O człowieku co znalazł nieśmiertelność

24 lipca 1985 r.

Pewnego pięknego dnia roku 1985 James szedł jak co dzień nad rzeką Santa Maria De Lose. James miał 26 lat i mieszkał w swojej posiadłości niedaleko wioski Crossroad która była położona w Kalifornii. Miał 26 lat, był szczupły i był średniego wzrostu. Łatwo było go rozpoznać po czarnych włosach i niebieskich oczach. James jak co dzień przed pracą jako reporter do lokalnej gazety przechadzał się nad rzeką która była bardzo blisko jego domu. Lubił te przechadzki. Mógł wtedy rozmyślać się nad różnymi rzeczami. Gdy tak szedł poczuł pod swoimi butami jakąś płaską rzecz. James wyrwał się z rozmyślań i popatrzył w dół. Stał na jakiejś skrzynce! Patrzył na to oszołomiony. Wiele razy tedy przechodził i na pewno zauważyłby skrzynkę wcześniej. James wziął skrzynkę do ręki i dokładnie się jej przyjrzał. Skrzynka była mała. Nigdzie nie było na niej nic zapisane. Nawet nie dało się jej zamknąć bo nie miała zamka, na skrzynce widniał tylko ślad po niej. James nie myśląc długo otworzył skrzynkę. W środku była tylko kartka. Wyglądała na bardzo starą. Za starą. Na niej było napisane: ul. Richarda 22 Pierwsze drzwi po lewej, Crossroad Village. Ta wiadomość zdziwiła Jamesa. Treść była dziwna, ale kartka wyglądała na bardzo starą, a przecież miasto Crossroad powstała zaledwie kilka lat temu. Ponieważ i tak musiał niedługo jechać do pracy, postanowił że pójdzie pod ten adres i spyta się właściciela domu czy może coś wie na ten temat. Po skończonej pracy udał się na miejsce. Stał przed starą trzypiętrową kamienicą wykonaną z czerwonej cegły. Drzwi były ciemnobrązowe i drewniane. James zapukał. Nikt nie odpowiedział. Drugi raz zapukał. Nikt nie odpowiedział. Już chciał odejść lecz jednak nie mógł się powstrzymać przed sprawdzeniem czy drzwi są otwarte. Były. Wnętrze ukazywało korytarz w którym było pełno kurzu. Po obu stronach korytarza znajdowały się drzwi do mieszkań. Szczególnie pierwsze drzwi po lewej się wyróżniały. Były czerwone. Reszta drzwi była szara. Te były czerwone. Ponownie zapukał. Nikt nie odpowiedział. Zdecydował się i te drzwi otworzyć, no bo skoro zaszedł tak daleko, to czemu miałby się teraz poddać? Otworzył drzwi. Za nimi znajdował się pokój, nie było w nim żadnych mebli, tylko sam pokój z oknami, ścianami z odpadającym tynkiem i przejściem do następnego pokoju. Przejście nie miało drzwi. James zawołał „czy jest tu ktoś?” jednak nikt mu nie odpowiedział. Przeszedł do następnego pokoju. Tam zaś na ścianach znajdowały się przeróżne kolorowe figury i plamy. To było tak abstrakcyjne że aż nie rzeczywiste. Przejście z szarego obskurnego pokoju do kolorowego wręcz z krzyczącymi barwami pomieszczenia. Na środku pokoju znajdował się okrągły stolik, a na nim mała szklana buteleczka. W środku znajdował się jakiś płyn który wyglądem przypominał wodę. „Co tu się dzieje?” zastanawiał się chaotycznie James. Powinien tu nie wchodzić, ale czemu to zrobił? To było coś silniejszego niż ciekawość. Zaczął powoli podchodzić do stolika. Zdawało mu się że słyszy gdzieś z nieokreślonego źródła słowo „WYPIJ”, teraz zdawało mu się że wszystko pulsowało,plamy na ścianach układały się w słowo „WYPIJ” .Teraz już słyszał wyraźnie słowo „WYPIJ” .Wykrzykiwane jakby z megafonu „WYPIJ WYPIJ WYPIJ WYPIJ” .Czuł jak powoli traci kontrolę nad ciałem, jego ręka sięga mimowolnie w stronę butelki, otwiera ją i przykłada do ust. Teraz jakby z tysiąca głośników w jego głowie wręcz eksplodowało słowo „WYPIJ” .Zrobił to. Wypił do dna. Czuł, jak odzyskuje kontrolę nad ciałem, jak plamy na ścianach wracają do normy, jak przez jego ciało przepływa kojące ciepło, a także wiadomość, która dotarła do mózgu, i którą mógł przeczytać. Był nieśmiertelny. I był tego pewien.

 

3 Luty 2004 r

Od tamtego pamiętnego dnia James przeprowadził kilkanaście eksperymentów na sobie. Zaczynając ostrożnie a kończąc dla zwykłego człowieka śmiertelnie. Tamtego pamiętnego dnia stał się innym człowiekiem. Wiedział, że jest nieśmiertelny, ze powinien się z tego cieszyć. Jednak z tyłu głowy narastała mu myśl, że może to być też dla niego przekleństwem. Jeśli będzie w miejscu, gdzie nie będzie jedzenia ani picia, to prawda, nie umrze ale będzie strasznie cierpieć. Dlatego bał się nawet i bardziej niż zwykły człowiek wojen, które mogłyby doprowadzić do zniszczenia ludzkości. Próbował sobie nie zaprzątać głowy tymi myślami, jednak one zawsze gdzieś tam będą, i zawsze przed snem będą wracały. Był nieśmiertelny.

 

By Jan Witkowski

Średnia ocena: 2.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania