Poprzednie częściOberża 1

Oberża 10

-=-

Woorak, mimo uważnych obserwacji przy demonstracjach prowadzonych przez starego maga, nadal nie potrafił tak spleść zaklęć, by stworzyły nie dość, że materialną powłokę, to jeszcze wykonywały polecenia twórcy. Ciągle nie rozumiał dlaczego mistrz każe mu użyć tak skomplikowanej procedury. Wykreowanie dowolnego materialnego kształtu nie sprawiało mu żadnych problemów. To samo dotyczyło ożywienia. Uśmiechnął się na wspomnienie zdziwionej miny mistrza, gdy w kształt niewielkiego smoka zdeponował ducha szczeniaczka, a chowaniec, miast zionąć ogniem, z zapałem obgryzł kapcie mistrza i podnosząc smoczą tylną łapę starannie podlał nogę od stołu.

Rozległ się dwukrotnie głęboki dźwięk gongu. Znak, że słońce osiąga szczyt swojej drogi na niebie, a równocześnie sygnał, że pora wrócić do pracowni, gdzie zostawił tygiel, wewnątrz którego powinna powstać zielona perła. Uczeń pieczołowicie zamknął studiowaną księgę i ruszył do drzwi. Minął posąg lwa i pusty postument po Warkocie na ganku, i ruszył wzdłuż zewnętrznej ściany budynku.

Komórka, przed przybyciem chłopaka, była tak naprawdę wewnętrznym śmietnikiem pełnym nie tylko rupieci, ale i odpadków, na pół zanurzoną w gruncie piwnicą ciasną i ciemną. Szumną nazwę laboratorium, zyskała po tygodniu całodniowej pracy chudzielca. Teraz wewnątrz stał stół, zastawiony retortami, kolbami, moździerzem oraz innym sprzętem niezbędnym do doświadczeń.

Tygiel stał na swoim miejscu, ale wewnątrz, zamiast perły, była badylarka stojąca słupka i próbująca wydostać się z głębokiego naczynia.

Woorak wyciągnął dłoń, a zwierzątko opadło na cztery łapki i widząc zbliżające się palce zamarło w bezruchu. Chłopak także zamarł, koncentrując się na przesłaniu komunikatu stworzeniu; „nie bój się, chcę pomóc”. Maleńka myszka stanęła ponownie na tylnych łapkach i obwąchała palce, a potem spróbowała się wspiąć na zwisająca dłoń. Łaskoczące pazurki spowodowały, że ratownik uśmiechnął się i powoli przeniósł dłoń na blat stołu. Uwolniona z pułapki, węsząc zeszła ostrożnie na poplamione, miejscami powypalane drewno i nie spiesząc się, podreptała do krawędzi mebla.

Wnętrze piwniczki rozjaśniło się i ściemniało, gdy w drzwiach stanął mistrz.

– Jak twoja zielona perła?

Uczeń odwrócił się do pytającego.

– Mistrz... Noo... więc...

– Zapomniałeś przykryć naczynie! – na twarzy mówiącego pojawił się uśmiech – a co mówi „De Crationibus” o zapachu zielonej perły?

– Eee...

– No tak! Uzupełnij tą lukę w twojej wiedzy i niezwłocznie powtórz próbę, by na jutrzejszy poranek perła była gotowa do dalszych ćwiczeń! – Drzwi za magiem, uwolnione z zaklęcia zamknęły się, skrzypiąc przeraźliwie jak zawsze i pogrążając pomieszczenie w niedawnym półmroku.

-=-

Sadrigo usiadł przed lustrem w hallu i wejrzał we wnętrze mrocznej jaskini. Trzy kobiety krzątały się, a chłopczyk bawił się w pobliżu ciężarnej, zajętej gotowaniem czegoś w kotle. Krępa, krótkonoga jakby wyczuła obecność maga, zatrzymała się, niosąc zwinięte w rulon skóry. Potem potrząsnęła głową, jak ktoś odrzucający niedorzeczną myśl. Ruda, widząc zatrzymującą się, coś zagadała i wyszła z zasięgu widzenia czarodzieja. Matka bawiącego się podeszła do pilnującej gara i zwróciła się do Stigi:

– By wszytko wziąć trza nam z tydzień, jeśli razem nosić będziem. Dira prawi, że Gor na brata trafił, a i jego kompana, tedy rąk więcej i szybciej pójdzie...

– Mnie pomoc niepotrzebna – warkliwie odparła ciężarna – uradzę sama z odziewą co ją na grzbiecie mam i tym co we mnie teraz wierci, aż wątpia trzeszczą. A gdy połóg minie, idę od was precz, boście łotry takie same jak był Rugo – ostatnie słowa wyrzucała z gardła wpatrzona w Junę nieprzytomnymi oczami, pianą powoli gromadzącą się w kącikach ust i pryskającą przy każdym charkotliwym słowie.

Słuchająca zbliżyła się i wyciągnęła czułym gestem rękę.

– Stiga, będzie dobrze...

– Odstąp, bo ubiję ciebie i twego szczeniaka – zawarczała zajadle porywając płonący kawał szczapy.

Obserwujący scenę mag, dostrzegł wchodzącą w pole jego widzenia krótkonogą i jej rudą towarzyszkę. Obie niosły rozpostarte skórki i zbliżały się do dwu kobiet przy ogniu. I to było wszystko. Obraz zniknął. Mag uświadomił sobie, że nakryto głowy kobiet. Matek części jego przyszłej, odrodzonej potęgi.

„Która z nich jest czarownicą” – pomyślał, wstając i czując wzbierającą wściekłość.

-=-

Toana, Dira i Juna zasapane odstąpiły od ciągle miotającej i plującej śliną Stigi, która nagle osunęła się bezwładnie na ziemię, gdy malutki Milczek jej dotknął.

– Skądeś wiedziała? – spytała ruda starannie wiążąc ręce leżącej

– Ano, ich siwe włosy świecą jak kocie oczy, gdy ten obcy tu węszy, ale zawżdy ino Stiga zmienia się, jakby ją złe we władanie wzięło.

– Ale skądeś wiedziała, że skóry moczone w jaskółczym zielu? – drążyła dalej Dira, podczas gdy Stiga z narzuconej jej na głowę skórki królika uformowała całkiem zgrabny czepek na swojej głowie, a teraz to samo robiła ciągle nieprzytomnej.

– Od czasu gdyśmy ich pojmały mam takie najścia, że widzę i wiem czegom wcześniej nie wiedziała. Ot, powiem ci, -- tu oczy kobiety spojrzały jakoś dziwnie na ścianę jaskini -- że bracia tu idą, a Niedźwiedź i obcy zostali w wielkim drewnianym domu. Jelonka połowę mój miś obwiesił na ścianie, a teraz wielkie wierzeje zawiera...

Stiga poruszyła się z jękiem, widać odzyskując świadomość. Siadając, podniosła z niemym wyrzutem związane ręce.

– Zaś cie naszło. Bić chciałaś mnie i Milczka – wyjaśniła leżącej Juna – a to, byś czepka onego ze skóry nie zdjęła, bo złe chyba przez nasze siwe włosy widzi i rządzić próbuje – dodała bez cienia wyrzutu.

Stiga rozpłakała się żałośnie jak dziecko i dopiero gdy Milczek ponownie podszedł do niej i pogłaskał, ucichła.

-=-

Następne częściOberża 11 Oberża 12

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Freya 25.11.2018
    "i zciemniało, gdy w drzwiach stanął mistrz" - ściemniało - i kropek :)
    "– Mnie pomoc nie potrzebna – warkliwie odparła" - niepotrzebna - można razem
    "pianą powoli gromadząca się w kącikach ust i pryskająca przy każdym" - gromadzącą - pryskającą

    Myszka jest zawsze superaśna :) Pzdr

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania