O zwykłym, nieprzewidywalnym robocie mieszkającym wśród zwykłych, nieprzewidywalnych ludzi.

Pewnego popołudnia postanowiłem stworzyć robota moich marzeń. Bardzo się z tego ucieszyłem, iż od pewnego czasu nie udawało mi się zupełnie nic. Otóż nazywam się Jerzy, tak to ja Jerzy Niejerzy. Już same moje nazwisko daje dużo do myślenia, ale cóż tam, każdy jest taki jaki się urodził, i nazwisko nie zmienia go w innego człowieka. Również moja praca jest niezbyt skomplikowana. Znajduje się w niezbyt dużym pokoju, w którym jest łóżko, krzesło i malutki dywanik położony na podłodze. Tak jestem naukowcem. Dawno nic mi się nie udawało. Aż tu nagle do mojego pokoiku przyleciał maleńki ptaszek. Sam zbytnio nie znam się na gatunkach ptaków, więc nie wiem do końca czy to wróbelek, czy sroka. Był maleńki, brzuszek jego był żółciutki jak skórka od banana, a jego dziobek przypominał zakrzywionego, przerośniętego paznokcia mojej teściowej. Ptaszek wleciał do pokoju, przez szparkę od wentylacji, sam niezbyt rozumiem jak mógł się tam zmieścić, ale najwidoczniej musiał jakoś to zrobić, bo siadł na brzegu krzesła, szybciutko otrzepał się z nadmiaru kurzu, spowodowanego wcześniej wspomnianą wentylacją. I zaczął coś świergotać. Na początku bardzo go nie rozumiałem, ale po pewnej chwili, wyciąwszy mój identyfikator do rozmowy z ptaszkami, zacząłem rozumieć każde jego słowo. Jego glos przypominał zepsutą wentylacje w okapie, więc byłam troszkę przerażony, zaistniałą sytuacją. Rzekł on do mnie:

• Jerzyku, Jerzyku cóż z Ciebie za wynalazca, skoro jeszcze nic nie wynalazłeś. Siedzisz w tym pokoju cały dzień i patrzysz, patrzysz i patrzysz…

Troszkę mnie to zdenerwowało. Skąd ten ptak znał moje imię i wiedział co robię. Postanowiłem dowiedzieć się więcej.

• A ty ptaku skąd wiesz takie rzeczy. I czemu tak się do mnie odnosisz?

• Chce Ci tylko pomóc. Otóż każdego dnia patrzę na Ciebie. Zobacz, w tej kratce od wentylacji jest moje gniazdo, a w nim moja rodzina. Nie mamy tam niezbyt dobrze, ale rodzina jest najważniejsza.

• Yhym. Więc jak chcesz mi pomóc ? I co chcesz w zamian ?

• Ja dam Ci pomysł na wynalezienie zwykłego, nieprzewidywalnego robota

a ty w zamian posprzątasz wentylacje i codziennie rano będziesz przynosił śniadanko dla mojej rodzinki.

Bez zastanowienia zgodziłem się na ten układ. W sumie nigdy nic nie skonstruowałem, a taki robot mógłby być dobrym pomysłem. Ptaszek da mi pomysł, a ja przecież nie będę musiał robić tych śniadań, ani posprzątać tej kratki jak już będę miał tego robota. Więc powiedziałem do ptaszka, odważnym i zdecydowanym głosem:

• Zgadzam się !!

Ptaszek kazał przygotować mi kartkę papieru i ołówek. Swoim zakrzywionym dziubkiem, złapał szybciutko za ołóweczek i narysował na kartce robota. Trochę się zdziwiłem. Otóż jego rysunek wcale nie przypominał robota. Jego głowa była garczkiem, gdzie dwa uszka w garczku były jego uszami. Nos miał zrobiony z pietruszki, a oczy z guzików. Jego tułów był z patelni, gdzie szyja była rączką od owej patelni. Ręce miał z trzepaczek do ubijania piany, a jego nogi były długimi wykałaczkami. Niezbyt zrozumiałem jego budowę i ową funkcjonalność , ale i tak nie wymyślił bym nic lepszego, więc nie narzucałem swoich pomysłów ptaszkowi i zgodziłem się z nim. Ptaszek dodał:

• Mam jeszcze jeden malutki warunek: Musi on mieć uczucia.

• Jakie znów uczucia?

• Miłość, przyjaźń, żal, smutek, tęsknota….

• Ale jak to ? Robot i uczucia? Bredzisz ptaku !.

• No tak, to będzie taki robot, że co mu oferujesz w zamian to do Ciebie wróci.

• Niezbyt rozumiem…

• Już Ci tłumacze.. Jeśli dasz mu miłość to będziesz miał miłość, jeśli smutek to będziesz smutny i tak dalej Jerzy…

• Yhym. Czyli wszystko zależy już teraz ode mnie.

• Zgadza się. Przemyśl to dobrze i rano wrócimy do tej rozmowy, gdy spełnisz swoje warunki, bo moja żona już czeka z obiadem, pełnych glist i błota.

• Niech Ci będzie. Rano porozmawiamy dalej.

 

Ptaszek tak jak powiedział, odleciał do swojej kratki wentylacyjnej a ja zanurzyłem się w myślach o robocie. Nie mogłem zbytnio zrozumieć sensu uczuć, ale pomyślałem, że to mogło by być fajne doświadczenie dla mnie jak i mojej rodziny.

A no tak, ale ze mnie głuptas, ten ptak mi przeszkodził i zapomniałem o swojej rodzinie. Otóż mam żonę Matyldę, dobrą kobietę, chodź czasem wydaje mi się, że już mnie nie kocha. W sumie chyba mi się nie wydaje. Ona mnie serio nie kocha ! Sam siebie nie kocham ! A tam kończę z tym smutkiem. Mam przecież syna Tadka, ma on 18 lat i zbytnio nie chwali się swoim ojcem. W sumie też mnie nie kocha. Jak można mnie kochać, całe dnie spędzam w tym pokoju na patrzeniu się, sam nie wiem na co. Ale teraz skonstruuje robota, i oni mnie pokochają!!. Taka myśl przyszła mi, przez głowę, chodź sam nie wiem jak to będzie. A no zapomniał bym mam jeszcze matkę, znaczy teściową Kleopatrę, same jej imię daje dużo do myślenia. Tu nawet nie będę oszukiwał, ona mówi wprost że mnie nie kocha, aż wręcz mnie nienawidzi. Ptaszek to jednak ma dobre życie, kochającą rodzinę, żona robi mu obiad, robaki bo robaki, ale zawsze to obiad. Ja nawet nie wiem czy je się u mnie obiad.

Jeszcze trochę myślałem i patrzyłem się, sam nie wiem na co, ale postanowiłem wyjść z tego pokoju i zobaczyć co robi moja rodzina. W końcu jeśli robot musi mieć uczucia, bo taki jest warunek ptaszka , ja też musze je mieć. Więc wstałem, poprawiłem szelki, i z radosnym uśmiechem wyszedłem z pokoju. Nie wiedziałem zbytnio gdzie się udać, otóż nasze mieszkanie nie było za wielki. Mały mój pokoik, jeszcze jeden, jeszcze jeden, i jeszcze jeden, kuchnia, łazienka i korytarz. Udałem się więc do kuchni, iż liczyłem na jakiś obiad. Niestety nikogo tam nie było. Zrobiło mi się strasznie smutno, więc już wychodząc zauważyłem lewym kącikiem oka kartkę przyczepioną do lodówki. Zerwałem ją mimochodem i odczytałem: Ciągle siedzisz w tym pokoju, jesteś bezużyteczny, ja z Edkiem i moją najukochańszą mamusią pojechaliśmy w Góry. Wrócimy niebawem. Podpisane: Twoja już niedługo była żona. Po przeczytaniu żałuje, że zauważyłem tą kartkę. Ale cóż spodziewałem się, że tak się to skończy. Miałem dwa wyjścia, albo zaszyć się w pokoju na zawsze i patrzeć, albo skonstruować robota i pokazać mojej rodzinie, że nie jestem taki bezużyteczny, jak sobie myślą. Więc postanowiłem nie czekać do rana na ptaszka, a samemu zacząć go tworzyć. Z szafki wyjąłem wielki garczek na głowę, patelnie na tułów, trzepaczki na ręce i wykałaczki na nogi. Położyłem to wszystko na podłodze, i próbowałem ułożyć go w całość, jednak garczek nie chciał trzymać się patelni, a patelnia trzepaczek, nogi też chodziły jak chciały. Pomyślałem, że ptak wymyślił jakiegoś robota, żeby tylko dawać mu te śniadania i posprzątać, a tak naprawdę nie można go stworzyć. Położyłem się więc na dywanie, długo nad tym myślałem i doszedłem do wniosku, że ptaszek to niezły agent, oszukał mnie, a ja głupi miałem robić mu śniadanie. Nie zrobię mu tego śniadania, tak postanowiłem. Odwróciłem głowę na bok i usnąłem.

II rozdział.

O jej tak długo spałem , już dwunasta. W sumie się sobie nie dziwie wczorajszy dzień, był straszny. Jakiś ptak, list od żony, która, już uważa się moją byłą żoną, i jakiś pomysł

na robota. Wstałem poprawiłem szelki, i wyszedłem z pokoju zobaczyć czy moja rodzina już wróciła, niestety nikogo nie było. Znów byłem sam. Czuje się opuszczony, zaniedbany

i smutny. Wróciłem więc do pokoju i usłyszałem ćwierkot. Szybko znalazłem swój identyfikator , by go włączyć, bo nic nie rozumiałem. Włączyłem go i to znów ten sam ptak.

• Czemu nie naszykowałeś śniadania, a dom mojej rodziny jest nadal ukorzony?

• Bo ty bzdury gadasz !! Jaki robot, jakie uczucia. Wczoraj zobacz naszykowałem garczek, patelnie i tak dalej jak narysowałeś, ale to się nie trzyma reszty. Nic do siebie nie pasuje.

• Bo wczoraj się nie trzymało, a dziś gdybyś rano zrobił śniadanie i posprzątał to by się trzymało.

• Taaa… jasne ! nie wierze Ci. Jesteś tylko głupim ptakiem. A ja nawet nie zamierzałem wczoraj zgadzając się na Twoje warunki, dotrzymać ich.

• I właśnie tu Jerzy jest Twój problem. Musisz mieć uczucia.

• Ależ ja mam uczucia.

• Ale pozytywne uczucia takie jak: miłość, dobroć.

• Jeśli będę kochał, i był dobry to robot powstanie a wtedy pokocha mnie cała rodzina ?

• Pokocha Cię o wiele wcześniej.

• Nie rozumiem.

• Jeszcze zrozumiesz. A na razie idź do rodziny, bo moi przyjaciele z podwórka , ćwierkali mi, ze lada moment się zjawią.

• O jej naprawdę. Dzięki ptaszku. Jutro już Cię nie zawiodę i będę pamiętał by rano wstać i zrobić to co mam zrobić.

 

Ptaszek odfrunął do swojej kratki . A ja wyszedłem z pokoju i udałem się do kuchni. Jeszcze nikogo tu nie ma ? Jak to ? Ptak nie mógł mnie oszukać, poczekam na nich. Oparłem głowę o blat stołu , zrobiło mi się błogo. Oczy zaczęły mi się same zamykać, próbując z tym walczyć znów usnąłem. Jednak mój sen nie trwał chyba znów tak długo, bo usłyszawszy głos z korytarza szybko podniosłem głowę, zerwałem się z krzesła i pobiegłam zobaczyć, czy to moja rodzina. Byli wszyscy moja żona, syn i teściowa. Patrzyli na mnie dziwnie, jakby ducha widzieli. Nie dziwie im się, otóż rzadko wychodzę ze swojego pokoju.

• Ach to Ty, co ty tu robisz ? Nie jesteś u siebie w pokoju ? Rzekła moja żona.

• Nie. Wyszedłem wczoraj z pokoju, zobaczyłem kartkę na lodówce i strasznie zrobiło mi się smutno..

• No coś Ty. Coś musiało się stać..

• Stało się i to dużo. Zaraz Wam opowiem.

 

Przeszliśmy wszyscy do kuchni. Siedli obok stołu i kazali mi opowiadać. Nie byli zbytnio zainteresowani, bardziej przejęci, że mnie widzą. Więc zacząłem opowiadać: Wiecie

co wczoraj, tak jak zwykle siedząc w swoim pokoju i patrząc przyleciał do mnie ptaszek. Nie wiem co to za gatunek ptaka bo się nie znam, ale przyleciał. Przez kratkę od wentylacji. Kazał mi dać ołówek i kartkę, i narysował mi robota, którego mam stworzyć. Ale to będzie inny robot niż zwykłe roboty, będzie miał głowę z garczka, nogi z wykałaczek. Ale najlepsze jest to , iż będzie miał uczucia. Wiecie takie dobre i złe. Przez chwile przestałem opowiadać,

bo patrzyli na mnie jak na wariata. Wcale im się dziwie , sam to opowiadając czuje się jak wariat. Zacząłem dalej mówić: ale ptak dał mi warunek musze posprzątać tą kratkę

od wentylacji, i robić dla jego rodziny codziennie śniadania.

Moja teściowa mi przerwała:

• Zgłupiałeś całkowicie. Wiedziałam, ze moja żona nie będzie miała z Tobą życia. Ale żeby aż tak..

• No coś ty Mamo. Mówię prawdę. Ty też mi synu nie wierzysz i moja żono ?

• Ja Ci tato nawet wierze. Ale jak może mieć uczucia?

• Sam do końca tego nie rozumiem. Ale ptak mi pomorze.

• Ja też mogę Ci pomóc.

• Zwariowałeś i jeszcze wciągasz w te głupoty naszego syna. Opamietaj się Jerzy.

• Przestań. Pierwszy raz nie będę bezużyteczny.

• Dobra rób co chcesz. Tylko uważaj na Edka.

 

Edek podszedł i stanął przy mnie. Dawno tak się nie czułem. Syn chciał cos zrobić ze mną. Więc zaproponowałem mu, że jeśli chce mi pomóc, możemy już jutro rano razem posprzątać kratkę od wentylacji i zrobić to śniadanie dla rodziny ptaszka. Bardzo nie wiem co jedzą takie ptaki na śniadanie, ale ostatnio jedli na obiad glisty z błotem, więc na śniadanie zjedzą to samo. Poszedłem więc z Edkiem na dwór , aby nazbierać glist. Robota była niezbyt czysta, ale bardzo spodobało mi się, ze robię to razem ze swoim synem. Edek powiedział:

• Tato, wierzysz temu ptakowi ?

• Tato ? Synu! Dziękują Ci. Już tak dawno nie słyszałem tego słowa.

• No wiesz chce Ci pomóc, więc pomyślałem, że moglibyśmy się do siebie przybliżyć.

• Zgadza się, też tego chce. A jeśli chodzi o ptaka czy mu wierze to wierze. Ty tez mu uwierz.

• Będę się starał.

Nazbieraliśmy je bardzo szybko. Edek był bardzo zadowolony, na jego twarzy

od dawna nie widziałam takiego szczerego uśmiechu. Ja w sumie też poczułem się bardzo szczęśliwy. Glisty zapakowaliśmy w pudełko od masła i położyliśmy na parapecie, by rano dać je ptaszkom. Wróciliśmy do domu. Wraz z Edkiem postanowiliśmy położyć się wczesno spać. W końcu rano trzeba wstać i posprzątać kratkę, a później śniadanko. Wraz z synek rozeszliśmy się do swoich pokoi. Długo nie mogłem zasnąć, myślałem o synu. O tym jak fajnie mi się dziś z nim pracowało, jak mógłbym być szczęśliwy ze swoją rodziną. Po długim rozmyślaniu jednak położyłem się na podłodze.

 

III Rozdział:

 

• Tato wstawaj! Wstawaj!

• jej. Znów bym zaspał. Dobrze, że mnie obudziłeś. A ptak już wstał?

• Nie wiem. Trzeba wziąć jakąś szmatkę, wodę i posprzątać kratkę.

Pobiegłem szybko do zony, w końcu to ona powinna wiedzieć gdzie mamy takie przedmioty w naszym domu.

• Matylda ! Proszę Cię daj mi szmatkę, szczoteczkę i wodę w jakieś miseczce.

• Normalnie nigdy nie zgodziłabym się na Twoje durnowate pomysły, ale Edek jest tak szczęśliwy od wczoraj, że zaraz Ci naszykuje.

• Dziękuję.

• Ty mi dziękujesz ? Oj zmieniasz się, ale coraz bardziej podoba mi się mój Jerzy.

Nie miałem jakoś ochoty wchodzić z moją żoną w dalsze dyskusje, w końcu Edek na mnie czekał, no i ptak. A i tak już robiło się coraz później. Poszedłem za żoną do kuchni,

a ona dała mi wszelkie rzeczy o które poprosiłem. Wziąłem je szybciutko i zaniosłem do swojego pokoju. Edek już tam na mnie czekał. Podeszliśmy do kratki. Delikatnie dotknąłem ją palcem, gdy wyfrunął z niej ptaszek. Szybko podbiegłam do identyfikatora, by go włączyć..

• Oj Gratulacje Jerzy. W końcu wstałeś.. A kto to ten obok Ciebie?

• Ptaszku to mój syn Edek. Będzie mi pomagał.

• To bardzo fajnie. W takim razie ja z moja rodzinką pofruniemy, rozprostować skrzydełka po nocy a ty zajmij się sprzątaniem.

• Niech Ci będzie..

Ptaszek odfrunął ze swoją rodziną. Edek otworzył kratkę. Dopiero wtedy zauważyłem, ile tam było kurzu i pajęczyn. Wziąłem szczoteczkę i najpierw zebrałem całą pajęczynę. Edek wziął szmatkę i powycierał kurze. W ten sposób w mgnieniu oka kratka była posprzątana.

• A może Tato zmienimy jeszcze im sianko ?

• Bardzo dobry pomysł.

Przyniosłem z szopy garść siana i położyliśmy je ptaszkowi i jego rodzinie. Kratka już była wysprzątana, więc postanowiliśmy wraz z Edkiem pójść po nasze, wczorajsze pozbierane glisty. Położyliśmy je na talerzyku i wsunęliśmy w głąb kratki. Postanowiliśmy siąść na łóżku i poczekać na ptaszka i jego rodzinkę. Nie zdążywszy jeszcze siąść, ptaszek przyfrunął z rodzinką. Jedli bardzo szybko. Pomyślałem, że jednak chyba im się podoba,

i smakuje śniadanko. Mi też się bardzo podobało. Uśmiech na twarzy mojego syna był bezcenny. Ptaszek pożegnał się ze swoją rodzinką i wyfrunął, by dalej porozmawiać ze mną

i Edkiem.

• Oj Jerzy. Kratka pięknie posprzątana, nawet nowe, świeże sianko. Śniadanko przepyszne. Moja rodzina jest bardzo szczęśliwa. Dziękuje Ci.

• To ja Ci dziękuje ptaszku. Dziś w końcu mogłem zobaczyć uśmiech na twarzy mojego syna. A moja żona powiedziała, że się zmieniam i, że jej się to podoba.

• Widzisz mówiłem wczoraj, że pokochają Cię o wiele wcześniej. Teraz już wiesz o co chodzi?

• Oj wiem. Ale chce jeszcze więcej dobroci i miłości.

• W takim razie zabieramy się za robota. Gdzie masz garczek, patelnie i tak dalej jak Ci narysowałem?

• Tato ja mam. Już przyniosłem.

• Bardzo dobrze. Teraz zawołaj swoją żonę, teściową i wszyscy wspólnie razem ułóżcie robota. Tylko pamiętaj Jerzy razem. To bardzo ważne.

• One nie będą chciały Ptaku !

• Myślę, że dacie sobie radę. Teraz musze już was zostawić, bo żona mnie woła. Lecimy

na spacer.

• Hymn. Rozumiem.

Nie wierzyłem ptakowi, że dam sobie rade z Edkiem, aby nakłonić moja rodzinę

do skonstruowania razem robota. Ale cóż. Musiałem wierzyć ptakowi. W końcu chciałem więcej miłości i dobroci. Postanowiliśmy razem z synem wyjść z pokoju i nakłonić teściową, oraz moją żonę do współpracy. Wiedziałem, że nie będzie to łatwe, ale czego się nie robi dla rodziny, aby mnie znów pokochali. Na pierwszy ogień wysłałem Edka.

• Mamo! Babciu! Mam pytanie ..

• Co wnusiu wymyśliłeś wraz z ojcem ?

• Musicie nam pomóc skonstruować robota. Jeśli nam nie pomożecie to go nie stworzymy.

• O jej. Nie mam czasu Synu.

• No weź Mamo! I Babciu !

• No dobra – powiedziały razem.

Huraaaa…. !!! Nie wytrzymałem i krzyknąłem.

Wszyscy udaliśmy się więc do mojego pokoju.

 

cd. nastąpi.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania