O Mariuszu i Anieli część 1. zmieniona

-A ty co? Latające dywany masz, czy co?- zapytał Mariusz idąc do garażu.

-Jo tam. Daj spokój.

-Co się stało?

-Halina kazała mi to wszystko na balkon zabrać, bo nie chce mieć w domu magazynów.

-A… Z tą twoją żoną…

-Żebyś wiedział.

Mariusz wsiadł do czerwonego Forda Fiesty i usiłował go odpalić. Niestety pojazd nie chciał ruszyć. Zdenerwowany wyciągnął również czerwony motorower Simson i pomknął do swej matki mieszkającej w Ciućmaniji. Ciućmanija była to wieś gminna położona w powiecie cycorowskim. We wsi mieszkało dużo bezrobotnych. Na środku wsi stał siedemnastowieczny, drewniany kościółek pod wezwaniem świętego Witalisa. Naprzeciwko kościoła stał młyn, który niegdyś zatrudniał znaczną część mieszkańców wsi, a teraz podupadał. Metr od szosy biegną tory kolejki wąskotorowej. Na drugim końcu rynku znajdują się sklepy.

Mariusz wjechał do Ciućmaniji mijając GS, dalej sklep Pipczyńskiej i bar ,,U Jadzi’’. Prowadzi go wraz z córką Jolą i zięciem Eustachym Jadwiga Gałkowa, wdowa po Teofilu Gałce. Dawniej Mariusz był tam stałym bywalcem. Zostawił motor przy płocie i wszedł przez furtkę na posesję matki. Otworzył drzwi do jej domu i wykrzyknął.

-Cześć matka!

-A niech wejdzie- powiedziała żartobliwie Aniela włączając telewizor.

-I co, założyłaś siatkę na dole?

-Jo, z Łukaszem założylim. Tera już nic mi nie ginie. Mówiłam: Te Warzechy to złodzieje su, ale już niedługo…

-Co niedługo?

-Komornik im na mieszkanie wszedł.

Mariusz poszedł do łazienki, aby oddać kał, ponieważ od kilku dni zmagał się ze sraczką. Aniela usiadła wygodnie w fotelu. Do jej uszu dobiegło szczekanie Azy. Wyjrzała przez okno. Z ogrodu wychodził zakapturowany mężczyzna trzymający w ręku pęk kwiatów. Już nie pierwszy raz ukradziono jej rośliny z ogrodu. Kobieta była wściekła. Włączyła program ,,W tyle wizji’’, który był emitowany w TVP Info. Pewien pan, który zadzwonił do programu zaczął opowiadać ,,Jestem parzony mikrofalami z bloku naprzeciwko […] Przy częstotliwości sześćdziesięciu czterech Giga Hertzów […] Natomiast przy częstotliwości dziesięć Giga Hertzów dochodzi do absorpcji mikrofal […] Na skutek absorpcji mikrofal dochodzi do podwyższenia temperatury komórek, co z kolei prowadzi do denaturacji termicznej i skutków nieodwracalnych, czyli agonii’’.

-Chodź tu, Mariusz!- zawołała Aniela.

-Co się dzieje?

-Co ten chłop opowiada?

-Starszy człowiek. Nie ma z kim gadać i chce żeby ktoś go posłuchał.

-Masz rację.

-Ty, ja już jadę do domu.

-Jadź, jadź, tylko uważaj, żeby Cię jaki wariat nie zabił. Szybko jeżdżu tymy samochodamy.

Syn Anieli ruszył w drogę do domu. Nagle obok sklepu spożywczego pani Pipczyńskiej ujrzał nawalonego jak stodoła kolegę z podstawówki, który wracał z baru od Gałkowej. Mariusz zatrzymał się.

-Dobry! Panie dobrodzieju, ni masz pan pożyczyć złotóweczki na fajeczki?

-Oj Mietek, Mietek. Ni mam nic-odrzekł Mariusz.

-A!!! Cześć kombatancie! Nie pożyczysz nawet na piwko?

-Ni, bo nic ni mam.

-Cześć kierowniku…

-Cześć, cześć.

Mariusz zbliżał się już do domu. Do przejechania zostało mu jeszcze dwieście metrów. Usłyszał charakterystyczny dźwięk, który obwieszczał, że za chwilę zamkną się rogatki. Gdy dojechał do przejazdu zobaczył, że od strony Chełmży jedzie ręczna drezyna obsługiwana przez pracowników kolei.

Następnego dnia Mariusz wstał wcześnie rano i znów pojechał do matki. Tym razem udało mu się odpalić samochód. Pomknął więc do niej, zatrzymując się po drodze prze pięknym, gotyckim, dwunawowym kościele w Rudnikach. Wychodząc z auta zauważył proboszcza. Natychmiast się cofnął. Nie lubił proboszcza Plichty, ponieważ ten był bardzo wścibski i, mimo tego, że był księdzem, chciał wszystko o wszystkich wiedzieć. Wykrzyknął tylko ,,Szczęść Boże’’ i ruszył w dalszą drogę.

Gdy dojeżdżał już do matki natknął się na jej sąsiadkę Warzechową, która była w ciąży z piątym dzieckiem i liczyła na kolejne ,,500+’’. Jej stale bezrobotny mąż nie wylewał za kołnierz. Zatrzymał się przed domem Anieli, ona wsiadła do samochodu ostrożnie unosząc prawą nogę. Dała synowi listę zakupów. Mariusz odwiózł ją do przychodni, gdzie miała czekać trzy godziny w kolejce do ortopedy, który przyjeżdżał tylko raz na miesiąc, a jej syn sam pojechał do supermarketu do Dupna.

W sklepie obok regału ze środkami czystości zaczepił Mariusza starszy mężczyzna z długą brodą ubrany w długie spodnie sztruksowe i koszulę w kratę.

-Panie kochany, nie wie pan, co to jest ten ,,Smat’’?

-Nie wiem, niech pan idzie się zapytać ekspedientki.

Mariusz włożył do koszyka płyn do mycia naczyń i dwa pudełka pasty ,,Komfort’’. Jego matka prała tylko w paście, bo uważała, że proszek może powypalać dziury w ubraniach. Była to dziwna teza, ale Mariusz musiał postępować zgodnie z zaleceniami matki. W tym czasie mężczyzna przyszedł zdenerwowany trzymając w ręku kartkę.

-I co wie pan co to za ,,Smat’’?- zapytał Mariusz.

-A tam… Una tyż nie wi co to je. Tak mi tu napisała i nie wiem co tu pisze. Ziemniaki, chleb, masło, ,,Smat’’ i ,,Ludwik. No nic. Wezmę ,,Ludwika’’, a po ,,Smata’’, srata czy co to tam je przyjdę jutro.

Mężczyzna poszedł do kasy. Po chwili wrócił i odstawiwszy ,,Ludwika’’ powiedział do Mariusza.

-To nie był ,,Smat’’ i ,,Ludwik’’, tylko gazeta ,,Świat i ludzie’’.

Mariusz wybuchnął śmiechem.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Adam T 07.11.2017
    Szczepanie polonisto, naprawdę masz 15 lat, czy to ściema? Czytałem tu mnóstwo rzeczy ludzi, ktorzy mają lat naście i Ty, pod względem tego, jak piszesz, zszedłeś z drzewa już baaardzo dawno.
    Ale są psikusy, od nicz zacznę:
    Z kim rozmawia Mariusz na początku? Ze sobą? Nic na ten temat nie napisałeś.

    "...zatrudniał znaczną część mieszkańców wsi, a teraz podupada..." - piszesz w czasie przeszłym, więc musi to być konsekwentne, skoro "zatrudniał", to (nawet jeśli "teraz") "podupadał".

    "Pół metra od szosy biegną tory kolejki wąskotorowej. Na drugim końcu rynku " - po pierwsze powtórzenke "tory-wąskotorowej" (może lepiej będzie "trasa kolejki wąskotorowej), po drugie "pół metra od szosy"? Nie za blisko?

    "...wdowa po Teofilu Gałce, wraz z córką Jolą i zięciem Eustachym." - brzmi to, była wdową po trzech osobach. Może lepiej: "Prowadzi go, wraz z córką Jolą i zięciem Eustachym, Jadwiga Gałkowa, wdowa po Teofilu...".

    "Dawniej Mariusz był tam stałym bywalcem. Mężczyzna zostawił motor..." - skoro piszesz o Mariuszu, ten "Mężczyzna" jest niepotrzebny, to jakbyś wprowadził nagle do akcji kogoś trzeciego. Wystarczyłoby "...stałym bywalcem. Zostawił motor..."

    Czyli w sumie Mariusz wladł do matki tylko po to, żeby zrobic kupę? ;))

    "...ujrzał swego kolegę z podstawówki wracającego z baru od Gałkowej. Był on nawalony jak stodoła." - bar był nawalony? ;)) Lepiej byłoby tak:
    "...ujrzał nawalonego jak stodoła kolegę z podstawówki, który wracał z baru od Gałkowej"

    "Pomknął więc do niej mijając piękny, gotycki, dwunawowy kościół w Rudnikach pokryty czerwoną dachówką. Tam zatrzymał się na chwilę." - no ta albo go minął, albo się zatrzymał. Napisałeś mijając, potem zatrzymał, zaprzeczyleś trochę treści. Lepiej może tak:
    "Pomknął więc do niej, zatrzymując się po drodze prze pięknym, gotyckim, dwunawowym kościele w Rudnikach".

    Muszę kończyć. Tekst generalnie uważam za fajny, choć ni w ząb nie wiadomo, do czego to zmierza. Mam wrażenie, że słyszę opowieści wiejskiej kobitki, które są o wszystkim i nigdy się nie kończą, jest to nawet fajne. Fajna też jest gwara. Jeśli będzie coś dalej, chętnie poczytam.
    Pozdrawiam ;))
  • Polonista 07.11.2017
    Z tymi opowieściami to prawda. Tekst to ,,opowieść o życiu''. Niektóre zdarzenia są oparte na faktach, tak jak to z tym regałem, bo moją matkę kiedyś zaczepił facet i pytał o ,,Smata'' i ,,Ludwika'',.
  • Polonista 07.11.2017
    15 lat mam, a taki ,,utwór'' powstał, bo przez swe 15 lat życia zasłyszałem różne opowiastki. Sam żyję w małym miasteczku i to na jego podstawie zobrazowałem Ciućmaniję.
  • Adam T 07.11.2017
    Mam chwilę, to dokończę:
    "nie wylewał za kołnierz’’. - cudsysłów nie jest potrzebny, nie jest to cytat, tak się czesto mówi. Gsybyś chciał wszystkie potoczności brać w tekście w cudzysłów...

    "...ostrożnie unosząc prawą nogę." - o co chodzi z tą nogą? Dziwnie to brzmi, mimo tego, że potem piszesz o ortopedzie. Mam skojarzenia z sikającym psem. Trzeba wyjaśnić wcześniej, co z tą nogą. Tak bym sugerował.

    "Mariusz odwiózł ją do przychodni, gdzie miała czekać trzy godziny w kolejce do ortopedy, który przyjeżdżał tylko raz na miesiąc, a jej syn sam pojechał do supermarketu do Dupna." - czyj syn pojechał do Dupna? Miała jeszcze innego syna? Tak to brzmi w tym momencie.

    "Obok sklepowego regału ze środkami czystości Mariusza..." - brzmi, jakby to byl regał Mariusza. Poza tym z jazdy do lekarza od razu wszedłes do sklepu. Sugeruję tak:
    "W sklepie, obok regału za srodkami czystości, zaczepił Mariusza..."

    Podoba mi się zakończenie.
    Dałem dlugi kom, bo widzialem, że wrzuciles już kiedyś ten tekst, tylko.w bardzo długiej wersji. Teraz dałeś krotką i bardzo dobrze. Wnioskuję, że zależy Ci, żeby ktoś to przeczytał. Poza tym w takim krotkim tekscie latwiej jest wyłapać błedy. I nie ma w tym nic złosliwego, ani wymadrzania się. Jeśli tekst mi się podoba, podaję błedy z źyczliwości, żeby fajny tekst stał lepszy, bo.na to zasluguje.
    Wygląda, żd dużo, ale to przez długie cytaty ;))
  • Adam T 07.11.2017
    ...mialo być "że"
  • Polonista 07.11.2017
    Dzięki za rady

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania