O księżycu

O księżycu czemuś jest mi tak daleki.

Czemu do mnie nie zaglądasz.

Nie patrzysz na moje zamknięte powieki.

Ja wiem że w tamtym życiu.

Zamilknąć ci kazałam.

Ale nie chciałam.

By ta rozłąka całe wieki trwała.

Ale że tyś wyparł mnie z swej pamięci.

Tego się nie spodziewałam.

Wiedz że za parę dni.

Ja też wymażę cię z mej pamięci.

I zobaczysz co ozacza.

Szaleć z miłości.

Kiedy ja będę się bawiła.

Pośród tłumu weselnych gości.

A ty wpadniesz by zobaczyć.

Jaka jesem szczęśliwa.

Z pozoru.

A wewnątrz będę się z myślami biła.

O księżycu masz jeszcze szanse.

By powiedzieć kocham.

Swej ziemskiej kochance.

O księżycu synu nocy czarnooki.

Gdy będę miłość innemu przyżekała.

Lepiej zawołaj obłoki.

One cię zasłonią.

A z nieba spadnie deszcz.

Wiesz bo ja nie będę chciała.

Byś widział że ja będę płakała.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Margerita 23.06.2017
    pięć tak, już z księżycami jest

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania