Obietnice realne na niby

Choć niektórym wydaje się, iż nie ma łatwiejszej drogi do sławy, jak bycie jasnowidzem, to wystarczy znaleźć się w ławach poselskich, przykleić do właściwej grzędy partyjnej, usiąść na odpowiednim taboreciku z koneksjami i wieszczyć ile wlezie, by zasłużyć na miano wajdeloty,

 

Żyją POZA rutyną codzienności, odrębnie; w chmurach i kolorowych fantazjach. Oderwani od przyziemnych spraw, bytują w światach wewnętrznych ideałów, iluzji, koszmarów czy utopijnych wyobrażeń. Nie muszą konfrontować swoich objawień z bieżącymi dziejami. Są ponad nimi. Dzięki temu mijają przewagę nad realistami i nie grozi im, że znajdą się w Brudowniku Historii: ich widzenia są bezpieczną, populistyczną igraszką z pozostałymi wyborcami.

 

Wyobraźmy sobie jednak, co by było, gdyby te wizje zostały zmaterializowanie i choć przez chwilę zastanówmy się nad konsekwencjami, jakie wiążą się z ich wdrożeniem.

 

Na przykład, czym zaowocowałby apel o niepicie, niezażywanie i umiar w staczaniu się na manowce.

 

O notorycznym chlaniu napomykałem onegdaj, więc teraz tylko w skrócie powiem, że gdyby wszyscy nałogowcy przejęli się tą odezwą, potraktowali ją serio i któregoś pięknego dnia postanowili zerwać z owym zamiłowaniem, by zasilić kadry abstynentów, byłaby to katastrofa przekraczająca najśmielsze wyobrażenia Zorby.

 

Ludzie żyjący z produkcji wyskokowych używek podnieśliby uzasadniony raban, że im się koniunktura wali, tracą finansową płynność, eksport pada na potęgę, wzrastają wskaźniki z bezrobociem wśród meliniarzy, a w browarach, kapslowniach i Przemyśle Napitkowym hula wiatr.

 

Na widok pustych gabinetów i więdnących kozetek, psychoterapeuci od kieliszka zaczęliby wzmożone pielgrzymki do domów biboszy błagając ich o szybki powrót do nadużywania.

 

Instytucje Do Walki Z Ubzdryngolonymi straciły sens istnienia i podzieliły los zamykanych Izdebek Wytrzeźwień.

 

Rzecznicy Praw Łachudry alarmowaliby po sejmowych i senackich kuluarach, że przemysł trunkowy idzie ku zatraceniu. Wskazywaliby na rozwojowe pomniejszenie zainteresowania zjawiskami patologicznymi.

 

Minister Gospodarki Wirtualnej byłby nękany interpelacjami pod tytułem „kiedy skończy się skandal z rujnowaniem BUDŻETU”, a dywanik Głównego Spekulanta zaczerwieniłby się od krwawych, krokodylich łez.

 

Ludzie ODPOWIEDZIALNI ZA KABZĘ wysyłaliby do opojów pisemne i butelkowe prośby o dynamiczną rezygnację z trzeźwości. Oferowaliby specjalne zniżki cen dla nawróconych zakapiorów.

 

Tak samo z paleniem trawki, papierosów, sprzedażą broni, pokojowymi walkami o wojnę; obrońcy pokoju nie mieliby czego bronić, terroryści przerzuciliby się z rakiet na dzidy, a międzynarodowa dyplomacja ograniczyłaby się do wymiany poglądów o warunkach klimakterycznych.

 

Ale to tylko moje widzimisię! Tak nigdy nie nastąpi, bo jesteśmy normalnym narodem i nie w głowie nam pląsy z głupotą!

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Karol3maciej7 12.02.2020
    Podoba mi się , mają swój świat a my finansujemy ten cyrk .
  • befana_di_campi 13.02.2020
    Za Stalina to nawet chleb rozdawano przez radio ;-) Pardon, kołchoźnik :-D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania