O mrówce, która... - Część 3

- Jak to? - spytał nieufnie Marian.

- Chodź, pokażę ci. - odpowiedział z chytrym uśmiechem świerszcz.

Mrówka była równie przestraszona, co podekscytowana. Z Eugeniuszem znali się od dawna, ale ostatnio ich kontakt się urwał. Marian nie do końca ufał świerszczowi, ale teraz, kiedy był bezdomny, nie miał nic do stracenia... chyba.

 

* * *

 

- W porządku. Możesz otworzyć oczy. - powiedział zadowolony z siebie Eugeniusz.

Marian posłuchał i... oniemiał.

- Zabrało ci mowę, co? - powiedział triumfująco świerszcz.

Mrówka milczała, zaś Eugeniusz czekał na wybuch niekontrolowanego entuzjazmu. Nie pojmował, dlaczego musi tak długo czekać na podziękowania.

- Co to ma być? - zapytał zimno Marian. - Żarty sobie robisz?

- A-ale... - wyjąkał zdezorientowany. - to właśnie jest sposób, żeby nie pracować, a mieć na przyjemności...

- Przecież ja nie umiem na niczym grać... - westchnęła rozczarowana mrówka i rozejrzała się po pokoju świerszcza. Było tu pełno instrumentów - wszystkie, od małych fujarek po wielkie kontrabasy, od cichych fletów po głośne perkusje. Każdy mógłby znaleźć coś dla siebie. Każdy, kto umiałby grać, rzecz jasna.

- Nie umiesz, bo nigdy nie próbowałeś. Na pewno masz to wrodzone. - stwierdził świerszcz. - Tak jak ja. - dodał skromnie.

- No... w ostateczności mogę spróbować. - przyznał niechętnie. Nie był zadowolony.

 

* * *

 

Marian zatrzymał się u Eugeniusza na tydzień, próbując nauczyć się grać, jednak ósmego dnia świerszcz rzekł smutno:

- Przykro mi, przyjacielu, ale jesteś beznadziejny. Nie nauczę cię niczego.

Marian zwiesił smętnie czułki.

- To co mam teraz zrobić...?

- Mam jeszcze jeden pomysł - pocieszył go Eugeniusz. - Ale... nie boisz się ryzyka... prawda?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania