśli nie widzisz różnic to wyjaśniam - minęło paręset lat !! - chronologia ;))
  • Agnieszka Gu 01.12.2018
    Witam,
    Te Wasze komentarze są czasami ciekawsze od samego artykułu.
    Dziś tylko luknęłam... jako miłośniczce średniowiecza i tego co było przed... w ciekawością podlecę dokładnie się wczytać w wolnej chwili ;)
    Pozdrowionka serdeczne i dzięki za ciekawy wątek... ;)
  • Agnieszka Gu 01.12.2018
    Witam,
    Te Wasze komentarze są czasami ciekawsze od samego artykułu.
    Dziś tylko luknęłam... jako miłośniczce średniowiecza i tego co było przed... w ciekawością podlecę dokładnie się wczytać w wolnej chwili ;)
    Pozdrowionka serdeczne i dzięki za ciekawy wątek... ;)
  • Karawan 01.12.2018
    Miło, że wpadłaś i że średniowiecze. To przecie żywioł fantasy, bo kto by nie lubił Cyda czy Zawiszy? Dzięki.;)
  • Agnieszka Gu 01.12.2018
    Pal licho z Zawiszą ... Interesuje mnie przełom: pogaństwo - chrześcijaństwo i cały okres przed i po... A właściwie bardziej przed...
  • Karawan 01.12.2018
    Agnieszka Gu To polecam Modzelewskiego "Barbarzyńska Europa", Jasienicę "Polska Piastów" Daviesa "Wyspy"... Qrde, no ksiązek od metra od starych (Jasienica, Jelicz) Daviesa czy innych. Różnie w różnych miejscach i czasie, choć wszędzie brutalnie, okrutnie i bez litości. Rzecz w tym, że chrześcijaństwo to nie chrzest ale długotrwały proces. ;)
  • AnonimS 02.12.2018
    Jaka ożywioną dyskusja. Moim zdaniem chrześcijaństwo wywarło olbrzymi wpływ na tworzenie państwowości w Europie. Bo na innych kontynentach istniały państwa nie chrześcijańskie jak cesarstwa Chin czy Japonii, państwo Mongłów czy imperium osmańskie. Pozdrawiam
  • Karawan 02.12.2018
    Nie bardzo łapię na czym miałaby polegać państwowotwórcza rola chrześcijaństwa? Czy na tym, że poszczególni książęta kościoła tworzyli własne imperia? To wg mnie teoria mocno spiskowa, choć, jak inne, nie do całkowitego wykluczenia. Stawiając pytanie miałem na myśli raczej sumę działania Kościoła vs braku tegoż. Inaczej mówiąc wpływ władzy rozproszonej albo centralnej na poziom kultury, nauki, i ogólnego poziomu wiedzy w społeczeństwie. Odnoszę wrażenie, że rozproszona jest jednak lepsza, ale uzasadnić... no, niełatwo.
  • Karawan 02.12.2018
    Karawan Dziękuję za odwiedziny Anonimie ;)
  • Tak zajrzałem trochę z przypadku i po przeczytaniu kilku pierwszych zdań, tak już poleciałem po całości. Niczego odkrywczego nie napiszę, chcę tylko zasygnalizować bytność i stwierdzić, że bardzo to interesujący kawałek tekstu żeś pan, panie Karawanie wyskrobał.
    Pozdrawiam
  • Karawan 11.12.2018
    Tak mię naszło gdym zajrzał do Brucknerowskiego słownika. Widać starczyło na duuży offtop ;) Dziękuję Panie Maurycy za koment, wizytę i pozdrowienia. Kłaniam się ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania