O mnie
POPOŁUDNIEM
Szczerze.. Brak słów wprawia mnie w zakłopotanie, a chciałbym znów zacząć pisać.
Wiem że mam o czym.
A kiedy już narzędzie pochwycę dłonią... pióro, czy też tani długopis. I słowa puścić już wolno mogę wodzą fantazji idąc - coś blokuje.
I smucę się, popadam w pustkę.
WIECZÓR
Tak też idąc tą drogą chwytam najblisze mi szkło dłonią i uciekam w błogi czas fantazji. Wciąż nieuległej byle małemu skrawkowi papieru.
Pragnieniem nieuchwytnym wypełnić choć tę drobinę tuszem opowieści wiecznie snutych po pijaku. Stworzonych niby pięknych wierszy i pieśni - nijakich. Tzw. przeze mnie sztuk jednorazowych. Ile bym dał by kilka tych słów móc powtórzyć i ulżyć sobie w tym przeklętym pragnieniu niby błahej dla wielu poezji. To też przekleństwo tworzy człowieka jakim jestem. W tłumię dziele emocje, dając lęk, drobinę sympatii. Pokrótce, większości znienawidzonym, pośród niewielu akceptowanym - a i to zapewne złudzeniem.
00:00
Słowa szczerości niesmakiem do istoty ludzkiej budowane, a i intrygą zaś wielką...
02:00
Zapewne przyczyną mego delikatnego alkoholizmu stworzenie człowieka myślą często odosobnionego - w smutku.
Wciąż poszukującego baśni i morału w tym ograniczonym schematami świecie, gdzie wina leży tylko po stronie człowieczej. I w smutku się upijam obserwując ludzi nie wierzących już w magię, próbując im ją pokazać - bawię. Lecz wciąż pijanym z pewnością oszukuję siebie, chwilą ulotną trzeźwieję pozwalając słowom ulec w zapomnieniu.
DNIA NASTĘPNEGO/WIECZÓR
Zniechęconym do spożycia nachodzi chwila, gdzie żem niby zmuszony znów sięgam szkło w dłoń. Spijając czuję jak zimne złoto gładzi me podniebienie z czasem dając ulgę.
I w uśmiechu szczerym spoglądam do ludzi bawiąc. Znów wyczekuję chwili osiągnięcia idealnego stanu. Czasu gdzie słowa już same nachodzą i z zabawy, z uśmiechu w muzykę uderzają.
I w krzyku mym się pogrążam, w świecie w którym nic innego nie istnieje. Tam słowa płyną z muzyką w rozpaczy, brnąc w różne strony nostalgii. Wtem kończąc swój "występ" odczuwam ulgę. Znów mogę się dobrze bawić. Nie pamiętając już słów, niepotrzebne mi - jest dobrze.
Budząc się na kacu, czuję nienawiść do siebie. Znów to sobie zrobiłem.. - Trzeźwieję.
DNI MIJAJĄ
Już któryś księżyc grzecznie obserwując, próbuję ubrudzić kartkę... Słów mi brakuje... Smutnym uciekam w pustkę.
Komentarze (3)
"Wciąż poszukującego baśni i morału w tym ograniczonym schematami świecie, gdzie wina leży tylko po stronie człowieczej. " - to bardzo ładnie ujęte.
Tekst ciekawy, tylko ja jakiś dziś jestem a-odczuwalny. NIe chłonę emocjonalnie już.
Widzi mi się. Być może nawet znalazłbym mianownik, którego mógłbym nazwać "wspólnym".
Nie wiem, jak ocenić. WIdzi mi się (choć te gwiazdki, to i tak jedne chuj) między 4, a 5. Dam 5, bo nie będę CIę karał za moje chwilowe emocjonalne kalectwo.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania