Ocalenie - wstęp
Idąc przez miasto poruszała się wdzięcznie, zmysłowo, przyciagając masę męskich i nie tylko spojrzeń, budząc podziw dla jej długich nóg, długich rzęs, długich włosów. Kto ją znał, nie tylko wizualnie, powierzchownie, ale choćby od pierwszych chwil rozmowy z nią wychwytywał także ogromną pewność siebie. Rozciągając za sobą i wszędzie dookoła zapach Diora skierowała się w stronę aleji po czym weszła do dziesięciopiętrowego budynku. Znajdował się tam znakomity hotelowy bar i mimo że dochodziła godzina dwunasta w południe zajęła miejsce przy barze, nie przejmując się zbytnio. Miała co świętować a kiedy miejsce obok zajął nieznajomy mężczyzna szybko okazało się, że ma również towarzystwo do wiwatu.
***
Nastała głucha, wręcz martwa cisza. Nie bez powodu mówi - martwa. Siedząca w pustym, ciemnym pomieszczeniu kobieta jest bliska obłędu. Jednak wie, że jej krzyk na nic się zda a ma już dość ciągłych zastrzyków, ograniczeń wolności... Ta, dobre sobie. Jej wolność już dawno została zabrana a życie zniszczone. Jednak chcąc zachować resztki rozumu, układa w głowie plan zemsty... mimo wszystko zawsze go ma i kiedy zaczyna układać go sobie w głowie uśmiecha się, eksponując straszliwe blizny na twarzy. Zapłacą za to.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania