Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

O uczuciach Nastolatków

To było dawno temu… Znaczy tak dokładniej to 10 miesięcy temu. Były walentynki, więc stwierdziłem, że a jakże oryginalnie wyznam swoje uczucia pewnej dziewczynie. Podszedłem do niej i mówię: - Hej Zuzia… Słuchaj bo musimy porozmawiać.

- O hej Roman, o czym chcesz rozmawiać ?

- Może przejdziemy gdzieś na osobność czy coś ?

- Ale po co ? Pogadajmy tutaj.

- Rozmawialiśmy w szkolnym bufecie i mimo tego, że ludzie się nami nie interesowali, bo raczej nie jestem najpopularniejszą osobą w szkole to wolałem pogadać gdzieś w prywatności.

- Wiesz co ? Jestem trochę zmęczona. Zdrzemnę się chwile. Pogadamy jak się obudzę.

- Ale Zuzia to ważna sprawa… . I zasnęła… Leży na kanapie a ja siedzę, patrzę i zastanawiam się, obudzić, czy nie obudzić ? Siedziałem tak chwilę, aż w końcu poszedłem z głową opuszczoną w dół.

 

Kolejnego dnia było święto singla, które obchodziłem tak samo jak w każdym roku, czyli nie obchodziłem. Nie lubię świąt. Urodzin też nie obchodzę.

 

Dzień w szkole dłużył się a dłużył. Widziałem ją na każdej lekcji i na każdej przerwie, ale ona miała mnie gdzieś. Po lekcjach podeszła do mnie i powiedziała.

- Ej Romek chciałeś cos ode mnie wczoraj ?

- Chciałem, ale wiesz, to chyba nic ważnego…

- Ej ja Cię przepraszam że wtedy zasnęłam, ale po prostu umierałam po całym dniu w szkole i chciałam odpocząć przed perkusją.

- Nie no spoko spoko rozumiem.

- No to mów. O co Ci wczoraj chodziło ?

- Momentalnie zbledłem, moje dłonie drżały i zacząłem się jąkać. Ledwie wyjąkałem te słowa, lecz to one zapoczątkowały całą serie przyszłych niepowodzeń i cierpień… Powiedziałem wprost: Zuzia bo podobasz mi się od dłuższego czasu. Zuzia zbledła, też zaczęła się trząść.

- I… I… Co ja mam zrobić z tą informacją ?!

- I poszła sobie… Poszedłem na akordeon z nadzieją, ze po lekcji spotkam ją ponownie i że już ochłonie. Jednak tak się nie stało. Już jej nie zobaczyłem.

 

Zaraz po lekcji poszedłem na przystanek. Musiałem jechać do drugiej szkoły na zespół. W drodze napisała do mnie. Wiadomość była tak długa, że pisał bym ją całą godzinę o ile nie więcej. Przepraszała, że odeszła tak nagle, i że była taka szorstka ale ona jednak nic nie czuje. Myślałem, że to koniec. Bardziej w błędzie być nie mogłem.

 

Marzec zmierzał już ku końcowi. Niedługo kwiecień, a razem z nim Wielkanoc. Cieszyłem się, że wreszcie odwiedzę dziadków i spędzę miłe chwile z rodziną. Jednak tuż przed końcem marca Zuzia napisała znowu. Kolejna wiadomość tak długa, ze bez problemu mógłbym napisać 5 stronicową interpretację. Zuzia jest bardzo niepewną i nieśmiałą dziewczyną. We wiadomości dość mocno zasugerowała, że jednak ona też może coś do mnie czuć. Nie wiedziałem co zrobić. To było nagle i po dość długim czasie. Stwierdziłem, że poczekam na odpowiedni dzień, żeby z nią o tym porozmawiać w szkole.

 

Nasza pierwsza i porządna rozmowa na ten temat nastąpiła dopiero w maju. W piątek usiedliśmy i po dłuższej rozmowie pełnej owijania w bawełnę i gadania o pogodzie tylko po to, żeby odsunąć poważne tematy na później ustaliliśmy, że od dzisiaj jesteśmy razem.

 

Od tego momentu aż do końca czerwca przytuliliśmy się może z 4 razy i byliśmy na 3 ”randkach” w których chodziliśmy po lesie. Na jednej złapaliśmy się nawet za rękę na jakieś 5 minut. Żadne z nas nie było gotowe na związek oraz żadne nie potrafiło tego związku zrobić, ale ignorowaliśmy to.

 

22 czerwca poszliśmy na ostatnią randkę przed wakacjami, które miałem spędzać u dziadków. Poszliśmy do kina na film Twój Simon. Średnio mi się podobał. To nie były jednak moje klimaty. Po filmie chciałem ją jeszcze odprowadzić do domu przez las, bo innej drogi nie ma, lecz skończyło się na tym, ze staliśmy w jednym miejscu z 3 godziny i patrzyliśmy razem na niebo. To był najpiękniejszy dzień mojego życia, oraz najmilsza chwila mojego życia. Księżyc był w pełni i świecił tak jasno jak nigdy wcześniej nie świecił. Chmury co prawda były, ale była w nich idealna dziura przez którą było widać księżyc i gwiazdy. Godzina była późno i było bardzo zimno. Wiał dość mocny wiatr, drzewa szumiały, a my staliśmy na środku niczego przytulając się, ogrzewając nawzajem i wsłuchując w dźwięki natury. To był pierwszy i ostatni raz kiedy się pocałowaliśmy. Jeżeli można to nazwać pocałunkiem.

 

Później wiele rzeczy się pozmieniało. Moje zdrowie zaczęło się pogarszać. Ona miała ciągłe próby przed wyjazdem do Chin. Byliśmy na przeciwnych stronach Polski i tęskniliśmy za sobą.

 

Zaczęła mnie atakować bezsenność. Wiele nieprzespanych nocy spędziłem na rozmyślaniu nad moją marną przyszłością, nad tym czy Bóg naprawdę istnieje, o tym czy będziemy razem do końca życia... Na pierwsze dwa pytania ciągle nie mam odpowiedzi, natomiast na to trzecie już tak…

 

Pewnego dnia Zuzia przyjechała do mnie kawał drogi sama z psem i namiotem na plecach. Chciała mi zrobić niespodziankę, która skończyła się tragicznie… Byłem u dziadków w dość obcym dla mnie mieście. Ona przyjechała tutaj pierwszy raz. Dziadkowie i rodzice nic o nas nie wiedzieli. Powiedziałem, że chcę na chwilę wyjść na lody. Zgodzili się i poszedłem sam. Nie wróciłem przez bite 4 godziny. Dzwonili i pisali do mnie, a ja nie odpowiadałem, bo byłem zbyt zajęty rozkładaniem namiotu w końcu udało im się zmusić mój powrót do domu. Dziadek ledwo siedział, Babcia była cała blada, a rodzie bardzo zdenerwowani. Jako karę stwierdzili, że zabiorą mnie z powrotem do domu. Byłem zbyt dużym tchórzem, albo debilem, żeby powiedzieć im o Zuzi, lecz koniec końców zrozumiałem, że jeżeli im teraz nie powiem to mogą ją napaść, zgwałcić, zaatakować albo zabić, lecz byłem wtedy już w połowie drogi do domu więc nie opłacało już wracać. Dziadkowie z ciocią mieli akcję szukania Zuzi po pobliskich lasach. Udało im się ją znaleźć i przenocowali ją, a potem odwieźli ją na pociąg do siostry. Byłem wtedy taki głupi…

 

Od tego czasu robiło się coraz gorzej. Najpierw całkowicie przestaliśmy ze sobą rozmawiać, a potem kłócić… Nasze uczucie zaczęło zanikać. A przynajmniej moje…

 

Moja samoocena z dnia na dzień była coraz gorsza. Przestałem jeść, ćwiczyć i spać. Całymi dniami myślałem, czy gdybym był mądrzejszy u dziadków, to czy dało by się nas jeszcze odratować?

 

Zuzia coraz bardziej mnie unikała. Czasami pytała się nawet czy to wszystko ma sens, czy nie powinniśmy tego skończyć, lecz ja nalegałem. Mówiłem, że ją kocham… Ona mówiła mi to samo…

W pewnym momencie zaczęło się robić lepiej. Znowu gadaliśmy, spotykaliśmy się i nawet przytulaliśmy. Nasz związek trwał już grube 6 miesięcy. Lecz to nie było to samo…

 

Niedawno zerwaliśmy… Zuzia płakała na moich kolanach… Przepraszała mnie za wszystko co zrobiła źle i dziękowała za to, że nauczyłem ją kochać… Lecz ja bardzo dobrze wiedziałem, że w tym związku ja wszystko zepsułem…

 

Dopiero ostatniego dnia naszego związku zrozumiałem, że tak naprawdę nigdy jej nie kochałem… Już nigdy jej nie pokocham… Już nigdy nikogo nie pokocham… I już nigdy nikt mnie nie pokocha… .

 

R. P.

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Pan Buczybór 08.12.2018
    Całkiem spoko opowiadanie. Wcale nie takie sztampowe, w miarę sensownie, nawet nieźle poprowadzone i przede wszystkim interesujące (przynajmniej dla mnie). Nie chce mi się wypisywać błędów, ale ogólnie masz problemy z interpunkcją i powtórzeniami (w jednym miejscu chyba wyraz "było" powtórzył się ze cztery razy). Kreacje bohaterów są proste, ale wiarygodne i nieprzesadzone. Tytuł to "O uczuciach nastolatków" i w sumie naprawdę tak jest w tym tekście.
    Tak czy siak, pomimo tych wszystkich mniejszych i większych błędów, napisane jest nieźle. Pozdro
  • R. P. 08.12.2018
    Bardzo dziękuje za wszystkie miłe słowa. Nad interpunkcją pracuje długo i bez efektów ale cieszę się, że podobało Ci się.
  • sensol 08.12.2018
    powinieneś wyrzucić większą część wielokropków. to nic nie daje, wręcz przeciwnie.
  • R. P. 08.12.2018
    Bardzo dziękuje za wskazówkę. Postaram się do niej zastosować w kolejnych utworach.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania