Oboje zbyt dumni, bez szans na słońce

Dwie pary rąk powstrzymały go, nim padł na kolana, chcąc przygarnąć bezwładne ciało, leżącej przy wygasłym palenisku, w kącie szopy dziewczyny. Jej twarz, zawsze rumiana, miała teraz odcień zamarzniętej morskiej wody, usta zaś były granatowe, jak gdyby próbowała przed chwilą atramentu z kałamarza. Tak mocno wtulała się w ścianę, że czarne włosy przymarzły do spróchniałych desek i pokryły się szronem.

- Niech ktoś wyprowadzi stąd mistrza. – Usłyszał obok siebie głos, ale nie mógł sobie przypomnieć, do kogo on należy.

Chłodna bryza, zamiast go otrzeźwić, wywołała falę wspomnień, które setkami noży wbijały się w obolałe serce. Znów widział młodą dziewczynę z głębokiej prowincji, sierotę, która uratowała nieznajomego, przed ścigającymi go najemnikami. Nie zadając żadnych pytań, pozwoliła mu zostać w swojej kajucie, do czasu, aż niebezpieczeństwo całkiem nie minęło. Po tym wydarzeniu myślał, że więcej jej nie zobaczy, los jednak zadecydował inaczej i mała Xu, niby barwny motyl, została wepchnięta do jego brutalnego świata. Kto by pomyślał, że panienka o wyglądzie uczennicy, z olbrzymimi, zawsze szeroko otwartymi oczami i warkoczami podskakującymi na plecach, niby doświadczony medyk, potrafi wyjmować kule i opatrywać rany, a w dodatku jest całkowicie odporna na humory swojego pacjenta.

To chyba wtedy, kiedy bezceremonialnie rugała go, że o siebie nie dba, zrozumiał, jak wiele dla niego znaczy. Chciał mieć ją blisko i chronić.

Niemal słowo w słowo był w stanie powtórzyć ich ostatnią rozmowę, w której zaproponował jej, by została jego kobietą. Jak przemądrzały pyszałek myślał wtedy, że tą propozycją czyni jej niezwykły zaszczyt, nie było wszak kobiety, która nie chciałaby należeć do Mistrza. Policzki dziewczyny pokrył wtedy rumieniec, ale nie taki, świadczący o zawstydzeniu, lecz o gniewie, a oczy zrobiły się zimne.

- Nie masz dziś gorączki, więc nie mogę uznać twoich słów za zwykłe majaki – powiedziała, lekko marszcząc brwi. – Nie jesteś mi nic winien, gdyby na twoim miejscu pomocy potrzebował ktoś inny, postąpiłabym tak samo, więc możesz sobie darować.

- Ale to mnie uratowałaś i w zamian chcę ci zapewnić bezpieczeństwo. – Spróbował złapać ją za rękę, ale wyrwała się ze złością. Powinien był wtedy powiedzieć jej, co tak naprawdę czuje, obawiał się jednak, że jego ludzie mogliby go usłyszeć, Mistrz nigdy nie prosił, a już na pewno, nie o odwzajemnienie uczuć. – Mogę zapewnić ci podziw całej stolicy, mogę …

- I bez tego jestem w stanie żyć dobrze. Jest tylko jedna rzecz, której naprawdę chcę, ale tego na razie nie jesteś w stanie mi ofiarować.

Nim zdążył zapytać co to takiego, opuściła pokój. Tego dnia, z pokoju na piętrze, zniknęły wszystkie jej rzeczy. Oczywiście wysłał za nią swoich ludzi, by strzegli ją ukradkiem, Xu jednak zniknęła. Wiedział, że bez stałego meldunku, nie będzie miała szansy na stałą pracę i skrycie wierzył, że wróci do niego skruszona. Pomylił się, była na to zbyt dumna, a dziś, przed świtem odebrał ten niosący złe wieści telefon.

- Mistrzu, panienka Xu trzymała to zaciśnięte w ręce. – Ktoś wsunął mu w dłoń jakiś przedmiot.

Rozpoznał broszkę w kształcie słońca, którą przypiął jej kiedyś w miejsce oderwanego przy dekolcie guziczka. Nie sprzedała jej, choć uzyskane za nią pieniądze, zapewniłyby jej byt na długie miesiące.

Na wschodzie, niebo zaczęło już lekko różowieć, on jednak czół, że nie ma prawa oglądać nadchodzącego dnia. Chwiejąc się lekko, niby pijany, odszedł kilka kroków wzdłuż ciemnej uliczki.

Echo poniosło huk wystrzału.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (22)

  • mentalista 19.02.2017
    - Niech ktoś wyprowadzi z tond mistrza. – stąd ;)
    Za tekst 4
  • Angela 19.02.2017
    Dzięki za wytknięci błędu i za komentarz : )
  • Kakarotto 19.02.2017
    Angela, umiesz zaciekawić. Świetny tekst, niezwykle przyjemnie się czytało. Fabuła też dosyć oryginalna, zaskakująca wciągająca. Piąteczka ode mnie.
  • Angela 19.02.2017
    Bardzo mi przyjemnie. Dziękuję : )
  • KarolaKorman 19.02.2017
    ,,była na to byt dumna'' - zbyt
    Można sobie było po tym krótkim kawałku dopowiedzieć całą historie ich znajomości. Szkoda, że tak tragicznie się skończyła, 5 :)
  • Angela 19.02.2017
    Dziękuję Karola, poprawiłam : )
    Ja tam mam chyba zamiłowanie do smutnych zakończeń : /
  • KarolaKorman 19.02.2017
    Powiem ci, że ten tekst jest wyjątkowo piękny i właśnie takie zakończenie dodaje mu wyjątkowości. Mnie się bardzo podoba :)
  • Angela 20.02.2017
    Jeszcze raz dziękuję : )*
  • Johnny2x4 19.02.2017
    Piękny tekst :) Daję 5 :)
  • Angela 20.02.2017
    Miło mi to czytać, wreszcie spodobało Ci się coś co napisałam. Dziękuję : )
  • zuyy 19.02.2017
    Ja również
  • Angela 20.02.2017
    Podziękował : )
  • Adam T 19.02.2017
    Niezwykła opowieść :) Doskanały przykład na to, ile treści, emocji można zmieścić między wierszami. Jest w tej historii tyle żalu, bólu, jakiejś rozpaczy ukrytej, przecież oboje czuli to samo, byli dla siebie wszystkim, a jednocześnie okrutnie się skrzywdzili i nie znaleźli dla siebie ratunku. Nie wiem, czy ta opowieść ma związek z Twoim, niedawnym wierszem? Poza tym p i ę ć :))
  • Angela 20.02.2017
    Cieszę się, że przypadła Ci ta opowiastka do gustu. Tak to już jest, że najważniejsze można znaleść
    pomiędzy wierszami, ukryte w cieniu : )
    Ta historyjka nie miała nic wspólnego z wcześniejszym wierszem.
    Dziękuję i polecam się na przyszłość : D
  • Freya 20.02.2017
    "on jednak czół, że" - czuł
    Tekst jest intrygujący i daje czytelnikowi możliwość indywidualnej interpretacji losów tych dwojga ludzi, a więc jest dodatkowym walorem. Pozdro. :)
  • Angela 20.02.2017
    Cieszę się, że się podobało : )
  • Mieszkaniec 20.02.2017
    Fajne, działa na wyobraźnię i dobrze się czyta. Takie harde bohaterki mogą się podobać, a Mistrz powinien nauczyć się pokory :)
    (5)
  • Angela 20.02.2017
    Dziękuję za komentarz : )
  • kasjopeja 20.02.2017
    Świetnie napisane.
  • Angela 20.02.2017
    Dziękuję : )
  • Robert. M 06.03.2017
    Gdy tak doczytałem do końca, to przed oczyma stanął mi bardzo osobisty, ponoć intymny rękopis, bo napisany na kanwie rodzinnych zdarzeń, nazwany przez autora klechdami domowymi. A dziś czytany przez wszystkich w postaci powieści, zwanej "Wierna rzeka" gdzie Żeromski nawet przeciętnemu zjadaczowi chleba (ja) ukazał się jako fachura, co zasłużył na moje wow!
    Pamiętam ten czas, gdy jeszcze nie mogłem usiąść jak dziś z laptopem na kolanach i ściągnąć sobie z domowej wideoteki tego specjału by porównać moje wyobrażenia z czcionki na tą serwowaną przez reżysera. Skazany więc byłem na czas określony przez naszą telewizję, a ta wspaniałomyślnie gdy się doby wymieniają, zaczynała emisję( jakby w tym filmie ekscesy gorszące młodych się odbywały) Odkrywałem stopy by sen odgonić, ale czekałem do końca, aż Szczepan odnajdzie dziewczynę, która dostała zapłatę - za kurowanie i przetrzymanie księcia, mówiąc kolokwialnie 30 srebrników od szczodrej mamusi....Przepraszam za takie wywody, ale miałem nieodpartą chęć, by to porównać.
    Czasami dziwię się takim konwenansom, takim stawianiem ponad wszystko prawideł, gdy wszystko przemawia za przywiązaniem, gdy przeznaczenie wybiera za nas. Czy aby nie takimi gestami pokazałby, że to właśnie on jest tym kimś mistrzem przez wielkie m stojącym ponad mezalians, to on decyduje kto jest mu równy i basta. ... leży tak dniami i nocami, ktoś cichutko stąpa wokół niego, odgarnia spoconą grzywkę, karmi, podaje łyk wody na spierzchnięte wargi , przemywa ranę, a on nic nie czuje? Musi, bo to silniejsze, szkoda, że ten huk, tylko ptaki wystraszył, już nic nie znaczy, jedynie dla nas czytających jest przestrogą by nie cudować, nie przeciągać liny, nie ufać we własne siły, rozsądek, a nade wszystko nie być ....jak napisałaś? przemądrzałym pyszałkiem......Chyba lubisz dramaturgię, nuż tu strzał, aż boje się jutrzejszego zakończenia następnej opowieści.
  • Angela 06.03.2017
    Zgadza się, lubię dramaty, ale tylko w literaturze czy filmach, na co dzień do cna przesiąknięta
    realizmem, lubię choć na chwilę się od niego oderwać i poczuć choćby powierzchownie, za pośrednictwem
    wymyślonych bohaterów, jakieś mocniejsze emocje.
    Mistrz bał się, źe zostanie uznany za słabego, jeśli poprosi Xu, o to by odwzajemniła jego uczucie,
    dla jego pozycji, tak jak w watasze wilków, najważniejsza była siła, zaś publiczne okazywanie słabości
    było niedopuszczalne. Młode dziewcze pragnęło odrobiny romantyzmu, zamiast praktycznego
    podejścia. Gdyby oboje zrobili choćby krok w swoją stronę, wszystko mogłoby być inaczej.
    W prawdziwym świecie, często bywa podobnie i często kończy się bólem.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania