O chronologii i etymologii czyli skąd król u Słowian.
A. Bruckner w Słowniku Etymologicznym Języka Polskiego zapisał: „...w dziewiątym wieku przeszło od pierwszego wielkiego pogromcy Słowian Zachodnich Karla...”
Wiek dziewiąty to lata 801 do 900.
Jakie to i od kogo, „bęcki” dostali Połabscy i dalej od nich na zachód mieszkający, że jego imię stało się symbolem potęgi? By to wyjaśnić trzeba cofnąć zegar jeszcze o rok, przed początek wieku, a potem…
Dwudziestego piątego grudnia roku osiemsetnego, papież Leon III włożył koronę cesarską na głowę władcy. Kim był ten wysoki, jak na jego czasy, lecz przede wszystkim potężny, rządzący więcej niż połową ówczesnego świata białych ludzi, człowiek? Jak to się stało, że Kościół zaledwie osiemset lat po narodzinach Chrystusa wyrósł na potęgę, która władała Europą i częścią Azji obsadzając trony i zrzucając z nich władców?
Trzeba się jeszcze cofnąć w przeszłość.
W trzysta osiemdziesiątym roku, szarpane ciągłymi najazdami wielkie Imperium Romanum uznało chrześcijaństwo za religię obowiązującą w państwie. Nie ulega ani cienia wątpliwości, że tak zwani Ojcowie Kościoła , a przynajmniej trzech z nich (biskup Ambroży, biskup Augustyn z Hippony – uznany za świętego, oraz tłumacz i biblista Hieronim ze Strydonu) wywarli wpływ na decyzję Cesarza Rzymskiego. W efekcie Teodozjusz ogłosił edykt o prawowierności. „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. Nie uznający chrześcijaństwa z automatu stawali się heretykami, a tych należało albo nawrócić albo wytępić. Raczkujący Kościół dzięki genialnej polityce zyskał wsparcie umierającego giganta – Rzymu. Obietnica konsolidacji, nieograniczonego podboju oraz wiecznej w niebiesiech nagrody musiała zrobić na cesarzu wrażenie.
Część Cesarstwa, zwana Galią trwała, w odróżnieniu od Italii we względnym spokoju. Nie nękana najazdami Hunów i zarządzana przez Merowingów wspólnota plemienna przekształciła się w państewko zwane Neustrią. W tamtym czasie władcy, zajęci niemal ciągłymi utarczkami i podbojami, wojujący na czele swoich wojsk, nie zapominali o dworzyszczu, w którym składane były zdobycze wojenne i żyła reszta rodziny. Potrzebny był więc wierny i pewny opiekun potrafiący nie tylko bronić gród w razie napaści, ale i pomnażać majątek władcy w czasie jego wypraw, pobierać podatki i sprawować sądy. Takim człowiekiem był domarad, na terenie Cesarstwa Rzymskiego zwany maiordomem.
Neustria z niewielkiego terytorialnie państwa rozrastała się najpierw na południe, potem na północ i tam właśnie w krainie zwanej Austrazją zarządcą był niejaki Pepin z Landen. Człek ten cieszył się ogromnym widać zaufaniem, skoro swoją funkcję pełnił u trzech władców przy czym jednego z nich osadził na tronie. Oczywiście nie sam. Z pomocą Kościoła. Musiał wielce się tej instytucji zasłużyć, skoro nie tylko Pepin (zwany Starszym), ale również syn Bawo, córki Bega i Gertruda zostali świętymi, zaś kolejny syn Grimoald odziedziczył po ojcu majordomat Austrazji.
Święta Bega została żoną Ansegizela nieprawego syna biskupa z Metzu.
Z tego mezaliansu świętej i bastarda Metzejczyka, narodził się chłopiec, którego na cześć dziadka nazwano Pepin, a historia dodała mu przydomek Średni. Od małego lubił jeść co przydało mu drugie przezwisko: Gruby. Starannie wychowany piął się powoli w górę, by jako czterdziestolatek zostać kolejnym majordomem Austrazji ale i Neustrii i Burgundii, a potem, już jako książę wszystkich Franków podporządkował sobie Fryzyjczyków i Alamanów niosąc mieczem i ogniem wiarę w krzyż do Germanii.
Jak wiemy, nie samą wojną człowiek żyje. Przydarzyła się więc Średniemu Plektruda, ziemianka z którą miał dwu synów. Widać niezbyt szczęśliwe było to stadło, skoro na boku dorobił sobie z Alpaidą kolejnych dwu, Karola i Childebranda. Synowie z pierwszego związku zostawili nieślubnego wnuka Teudoalda, którego dziadek wskazał jako następcę. Wdowa z małoletnim wnukiem nie mogła spokojnie rządzić. Główny przeciwnik, Karol, trafił do wieży w Kolonii. Kościół jednak czuwał. Uwięzienie, tego możnym i Kościołowi było za wiele, ułatwiono ucieczkę, wzniecono bunt z Karolem na czele .
Dobry był to wybór. Od siedemset piętnastego roku Karol walczy umacniając władzę swoją i Kościoła, jednocząc podzieloną Galię w państwo Franków. W bitwie pod Poitiers ( już jesteśmy w siedemset trzydziestym drugim roku) Karol spuścił łomot niewiernym i zatrzymał, ku chwale Kościoła, pochód Saracenów z ziem dzisiejszej Hiszpanii na północ. Od tego momentu zwano go Młotem.
Kolejne lata dowiodły trafności przydomka, Karol wykuł królestwo Franków. Ale to jego syn, jeden z siedmiu legalnych potomków (miał i trzech bastardów) Pepin zwany Krótkim lub Małym, jest kolejnym przystankiem w tej oszołamiającej podróży przez rosnącą potęgę Kościoła i ludzi z nim sprzymierzonych.
Jako dziecię potężnego Karola, od małego był wdrażany w wiedzę niezbędną do objęcia schedy po ojcu. Podobnie jak jego brat, Karloman.
Pepin dorastał w klasztorze i po śmierci ojca wraz z bratem objął we władanie państwo Karola. Buntujący się przeciw temu trzeci brat, Griffo, został uwięziony. Jedność działania pozwoliła braciom zlikwidować przeciwników i umocnić władzę. Karloman, pilnujący Griffo, wspierał chrystianizację pobliskiej Germanii, a gdy przeciwnicy stworzyli opozycję, zwołał zjazd możnych do Stuttgartu (dawniej Cannstatt) i spokojnie wyciął ich w pień. Potem jednak, jakby skruszony masową rzezią, oddał władzę bratu i udał się na medytacje do klasztoru.
Pepin zaś rządzący faktycznie, dokonał spokojnie zamachu stanu, zdetronizował prawowitego króla i w siedemset pięćdziesiątym pierwszym roku został konsekrowany przez świętego Bonifacego na króla Franków.
Nic za darmo! To właśnie ten Pepin utworzył Państwo Kościelne - „Ojcowiznę Świętego Piotra” istniejące ponad tysiąc lat (do 1870 roku).
Widać nie tylko modlitwą i wojną żył, skoro czterokrotnie zawierał małżeństwo, a jego potomstwo liczyło dziewiętnastu potomków niemal po równo legalnych i bastardów.
I tu nasza podróż przez czas i rosnąca potęgę Kościoła zbliża się do celu. W efekcie ożenku z błogosławioną Betradą z Laonu zwaną Bertą o Wielkich Stopach, na świecie pojawił się kolejny Karol (nazwany tak na cześć wielkiego dziadka), oraz jego (urodzony w 751 r.) brat Karloman nazwany na cześć stryja – rzeźnika ze Stuttgartu.
Po śmierci ojca, zgodnie z panującym obyczajem, bracia, starszy o co najmniej cztery lata Karol i siedemnastoletni Karolman, przyjęli dziedzictwo. W odróżnieniu od swego stryja nie chciał koalicji, ani współpracy z bratem, a Karol nie miał czasu na dyskusje i perswazje, bo od początku panowania toczył nieustanną wojnę. Buntownicza, młodsza latorośl królewskiego rodu dziwnym trafem zmarła w wieku dwudziestu lat. Przyczyn nie znamy, choć… ani świętym, ani błogosławionym nie został, co dziwnie się kojarzy.
Karol, mężczyzna wysoki jak na tamte czasy i, jak przystało na królewicza, wykształcony nie tylko w szermierce, ale i strategii znakomicie potrafił wykorzystać odziedziczony po ojcu, a potem po bracie, potencjał wojskowy. Jego apetyt na władzę, podsycany przez Kościół, był przeogromny, a efekty potwierdzały, że połączenie wiedzy(Kościoła), propagandy(Kościoła) i siły (armii) daje niezwykły skutek. Zjednoczone przez jego dziada Młota, państwo skonsolidowane mogło spokojnie dokonywać podboju na zewnątrz i Karol to czynił w imię Boże, na chwałę Kościoła. Powstało imperium obejmujące dzisiejsze ziemie Francji, Belgii, Holandii, Austrii, Szwajcarii, Zachodnich Niemiec, Północnych Włoch, części Hiszpanii. Zwierzchnictwo uznały plemiona Słowiańskie znad Łaby i Soławy. Karol Wielki był nie tylko wzrostem, ale i dokonaniami. Również i tymi nieludzkimi. Niedługo przed ukoronowaniem go przez papieża nakazał ściąć cztery i pół tysiąca jeńców saskich za bunt ich rodaków. To po części wyjaśnia dlaczego król oznacza potęgę i dlaczego Słowianie woleli nie zadzierać z niewyobrażalna siłą Karola. Trzeba tu dodać, że to właśnie za jego panowania odeszła do lamusa rzymska sztuka wojenna oparta na karnej piechocie i lekkiej kawalerii. Wojna z Mauretanami przyniosła Karolowi siodła z łękiem zaś kontakty z Pieczyngami dostarczyły strzemion. Tak powstała podstawa dla ciężkozbrojnego rycerza. Ciężki, agresywny fryzyjski koń, chroniony pancerzem, a na nim człowiek w osiemdziesięcio kilogramowej pełnej zbroi. Prędkość i masa. Efekt potworny, zwłaszcza, gdy na przeciw odziany w skórzany pancerz i drewnianą tarczę człeczyna.
Rozumiejąc konieczność jednoczenia podbitych ziem wprowadzał Karol jednakie prawa i monetę dla imperium. Dziś, spoglądając w przeszłość wiemy, że nie istniały wtedy państwa, że w wielkim kotle zwanym Europą bez przerwy lała się krew, a jedynym prawem było to, które ustalił silniejszy.
Starcie ludów nie posiadających pisma, ani techniki wojennej, ze zorganizowaną siłą oparta na współczesnych nam elementach mogło zakończyć się tylko w jeden sposób.
Kościół przy pomocy spowiedzi dysponujący wszystkimi informacjami, to doskonały aparat propagandy i nacisku. Ta sama instytucja posiadająca pieniądze i ziemię to materialna potęga, która w każdej chwili może wspomóc lub zaszkodzić. To dlatego zginęli Templariusze – żadna władza nie lubi konkurencji zwłaszcza gdy chodzi o strzyżenie owieczek. To chrześcijanie wprowadzili instytucję spowiedzi. To, powstający kościół, potrafił wykorzystać informacje zawarte w tym oczyszczającym akcie. To, także ta, instytucja, doprowadziła do ścisłej reglamentacji wiedzy, decydując jaką, komu oraz za jaką cenę warto udostępnić. To, także dlatego, Kościół jest ciągle wzorem dla wszystkich polityków świata.
Komentarze (58)
Ale też ciekawe, nie powiem. Choć historia Słowian jest mi znana, zawsze spoko odświeżyć szare komórki, tak nieliczne ostatnimi czasy. Thx, wozitrupku!
Germanie - pierwsze znaki z X-XI wieku p.n.e. - zasiedlali dzisiejsze północne Niemcy, prawdopodobnie coś nagle zmusiło ich do wyruszenia na południe i tak dotarli do granic Rzymu, zaczęli tworzyć związki plemion (Goci, Burgundowie, Sasi, Alemani, Frankowie)
Frankowie najsilniejsi, Francuzi nazywają Niemców od Alemanów, Niemcy Francuzów od Franków. To trochę chaotyczne ale obrazuje temat.
Spójrz tylko! to na prawdę nie ja a fachowcy ze świata ;)
Jak widac są Belgowie a nie Germanie. W czasie o którym piszę Akwizgran był u Franków, a Germanie walczyli o przetrwanie naciskani m. innymi przez Słowian Zachodnich. Ich późniejsza potęg a dopiero miała nadejść po Karolu Wielkim cesarzu Franków a nie German!!.
Plemiona pochodzenia germańskiego uległy Celtom choć wcześniej faktycznie były w okolicy Renu. Ekspansja Rzymu przemieszała już wcześniej wymieszane. Nie powiem jednak, że Rzymianie to Frankowie, czy Germanie. Dlatego tak ważne jest nie przywiązywanie wagi do stereotypów (naród, narodowość), bo w latach do 1000 nie istniały narody ani kraje ani granice. Była ciągła walka o przetrwanie i zachowanie zdobyczy i życia.
Sprecyzuj co masz na myśli mówiąc o "germanach".
I odnośnie do Cezara. Jeśli nie chcesz zauważać, że chrześcijaństwo to nie produkt miesiąca, a proces, który trwał i nabierał rozpędu, to i związku nie ma. Cezar to apogeum Cesarstwa i w tym czasie ludy żydowskie już istniały i co rusz buntowały się będąc pod kolejnymi okupacjami. Podział administracyjny Cezara i jego komentarze pokazują ówczesny mu świat, na którym istnieją wyodrębnione ( ciekawe dlaczego??) plemiona Galów, ale i German.
Ja pokazałem jak w ciągu kilkuset lat Kościół przy pomocy swoich wyznawców (żony, bastardowie, możni) oraz reglamentacji wiedzy potrafił zbudować potęgę i wykreować władcę porównywalnego z wielkimi świata starożytnego. I z całym szacunkiem nie mieszam a przedstawiam w miarę chronologicznie od 389 do 800 roku. Mieszać próbujesz Ty i Ozar wmawiając czytającym, że król Franków to król German, co rodzi u większości skojarzenie oczywiste; "wszyscyśmy Niemcami, a w raju Adam z Ewą gadali po niemiecku". I tym optymistycznym akcentem kończę to bicie piany. Argumenty logiczne i rzeczowe a nie semantyczne chętnie przyjmę i spróbuję pojąć, a także uderzę się w pierś jeśli trzeba.
Może dla Ciebie król i książę to jedno i to samo, w czasach Mieszka I terminy te miały jednak bardzo różne znaczenie prawne. Pozycja króla była po prostu znacznie wyższa, a tytuł ten, korona i pomazanie (cokolwiek byś nie uważał) dawały znacznie większe uprawnienia zarówno wewnątrz kraju (niepodzielność korony i państwa) oraz w polityce zewnętrznej (suwerenność). Nawet ówczesne prawo kanoniczne to koronowanym i pomazanym królom dawało prawo inwestytury, czyli mianowania biskupów. Gdyby korona nie miała znaczenia, to dlaczego pierwsi Piastowie tak by o nią zabiegali? I tylko kilku z nich zdołało ją w XI zdobyć (Bolesław Chrobry, Mieszko II i Bolesław Śmiały).
Włodzimierz Wielki był najprawdopodobniej Waregiem, czyli Wikingiem, bo cała dynastia Rurykowiczów pochodziła niemal na pewno ze Skandynawii. Ale nie w tym rzecz akurat. Rządził plemionami ruskimi, więc uznawanie go za władcę Polan (Polaków) sensu nie ma. Tym niemniej zarówno plemiona ruskie jak i Polanie (czy inne plemiona polskie) należeli do grupy ludów słowiańskich. I w tym sensie zarówno Mieszko jak i Włodzimierz byli władcami słowiańskimi.
Wracamy znowu do germańskości Franków. Germanie to kolejny odłam ludów indoeuropejskich, podobnie jak Słowianie czy Celtowie. Dzielili się na wiele plemion i jednym z nich byli Frankowie. W tym sensie Chlodwig jako król Franków był władcą germańskim. Zdajesz się utożsamiać Germanów z Niemcami, co jest zupełnym anachronizmem. „Germanie” to pojęcie o wiele szersze niż „Niemcy”, tym bardziej, że aż do IX w. państwa niemieckiego jako takiego po prostu nie było.
Celtowie to jeszcze inna gałąź ludów indoeuropejskich. Zajmowali rozległe połacie Europy przynajmniej od VI-V w. p. n. e. potem zostali częściowo wyparci przez Germanów właśnie, zwłaszcza z Europy Środkowej. Cezar walczył z Galami (czyli jedną z grup plemion celtyckich) podbijając Galię. Oczywiście, że odróżniał ich od Germanów, bo były to inne ludy. W czasach Cezara plemiona germańskie mieszkały głównie na wschód od Renu i na północ od Dunaju. Potem częściowo zmieniły swe siedziby, wkraczając na obszary Imperium Rzymskiego i niszcząc to ostatnie w V w. n. e. Sami Frankowie zajęli w IV-VI w. ziemie dawnej Galii. Tyle, ze uczynili to 500 – 600 lat po czasach Cezara. Z jakiej racji miałby więc cokolwiek o nich pisać, skoro prawdopodobnie wcale wówczas nie istnieli jako plemię (przypominam, pierwsze wzmianki o Frankach pochodzą z II w. n. e. i lokalizują ich nad Wezerą).
Na koniec sam Chlodwig. Zdajesz się nie uznawać go za Germanina, nie bardzo wiadomo na jakiej podstawie. Odniosłem też wrażenie, że Germanów nie lubisz, bo utożsamiasz ich z Niemcami. Skoro tak, to ucieszy Cię pewnie wiadomość, że chociaż Chlodwig przyjął katolicki chrzest jako pierwszy władca germański (tzn. władca Franków), to trudno uznać go za postać świetlaną. Był to człowiek brutalny, bezwzględny, okrutny. Do celu szedł dosłownie po trupach, nie cofając się przed żadną zdradą czy zbrodnią. Może kiedyś napiszę o nim osobno.
Tymczasem istotnie kończę, może Ozar znajdzie siły do dalszej dyskusji na temat Franków i ich germańskości, jak to zapowiedział.
I na koniec - niezależnie od złośliwości - nasz spór na pewno spełnił jedną ważną funkcję; co najmniej jedna osoba sięgnęła do podręczników czy internetu, by wyrobić sobie własne zdanie. Pozdrawiam i serio dziękuję z szacunkiem.
Dziękuję i czekam na CD. ;)
ps. "Imperium nigdy się nie rozpadło" - Valis, P. K. Dick ;P
Po pierwsze primo NIE jestem historykiem ;) Po wtóre primo ;) mam odmienne zdanie, które sam potwierdzasz. Kościół wykorzystując zarówno wiedzę z ksiąg jak i umiejętność czytania i pisania, a nadto wiedzę ze spowiedzi oraz faktu braku celibatu grał, de facto, jak to nazywasz, pierwsze skrzypce. Moja opowiastka pokazuje jak konsekwentnie „hodowano” sobie królów i władców i jak różne od naszych było pojęcie „świętości” - każdy kto przysparzał Kościołowi, był uznawany za błogosławionego bądź świętego co miało doskonałe skutki uboczne i materialne (rosła ilość mistycznie zaangażowanych, rosła ilość „relikwii”, rosły wpływy materialne Kościoła). O na wskroś politycznym a nie religijnym działaniu tej instytucji napisano tomy a i historia potwierdza, że od zarania swoich dziejów sekta prowadziła skuteczną grę polityczną, która umożliwiła przekształcenie buntowniczej grupki w ogólnoświatową religię, (a na naszym, polskim, terenie Bolesław Śmiały i biskup Szczepanowski są doskonałym przykładem jak Kościół działał).
Jak słusznie zauważyłeś w wielu miejscach (nie tylko późniejsze Niemcy) ludzie Kościoła byli tak naprawdę jedynymi przedstawicielami władzy, ale też i warto przypomnieć, że zawsze najpierw był związek Papież – kapłan, a dopiero później władca – kapłan. Przypomnę również iż fakt wykorzystywania informacji zawartych w spowiedzi miał ogromne przełożenie na możliwości Kościoła w stosunku do rządzących.
Istotnym w tej pełnej zdrad, krwi, skrytobójstwa i podłości historii jest postawione przeze mnie pytanie; czy gdyby nie było Kościoła z jego wszystkimi nikczemnościami istniałaby Europa czy też bylibyśmy dopiero w epoce Średniowiecza.
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ;)
Napisałem co wydarzyło się w roku 380 n.e. Od tego momentu powstanie chrześcijaństwa było zdeterminowane efektem kuli śniegowej. Chlodwig to dzieje o sto lat późniejsze i dawna Galia - część Cesarstwa w którym obowiązująca religia było już chrześcijaństwo. Jak wiesz jego żoną była chrześcijanka Klotylda, zaś Chlodwig nie mógł być durniem jako władca i doskonale zdawał sobie sprawę, co oznacza potęga, której patronował sam rzymski cesarz - chrześcijaństwo. Dla przypomnienia Chlodwig nigdy nie był władcą germańskim - stolica jego państwa leżała w pobliżu granicy belgijsko-francuskiej.
O "oporze" Karola Młota wobec kościoła świadczy niewątpliwie fakt, że jego syn Pepin, ojciec błogosławionego Karola Wielkiego wychowywał się w klasztorze...;))
Wiesz Nefer co? Jeden z mądrzejszych ludzi powiedział kiedyś tak: "Nie jest grzechem nie wiedzieć. Grzechem jest nie chcieć wiedzieć". Próbujesz wbrew faktom przekonać mnie, że Kościół był biedną ofiara możnych a fakty mówią o tym, że to możni chodzili na sznurku Kościoła, a niepokorni umierali młodo (brat Karola Wielkiego). Dla dobra potęgi każda władza sięgała i sięga po środki radykalne, i odwracanie kota do góry ogonem nie zmienia go gołębia. Kościół od zarania swego istnienia szedł zgodnie z tradycją buntu prowadzonego od setek lat, a wyniesioną z plemion które założyły Jerozolimę. Chrystus był żydem, jego uczniowie w większości również, a ich bunt przeciw skostniałej doktrynie kapłaństwa w pełni zrozumiały zwłaszcza, że cały "naród" (cudzysłów celowy!) trwał w niewoli od setek lat, a moralni przewodnicy-kapłani przywykli do biernego wygodnego trwania! Pierwotna idea chrześcijańska w państwie, rzymskim, które rozsadzane było od wewnątrz i osłabiane z zewnątrz padła na wyjątkowo podatny grunt. Niewolnik przemówił do niewolników "...nie traćcie nadziei, śmierć to jeno wrota do lepszego życia". A niewolnik w Rzymie doskonale wiedział czym jest śmierć i, jak każde żywe stworzenie, nie chciał jej doświadczyć. A tu pokazano mu, że nie wszystek umrze.
Co wydarzyło się potem, po śmierci Chrystusa? Dlaczego brak informacji o Piotrze i jego pierwszych następcach? Dlaczego pisma filozoficzne z tamtych czasów ex cathedra podzielono na apokryfy i pismo święte? Wiemy kiedy i kto to zrobił a i celowość nie zostawia cienia wątpliwości - takie działanie było niezbędne by powstał monolityczny kościół zachodni. To był początek procesu, który trwał tysiąc lat i zakończył się podziałem. Ale by stworzyć potęgę trzeba najpierw stworzyć historię, wyrzucić co zbędne i wznieść na piedestał co ważne.
Reasumując myślę, że odczytujesz mój tekst jako atak na Kościół, a ja po prostu pokazuję Opowijczykom jak ciekawa jest historia w trochę szerszym niż jedno pokolenie spojrzeniu. I na koniec zapytam Cię czy wiesz czy i gdzie była Polska zanim był Mieszko?
Moja opowieść obejmuje główny pień drzewa genealogicznego Karola Wielkiego i pokazuje rolę Kościoła. Ty twierdzisz, że rola Kościoła to teoria spiskowa. Wolno Ci i wolno mnie. Ja z kolei jestem wrogiem teorii spiskowych i przyjmowania, że Cejrowski jest znawcą cywilizacji choć to taki znany autorytet. Jak kiedyś dawno napisałem; jam poganin (nieoświecony) i agnostyk (niełatwowierny). Taki zostanę.
"To Kościół miał służyć jemu, a nie odwrotnie i tyle." nie chęci ale efekt Neferze kto komu w końcu służył i kto na tym skorzystał więcej?
Te Wasze komentarze są czasami ciekawsze od samego artykułu.
Dziś tylko luknęłam... jako miłośniczce średniowiecza i tego co było przed... w ciekawością podlecę dokładnie się wczytać w wolnej chwili ;)
Pozdrowionka serdeczne i dzięki za ciekawy wątek... ;)
Te Wasze komentarze są czasami ciekawsze od samego artykułu.
Dziś tylko luknęłam... jako miłośniczce średniowiecza i tego co było przed... w ciekawością podlecę dokładnie się wczytać w wolnej chwili ;)
Pozdrowionka serdeczne i dzięki za ciekawy wątek... ;)
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania