Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

O Wilku mowa I

Wilk patrzył na siedzącą naprzeciw niego Wiewiórkę. Miała piegi, nieco za bardzo umalowane usta i zdecydowanie zbyt mocno podkreślone oczy. Ale poza tym... była czarująca.

Czemu takie ładne dziewczyny chcą zostać prostytutkami, podczas gdy prawdziwe kurwy nigdy nie przestąpią progu tego miejsca?, pomyślał. To jest cholernie nie fair dla świata.

– Kiedy mogę zaczynać? – spytała, uśmiechając się uroczo i przekrzywiając głowę.

Jak licealistka, która chce wyjść na imprezę i prosi ojca o pozwolenie. Udał, że się zastanawia, ale podjął już decyzję.

– Może od czwartku? – zaproponował. – Przyjdziesz na piątą i zostaniesz… Do pierwszej? Może być? – wyciągnął rękę. – Możesz też przyjść na trzecią i zostać do jedenastej, ale wtedy raczej trafisz na największy, popołudniowy syf: piekarze, kierowcy, spoceni licealiści, robotnicy z pobliskich fabryk… W tym ci z przetwórstwa rybnego – skrzywił się. Wyciągnął papierosa, odpalił. Poczęstował ją, ale pokręciła głową, potrząsając rudą czupryną.

– Okej – powiedziała ochoczo i z uśmiechem, wzruszając piegowatymi ramionami. – Nie przeszkadza mi to, mogą być stolarze i piekarze, i monterzy ogrodzeń. I przetwórcy ryb.

Uśmiechała się tak, że Wilk pożałował, że w ogóle wpuścił ją do biura. Gdyby taka dziewczyna zechciała iść na studia i zostać... na przykład: bibliotekarką – za sam ten uśmiech wpłaciłby czesne. Miała potencjał zupełnie inny, dużo większy, niż ssanie przepoconych fiutów w kanciapie niewiele większej niż prysznic w jego domku dla gości. Ale skoro przeszła przez próg sama, to to wszystko – spojrzał na kamerę i jedną z jego dziewczyn z rannej zmiany, której głowa ruszała się powolnym rytmem – to była jej decyzja.

– Dobrze, w takim razie stawka podstawowa dla mnie wynosi osiem dych od łebka, cokolwiek robisz – zmrużył oczy, podając jej specjalnie zawyżoną stawkę. – Po odjęciu mojej stawki, powinnaś z jednej nocki spokojnie wyciągnąć pięć, siedem stów. Nawet kafla.

Dziewczyna wyglądała, jakby rozbiła sejf i w środku, zamiast oszczędności życia swojej babci, znalazła tonę diamentów. No, może nie tonę – wór. Spory, wnioskował po jej rozszerzonych źrenicach. Albo po prostu uwielbiała się ruchać i hajs był tylko dodatkiem.

– A z popołudniowej?

Wilk pokazał jej na palcach plus-minus z przewidywanej stawki popołudniowej. Dziewczyna chciała zaczynać od zaraz, ale uzgodnili, że przyjdzie następnego dnia, czyli od środy, na popołudnie, to jest od czternastej do dwudziestej drugiej i zobaczy, jak jej się spodoba. Podpisała wszystko, co jej podsunął, włącznie ze zgodą na nagrywanie i wykorzystywanie wizerunku za dodatkowe honorarium w wysokości sześciu procent od ceny produkcji nakładu brutto. Czysty interes, myślał Wilk, obserwując, jak składała podpis ładnymi, okrągłymi literkami. Aż szkoda.

Normalnie, szkoda jej.

 

*

 

Wilk patrzył zafascynowany, jak kolejny palant w ogrodniczkach, jełop z pobliskiej fabryki okien czy tam zakładu wulkanizacyjnego, wchodzi do pomieszczenia, na które składa się maluteńka łazienka z kibelkiem i prysznicem, stolika nocnego z dwiema szufladami, lampy i dużego łóżka. Wiewiórka miała już tego popołudnia czterech klientów, a jej mina nie zdradzała żadnych objawów zmęczenia czy znużenia. Przeciwnie, wyglądała na zafascynowaną każdym kolejnym wieśniakiem, który wpadł na szybkie opróżnienie jajek i wymacanie młodego ciała.

Nieprawdopodobne, myślał. Maszynka do zarabiania pieniędzy. Szkoda jej, powtórzył sobie już nie wiedzieć który raz.

Do dwudziestej w czwartek miał z niej już dość szmalu, żeby zwrócić Sowom całość długu. Żadna z jego dotychczasowych dziewczyn: Osa, Sarna czy choćby egzotyczna Paw, nie generowały takich zysków. Sowy zapewne dowiedzieli się już o tym i tego się właśnie obawiał.

Nie wiedział, jak zapobiec ich chciwości. Gdyby Krokodyl żył… Ale nie żył. Została po nim tylko stara półciężarówka, bez silnika i kół. Wilk trzymał ją w garażu przez sentyment.

Podczas, gdy on łamał głowę nad problemem braci Sów, Wiewiórka rytmicznie podskakiwała na jakimś facecie we flanelowej koszuli, zarabiając kolejne grosiki. Grosik do grosika, zwykł powtarzać, to ci Krowa nasika.

Sowy to tylko początek problemu, pomyślał. Albo koniec, zależy jak na to patrzeć. Początek…

Westchnął, spojrzał na Wiewiórkę i westchnął jeszcze raz. No, szkoda jej.

*

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Canulas 11.08.2019
    Przybędę, ale aż chce się napisać: "No proszz".
  • piliery 11.08.2019
    Znasz się na rzeczy. :) Potrzebna niewielka korekta.
  • Okropny 11.08.2019
    Tekst jest świeżutko skończony, do pełnej wersji trafi po korekcie - tutaj sobie pokiśnie z tydzień (jest 6 czy 7 części)

    Dzięki za komentarz ☺️
  • Canulas 12.08.2019
    No i po seansie. Zaciekawia, choć na razie mniej mroczne. Idę dalej.
  • Okropny 12.08.2019
    Ta część jest mniej mroczna, bardziej obyczajowa.
  • jolka_ka 12.08.2019
    "Przyjdziesz na piątą i zostaniesz… Do pierwszej? Może być? – wyciągnął rękę." Tu chyba wyciągnął z wielkiej.
    Jest ok. Nadal podobne klimaty, chociaż już trochę spokojniej.
  • Canulas 12.08.2019
    Ja już też mówiłem o tym zapisie dialogowym, ale Teribel jest w posiadaniu ksiażek, gdzie jest tak, więc wybija tym argumenty z ręki. Jak się będziesz o to rzucać, obstrzela Cię fociętami stronic. Zaakceptuj z godnością taką kolei rzeczy, póki możesz ;)
  • jolka_ka 12.08.2019
    Canulas No to milknę już, wobec książkowych autorytetów.
  • 00.00 15.08.2019
    Wiewiórka naspidowana. Pewnie jeszcze jakiś numer wytnie. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania