Poprzednie częściOcena Bitwy Alfo- MrJ

Ocena bitwy KarolaKorman – Akwus

Temat główny: Więzi rodzinne

 

Temat dodatkowy: Siała baba mak…

 

Oceniający: Akwus

 

____________________________________

 

Karawan – „Uśmiech szczęścia”

 

TECHNICZNIE

 

Od strony technicznej… to będziesz miał redaktora i korektora, więc jak dla mnie ma to dużo mniejsze znaczenie. Na razie jednak nie masz żadnego z nich, więc odpowiedzialność za poprawność językową spoczywa na Twoich barkach. Dodatkowo będę bronił jak niepodległości tego, że od nas (pisarzy, wszelkiego pokroju) zależy jaki język będzie dominował w społeczeństwie. Jeśli będziemy przepuszczać babole, bo nie chciało się nam sprawdzić, to ludzie będą to powtarzali. Jeśli nie nauczymy ich szeregu synonimów, to uproszczą nam ten język Więc mimo iż sam walę błędy na kilogramy, to zgadzam się, że powinniśmy nad tym pracować i punktować przynajmniej w tekstach Bitewnych. Umniejszanie rangi poprawności językowej uważam za ignorancję i meganieprofesjonalne podejście u pisarza. Ponieważ jednak są w tym lepsi sędziowie ode mnie, a praca nie jest rażąco naćkana błędami, więc dostajesz ode mnie lekko ponad połowę i przejdźmy do części ważniejszej! Chyba też do tego działu, kilka kwestii technicznych dla mnie. Tekst jest napisany ładnie wizualnie. Nie walisz ścian tekstu, nie uskuteczniasz słownego pingponga w dialogach. Same dialogi są jednak dostateczne, nie wybijają się, brak w nich za wiele podtekstu (chyba tylko w finalnym obiedzie babcia mówi co innego niż myśli, prócz tego zawsze są to proste wypowiedzi). Nadrabiasz jednak ruchem scenicznym, więc nie ma tragedii Popracuj nad tym, bo masz szansę na całkiem zgrabne wstawki dialogowe, a to dość duża wartość w opowiadaniu.

 

Technicznie (0-5): 3

 

STYL

 

Pojęcia nie mam, co twórca kategorii STYL miał na myśli, bo jeśli ocenienie czegoś tak subiektywnego, jak styl autora, to ja się nie podejmuję. Nie dyskutuję o gustach, jednym się będzie podobało, innym nie. No więc mi – nie. Czemu? Bo piszesz o niczym. O zwykłym życiu, trudnym, bo trudnym, ale zwykłym. To niemal nie opowiadanie, a reportaż. Podajesz fakty, nie zaklinasz w tekście emocji. Nie umiem określić jakie odczucia chciałeś we mnie wywołać. Co kawałek czekałem na jakiś przełom, na coś wow, co nagle wywróci mi całość do góry nogami, a dostałem to dopiero na sam koniec, jak już było pozamiatane. Dużo pokazujesz opisem, mało opowiadaniem. Pokażę Ci na przykładzie wejścia do mieszkania babki: „Przedpokój był niewielki i oświetlony pojedynczym, małym kinkietem z mosiężnym odbłyśnikiem. Stojak na parasole, duży wieszak z półką na nakrycia głowy, a na przeciwległej ścianie tremo w złoconej ramie. Postawił walizkę i przeszedł do dużego pokoju. Jakby znalazł się w muzeum. Ściany zapełnione obrazami. Na podłodze barwny, wysoki dywan. Szafa lśniąca ciemnym brązem i pięknym słojem orzecha. Podobny, choć bardziej zdobny kredens, w którym, na półkach, stały figurki z porcelany, ozdobne szkatułki, kryształowe pucharki, a na najbardziej wyeksponowanym miejscu, fotografia jego matki.” – Namalowałeś obraz, zamiast odegrać przed czytelnikiem scenę. Czemu bohater nie wszedł w interakcję z tymi przedmiotami? Po co nam one, skoro nie grają w naszej sztuce?

 

Styl (0-5): 2

 

FABUŁA

 

Doskonałe pierwsze zdanie! Mocne, dobre, przykuwające uwagę. Obiecujące coś równie mocnego i… i dupa. Dobra, czepiam się, jestem stary i marudny, ale powtórzę to samo, co punktowałem chwilę wcześniej, napisałeś sprawozdanie, notkę biograficzną właściwie. O jakiej fabule mówimy, gdy po prostu chłopak przeżywa swoje życie. Liczyłem na piękny konflikt z ojczymem, który przeglądał listy (dobry, silny konflikt w rodzinie) i dupa, scena kończy się w następnym zdaniu. Po co mi historia gosposi babci, co mnie interesuje małżeństwo prowadzące sklep? Pokazałeś jakiś wątek ze złotym krążkiem u jubilera i nijak tego dalej nie ciągniesz. Pokazujesz, że August dowiedział się czegoś, dzięki dorabianym po nocach kluczą, ale nie mówisz czego. Wspominasz o kopercie do matki i… i nic dalej. To po co mi w ogóle o tym mówisz, skoro nijak nie gra to w dalszej historii. Czytelnik nie wie tego, co Ty, pamiętaj, że najpewniej znaczną część sceny, czy całej historii masz w głowie, a zapominasz się tym podzielić. Dla Ciebie obraz jest plastyczny, pełny, spójny, a sprzedajesz takie smaczki, które jednak smaczkami są tylko, gdy masz na talerzu całość. Bez tego są czerstwymi okruszkami. Zgodność fabularna z tematem bitwy jest aż przejaskrawiona, jeszcze kilka połączeń koligacyjnych i miałbyś pełnowartościową telenowelę. Nie mogę się jednak czepiać, wymaganie wypełnione w stu procentach. Temat dodatkowy wciśnięty minimalnie na siłę, ale jednak doceniam pomysł.

 

Fabuła (0-10): 3

 

PODSUMOWANIE

 

Jak, by tu powiedzieć, by nie wyjść na marudnego buca. No mnie nie kupiłeś. Pamiętaj jednak, że jestem fanem akcji, a Ty nie dałeś mi niemal żadnej. Przeczytałem całość bo była krótka, miała dobre pierwsze zdanie, na kontynuację, którego liczyłem do końca i dlatego, że musiałem całość ocenić. Inaczej odpuściłbym po zmarnowanym konflikcie z ojczymem. Chętnie przeczytam jednak coś kolejnego, jeśli będziesz chciał poznać moje zdanie

 

Podsumowanie (0-3): 1

 

ŁĄCZNIE (0-23): 9 (39%)

 

________________________________________

 

Ewolie – „Pieśń losu”

 

TECHNICZNIE

 

Pierwszy raz zdyskwalifikowałbym tekst za nietrzymanie się limitu znaków. Nie czepiałbym się o kilka więcej, ale przekroczyłaś limit o połowę! Bitwa polega właśnie na tym, że musisz się tak gimnastykować, by przekazać treść w konkretnym limicie objętości. Miałaś to w nosie lub nie umiałaś. Jedno i drugie działa w mojej ocenie na niekorzyść. Po drugie (i to już megasubiektywne) dyskwalifikowałbym powtórnie za mnogość przymiotników. Kobieto, ktoś Cię okrutnie w życiu oszukał, mówiąc, że one są potrzebne i wzbogacają tekst. Przymiotniki są do chrzanu. Są miękkie, niejednoznaczne. Pozwalają, że każdy wyobraża sobie scenę zupełnie inaczej, więc równie dobrze można ich nie dawać. Robisz standardowy błąd, który każdy z nas przerabiał. Masz w głowie przepiękny obraz i chcesz nam go pokazać z tymi najdrobniejszymi detalami delikatnego akordu w odcieniu podmuchu wiatru. Czytelnik jest jednak zwierzęciem inteligentnym, potrafi sam sobie wiele rzeczy wyobrazić, nie odbieraj mu tej przyjemności, opisując na siłę zbyt szczegółowo. To sztuczne rozdmuchanie objętości dodatkowymi wyrazami spowodowało, że zawaliłaś limit znaków, a ja skakałem co drugi wers, czytając, bo samego mięsa było w tym tyle, że bardziej skupiać się nie musiałem. Słabe o tyle, że pewno uszło mi coś, co mogło być ładne, ale dałaś tego za dużo i odrzucałem całymi partiami Bardzo zgrabny zabieg z konstrukcją szkatułkową. Dopiero w ostatnich wersach zorientowałem się, że Dziadunio jest bardem. Zabieg zastosowany umiejętnie i z wyczuciem. Nie wypowiadam się o błędach, bo ani to moja mocna strona, ani nie uważam, że jakoś specjalnie istotna w Twoim przypadku. Nie robisz rażących błędów, nie tworzysz tekstu trudnego w odbiorze przez źle wstawiane przecinki. Na pewno dziewczyny wypunktują Ci to dokładnie, więc nie tracę czasu i przejdę do czegoś, na czym się znam dużo lepiej.

 

Technicznie (0-5): 1 (dałbym więcej choćby za konstrukcję szkatułkową, ale długość tekstu pogrążyła całość)

 

STYL

 

W pierwszej chwili chciałem się tu poznęcać, ale po drugiej lekturze tekstu, doszedłem do wniosku, że nie jest tak źle. Jest jednak bardzo nierówno. Uważam, że najlepsze rozdziały to te z synem kowala. Tu masz dobre dynamiczne dialogi, acz pozbawione zbyt często ruchu scenicznego – popracuj nad tym, by postacie więcej się ruszały, gestykulowały, myślały coś, a nie tylko przerzucały wypowiedziami, stojąc jak kołki. Stworzyłeś zarysy kilku postaci, ale żadna nie jest jakaś szczególna, nie jest na tyle ciekawa, bym chciał posiedzieć z nią dłużej. Doceniam jednak zabawę językiem, który zmienia się zależnie do tego, jakie postacie występują. Ładne i nawet zgrabnie przedstawione.

 

Styl (0-5): 3

 

FABUŁA

 

Zbyt skomplikowana na opowiadanie chyba. Wprowadziłaś wiele czynników, postaci, punktów widzenia. Troszkę stylizowałeś na Grę o Tron i nawet troszkę efekt osiągnąłeś, nie mówię, że nie Powiedz mi jednak, kto jest głównym bohaterem? Bard? To jako taki nie za wiele robi i daje się nieść fali. Działają wszyscy inni dookoła, a on tak sobie na ich działania czeka i przyjmuje, co mu zgotują.

 

Bardzo ładna scena otwierająca opowieść Dziadunia z Uriel i Księżniczką. W pierwszej chwili odrzuciła mnie stylizacja języka, ale zaraz po tym, gdy pojawił się syn kowala i zupełnie zmienił się język, doceniłem zabieg.

 

Słaba scena w bibliotece, zupełnie jej nie kupuję. Co on miał niby, przelecieć nieznajomą na dzień dobry? Na szczęście zaraz po niej nadrabiasz to przyjazdem syna płatnerza i jeszcze lepszą sceną konfrontacji Vinsta z kobietą (chyba najlepsza scena całości). Wywaliłbym sen, nic nie wniósł do historii, był po prostu statycznym obrazkiem, a dowalił ponad 3000 znaków ;p Tak samo wywaliłbym połowę z tych podchodów Birna do celi.

 

Spokojnie można było wywalić wszystko o tej grze w karty i zacząć od razu od uwolnienia. Ponownie masa znaków, mało nowej treści.

 

Mimo całego mojego czepialstwa kończysz jednak opowiadanie piękną sekwencją ucieczki! Wreszcie mamy akcje, wreszcie historia nabiera tępa! Już mają klucz, już mają ubrania, strażnicy śpią, już są w ogrodzie, ale tu alarm, wyciągana stal, walka, niemal przegrana, ale jednak przyjaciel go ratuje, już dopadają muru, już jest w ogródku, już wita się z gąską i nagle jeb! Jeden strzał z kuszy i burzysz nieunikniony tryumf – CZAD! Wywal wszystkie akcjospowalniacze z historii i fabuła będzie się mocno broniła w połowie tych znaków, a tak zostawiam…

 

Fabuła (0-10): 5

 

PODSUMOWANIE

 

Gdybyś wywaliła przymiotniki, tekst byłby krótszy i miał jednocześnie większą moc! A tak treść rozmyła się w ilości. Bardzo jednak cenię, że udało Ci się historię otworzyć i zamknąć (mimo przekroczenia limitu znaków). Nie trzeba tu nic dopowiadać, nie czuję niedosytu. Nie czuję też satysfakcji, ale może to nie był tekst dla mnie.

 

Temat główny jest ok, acz nie powala, temat dodatkowy wciśnięty na siłę i dosłownie, a tego nie lubię.

 

Podsumowanie (0-3): 1

 

ŁĄCZNIE (0-23): 10 (43%)

 

_______________________________________

 

Ausek – „Szkarłatny spadek”

 

TECHNICZNIE

 

No i na koniec moja wisienka na torcie :D Nijak dlatego, że najlepsza, czy najgorsza, ale Aga nieopatrznie zgłosiła się, bym poznęcał się nad nią ze szczególnym okrucieństwem :D Olewam ortografię i interpunkcję, bo nie jest tak rażąca, bym umiał się przyczepić. Liczę tu na pozostałych sędziów, bo zgadzam się nad samą wartością promowania poprawności językowej – po prostu sam jestem w tym noga, więc nie godzi się, bym udawał purystę.

 

Co mogę Ci jednak technicznie zarzucić, to brak ulokowania akcji w czasie i miejscu. Powinienem to mieć niemal na dzień dobry, by umieć sobie wyobrażać świat. Dajesz mi Rosjan z ich topornymi metodami, więc pierwsze co widzę, to czasy wojenne/zimnowojenne potem pokazujesz mi pochodnie na ścianach, więc zaczynam się zastanawiać, czy nie mówimy o powstaniu styczniowym, w końcu gdzieś w trakcie dowalasz telefonem komórkowym. Czyli przez połowę tekstu, źle sobie wyobrażałem całość. Kika razy zaskakujesz też informacjami, które powinienem znać wcześniej. Przykładowo dopiero po kilku minutach przesłuchania orientuję się, że tubalny głos to głos Rosjanina. Czyli znów mówisz mi, że źle sobie go wyobrażałem wcześniej. Dopiero po chwili dowiaduje się, że strzępki rozmów, jakie podsłuchuje, są „częściowo po polsku”. Muszę zrewidować w głowie scenę, która toczyła się tylko po rosyjsku, na co dosłownie przed chwilą się przestawiłem.

 

Popracuj nad dialogami. Sama ich treść jest fajna, sentencje ok, ale totalnie pozbawione podtekstu, pozbawione ruchu scenicznego. Jesteś na tyle dobrą pisarką, że to już razi na tym poziomie. Niech oni się ruszają, niech coś myślą, najlepiej niech myślą zupełnie co innego niż robią! Daj nam emocje, daj konflikty!

 

Technicznie (0-5): 3

 

STYL

 

Wspominałaś mi o fantasy, a tu o ile cokolwiek, to mamy delikatne si-fi co najwyżej. To nijak zarzut, bardziej stwierdzenie faktu. Jak dobrze wytłumaczyć, to nawet nie ma tej fantastyki, a zostaje tylko nauka. Już Ci to pisałem, ale powtórzę publicznie: masz bardzo dobre pierwsze zdania! Mega plus za to. W moim przypadku zazwyczaj pierwsze zdanie determinuje, czy będę czytał dalej (takie zboczenie po kursie). Co więcej, to dobre pierwsze zdanie jest kontynuowanie dobrym, pierwszym akapitem. Zapowiadasz mi w nim fajną akcję, wybuchy, strzały… Jestem Twój! Tylko nie do końca to potem dostaję. W pierwszym rozdziale autor zawiera z czytelnikiem umowę. Obiecujesz mi, co dostanę, jeśli nie odłożę książki. Ja nie odłożyłem, a Ty mi nie dałaś. No dobra, trochę dałaś, ale nie na tyle na, ile zapowiedziałaś w pierwszym akapicie – będę Ci to wypominał, bo ochoty narobiłaś Umiesz budować mocne sceny i chwała Ci za to! Przesłuchanie nagiej dziewczyny, niezłe, acz moc sceny osiągasz nagością, trochę łatwy zabieg, pomyśl nad czymś bardziej wyrafinowanym. W kilku przypadkach zamiast pokazać działanie, opisujesz, że miało ono miejsce: „Tomasz w skrócie wyjaśnił jej, że ruiny w Miechowicach stanowiły łakomy kąsek dla człowieka, który był odpowiedzialny za dowodzenie akcją na ziemiach polskich. Przyjechał tu, by kupić okoliczne tereny i przywrócić świetność reszcie zamku. Jednak tutejsze władze, choć początkowo chętne pozbycia się ciężaru, jaki stanowiło utrzymanie zabytkowej budowli, szybko wycofały się z podejrzanej transakcji. Ludzie oniemieli ze strachu, gdy zaczęły krążyć dziwne plotki o zamiarach potencjalnego nabywcy. Wraz z nim przybyło do Miechowic kilku żołnierzy, a to wywołało dyskusje i insynuacje, co do prawdziwego powodu zakupu ziem."

 

„Zaczęła się rozmowa o ostatnich wydarzeniach. Analizowano przebieg akcji, w której odbito Igę i dwie inne dziewczyny. Mężczyźni nie ukrywali, że polowanie na tych zachłannych władzy zwyrodnialców sprawiało im przyjemność.”

 

Odegraj te dialogi, pokaż nam te informacje w żywej formie, a nie jako fakty encyklopedyczne. Nie pisz, że ktoś coś zrobił, POKAŻ jak to robi, to dużo mocniejszy przekaz, lepszy!

 

Styl (0-5): 3

 

FABUŁA

 

No to teraz mam główne pole do pastwienia się :D Kto jest głównym bohaterem? Iga? Wszystko na to wskazuje. Oznacza to, że przez całe opowiadanie jedynymi działaniami, jakie podejmuje bohaterka, jest zaparcie się nogami, gdy ciągną ją przez korytarz i wyciągnięcie ręki do Oli. Słabe. Jej brat i ojciec przynajmniej coś robią, mogę ich za to lubić, albo nie lubić, mogę zastanawiać się nad ich intencjami. Iga jest rekwizytem.

 

Opowiadanie jest wstępem do czegoś. Zaczynasz w centrum akcji i to jest mega, nie ma przydługiego wstępu, od razu coś się dzieje, przesłuchanie, brutalność, fajne (choć epizodyczne) postacie strażników, a potem coraz bardziej zwalniasz… Zaczynamy zwiedzać przepastne systemy korytarzy, podziwiać połączenie surowości i nowoczesności… No fajnie, ale gdzie jest mięso, które mi obiecałaś pierwszym akapitem. Tak naprawdę dajesz czytelnikowi strzępki szerszej intrygi, która zaczęła się podczas wojny(?) i zatacza coraz szersze kręgi, obejmując w końcu tapetę zdjęć na całej ścianie. Niby zaczynasz to spinać do rywalizacji pomiędzy kilkoma grupami wpływów. Dajesz troszeczkę informacji o rosyjskim wojskowym, troszkę o polskich najemnikach, troszkę o inicjatywie samego Tomasza… i w finale zostawiasz nas na progu konfrontacji, a właściwie na progu początku drogi do tej konfrontacji.

 

Bardzo obiecująco zapowiada się relacja pomiędzy ojcem i synem, ale na zapowiedzi się kończy. Tu zaczynam widzieć potencjał na czaderskie emocje. Propozycja zapłodnienia siostry/córki. Telefon roztrzaskany o ścianę! Jest miodnie i znów zostawiasz mnie z zapowiedzią Zawiązujesz fajny wątek z poparzeniami Tomasza, z jakimiś badaniami, które prowadzi na sobie, pewno w lekkiej tajemnicy, bo czuć opór jego przyjaciela. I konsekwentnie nie wiem, co jest w tym głębiej.

 

Trochę nie do końca łapię relacje pomiędzy rodzeństwem, jak bardzo się znają, bo jednak jeśli ona poznaje jego twarz, to znać się muszą. Nie umiem powiedzieć, w jakim wieku jest Tomasz, bo po dialogach stawiam go maks w 21 roku życia, ale po skali organizacji, jaką kieruje, może mieć nawet pod 30.

 

Podajesz mi wątek z Olą, która z jednej strony ma magiczną krew, ale córką ich ojca już nie jest. Spoko pewno więc jakiegoś innego z testowanych żołnierzy, ale w takim razie, po co nam ona w tym opowiadaniu? Wprowadzasz tak podbudowaną postać, by otworzyła drzwi i podała Idze jedzenie Przez całe opowiadanie, nie wiem, w jakim kierunku ono zmierza, co ma się na koniec wydarzyć.

 

Nie wiem, czy stawką jest życie Igi, czy los świata, któremu zagrozi armia nieumarłych najemników. Nie wiem tego, do samego końca.

 

Bardzo słaba ostatnia scena rozmowy rodzeństwa. Nagle podajesz w niej dużo informacji i zaczynasz pędzić do zakończenia. Nie dajesz czytelnikowi czasu na zastanowienie się, zebranie przemyśleń, wybranie strony. Takiego czasu nie ma też Iga, a mimo to nagle, z niczego podejmuję ogromnie ważną decyzję. Możemy oczywiście tłumaczyć, że wybiera więzy rodzinne i ufa bratu, ale muszę sobie taką interpretację sam wymyślać i nie wynika mi ona z wcześniejszych stron.

 

Piękne ostatnie zdanie! Wywołałaś powtórnie mój szczery uśmiech, tak samo, jak zdaniem pierwszym. Niestety uśmiech powodowany jest nadzieją na więcej, czego mi nie chcesz dać.

 

Fabuła (0-10): 5

 

PODSUMOWANIE

 

Mega uznanie, że zaryzykowałaś taką próbkę, z której uznaję, że wychodzisz zwycięsko. Mamy rodzinę jako temat główny i przepięknie wpleciony temat dodatkowy! Tu przyznam się, że nie wykluczam, iż sam sobie go dośpiewałem i znalazłem na siłę, ale nie przeszkadza mi to zupełnie. Może pisałaś podświadomie, więc zaliczam na maksa. Masz dziewczynę, która jest nieświadoma swojego znaczenia, robi coś, ale po omacku. Dopiero pod koniec ktoś jej zaczyna zdradzać, jak ów mak się sieje. Piękne! O takie wplecenie tematów walczę, a nie wstawienie go wprost w treści jako brutalnego zdania!

 

Podsumowanie (0-3): 3

 

ŁĄCZNIE (0-23): 14 (60%)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • ausek 09.03.2017
    Tak dokopać potrafisz tylko Ty ;) Widać, że znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nie jest Ci obce. :P
    Z tymi Rosjanami to w ogóle ciekawa historia. W planach miałam, by częściowo prowadzili rozmowy po rosyjsku, ale ostatecznie odrzuciłam ten pomysł. W pierwotnej wersji poświęciłam Iwanowi więcej kartek, ale limit znaków, rozumiesz.
    Z Waszego (czyli oceniających) toku rozumowania widać jak na dłoni, że za dużo jest niedopowiedzeń i niedokończonych wątków, których nie wykorzystałam w pełni. Tak jak już pisałam, cięcie nie przysłużyło się opowiadaniu. Ale jakoś nie potrafiłam się zdecydować, które sytuacje pominąć. Wszystkie wydawały mi się ważne i na równi intrygujące.
    Co do gatunku. Dziewczyna miała przejawiać pewne zdolności i Fantasy wydawało mi się jak najbardziej odpowiednie. Zaniechałam jednak tego pomysłu. Kolejny mój błąd, a znajdzie się ich jeszcze pare.
    Przeanalizuję wszystko wieczorem. Napiszę jeszcze tylko, że bardzo mnie cieszy, że dopatrzyłeś się tematu dodatkowego. Widzisz, mam problem nie tylko z wywalaniem wszystkiego na tacy, ale i z nadmiernym ukryciem pewnych rzeczy. Żeby doszukać się tego tematu, trzeba przeanalizować treść. Zawarłam go, ale chyba za mało widocznie. Jeszcze raz dziękuję. :D
  • Karawan 09.03.2017
    Dziękuję Wodnikowi za poświęcony czas i uwagi. Żałuję, że tak dorośle mnie potraktował i nie podał rozwinięcia "braku akcji". Nie załapałem o co chodzi z wejściem do pokoju-muzeum. w moim zamyśle był to ważny atrybut pokazujący status babki ale i "wrzucający" Czytelnika w poniemieckie, zagracone skupionymi za bezcen wartościowymi przedmiotami, mieszkanie. Podobnie z kopertą niezbędną do wskazania miejsca rzekomego pobytu (bo morderca musiał spodziewać się ewentualnego pościgu). Nie próbowałem nawet zagłębiać się w watki uboczne. Za mało umiem aby przykuć wzrok Czytelnika do bohatera a Bitwa dostarczyła mi dzięki ocenom kawałka wiedzy. Dziękuję.
  • Akwus 10.03.2017
    Karawan, musisz wziąć poprawkę na to, że ja jestem miłośnikiem akcji zapierniczającej przez całą historię, a nie opisów tła :) Taki mój urok, więc kiedy dajesz mi niemal same opisy, to owej akcji mi brakuje.

    Jutro naskrobię Ci jak ten sam fragment można przedstawić poprzez działania bohatera a nie wstawkę katalogową. Podyskutujemy wtedy, co przemawia do Ciebie bardziej.

    Nie tłumacz się :) nie dyskutuj z moją subiektywną opinią. Po prostu weź ją jaka jest i zrób co uważasz. Jeśli myślisz, że cokolwiek za mało umiesz, to się w tym doskonal i tyle. Nie wierz jednak nigdy zdaniu jednaj osoby. Skonfrontuj to z innymi, wyciągnij własne wnioski i dopiero poprawiaj. Przecież ja mogę nie mieć racji :>
  • Karawan 10.03.2017
    Akwus Nadeszło jutro. :( Można było odebrać to co napisałem jako tłumaczenie się, fakt. Z opinią (żadną) nie zamierzam dyskutować. Próbuję po prostu znaleźć podpowiedzi co zrobić. Wdzięczny bardzo będę za obiecany przykład. Pozdrawiam serdecznie.
  • KarolaKorman 09.03.2017
    ,, dzięki dorabianym po nocach kluczą, '' - kluczom
    ,,Bardzo zgrabny zabieg z konstrukcją szkatułkową.'' - dawno temu pod jednym z moich tekstów bitewnych tak nazwałeś moje opowiadanie wprowadzając mnie na długi czas w błąd - to nie jest konstrukcja szkatułkowa
    Przeczytałam całość. Przyznaję, że z przyjemnością. na ciekawe rzeczy zwróciłeś uwagę, pozdrawiam :)
  • Akwus 09.03.2017
    Dajesz Karola :) Jaka wedle Ciebie jest konstrukcja szkatułkowa? Bo wedle mnie, to historia, w historii, co jest bardzo ładnie użyte przez Ewolię. Zewnętrzna historia, nie mogłaby się zamknąć bez zamknięcia tej wewnętrznej. Zrobiła zgodnie ze sztuką :)
  • KarolaKorman 10.03.2017
    Ja zacytuję: ,,Powieść szkatułkowa – typ powieści, której fabuła składa się z kilku odrębnych opowiadań, połączenie których daje pełny obraz fabuły, a każde z opowiadań pojawia się w tekście w sposób nieprzypadkowy (np. fabuła powieści dotyczy historii A, ale jeden z jej bohaterów opowiada historię B, w którym występuje drugi bohater, opowiadający historię C). Powieść szkatułkowa łączy się z opowiadaniem ramowym, które występuje np. w Księdze tysiąca i jednej nocy.'' Może się mylę, ale podpieram się wiadomościami dostępnymi dla wszystkich i jakos mi to nie pasuje. Przepraszam za zamieszanie, może razem dojdziemy do wspólnych wniosków.
  • KarolaKorman 10.03.2017
    W innym źródle znalazłam taką regułkę: ,,szkatułkowa – układ wielostopniowy, polegający na tym, że z jednej opowieści rodzi się
    następna, ''
    Inne: ,,CO TO JEST SZKATUŁKOWA KOMPOZYCJA Co oznacza: zwielokrotniona formuła kompozycji ramowej; wielostopniowa konstrukcja fabularna hierarchicznie zorganizowanej relacji elementów dzieła.''
    Napisz, jak Ty to rozumiesz i dlaczego zaliczyłeś to opowiadanie do konstrukcji szkatułkowej. W mojej dociekłości nie ma grama złośliwości, chciałabym to po prostu zrozumieć, jak to jest.
  • Akwus 10.03.2017
    O kompozycji ramowej możesz mówić, jeśli początek i koniec są swoimi odbiciami. Jeśli chcesz pokazać, że w pierwszej scenie Józek Marchewka siał żyto na swoim polu, ocierał chustką brudne od pyłu czoło i machał swojej ciężarnej żonie, która właśnie zmierzała do niego z dwojakami. Chwilę później zaczynasz akcje i opisujesz szwadrony wojska przetaczające się przez jego pola tratując dorobek. Józek zostaje wrzucony w wir wydarzeń, walczy o swoich bliskich, może nawet w finale tej bohaterskiej walce ginie. Dzięki jego poświęceniu kończysz jednak całość sceną gdy jego syn (pewnie narodzony już po jego śmierci) sieje żyto na polu swojego ojca, ociera chustką brudne od pyłu czoło i macha swojej żonie, która idzie mu powiedzieć, że jest w ciąży, - Widzisz cel jaki osiągasz z takiego zabiegu? Historia zatacza krąg. Ukazujesz powrót do sytuacji wyjściowej, dzięki poświęceni bohatera utrzymane zostaje status quo. Oczywiście konstrukcja ramowa może być również wykorzystana by przez analogię pokazać nieuchronność losów, albo dać wstęp do drugiej części. Ogólnie konstrukcja taka może spełnić dość wiele zadań, o ile autor stosuje ją świadomie.

    Konstrukcja szkatułkowa jest bardzo zbieżna. Tu zabieg polega na osadzeniu jednej historii w drugiej. Kluczowe jest tu, że w trakcje jednej narracji wstawiasz coś/kogoś co powoduje, że zaczyna się inna historia. Zazwyczaj w zupełnie innym miejscu i czasie. Cała trudność sensu użycia takiej konstrukcji polega na tym, że zakończenie tej wewnętrznej historii powinno mieć wpływ na historię zewnętrzną. U Ewolie pojawi a się medalik, który w ostatniej scenie Dziadunio ściska w dłoni roniąc łzę. Bez całej historii Uriela złotoustego ten finalny gest miałby pomijalne znaczenie. Potrzebowaliśmy niemal 50k znaków, by wrzucić do tego gestu tak duże emocje. Uważam, że w tym tekście autorka zrobiła to doskonale.
    Co więcej w konstrukcji szkatułkowej możesz zwielokrotnić ten zabieg pokazując sen w snie podczas snu... Owszem, to schemat nakręcenie Incepcji. Tu również masz oddany sens tej techniki, gdzie bohaterowie muszą wykonać zadania na coraz głębszych poziomach, by móc kolejno wracać do wyższych i kończyć zaczęte tam historie.

    Jeśli wiec używasz ramy stawiasz na korzyści z analogii otwarcia i zamknięcia, w szkatułkowym rozwiązaniu na zależności przyczynowo skutkowe pomiędzy kolejnymi poziomami.

    Mam nadzieję, że dość obrazowo przedstawiłem, czemu wedle mnie to jednak konstrukcja szkatułkowa :)
  • KarolaKorman 10.03.2017
    No widzisz, jak możemy sobie pomóc i wytłumaczyć pewne rzeczy, dziękuję :)
    Ja sobie to tak wyobraziłam, że w opowiadaniu musi być wiele opowiedzianych historii przez wielu narratorów i z każdej z nich wynika coś innego, ale czytając te wszystkie opowiadania, łączy się w jakąś całość ( Jak czytane przez Ciebie, dawno temu, opowiadanie Świat jest mały)
    Tam każda część jest o innej parze, ale z ich rozmów i pewnych zachowań dowiadujemy się o nich czegoś więcej, co w wielką całość łączy dopiero ostatnia cześć, kiedy spotykają się wszyscy w domku w górach. Odkrywa wówczas czytający, którzy to ludzie wywarli na pewnych bohaterów jakiś wpływ. Każda ze składowych części miała swój początek i zakończenie, ale dopiero po przeczytaniu ostatniej części było jasne, że te historie się przeplatały ze sobą.
    Wiele jeszcze przede mną pracy. Piszę o swoich wątpliwościach i cieszę się, że potraktowałeś to poważnie, bo zupełnie inaczej się rozmawia z człowiekiem niż z maszyną, która tylko rzuca regułkami :)
    Jeszcze raz dziękuję :)
  • Karola, jestem do dyspozycji jeśli tylko mogę :)
  • KarolaKorman 10.03.2017
    * wspominałam własne opowiadanie, pisane dawno i nieświadomie pewnych reguł

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania