Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

O Mariuszu i Anieli część 5.

Następnego dnia Łukasz, wnuk Anieli przyszedł do niej prosto ze szkoły. Otworzył zieloną furtkę z drewnianych klepek. Aniela zaraz wyjrzała przez drewniane skrzynkowe okno pomalowane z zewnątrz białą farbą. Gdy ujrzała wnuka znikła za firanką i otworzyła obite dyktą drzwi.

-Dobry!- zawołał Łukasz.

-Cześć, cześć, wchodź- odparła babka.

-Kiedy na grzyby idziemy?

-A w czwartek możem pójść- powiedziała Aniela zamykając drzwi.

-Dobra.

-A co u matki słychać? Robi czy ma wolne?

-Robi, dziś na rano miała.

-Wujo u mnie był w sobotę.

-I co? Jest z tą Wiśniewskiej córką?

-Ni, toć ona piętnaście lat młodsza. Ty, a ty ni masz nic zadanego, co jutro za lekcje masz?

-Dwa wu-efy, muzykę, religię i angielski.

-To z angielskigo nie odrabiasz.

-Toć po co?

-Nu jak po co?

-Toć on nic nie uczy. Na lekcji to śpi i gada, żebyśma byli cicho, bo musi się wyspać.

-O… un pewnie pije. Taki to nic nie nauczy.

* * *

Aniela wzięła z mieszkania dwie wielkie wypchane po brzegi ubraniami torby. Jedną włożyła do koszyka przy rowerze, a drugą na bagażnik. Wsiadła i w żółwim tempie pojechała do Janiny. Mijała młyn, na drzwiach ujrzała kartkę. Zatrzymała się i przeczytała. ,,Dnia 3 października zostaje zamknięta kasa biletowa, a od dnia 31 października zostaje zawieszone kursowanie pociągów osobowych do stacji Dupno.’’ Kobieta pomyślała ,,Jak to się stało, że już koniec? Przecież kolej miała dwa lata jeszcze jeździć. Czym ja teraz będę jeździć?’’ Przejęta ruszyła w dalszą drogę do Janiny. Zastała ją na podwórzu wieszającą pranie.

-Cześć kochana. Przywiezłam Ci dwa torby ciuchów. Dasz tam Piotrum, czy kumu.

-Jo. Dam im majum dzieciaków. Ty, a skund żeś wzięła tyle tych szmatów?

-A Łukasz po sobie przyniesł.

-Dobry chłopak, pozdrów go- powiedziała zadowolona Janina Karpińska.

-Ale wisz ty co się stało?

-Co? Umarł kto?

-Ni, kase od środy likwiduju w młynie, a od trzydziestygo pierwszygo pociungi zawieszu.

-Nie gadaj!

-Jak nie wierzysz to idź se do młyna i przeczytaj.

-I czym ja tera taki kawał będę dojiżdżać? Rowerem za ciężko my je.

* * *

Aniela szła właśnie w kierunku urzędu gminy, który mieścił się za młynem. Przy młynie zauważyła mężczyzn wynoszących ławki z niego. Jednym z nich był jej chrześniak ojciec Łukasza i jej niedoszły zięć Sławek, syn organisty ,,Śniedziucha’’.

-I co Sławek, co robita?

-A… wynosima wszystko i do Dupna wywozim, bo kasę zlikwidowali i pociungi nie będu jeździli.

-Ty, a nie wisz czemu?

-Ponoć młyn będą likwidowali we Wygodzie i nie opłaca im się tylko przewozów pasażerskich utrzymywać.

-Oj, uni to wszystko muszu zlikwidować. Niedługo i GS zlikwiduju.

-Ciotka, GS to już ze trzy lata temu mieli zlikwidować.

-To jest, kurwa, kapitalizm. A idź i z nim w cholerę.

Aniela poszła w stronę urzędu, weszła do budynku. Po prawo znajdowała się kasa. Zapłaciła za wodę i poszła do domu. Wracając spotkała Łukasza.

-Cześć babcia!

-Cześć, cześć. Janina Kazikowa kazała Cię pozdrowić.

-Tyż ju pozdrów.

-Ojca koło młyna widziałam, cóś tam wynosili.

-Jo, potem będą malowali, bo ma tam być ponoć jakaś hurtownia.

-A tam. Złodzieje mi kolej zlikwidowali. Szkoda gadać.

-A wiesz, że twój sąsiad umarł dziś rano.

-Nie gadaj, kto? Pewnie Piotroskij mąż, un cóś tak źle ostatnio wyglądał. Taki blady był i chudy…

-Wcale nie on.

-Nu to kto?

-Pawła ojciec.

-O… w kuńcu te dzieciaki będu miely spokój. I ta warzechowa se w kuńcu odpocznie. Ty, a kiedy pogrzeb?

-W czwartek.

-A co mu się stało?

-Wczoraj po południu Warzechowu do Dupna do szpitala wzięli, a on chlał z kumplami. Potem latali po wsi i któś go samochodem potrącił.

-Nie gadaj! No żebym ja nie wiedziała? To by trza na pogrzeb iść. W kóńcu sąsiad, ni?

-Jo, jo.

-Ty, to ja pójdę do tych dzieciaków od Warzechów i im dam parę groszy. Czekaj… Najpirw do Drzazgowy pójde do kwiaciarni, jakuś wiązankę zamówić.

-To idź- odparł Łukasz i poszedł do domu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Adam T 11.11.2017
    Nie! Odwołuję, to nie jest nie wiadomo o czym. To coś jak kronika wydarzeń, mniej lub bardziej fikcyjnych. Tak to teraz widzę, samo w sobie ciekawe. Czym innym jest np. Boso ale w ostrogach, tak samo pisane gwarą (warszawską), jak nie kroniką czasów, ludzi, głównego bohatera.
    Ok, a teraz czytam.
  • Adam T 11.11.2017
    Psikusy:
    "...furtkę złożoną z drewnianych klepek" - złożoną nie potrzebne, to jasne, po prostu "furtkę z drewnianych klepek.

    Przydałby Ci się ktoś od przecinków, np. kurwa, której czesto używasz jest wtraceniem, gdy piszesz oddzieelaj ją przecinkami z dwóch stron. Dla przykładu:
    "-To jest kurwa kapitalizm." - powinno być:
    "-To jest, kurwa, kapitalizm."
    I tak z kaźdą kurwą w srodku zdania, a jęsli wypada ostatnia, przed nią zawsz przecinek, jeśli pierwsza, przecinek.zawsze po niej. Mówię wyłącznie o kurwie, jako przekleństwie, ale jeśli to konkretna osoba wtedy sprawa jest podobna. Jeśli bohater wyzywa kogoś od kurw, to powinno się pisać np. tak:
    Czego ty, głupia kurwo, chcesz?
    Identycznie ma się sprawa z imionami. To sako zdanie z imieniem: Czego ty, Danusiu, chcesz? (Przecinek z obu stron, jeśli ostatnie - przecinek przed, jeśli pierwsze - przecinek za).

    Trochę mało opisów sytuacji, opisyjesz drewniane detale furtek i okien, za mało opisujesz to, co się dzieje. W sumie leci dialog. Może przy okazji pogrzebu coś się zmieni?
    Pozdrawiam ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania