O dziewczynce która kocha naturę

Postać

Dziewczynka ma na imię Zuzia ma 13 lat. Ma zielono- brązowe włosy, brązowe oczy, ubrana w zieloną sukienkę i zielone baleriny. Kocha kolor zielony.

 

Pewnego gorącego popołudnia Zuzia pomagała mamie w ogrodzie:

- Mamo mogę posadzić kwiaty?

- Oczywiście a umiesz?

- Oczywiście jestem już duża

Po sadzeniu kwiatów Zuzia popatrzyła na jednego kwiatka.

- Dziękuję (powiedział kwiatek)

- Za co? (powiedziała zszokowana)

- Za to że mnie posadziłaś

- Nie ma za co. Ale jak ty mówisz?

- Natura mi pozwoliła ale grozi nam wielkie niebezpieczeństwo

- Jakie?

- Wkrótce natura nie będzie istnieć bo ludzie będą niebezpieczne toksyny w powietrze wypuszczać doprowadzając do umierania drzew, kwiatów, trawy itd.

- O nie co można z tym zrobić?

- Musisz jakoś powstrzymać ludzi

- Ale jak?

- Przyjdź jutro o tej samej porze co dziś

Następnego dnia o tej porze co wczoraj:

- Jestem

- To dobrze weź jakąś doniczkę i spróbuj mnie do niej przesadzić

- Ale mama może się skapnąć

- Spokojnie niczego nie zauważy

- Na pewno?

- Na 100% jestem pewna

Zuzia powoli przesadziła kwiatka do doniczki:

- A teraz co robimy skoro ciebie przesadziłam?

- Teraz idziemy na łąkę

- Okey szefie! (zaśmiała się)

- Ja ci dam zaraz szefie (również się zaśmiała)

Dziewczyna wzięła doniczkę w ręce i niosła ją na łąkę.

Na miejscu:

- Postaw mnie na ziemi

- Dobra a potem?

- A potem będziesz się uważnie przyglądać

Postawiła ostrożnie doniczkę na ziemi. A ten kwiatek zaczął się zmieniać w człowieka jej włosy były różowe z żółtymi pasemkami, oczy tęczowe, ubrana w zieloną bluzę, zielone spodnie, brązowe buty a na jej plecach były wyrastające łodygi kłujących róż.

- Witaj z powrotem

- Hej ale jesteś ładna

- Dzięki jestem Koko a ty?

- Ja jestem Zuzia

- Umiesz chodzić? (zapytała Zuzia)

- Chyba tak

Koko przeszła parę kroków i się nie przewróciła.

- To dobrze słuchaj gdzie są ci ludzie co mówiłaś przedtem?

- Podobno mają osadę nie daleko twojego domu

- To co robimy masz jakiś plan?

- Hmmmm (myśli)

- Możemy po dobroci albo nie

- To najpierw chce po dobroci

- Zrobimy tak, zakradniemy się do osady i spróbujemy ukraść te wszystkie toksyny a potem zadzwonić na policję.

- A ta nie po dobroci?

- To jedynie ukraść broń i wszystkich zabić

- To wole po dobroci

- Okey działamy jutro z samego rana

- Dobra

Zuzia zaprosiła Koko do domu na noc.

Następnego dnia z samego rana:

- Gotowa jesteś?

- Gotowa

I ruszyli do osady niedaleko. Zgodnie z planem zakradli się do jednego z namiotów i brali wszystkie toksyny. Ale zauważył ich jeden strażnik namiotu i powiedział:

- Co wy tu robicie smarkacze!!

- O nie uciekamy!!

Zuzia i Koko uciekali przez las a strażnicy za nimi:

- Ej wracać tu!!

- Zuzia dzwoń na policję (mówi zdyszana)

- Dobra (wystukuje numer i dzwoni)

- I jak za ile będą?

- Za 15 minut

- A gdzie będą

- Na samym końcu lasu jest ścieżka a tam będzie stała policja i wtedy wejdą w nasze sidła.

- Jasne biegniemy

Po upływie 10 minut najszybszym sprintem byli na ścieżce a obok dziewczynek policja.

- Ręce do góry! (mówi policjant i wszyscy podnieśli ręce)

- Dziewczynko a co ty masz w rękach? (mówi jeden z policjantów)

- Proszę pana to są trujące toksyny które oni (pokazuje palcem) mieli wypuścić w powietrze zatruwając całą naturę.

- To jest na pewno prawda a skąd ty to wiesz?

- Moja koleżanka ich widziała a my chcieliśmy ich powstrzymać

- Dobrze dobra robota (pochwalił ich policjant)

- Uwaga wszyscy!! (mówi policjant) jesteście aresztowani.

Policjant zakuł wszystkich w kajdanki i po kolei wsiadali do wozu policyjnego. A dziewczynki poszły na łąkę:

- Nie wiem jak mam ci dziękować (przytuliła ją)

- Nie musisz (odwzajemniła uścisk)

Przed oczami Zuzi pojawiła się oślepiająca postać miała ona blond włosy z koroną na głowie, zielono-żółto-ciemno zieloną sukienkę z peleryną a w ręce trzymała kij podobny do włóczni.

- Witaj Zuzia jestem Królową Natury i chciałam ci bardzo podziękować że uratowałaś nasz las i nie tylko. Bez nas nie było by życia na ziemi z całego serca dziękuję ci ja i cała natura.

Królowa obsypała ja kwiatami.

- Muszę się pożegnać (powiedziała Koko) wracam do swoich i Królowej Natury.

- Rozumiem

- Do zobaczenia

- Pa pa

I pofrunęła zamieniając się w płatki czerwonych róż.

Kiedy Zuzia wracała do domu weszła do ogródka podlać kwiaty. Popatrzyła na jeden kwiatek podobny do Koko i szeroko się uśmiechnęła i powiedziała sobie w myślach że zawsze będzie ona ten kwiatek przypominać.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania