O mrówce, która... - Część 2

Marian nie pamiętał zbyt wiele z poprzedniego dnia. Pamiętał rozmowę z królową, a potem... a potem ciemność. Obudził się na trawie za mrowiskiem i rozmasował obolałe plecy. Postanowił, że nie wyrzucą go więcej z mrowiska. Sam odejdzie. Rozejrzał się za czymś do jedzenia. Wziął nasiona, które schował pod hamakiem, zawinął je w liść i wyruszył w podróż. A dokąd? Tam, gdzie nie będzie musiał pracować. Ale gdzie... niewiadomo.

 

* * *

 

Po kilku godzinach wyprawy, usiadł na kamieniu, aby się posilić. Wyjął nasiono z tobołka i zaczął jeść. Spojrzał na niebo. Był bardzo zmęczony, a drogi nie ubywało. A może minął już swoje wymarzone miejsce? Nie wiedział.

- Czegóż się trapisz, przyjacielu? - zagadnął świerszcz Eugeniusz, który wyszedł zza źdźbła trawy.

- Ech, bo... szukam domu. - przyznał niechętnie Marian.

- Ojoj... a co się stało?

- Nie chcę o tym mówić... - westchnęła mrówka. - Pomożesz mi?

- Jasne - uśmiechnął się świerszcz i chwycił swoje skrzypce.

Zagrał wesołą melodię, skoczną i żywiołową. Marian odzyskał nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

 

* * *

 

- Musisz mi powiedzieć, jaki ma być twój dom, jeśli mam ci pomóc. - zarządził świerszcz.

- Nie chcę pracować.

Eugeniusz spojrzał na mrówkę głupio.

- No co? - speszył się Marian.

- Rozwiązanie jest bliżej, niż myślisz.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania